J. Ińsko to rzeczywiście szansa na medalowego garbusa. Dzisiaj usłyszałem od znajomego relację z emocjonującej wyprawy. Wybrali się z kolegą z zamiarem złapania czegoś dużego. Początkowo nic ciekawego się nie działo. Kiedy byli już zniecierpliwieni założyli "eksperymentalną przynętę" - dużego czerwonego robaka w towarzystwie kilku białych i ... ślimaka. I nagle zdziwienie coś jest. Okazało się, że to ogromny garbus. Dużo emocji i niestety ... zerwał się przy podbieraku. Był ogromny. Wracali bez humoru. Ale może być gorzej. Na parkingu, gdzie się zatrzymali samochód już nie odpalił. Jedyny plus to przeczytanie książki, pierwszej od dwóch lat (na marginesie niesamowity odjazd - niby album, a podobno teksty typu martwa kaszanka i uczłowieczenie chleba).