Skocz do zawartości
tokarex pontony

@Damian

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    41
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez @Damian

  1. Witajcie! Jak rozpoczął się wasz czas majowy? Pewnie wielu z was wystartowało za drapieżnikiem? Ja dziś byłem potrenować drobnicę pod wieczór pod zawody z moją Panią. Ogólnie 80 drobnych krasnopiórek, krąpików i płotek. Ryby brały bardzo zmiennie. Posiedziałem 1,5h i do domu bo zaczęło się zimno robić, a wiecie jak to kobietą na rybach...
  2. Wybieram się jutro z rana nad Obrę, w miejsce bardzo dziewicze chodź nie mówię nie uczęszczane na białą rybę i może jakiegoś żywca. Dam znać czy coś z tego wyjdzie
  3. Część ! Sami wiemy jak to w dzisiejszych czasach jest, dzieciak są różne jednak większość z nich brnie w kierunku "nowoczesności", wiecie komputery i takie tam. Zastanawiam się czy wasze koła wędkarskie, może indywidualnie posiadacie w bagażu doświadczeń i wiedzy sposoby na zachęcanie potencjalnie młodych przyszłych wędkarzy do spróbowania czegoś nowego, tj. wędkarstwa. Może macie jakieś broszury, ulotki itp. . Chciałbym abyście się podzielili takimi sposobami. Temat poruszam z tego względu, że w moim kole wędkarskim brakuje "młodej krwi", a możliwości są bardzo duże (dostępność do akwenów). Mam jakieś swoje pomysły i pomyślałem, żeby coś w tym kierunku podziałać. Mimo to zapytam wpierw was koledzy po "fachu".
  4. Pierwsze poważne doświadczenia mam za sobą i śmiało mogę się z wami podzielić. - Na pewno mycie ochotki z tego smrodu i brudu po zakupie (mówię tu o świeżej) ma sens i się sprawdza. Warto warto to robić. - jeśli ktoś tak jak ja kupi ochotkę np. w czwartek i ma zamiar użyć jej za 2 dni (wędkowanie w sobotę) w całości bez późniejszych przechowywań to polecam to zrobić tak, że: ----- > po kupnie np. w czwartek myjemy ochotkę, zawijamy w świeżą gazetkę i wkładamy do lodówki. ----- > W między czasie przygotowujemy sobie ziemię (w moim przypadku to ziemia znad jeziora - wg mnie ziemia cudeńko ale to odrębny temat) przecierając ją. ----- > W piątek wieczorem powiedzmy ok. 20 wyciągamy ochotkę z lodówki i idziemy wsypać ją do wiadra z ziemią, delikatnie ! mieszamy całość i zostawiamy do rana ----- > przed łapaniem z głową ! dowilżamy ziemię z ochotką (można dosypać kleju do zanęt nic się nie stanie - ale przed samym łapaniem nie wcześniej bo można wybić żywą larwę całkowicie), aby formowały się dobrze kule To działa, wg mnie oczywiście i miejscach które łapię. Jeszcze 2 sprawy tak dla szczegółowości wszystkiego: 1. nie mieszamy ziemi ochotki i ewentualnie zanęty w całość, karmimy osobno, a najlepiej samą ziemią z ochotką ! Ciekawe co ! U mnie jak się okazało podczas treningów nawet karmienie samą ziemią bez ochotki nie przetartą ! dawało świetne efekty. Pomyślcie co się dzieje jak dodam ochotkę do tej ziemi...uczta w wodzie 2. jeśli nie wytracimy całości ochotki z ziemią i zaplanujemy wędkowanie w przeciągu kolejnych powiedzmy 2 dni, to śmiało można zostawić tę ochotkę w ziemi, ale w chłodnym miejscu, najlepiej w piwnicy. Troszkę larwy tak jakby napuchną ale "będą działać"
  5. Tak więc w czwartek po południu odebrałem świeżutkiego joka, kosztował 22 zł. Zrobiłem mu kąpiel i wyłożyłem na świeżą gazetę po czym wsadziłem do lodówki. Zmieszam ochotkę przed zawodami z ziemią i będę osobo karmił z 2 wiader. Jako, że pierwszy raz tak obchodziłem się z ochotką mam wątpliwości czy w momencie wykładania joka na świeżą gazetę za mało go "odcedziłem", czyli chyba za krótko poczekałem aż ścieknie z niego woda. No nic, jak coś już po ptokach, mam nadzieję, że nie padnie od niewielkiego nadmiaru wody w gazecie.
