Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.09.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Po prawie 2 tygodniowej przerwie, przed 6 nad wodą. Jedno branie i zawijka, od 7 lampa niemiłosierna. Duża porcja bobiku i łubinu - bezpośrednio na haku. Wzdręg w toni nie odnotowano...
    7 punktów
  2. Ostatnio miałem pierwszy prawdziwy dzień konia w tym roku... Po kilku dniach studenckich integracji miałem ochotę na trochę ciszy i samotności, więc wybrałem popołudniowo-nocny wypad nad Królową. Odcinek, na którym udało sie połowić trochę bolków w tym roku. Zacząłem z grubej rury - po kilkunastu rzutach ze spadu klatkowej rafki wyjechał fajny szczupak. Kolejne pare godzin przynosi mi tylko malusiego sandacza na woblerka, ale jakieś ryby się pokazują, tylko że nie chcą. Cóż, załamanie pogody, trzeba cierpliwości... I warto było czekać. Wchodzę na "ostatnią" główkę i słyszę dźwięk ataku na tej samej rafce spod której dostałem wcześniej pajka. Za chwilę kolejny. Drugi rzut woblerem i mam to na co czekałem. Skoro jest tak dobrze to czemu nie miałoby być lepiej? Może wrócę na parę rzutów na główkę gdzie coś sie dziś pokazywało? Boooooom! Obydwa sandacze złowione po północy. Warto czasem trochę przymęczyć.
    7 punktów
  3. Obserwowałem kiedyś z mostu zachowanie i ustawienie kleni na opasce. Woda była krystalicznie czysta. Płytko, tuż przy brzegu stało dużo małych. Były ruchliwe, aktywne i startowały do wszystkiego. Nieco głębiej stały większe. Te już rzadziej startowały do powierzchni, ale ewidentnie było widać, że obserwują. Najgłębiej na spadku, poza granicą przejrzystości wody, stały wielkie. Wypływały z toni dopiero gdy zobaczyły coś co je interesuje i często rezygnowały w pół drogi. Zacząłem je dokarmiać. Drobnica ruszyła natychmiast a większe po krótkiej chwili. Te największe pojawiły się dopiero przy 3-4 porcji rzucanej karmy. Zbliżały się skokami, z zatrzymaniami. Jakby budowały pewność siebie i po każdym drobnym kroku sprawdzały czy coś je nie zaniepokoiło. Jak dopłynęły do karmy, to jadły szybko, agresywnie i po kilku kęsach uciekały. Ale tak zachowywało się duże stado przy dużej przestrzeni. W małej rzece podejrzewam, że jest analogia. Tylko że rolę głębokiej wody pełnią burty, kamienie, gałęzie, czyli wszystko przy czym może zaczaić się i obserwować duży kleń. Dlatego rzucając w zaobserwowane stado małych kleni można zdziwić się gwałtownym wyjściem gdzieś z ukrycia większego. Oczywiście mówię o w miarę regularnych odcinkach rzeki. Przelewy i rafy to żerowiska gdzie lepszą analogią będzie zachowanie ryb na główkach. Na Odrze zaobserwowałem wyżej opisane ustawienie wcześnie rano. Ja rzucałem na opaskę z gruntu, syn próbował na suchą muchę. On miał dużo brań malutkich kleni. Natomiast w moją przynętę średnicy około 4cm ciągle podskubywaną, zawsze po paru minutach uderzał kleń powyżej 40cm. Zazwyczaj po około godzinie 8:00 obserwowałem zmianę zachowania. Duże klenie wypływają do powierzchni w środku nurtu lub ustawiają się na półkach (np. odsadzkach fundamentów filarów mostów) lub przy wysokich ścianach nabrzeża. Liczba brań z gruntu z głębszych miejsc radykalnie spadała. Te na półkach ignorowały smużaki i muchy. Zdarzały się jednak bardzo agresywne wyjścia do woblera prowadzonego na około 1m głębokości równolegle do ich stanowiska. Te na środku wody kompletnie ignorowały głęboko chodzące woblery. Wychodziły natomiast do smużaków, much i płytko chodzących woblerów, parę cm pod powierzchnią. Zazwyczaj jednak nie były to ataki bardzo agresywne. Najczęściej odprowadzały przynętę. Po kontakcie przynęty z wodą, ryba podpływała błyskawicznie i czasem następował atak. Jeżeli nie uderzyła w tym momencie, to jakby schodziły z niej emocje i jedynie powoli płynęła za przynętą nieraz wręcz dotykając noskiem. Próbowałem w tym momencie zatrzymać, próbowałem podszarpnąć, ale żadnej reguły. Czasem ryba