Byliśmy z kolegą trzy razy nad warszawską Wisłą i muszę Wam powiedzieć że chyba jest co raz lepiej.
Pierwsze wyjście, rozpoczeliśmy rzucać spinningiem od 20:00, jakieś mniejsze drapieżniki ganiały pod powierzchnią wody białą rybkę, branie około 21:15 niestety.. spiął się jakiś okoń lub mały sandacz ewentualnie mały szczupaczek, ale grunt w tym że coś się działo Jeszcze oprócz brania były ze trzy bobry i z 6 dzików, na szczęście dziki nie okazały się agresywne w stosunku do nas.
Dwa dni później to samo miejsce, kolega rzucał spinem 20min, trafił się sumik około 40cm Fotki zrobione, a sumik wrócił cały i zdrowy do wody.
Trzeci wypad, start od godziny 5:00 po Praskiej stronie no i pierwsze spotkanie z naćpanymi młodymi, w kiepskim stylu wytatułowanymi młodzieńcami.. Z krwią na rękach, z bełkotliwą mową.. Na nasze szczęście poprosili tylko o papierosa i poszli sobie dalej.. (Bardzo zraziłem się do wyjść w niedzielny poranek w to miejsce...). Muzyka napierdzielała do 6:00 z drugiego brzegu, hałas i głośne rozmowy ludu niestety nie pozwoliły się zrelaksować i spokojnie posiedzieć nad wodą więc się przenieśliśmy w bardzie spokojne miejsce.
Około godziny 9:00 branie szczupaka, pod wymiar, chwilę się z nim pobawiłem, a raczej on ze mną bo spiął mi się 1,5m od brzegu. Gdzieś musiałem popełnić błąd
Oba brania które opisałem były na tą samą gumę, czyli rippera 7cm w kolorze zielony z brokatem.
Pozdrawiam i życzę połamania kija!