  6. Dzięki za odpowiedź Kochan ! W takim razie dodam ochotkę przed zawodami. Niestety już nic dokupić nie mogę, ale następnym razem pomyślę o tym bentonicie. A co do przygotowania joka to na pewno go dobrze wymyję, odseparuje żywe larwy od martwych i wsadzę w nawilżona świeżą gazetę. Jeszcze tego nie robiłem ale dużo o tym jak to zrobić poczytałem więc problemów nie powinno być. Podobno dużo w joku jest zawsze martwych larw, szkoda że trzeba je wyrzucać.
  7. Witajcie. Przeczytałem na prawdę masę postów na forum n/t zachowania się z Jokersem, dużo się dowiedziałem spraw i poszerzyłem swoja wiedzę. Jednak mam nurtujące mnie nadal pytanie. Określiłem sobie pewien sposób przygotowania tej ochotki zanętowej i samej zanęty i chciałbym się was poradzić co o tym myślicie. ps. nic już nie dokupię na pewno gdyż środków brak, a całość przygotowuje pod zawody - przygotowuję Joka, którego kupuje 2 dni przed zawodami w wędkarskim, gdyż wtedy dopiero przychodzi (kupno w czwartek ok 14, zawody w sobote o 7) - oczyszczam i wybieram żywe ochotki i wkładam w gazecie do lodówki - przygotowuję ziemię wykopaną przy jeziorze w tym samym dniu co kupuję Joka i rozkładam ją na przesuszenie na 24h - w piątek przed zawodami, pod wieczór idę przetrzeć ziemię przez sito 1-krotnie, oczyścić ją ze wszelkich "brudów" (całość wyjdzie ok 2kg) - do tak przetartej ziemi w wiadrze wsypuję wcześniej przygotowaną ochotkę i zostawiam do następnego dnia do rana, aby robaczki ochotki "wdrążyły się w ziemię" Wyżej opisana receptura jeszcze nigdy przeze mnie nie powstała w taki dokładny sposób jak to opisałem, ale jeśli to dobry pomysł to tak chce to zrobić. Teraz kilka pytań: 1. czy to będzie dobrze jeśli tak zrobię (całość idzie do wody w ciągu 4h zawodów, nic nie zostawiam) ? 2. czy ochotkę mam wrzucić do przetartej ziemi tak jak napisałem czy już na zawodach ? 3. czy mam zrobić tak, że w jednym wiadrze będzie ochotka z ziemią, a w drugim sama zanęta czy wszystko razem wymieszać w jedno wiadro ? 4. jeśli mam mieć osobno zanętę i ziemię z jokiem, to kiedy mam karmić zanętą a kiedy ziemią ? 5. czy jeśli pomysł z wrzuceniem dzień wcześniej do ziemi żywej ochotki będzie OK, to: - czy warto spryskać tę ziemię trochę wodą - czy warto delikatnie przemieszać ochotkę z ziemią nie licząc że sama w nią wlezie - czy watro dosypać szczyptę cukru do ziemi lub jakieś wanilii, aby uatrakcyjnić ziemię z jokiem ? Łowisko: małe jeziorko, lekko muliste, nie na każdym stanowisku trzciny, średnia głębokość od 1,5 do 3m, woda ciemna
