Skocz do zawartości
tokarex pontony

Robert_R

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    63
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Informacje o profilu

  • Lokalizacja
    Lubartów
  • Zainteresowanie
    wędkartwto, sport

Robert_R's Achievements

2

Reputacja

  1. Marienty - gratulacje za pięknego klenia. W sobotę od samego rana lał deszcz, ale nie przeszkodziło mi to w wyjeździe na kolejną zasiadkę sandaczową. Po 16:30 zameldowałem się na miejscu. Ok 17:00 rozłożyłem już wszystko, co było mi potrzebne i nawet deszcz przestał w końcu padać. Oczywiście nie mógł przestać padać ze 30 min. wcześniej i musiałem trochę zmoknąć zanim schowałem się pod parasolem. Swoją drogą muszę pomyśleć poważnie o zakupie parasola wędkarskiego, takiego wbijanego w podłoże. Podczas kilkugodzinnej zasiadki nie zanotowałem żadnego brania. Było kilka krótkich piknięć sygnalizatora, ale sprawcą było stado jakiś małych rybek, które upodobały sobie miejsce, gdzie żyłki wchodziły do wody. Ciemno, morko, do tego lekkie przeziębienie spowodowały, że ok 20:30 już zwijałem się do domu, bo nie czułem sensu siedzenia. Za tydzień przyjadę trochę wcześniej, wyleję wodę z łódki i wywiozę na znaczną odległość zestawy trupkowe. Może to coś pomoże
  2. W przeciągu dwóch ostatnich tygodni łącznie pięć wyjazdów z nastawieniem na sandacza. Przynęta to martwa ukleja, której nałapałem jeszcze w lecie i teraz przechowuję w zamrażarce. Godziny łowienia to od ok. 17:00 do 22:00, więc może za wcześnie zwijam się z łowiska. Na pięć wyjazdów dopiero podczas ostatniego zanotowałem branie. Niestety przy zacinaniu pękła żyłka i poza sporą dawką emocji (również tych negatywnych) jedyne zdjęcie jakie mogę dodać, to zdjęcie wędek w tle zachodzącego słońca. W ten weekend kolejne próby, bo oczywiście łatwo się nie poddaję:)
  3. Kombinezon firmy Graff, w którego skład wchodzi: 1. Kurtka http://graff-team.com/pl/kurtki/18-613-ob.html 2. Spodnie ogrodniczki http://graff-team.com/pl/spodnie/25-713-ob.html 3. Rękawice http://graff-team.com/pl/akcesoria-i-dodatki/33-013-ob.html Niestety nie miałem możliwości w mojej okolicy czegoś takiego przymierzyć, więc dopiero dziś w domu dokonam mierzenia.
  4. Wczoraj od 15:00 do 20:00 na jednym z jezior w lubelskim. Celem miał być sandacz, ewentualnie szczupak. Przynęta, to martwa ukleja. Poza pięknym słońcem i urokami przyrody (stada latających szpaków) nic w temacie łowienia nie wydarzyło się. Praktycznie wszystkie pomosty wolne. Na wodzie łącznie dwa pontony. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jeszcze jest za wcześnie na tego osobnika. Przynajmniej w okresie po południowym. Po zachodzie słońca bez czapki i rękawiczek ciężko było wysiedzieć. W trzcinie zero odgłosów ptaków ani żab. Znaczy to, że jesień idzie wielkimi krokami. Za tydzień kolejne podejście Graty dla wszystkich, który mieli kontakt z rybką.
  5. Witaj @Damian, Widzę, że nie dajesz za wygraną Kilka lat temu, gdy wpadłem na pomysł zbudowania kładki, chciałem zrobić to w sposób legalny. W internecie doszukałem się podobnej informacji, jaką zamieściłeś powyżej. Zadzwoniłem do Starostwa chcąc się dowiedzieć od czego mam zacząć, aby ruszyć z pracami. Po kilku przełączeniach rozmów trafiłem na "właściwego" Pana, który najpierw wysłuchał moich planów a następnie zaczął się śmiać i powiedział, że to dużo zachodu i szkoda tracić czasu na te wszystkie papierkowe sprawy Dodał, że za jego kadencji jest tylko jeden pomost "legalny", który wybudowała gmina nad tym jeziorem. Zapewniam Cię, że 99,99% takich kładek jest samowolką budowlaną i jeśli bardzo będziesz chciał to możesz próbować walczyć z ich "właścicielami lub opiekunami" i być może nawet uda Ci się doprowadzić do ich rozbiórki, ale czy gra jest warta świeczki? Ja osobiście chyba już nie będę budował kolejnego pomostu jak ten mi się zniszczy, tylko zainwestuję w łódkę. Pozdrawiam i życzę spokojnego wypoczynku nad wodą
