Też tak macie, że ciągle szukacie tej jedynej przynęty aby łowić karpie jeden za drugim? Kilka lat temu sprawdziłem jedną, dość kontrowersyjną metodę. Kulkę proteinową wysmarować tzw. "omastą" czyli tym co czasami zbiera się pod naszym napletkiem. Postanowiłem, że dam sobie spokój z kobietą na jakiś czas. Pojechałem na łowisko i stwierdziłem "czemu by nie spróbować". "Omasty" nagromadziło się dość sporo więc starczyło na 9 kulek. Za każdym razem nie czekałem na rybę więcej niż 3 minut. Wyciągałem rybę za rybą. Jest to metoda bardzo kontrowersyjna, sam nie mogłem się do niej przekonać, ale polecam! Są jakieś inne osoby, które tego próbowały?