  8. Zrobiłem sobie dziś 2 trening. W stosunku do poprzedniego był prawie o połowę gorszy. Pogoda piękna, cały czas słońce pięknie świeciło, było cieplutko, momentami wiał silny wiatr. Znaczna przewaga płotek, ogólnie rzecz biorąc wszystkie dziś złowione rybki były znacznie większe niż na poprzednim treningu. Ok 80% płotek (od 12 do 17cm, jedna sztuka 21cm), reszta krąpiki (ok 13cm). Łącznie 57 rybek o wadze 1,5 kg w czasie 4 godzin. Jezioro te samo co poprzednio, inna kładka i trochę głębiej oraz mało trzcin. Jako ciekawostkę powiem, że zaciąłem jakąś ładną sztukę jednak bardzo szybko zaczęła szaleć, nie mogłem oderwać od dna i błyskawicznie weszła w trzciny przy kładce i się wypięła. Druga ciekawostka to dosłownie przy samym brzegu na wodzie ok 20cm zawinął się piękny szczupak, myślę że pod 3 podchodzący ps. z uwagi na ładna pogodę kilka zdjęć
  9. Ja dziś zrobiłem sobie trening, 4 godziny w tym 2,5 bez przerwy padało, kolejne 30 minut kropiło i ostatnią godzinę się nieco rozpogodziło. Zimno i mokro, nieprzyjemne połączenie. Mimo to wytrwałem gdyż nie było nudno Łącznie złapałem 116 sztuk, i miałem ze sobą tylko 500g zanęty (ograniczone fundusze). Łączna waga wszystkich ryb 2,756 kg. Niestety na moim jeziorku jest przewaga, znaczna przewaga drobnicy. Głównie maluśkie krąpiki (ok 10cm, 3 sztuki po ok 20cm), resztę płotek (ok 13cm większość), 5 krasnopiórek (ok 8cm) i jedna ukleja. Jako ciekawostkę powiem, że 2 tygodnie temu byłem na innym jeziorze gdzie biorą w 90% płotki, to przy łącznej ilości 115 sztuk ich waga wyniosła prawie 3,5 kg łapiąc również przez 4h. Jestem bardzo zadowolony, gdyż mimo tej okrutnej pogody ładnie brały. Łapałem od 8:10 do 12:10; dłuższa, ok 10 min. przerwa bez brań była między 10:45 - 11:10, a tak, aż do końca "notowałem" brania Zdjęć nie zrobiłem bo było za zimno i już pod koniec ledwo czułem dłonie. Jestem bardzo zadowolony z wyniku, lecz gdyby pogoda była lepsza sądzę, że i wynik by sprzyjał większej wadze. Niebawem kolejny trening
  10. ŁYSY, dzięki za wypowiedź Czyli pic polega na tym aby w jednym wiadrze mieć zanętę a w drugim ziemie z robactwem i karmić jednocześnie ale osobnymi kulami ? Ja właśnie bardzo do Trapera Gold się przekonałem, ryby u mnie się w niej lubują. Dziś np byłem na rybach potrenować i użyłem tylko 500g tej zanęty. Cały czas utrzymałem rybki w łowisku w okresie 4h. Były takie 2 przerwy bez brań ok 10 min ale to chyba przez pogodę, bo lało, wiało i było zimno. Do tej pory ziemie, robale i zanętę mieszałem na raz w jednym wiadrze. Nie wiem czy to źle czy nie.
  11. Rozumiem, jednak nastawiam się zupełnie na drobnicę: szybki mały połów Chodź 8m też przygotuję. Czy błędem będzie jeśli po wymieszaniu przesitowanej ziemi z ochotką w jednym wiadrze, i wymieszaniu przesitowanej zanęty z atraktorem waniliowym w drugim wiadrze wrzucę wszystko do jednego wiadra i wymieszam razem z mielonymi, wcześniej ugotowanymi konopiami ?