płoszyła się, czasem spokojnie zawracała, czasem uderzyła. Loteria jak dla mnie i to o tyle trudna, że wszystko odbywa się na znacznym zasięgu. Im więcej śmieci płynie z nurtem (jak ostatnio) tym bardziej rozleniwiona ryba. Zaczyna trzymać się powierzchni i wybierać powoli kąski. W takich warunkach ciężko skusić. Na Odrze ciekawie jest po południu. Liczne statki pływające kanałami trochę rozpraszają ryby i część ponownie ląduje w głębszych pasach opaski i żeruje przy gruncie. Na Ślęzy i Drawie wykorzystywałem podobne zachowania kleni. Zazwyczaj rzucałem w upatrzony punkt pod przeciwnym brzegiem, gdzie zakładałem, że może stać duży kleń i ten efekt pierwszego "chlup" może być najskuteczniejszy. Często przynętą był smużak, więc dawałem mu trochę swobodnie spłynąć. Potem prowadziłem wachlarzem aż pod mój brzeg i na koniec do siebie, równolegle do burty. Zazwyczaj preferowałem woblery pływające, które mogłem trzymać płytko w trakcie prowadzenia wachlarzem i ściągnąć trochę głębiej przy burcie. Smużaki dociążałem agrafką z krętlikiem, co pozwalało mi przy burcie nurkować i okazywało się skuteczniejsze niż prowadzenie z dużą falą. Na odcinku, gdzie wiem, że jest głęboko (ponad 2,5m) wykorzystywałem spinmady lub gumki, żeby zejść do dna i móc je powoli prowadzić. Te stojące głęboko klenie o poranku, w okresie zimnym zachowywały się tak samo także w ciągu dnia. Dlatego głębokie i o spokojnym nurcie rynny były dla mnie głównym celem zimą i wczesną wiosną i tylko na płytkich odcinkach sięgałem po woblery (i w sumie tylko w cieplejsze dni). Z gruntu potrafiłem wyciągnąć po 3-4 klenie z jednego miejsca. Ale spinningując, gdy spłoszyłem ryby od powierzchni, to rzeczywiście ciężko było dojrzeć ponowne wyjścia tych dużych kleni. Dużo mam spostrzeżeń o kleniach, bo podchodzę do nich i spinningiem, i z gruntu, i teraz obserwuję poczynania syna z muchą. Na razie mam to jednak jeszcze niepoukładane i wiele moich wniosków może być zbyt pochopnych lub obarczonych sytuacyjnością na moich łowiskach. Ale może to co opisałem, zainspiruje Cię do jakiś sposobów prowadzenia much.
    5 punktów
  4. Weekend spędzałem w Żywcu, więc jak tu się nie wybrać na stawy do Andrzeja w Moszczanicy? Pływają tam piękne palie, tęczaki, potokowce, spore płocie, klenie, jazie, medalowe okonie. Mi udało się zachęcić do współpracy parę tęczaków, największy około 60, mniejszy ponad 50. Też kilka ładnych płotek, a wszystko na mikro jiga, na nic innego nie dały się skusić. Ktoś by pomyślał, że staw komercyjny to można łowić na wszystko a i tak będą wyniki, ale nic bardziej mylnego. Trzeba nieraz nieźle się nakombinować, żeby złowić ładnego pstrąga.
    3 punkty
  5. Dziś po pracy szybkie 2 godzinki na Bystrzycy. Woda bardzo niska i ciężko o rybki, trzeba ich szukać w tych najgłębszych miejscach, oczywiście kilka małych sportowych kleników wyholowałem, jak i kilka okoni, ale wszystko to drobnica. Postanowiłem odwiedzić jeszcze jedno miejsce, gdzie nigdy nie złowiłem klenia,ale spadek poziomu wody zmusza ryby do szukania głębszych dołków. To była dobra decyzja, bo przy brzegu koło trawek kleń uderzył w woblera, który akurat wyjeżdżał z wody, więc atak był nieudany,ale widowisko super....wypłynął z dołka przy burcie, szkoda że nie trafił, bo na moje oko miał dobre 40cm. Nie zniechęciłem się i zacząłem rzucać pod przeciwległy brzeg, gdzie woda tworzyła spokojny basen koło bystrzyny.....tam musi coś stać...myślę sobie i nagle z głęginki wypływa wielka klucha w stronę powoli prowadzonego woblera...serce szybciej zaczęło mi bić.....uderzy, czy zignoruje wabik? Nagle szybko zakręcił i cap łyknął wobler. Wszystko widziałem jak na filmie. Życzę każdemu takich brań bo endorfina trzyma długo i takie branie widowiskowe jest dużo bardziej satysfakcjonujące, niż zacięcie ryby w głębinie i ciągnięcie ku powierzchni, tu jesteśmy jakby obserwatorami i myśliwymi w jednym .