  6. Koledzy wędkarze, Poruszyliście dość ciekawy dla mnie temat, ponieważ od kilku ładnych dni buduję z kolegą taką "kładkę" (samowolkę). Dokładniej mówiąc, to stawiamy prawie od nowa całą konstrukcję, ponieważ stara uległa zniszczeniu. Opiszę zatem tą sytuację widzianą z drugiej strony Żeby wykonać ten projekt musieliśmy zgromadzić dość pokaźną stertę materiałów począwszy od dębowych kołków, żerdzi, palet, desek i materiałów łączących. Żeby zbudować pomost (3x4 palety) należało najpierw zbudować dojście przez trzciny (ok 40 metrów). We dwóch przez kilka dni, ubrani w wodery, walczyliśmy z różnego typu przeciwnościami losu (utopiony młotek, przypalona wkrętarka, różnego rodzaju warunki klimatyczne itd.). Musimy poświęcić jeszcze jeden pełny dzień, aby w końcu rozpocząć sezon w naszym wymarzonym i samodzielnie zbudowanym raju. W miejscu, gdzie budujemy ten pomost są bardzo trudne warunki dostępu do wody, ponieważ prawie całe jezioro obrośnięte jest kilkunastu metrową linią trzcin. Wcześniej jak nie mieliśmy "własnego pomostu", wielokrotnie korzystaliśmy z innych tego typu stanowisk (na tym jeziorku wszystkie pomosty zostały zbudowane przez prywatne osoby), ale zawsze czuliśmy się trochę jak intruzi i stąd pomysł na własny pomost. Według mnie, podczas łowienia powinno się relaksować a nie walczyć o miejsce, dlatego podczas budowy zrobiliśmy kawałek składanego dojścia co uniemożliwia wejście na pomost. W ten sposób mamy święty spokój i nie musimy nikomu nic tłumaczyć. Oczywiście zdarzają się przypadki, że i składane dojście nie pomaga i jakiś kamikadze, brodząc w mule po pas wdrapie się na pomost i łowi Dwa lata temu miałem właśnie taką sytuację, przychodzę, otwieram dojście i się pytam - jak panowie tu weszli Panowie zaczęli się śmiać i opowiedzieli całą przeprawę, co zakończyło się sporą dawką śmiechu z obu stron. Podsumowując: Wydaje mi się, że jeśli ktoś zbudował sobie kładkę i jej odpowiednio nie zabezpieczył to będzie się bardzo często spotykał z sytuacją, że ktoś ją po prostu będzie zajmował. Mogę się założyć, że w 99% wystarczy zwykła uprzejma informująca rozmowa i każdy normalny wędkarz zrozumie, że ktoś włożył w to sporo czasu, niekiedy pieniędzy i pracy i poszuka sobie innego stanowiska do łowienia. Ale jeśli ktoś przychodzi z przysłowiowym ryjem i każe spieprzać mówiąc, że on to robił, to chamstwo należy tępić
  7. Trzy wyjazdy, oczywiście z nastawieniem na sandacza. Piątek - tyle brań to jeszcze w życiu nie miałem na spining. Pierwsze 4 niezacięte, przy piątym podejściu czułem coś fajnego na kiju, ale bardzo szybko się spięło. Sobota - bez brania. Poniedziałek - jedno branie w samo południe i do tego tak delikatne, że uznałem to za jakiś zaczep i podkręciłem szybciej korbką co spowodowało zacięcie 35cm sandaczyka Następnie do 17:00 żadnego pstryknięcia. Po południu akurat przestało wiać i wyszło słońce. Być może to miało jakiś wpływ na żerowanie. DAVID graty, niezły koń z tej mamuśki
  8. W niedzielę i poniedziałek kolejne dwa wyjazdy z nastawieniem na sandacza. Na początku spining a następnie trupek oraz filet na gruncie. Rzeka, czas łowienia 16:00-19:30. Na spining 0 skubnięć. Natomiast w niedzielę na gruntówki zaliczyłem 4 próby podjadania, gdzie jedna zakończyła się sandaczykiem ok. 30 cm. Brania zaczęły się punkt 17:00. Ostatnie ok 18:30. Radość jest spora, ponieważ jest to pierwszy sandaczyk złowiony tą metodą na rzece