  12. Jezioro to j. Ostrowskie k. Sulęcina. Nie mam tylu wiader na zanętę Na chwilę obecną na pewno będzie to w/w zanęta gdyż mam do niej głębokie przekonanie + ziemia + ochotka jokers zanętowa + mielone (wcześniej ugotowane konopie) + atraktor z wanilii. Przynęta będą pinki kolorowe. Czy to dobry zestaw ? połowu chcę dokonać na krótką wędkę 4,5m ale czy warto spróbować też zastosować w tym okresie wiosennym (okresie tarła) wędkę 8m ?
  13. Dzięki Robal za podzielenie się doświadczeniami. Teraz rozumiem że ten "jok" to nic innego jak jokers czyli ochotka zanętowa, tak ? Widziałem też że ci zawodnicy łapiący na zawodach więcej przed wrzuceniem kul zanęt do wody moczą je w jakiś preparatach. Wiecie co to takiego ?
  14. Dzięki za zainteresowanie W/w zanętę stosuję również w okresie wakacji (ew. zamieniam na jakąś ciemną tego samego typu) i właśnie dodaję do niej czarną ziemię torfową i ochotkę. Gliny raczej nie stosuję bo uważam,ze skoro mam nad swoim jeziorem bardzo dobrą, nie kwaśną, czarną ziemię to jest chyba o wiele lepsza niż glina. Oczywiście dobrze przetarta przez sitko Jok, nigdy nie stosowałem tego, nawet szczerze powiem nie wiem co to jest. Jeśli można trochę przybliżyć jak stosuje się taki preparat byłbym wdzięczny. Byłem przekonany, że w tym okresie stosuje się raczej coś bardzo lekkiego i bez szału. Fakty są chyba jednak inne, bo rzeczywiście ci zawodnicy z wynikami zapewne jakoś to komponują "na bogato" (zanętę). Będę wdzięczny za dalsze wskazówki.
  15. Witajcie. Niebawem w mojej okolicy rozpoczyna się sezon zawodów różnego poziomu. Tak się składa, że pierwsze zawody będą na jednym jeziorze, kolejne 2 turnieje na innym jednak wg mnie podobnym. Co prawda mam pewien typ mieszanki zanętowej, z chęcią się podzielę jednak chciałbym poznać wasze zdania na ten temat. Jak zawsze nastawiam się na drobnicę jako, że to okres kiedy rybki są bardzo blisko brzegu. Wędka to 4,5m bacik XT Pro Turbo Pole lekki jak patyk, żyłka główna 0.10, przepon 0.08, haczyk (nie pamiętam nazwy i rozmiaru dokładnie) bardzo malutki. Na początek nieco o jeziorach: 1. Wydłużone kształtem jak szeroki banan, głębokość max ok 10m. w rowie jaki biegnie na środku jeziora. W miejscach jakich są stanowiska, grunt dość twardy, ale mulisty. 2. J.w. z tym że okrągłe i płytsze. Max do 5 m na środku. Ze stanowisk od 1,5m - do 2.5m głębokości. Wg mnie i doświadczenia jakie dotąd nabyłem w tym okresie i stylu na jaki się nastawiam sprawdza się karmienie częste, ale małymi ilościami (2-3 małe kuleczki) co ok 10-15 minut, dobrze przetartą zanętą przez sito bez żadnych dodatków i przede wszystkim zanętami jasnymi. Moja zanęta: Traper Gold Series Competition (leszcz, płoć). Przynęta: pinka kolorowa. Nie ukrywam, że efektów nie było, ale nie do końca jestem zadowolony z wyników. Zauważyłem, że inni zawodnicy (ci z lepszymi wynikami) łapali rybki co chwila, jak z różnymi przerwami. Nie chciałbym przesadzić z ewentualną zmianą zanęt, gdyż to wg mnie nie okres na grube mieszanki nie wiadomo ilu komponentów. Jeśli mimo wszystko macie jakieś ciekawe propozycje, z chęcią, na sprzęcie jaki będę łapał, zawitam nad wodą i to i owo wypróbuje. Pierwszy start jak coś 26.04.14.