    2 punkty
  6. Masz 100% racji i zazwyczaj się pilnuję. Ale są łowiska gdzie presja jest duża i nie ma co ukrywać. Jak na prężycach np złowię coś fajnego na grunt, to jaki sens to ukrywać, jak i tak w weekend ciężko tam o stanowisko? To łowisko akurat też nie jest jakąś magiczną miejscówką. Ryby widać jak na dłoni z mostów i ciężko trafić na moment gdy nie ma tam wędkarzy. Ale dobrać się do kleni to nie wystarczy robaczek. Jak w weekend miałem tam klenia za kleniem, to 5 innych wędkarzy po dwie wędki postawiło i czekało z efektami w mojej opini kompletnie innymi (małe leszcze). A dzisia 3 sumy bez wymiaru. Wszystkie z jednego miejsca, co mi daje do myślenia i może skuszę się na cięższy sprzęt. Kleń był tylko jeden. Ale łowienie trwało 30 min, więc i tak super.
    2 punkty
  7. Klenie to wybitne ryby, ponoć kleń w każdej łusce ma oko....a tak serio, czemu najczęściej łowimy te mniejsze sztuki, bo są szybsze od dużych klusek, bo mniej ostrożne, bo często te duże miały już do czynienia z człowiekiem i jeśli takiego kabana nie skusimy czymś naprawdę ciekawym lub smakowitym to nie weźmie naszej przynęty. Skoro kleń dożył do rozmiaru 50+ albo i więcej to w swoim długim życiu spotkał niejedną niespodziankę i choć laicy powiedzą że ryby są głupie, to są w błędzie bo ryba uczy się i omija niebezpieczeństwa. Jest wiele ciekawych spostrzeżeń które można wymieniać, najważniejsze żeby się nie zniechęcać i próbować dalej a sukces z czasem przyjdzie.
    2 punkty
  8. Magiczne linowe jezioro dziś zapłaciło. Z ziomkiem we dwóch złowiliśmy 22 liny, 16 wymiarowych. Poprawiłem życiówkę, która teraz wynosi równe 50 cm złowiłem jeszcze rybę 42 cm, kilka w przedziale 34-38 cm. Kumpel złowił dwie solidne czterdziestki, szczególnie jeden z nich był grubiutki. Kapitalny dzień, kapitalne ryby. Pozdrowienia
    2 punkty
  9. To jest ciekawe, miewam podobne spostrzeżenia. Kiedyś przeczytałem o zasadzie 6 sekund przy suchej i łowieniu pstraga, Rzut spław 6sekund jak nie ma brania to ponawiamy rzut w inne miejsce itd. Przy kleniu chyba trzeba dłużej poczekać (im głębiej tym dłużej) bo czasami zdarza się że ten duży ogląda muchę (czego możemy nie dostrzegać z daleka) i dopiero z opóźnieniem bierze lub odplywa. Trzeba dlużej poczekać (niż zwykle to robię).
    1 punkt
  10. Dla zainteresowanych, kleń miał 52 cm i dalej pływa w Bystrzycy.
    1 punkt
  11. Dzisiaj komercja , dopiero 2 raz w tym roku Spining rzeczny wygrywał z wyjazdem do tej pory, a że to już jesień się zbliża to karpia trzeba potrzymać w dłoni. Siedziałem od 11.30-19.30 Brania słabe, nie tylko u mnie, ale coś tam się działo. 2 karpie pod 50 cm , jesiotr 90 (najmniejszy rozmiar na łowisku) i na koniec już po zmroku karp 56 cm (lampa odmówiła współpracy i fotki nie ma ) Wszystko "na metodę " na haku mikrokulki halibut + pływający dumbels owocowy
    1 punkt
  12. Moje podejście do kleni okazało się skuteczne, a efekty powtarzalne. Mając niecałą godzinkę przed lub po pracy, cieszy fakt, że w tak krótkim czasie dużo się dzieje. Dzisiaj kilka klusek. Miałem wrażenie, że łowię tą samą rybę, bo wszystkie równo 47cm. Ale jak takie biorą, to wierzę, że jest potencjał na większego. Warunki: hałas, przepływające statki, pobierające próbki wody uczennice jakiejś szkoły. Miasto stłumiło osławioną ostrożność kleni. Przyłowem były dwa niewymiarowe sumy, co mnie trochę zaskoczyło.
    1 punkt
  13. Niedzielna życiówki leszcza, 3 w tym roku. 73cm na feederka.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.