  9. W poszukiwaniu sandacza... Piątek, jeziorko od 18:00 do 22:30. Na łącznie 8 wędek (4 osoby) żadnego brania. Było tak zimno, że aż gumowce od ogniska mi się przytopiły Na hakach głównie martwa rybka. Niedziela, rzeka od 16:00 do 19:00. Najpierw spining a później dwie wędki na grunt. Obie wyprawy zakończone bez brania.
  10. Płytko, w toni i przy powierzchni. Czasami dociskam wędką, aby wobler schodził głębiej, czyli pukał od czasu do czasu w kamienie. Woblery raczej pływające, schodzące do 1-1½m. Dzięki za paczkę informacji. Twoje kolejne posty dowodzą, że sandacze / klenie na spining masz rozpracowane do perfekcji Gratuluję rekordu i czekam z resztą fanów na +100 Odwiedziłem przejazdem w niedzielę pewne ciekawe miejsce na mojej rzece. Porzucałem trochę na twisterki, ale niestety bez żadnego kontaktu z sandaczem. Łowiłem ok 14:30 - 15:30 i pewnie ta pora jeszcze nie jest za bardzo odpowiednia.
  11. Panowie, wasze sumy i sandacze robią niesamowite wrażenie. Wielkie słowa uznania. Ja próbowałem swoich sił w sobotę wieczorem. Zasiadka skończyła się jednym kilku metrowym odjazdem na trupka. jaceen mam pytanie do Ciebie. Jaka jest mniej więcej głębokość, na której łowisz w nocy te sandacze? Jest to jakaś rynna czy innego typu stanowisko? Wobki pływające czy tonące?
  12. Ja we wtorek zacząłem nęcenie (1 puszka kuku) na rzece Wieprz niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Znalazłem fajne miejsce, do którego jest bardzo ciężko dojść (krzaki i strome zbocze). Miejsce nie jest wydeptane, co świadczy o tym, że nikt tam nie łowi. Dziś przed nęceniem posiedzę z godzinkę i zobaczę czy już coś się dzieje. Wczoraj za to był chyba bardzo dobry dzień na zębatego. Kolega, który miał szczęście być nad rzeką, miał sporo brań na spining. Efekt to 2 szczupaki na brzegu i kilka spiętych podczas holu.
  13. Nie jesteś sam. Ja testowałem kilka różnych metod (spray, kadzidła) i najlepsza na jaką trafiłem to małe ognisko, na które rzucasz mokre gałązki z liśćmi. Chodzi o to żeby było jak najwięcej dymu.
  14. Kolejny, czyli trzeci w tym roku, wypad na sandacza wykonany. Zapowiadało się całkiem ciekawie. Godzina 18:00, pochmurne niebo, lekki wiaterek, bardzo mała liczba biwakowiczów. Gdy czekałem na kolegę, który miał przyjechać z woderami zauważyłem kolesia na rowerze, który jechał z sandaczem takim ok 60 cm. Ryba wisiała zaczepiona za skrzela na patyku Kolega po przyjeździe nie chciał do końca wierzyć w moją opowieść, aż tu nagle znów koleś jedzie rowerem z sandaczem wiszącym w taki sam sposób, ale już znacznie większym. Zapytałem tylko - na co biorą - i usłyszałem - na żywca. Do 24 mieliśmy kilka skubnięć z czego jedno zakończyło się zacięciem i zerwaną żyłką na wędce kolegi. Nie wiadomo jak duża mogła być ryba, ale nie ma co przesadzać z jej gabarytami. Żyłka kolegi pozostawia też wiele do życzenia bo po sprawdzeniu rwała się w rękach. Branie było na fileta opryskanego jakimś dipem o zapachu ryby
  15. Piątkowy nocny wypad na sandacza zakończył się dwu-godzinnym siedzeniem w aucie nad jeziorem i stwierdzeniem, że przy tak pięknie strzelających piorunach nie wejdę w woderach z węglową wędką do wody:mrgreen: Dziś może będzie kolejne podejście, ale jak na razie to cały dzień jest pochmurno i przelotnie pada. Zobaczymy co wieczór przyniesie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.