  16. wernicjusz, bardzo ładne rybki ! Gratuluję.
  17. Znalazłem w internecie wypowiedź prawnika na taki temat. Odpowiedź jest bardzo ciekawa i daje duże światło na sprawę. Poniżej podaję jego treść:
  18. pewniak, dokładnie tak chyba z perspektywy wielu "pseudo-budowniczych" kładek tak to wygląda. barylax, było by fajnie gdyby wszyscy tacy byli... michas100, jak najbardziej takie przedsięwzięcia ze strony kół wędkarskich są najlepszym rozwiązaniem gdyż nie rodzą wtedy żadnych kontrowersji, no chyba że sytuacja taka, że wędkarze z danego koła robią kładki dla członków swojego koła...krąg sprzeczności sie zatacza, kolejny bezsens. maryaChi to najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji. Niestety nie zawsze ono pomaga...
  19. Szczerze to faktycznie miałem na uwadze to, że prawdopodobnie natknę się na jakiś opór, jednak pomyślałem, że skoro jest niedziela to raczej nikt w ten dzień nie jest skory do sporów...Mniejsza o tą kładkę następnym razem na pewno na inną wejdę, albo może nawet odremontuję bardzo starą kładkę w innym miejscu jeziora gdzie prawie nikt nie uczęszcza,a wiele czasu na niej kiedyś łapałem ? tomek1 mądrze gada, całościowym wnioskiem z tej sytuacji jest zastanowienie się czy warto w imię zdrowia ? Ale czy wędkarz "przeganiacz" też tak pomyśli ?
  20. tomek1, co w związku z tym ? Dokładnie o takie sytuacje chodzi ! Znów wracam do RAPR, kto pierwszy na stanowisku na wodzie PZW ten "lepszy" czyli ma pierwszeństwo. Po raz kolejny uważam bardzo "dojrzała" wypowiedź kolegi maryaChi. Odmienne zachowanie uważam dosłownie za nienormalne. Powiem więcej, kiedy sam kiedyś nad jeziorem w swojej miejscowości z kole wędkarskim wybudowaliśmy kilka kładek, każdy z nas się cieszył i nawet nie myślał o tym, aby w jakikolwiek sposób (nawet "słownie") przywłaszczyć sobie takie miejsce. Chyba każdy jest w stanie zrozumieć, że jeśli faktycznie jezioro jest ubogie w kładki i na sporym akwenie stoją 3 kładki na krzyż w tym 1 na wpół zatopiona, a wiemy, że porządna kładka na której siedzimy jest zbudowana przez jakiś ludzi to chyba nawet bez gadania sam może nie tyle zszedł z miejsca co wpuścił danego wędkarza obok siebie.
