Wczoraj miejski Wisłok od 17 do 21. Woda podeszczowa podwyższona o jakieś pól metra, ale nie taka tragiczna , już się oczyszcza. Przez 3 godziny martwa woda , nic się nie chlapnęło nawet , nie widziałem oznak aktywności ryb, nawet ukleja nie zaoczkowała. Różne gumeczki, woblerki, wahadełka i wirówki i zero reakcji.
Po 20 kilka razy pogoniły bolenie więc biorę drugą wędkę uzbrojoną pod bolenia. Wobler to 10 cm i 10 gramowy plastikowy chińczyk. Nie zanurza się wcale, idzie po powierzchni, nie robi zakosów jak "wtd" i nie plumka jak popper. Ja go prowadzę krótkimi skokami i przerwa na 1-2 sekundy pomiędzy pociągnięciami.
W 20 minut 3 brania w tym jedno obstawiał bym klenia jednak . Mniejszy boleń 53 cm przy zalanych trawach pod brzegiem , większy 70 cm w dołku na zalanej kamienistej rafie . Oba zasygnalizowały wcześniej swoją obecność w tych miejscach .
Nie miałem jeszcze bolka z 7 z przodu więc wygląda na to że to PB
Nie było szalonych odjazdów ani gwałtownych zrywów , raczej pewność siebie i majestat wielkiej ryby . W pewnym momencie stanął sobie po prostu w silnym nurcie przy tej podwyższonej wodzie i stał z minutę jak bym nie wiedział że tam nic nie ma to bym obstawiał że w zaczepy wlazł. Nie dał się ruszyć z miejsca. Żyłka 0.16 to ja też nie szarżowałem za bardzo. Karczycho takie że nie dałem rady objąć i wyjąć z wody