  21. Dziś byłem po raz kolejny na tym samym miejscu/stanowisku, na tej samej kładce. Tym razem po ponad 3 h łapania przyszedł inny facet z 2 dzieciakami swoimi i nawet się nie odzywając zaczął wchodzić na tę kładkę. Wstałem i pytam: Ja: co Pan wyprawia ? Kładka jest zajęta! F: to moja kładka. ... i monolog ten sam Jak się okazało, facet po prostu się "przysiadł" i bezczelnie zapytał czy się przesunę, co więcej zaczął rzucać obok mojego spławika. Oczywiście z racji niedzielnego wypoczynku w promieniach słońca i tego że był z dzieciakami nie chciałem robić scen awanturniczych itd. Pouczyłem delikwenta słownie, że nie ważne ile kładek nabuduje nie będą jego własnością, że łamie w ten sposób RAPR itd. Ewidentnie go zatkało i się nie odzywał. Zdałem sobie sprawę, że nie warto psuć sobie wędkowania przez jakiś niekulturalnych typków i uznałem, że więcej nie skorzystam z tej kładki. Dookoła jest wiele innych. ps. jezioro należy do PZW i nazywa się Lubniewsko Robert_R oraz maniek72 jak najbardziej podzielam wasze zdanie, że jeśli budujemy i przygotowujemy miejsce do wędkowania chcielibyśmy mieć je tylko dla siebie. Wiem również, ile wymaga to wkładu pracy, czasu a niekiedy pieniędzy - to wszystko dla dumy i satysfakcji. Ale jak sobie wyobrażacie, zachowanie wędkarza, który pierwszy raz przyjeżdża nad wodę i wybiera akurat kładkę zbudowaną przez was ? Ja byłem właśnie takim wędkarzem, przyjechałem w miejsce nad jeziorem gdzie nigdy dotąd nie byłem, z pośród kilkunastu kładek wybrałem sobie jedną i tam zasiadłem. Po kilku godzinach, ktoś przychodzi i chce mnie zwalić bo on akurat ma kaprys łapania ryb na "niby"jego kładce. Postawcie się w takiej sytuacji. Co innego jeśli "niby" ten budowniczy kładki kulturalnie pyta z chęcią dołączenia obok. Czyż nie ? Oczywiście sprawa ma się jaśniej i znacznie łatwiej jeśli łowisko jest prywatne jak napisał Łukasz789. Mamy namiar na właściciela, a wieżę że w takiej sytuacji zareagowałby na pewno. Kolejna sprawa to taka, która poruszył Nowakowy. Skąd mam wiedzieć przyjeżdżając pierwszy raz na łowisko, że jakiś przybłęda próbujący mnie zgonić z kładki jej jej konstruktorem ? Wszystko jednak sprowadza się do jednego: próba "wygonienia" wędkarza, który znajduje się na danym stanowisku przez innego wędkarza twierdzącego, że to jego kładka jest ewidentnym łamaniem RAPR i nie podlega żadnej dyskusji. Niestety świadomość wielu ludzi jest jeszcze bardzo zacofana.
  22. Tak dokładnie, koleś to jakiś przypadkowy przybłęda (tak takich zwę). I to mnie drażni najbardziej, że ludzie nie mają skrupułów. Na linii brzegowej w prawo czy lewo było tyle kładek, że jakby zeszło się 20 innych wędkarzy to każdy znalazł by sobie miejsce. Co więcej, inaczej brzmi sytuacja kiedy taki wędkarz przychodzi i zadaje kulturalne pytanie typu: - "Czy długo będziemy jeszcze łapać bo chciałby zająć te miejsce" - "Czy mógłby się dosiąść bo to jego ulubione miejsce" itd. itd. Wtedy wiele czynników od razu staje się przyjemniejszych; - moja 35 cm kosa jaką dziś miałem przy sobie znikłaby w moich myślach - cała wyprawa na rybki zakończyłaby się 100% zadowoleniem - zjeżony włos na głowie i napięcie mięśniowe gotowe do akcji by znikło - poziom zakwaszenia organizmu by nie wzrósł - nie musiałbym wykorzystywać mojego stoickiego spokoju aby opanować solidne wkur.....ie itd. itd. A tak na prawdę wystarczy być w życiu człowiekiem, i tratować innych jak ludzi. Nie zawsze oczywiście, bo niektórych wychowały wilki, ale ogólnie mówiąc. I tu się zgodzę, bo wiem że nawet jeśli zdajemy sobie sprawę z tego że policja może po prostu nie przyjechać ( z rożnych przyczyn) WARTO po nią zadzwonić. W takiej sytuacji jak opisał pewniak, że facet np. przylazłby z innym kolegami i cała ta wataha wilków by groziła (w jakikolwiek sposó wędkarzowi, który był pierwszy na danym miejscu to telefon na policje może was uratować: - po pierwsze każda rozmowa wykonana na policję jest rejestrowana przez ten organ i każde zgłoszenie musi zostać rozpatrzone (pozytywnie lub też nie) - po drugie wasz operator rejestruje wszystkie połączenia wychodzące i przychodzące więc jest to dodatkowe zabezpieczenie, że dzwoniliście na policję - po trzecie jeśli mimo wezwania stanie się krzywda wędkarzowi który był pierwszy na stanowisku, został z niego "wyrzucony siłą", ma prawo wezwać pogotowie na miejsce zdarzenia a wtedy policja zostanie wezwana przez pogotowie i będzie musiała przybyć na miejsce gdziekolwiek ono będzie
  23. Dokładnie tak jak myślałem Oczywiście takie sytuacje nie zawsze będą należeć do przyjemnych bo coś czuję tak jak w dzisiejszej mojej sytuacji, gdybym nie planował zakończenia wędkowania, na pewno bym nie ustąpił, a facet wyglądał na upartego więc z ogromnej przyjemności jaką darzę wędkowanie przemieniłoby się to w prawdopodobnie w sprzeczkę, nawet rękoczyny. Szkoda, że takie sytuacje mają niestety miejsce
  24. W wyszukiwarkę wbijałem kilka razy, różnie, ale nie uzyskałem żadnych wyników podobnych do mojego tematu. Na wstępie chciałem zaznaczyć, że z sytuacją taką stykam się nie pierwszy raz, tym razem postanowiłem tu o tym napisać i zapytać was o zdanie. Sytuacja: przyjeżdżam dziś nad jezioro, zajmuje sobie jedną z wielu kładek nad wodą i zaczynam wędkowanie. Po kilku godzinach dochodzę do wniosku, że gdzieś za ok. 30 min kończę wędkowanie. Jeszcze w momencie kiedy normalnie wędkuję na owej kładce nagle pojawia się inny wędkarz i z brzegu do mnie mówi, tak po prostu: F: Musisz opuścić te stanowisko, nie musimy się kłócić ! Ja: A to niby dlaczego ? F: Bo to jest moje miejsce, moja kładka, ja ją zbudowałem i ja tu karmię ! Niech pan stąd zejdzie bo nie będziemy się kłócić. Ja: A gdzie tu jest napisane że to Pana kładka ? F: Ma pan stąd zejść, kłócić się nie będziemy. To mojej miejsce i ja tu karmię. ... (to prawie cały monolog owej dyskusji, uznałem że mimo wszystko zakończę wędkowanie bo na prawdę było mi już bardzo zimno a w dodatku ryby przestały brać). Moje dotychczasowe postępowanie: jako, że kilka razy już miałem do czynienia dosłownie z taką sama sytuacją, prawie zawsze było tak,że "taki koleżka" przyłaził w czasie mojego wędkowania. Przysparzał mi nerwów, ale nigdy nie dałem sobie żeby wepchał się po chamsku na miejsce w którym łapię. Bywało, że trzeba było okazać odrobinę siły, aby wypchnąć takiego delikwenta z kładki. Właściwe postępowanie w takiej sytuacji: jakie wg was powinno być postępowanie w takiej sytuacji ? Jestem wręcz przekonany, że taki człowiek wchodzący lub próbujący w jakiś sposób odebrać nam miejsce w którym łowimy robi to bezprawnie. I nie ma znaczenia czy on tam nie wiadomo ile karmi, czy zbudował tam jakąkolwiek kładkę. Czy w takim przypadku mamy prawo wezwać policję lub straż rybacką lub inny organ ? Nie jestem zwolennikiem używania siły (chodź czasem trzeba w taki właśnie sposób przemówić niektórym do rozsądku) i wolę stosować środki pośrednie, i mieć czyste konto, niech zajmie się nim odpowiedni organ. Oczywiście mowa tylko o sytuacji, że taki człowiek nie jest właścicielem łowiska (akwenu) lub nim nie zarządza.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.