Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

bariwo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Informacje o profilu

  • Lokalizacja
    Marki

bariwo's Achievements

0

Reputacja

  1. bariwo

    Jezioro Błędowskie

    No i już po urlopie i wędkowaniu w Błędowie. Urlop skróciłem o kilka dni, bo nie było sensu w ogóle tam dłużej siedzieć (tak... siedzieć a nie łowić, bo o łowieniu w ogóle nie mogło być mowy). Najgorszy wyjazd ze wszystkich. Dziesiątki kilogramów wsypanej zanęty, litry pinki, jockersa, gnojaka i... setki leszczyków o długości 10-12 cm, które wprost rzucały się na każdą podawaną przynętę. Brały z dna, z nad dna, z toni, z opadu... na białego, pinkę, czerwonego robaka, sztuczną ochotkę, ciasto czosnkowe... po prostu na WSZYSTKO... jedna wielka TRAGEDIA. Nie można się było od tego opędzić. Remedium na tę drobnicę byłoby zapewne łowienie bardzo daleko od brzegu odległościówką, ale tej ze sobą tym razem w ogóle nie zabrałem. Dla wprawy i treningu zrobiłem sobie raz zawody (sam ze sobą) i wynik oscylował w granicach ok. 2000-2200 punktów, wszystko zrobione tymi leszczykami (3 większe, takie po ok. 22-24 cm) i płotką (też raczej drobną). Tak beznadziejnego wyjazdu na Pomocnię jeszcze nigdy nie zaliczyłem. Upały nie pozwalały łowić. Grubsza ryba W OGÓLE nie żerowała. Płotka (wszystko nie większe jak 17cm) żerowała w skwarze w ciągu dnia i w zasadzie mogłem ją łowić spod nóg. Wieczorami, nocami i rankami piękne wystawiane leszczowe brania, co chwila mocniejsze bicie serca, a nuż to ten większy i za każdym razem "sikuty" kilkunastocentymetrowe (na początku to nawet do głowy mi nie przyszło, że to są miniaturowe leszczyki, bo tam jest pełno krąpia, którego w ubiegłym roku połowiłem BAAARDZO dużo i dopiero za którymś razem patrzę, a tam "trąba" i nie za każdym razem było wystawiane branie, czasami łapały przynętę niemal jak okonie i do gardła głęboko). Jedyny sukces to tzw. "przyłów" w postaci okonia ok. 0,80 kg na 4 różowe pineczki. Przez ponad tydzień jak tam byłem na całym jeziorze padły raptem 4 karpie. Fakt, 3 z nich piękne (największy trochę ponad 13 kg, kolejny 7kg i następny 6,4kg). Jakiś jeden szczupak troszkę ponad 50cm. Udało mi się też złowić kilka karasi takich ok. 25 cm. I to wszystko. Drobnica atakowała wszystko i wszędzie. Łowiłem tylko z brzegu (ze środkowego pomostu), pewnie z łódki byłoby inaczej. Ale z łódki nie lubię łowić. W tym roku więc już tam raczej nie zawitam. Zeszły był dużo bardziej owocny: był i gruby leszcz i ładny krąp i karpie na bata "wchodziły". Pozdrawiam B.
  2. Mam tego "hardziaka" w długości 13". Kupiłem w zeszłym roku w Leclercu za 1100 PLN. Mogę o nim napisać, że to wymarzony kij do połowu średniej ryby na małych i średnich dystansach. Niestety ciężar wyrzutowy (do 6g, w praktyce do ok. 10-12) nie pozwala łowić tym kijem na dystansach większych niż 30-35 metrów, dlatego zastanawiam się nad mocniejszą wersją tego kija Speciman`em (cw. do 20g, w praktyce można rzucać nawet 30g). Wcześniej też byłem posiadaczem "hardziaka", ale był to "wyrób własny" na blanku Fibatube 13". Kolega zgniótł mi wędkę w bagażniku samochodu, stąd po latach gdy marka jest powszechnie dostępna w Polsce wybór jednoznacznie padł na Specialista 13". Doskonała progresywna akcja. Wbrew pozorom, nie jest to kij delikatny. Mam za sobą kilkukrotny hol 3-5kg karpi i nie robiły na tym kiju większego wrażenia. Kij pracuje wtedy aż od korka, fantastyczna paraboliczna praca. Na pewno nie są to kije szybkie/zawodnicze. To kije bardzo finezyjne, dające ogromną satysfakcję z połowu. Czuć na nim zarówno mniejszą rybę jak i większą. Łowię tym kijem w połączeniu z Abu Cardinal C3. O jakości wykonania nie będę pisał, bo marka Hardy mówi WSZYSTKO. To, co odrobineczkę in minus mnie tylko zaskoczyło (w porównaniu z wcześniejszymi matchówkami Hardy`ego) to niezawerniksowane omotki, wskutek czego kolorystyka nici nie jest na omotce jednakowa (przebijają jaśniejsze nitki)... ale to TYLKO estetyka nic więcej. Moim zdaniem to NAJLEPSZA matchówka jaką kiedykolwiek miałem w ręku. Nawet lepsza od najwyższych modeli Trabucco. B.
  3. bariwo

    Jezioro Błędowskie

    Grilla można zrobić sobie przy domkach. Bez najmniejszego problemu. Krążą nawet od domku do domku jakieś "schroniskowe" grille ogólnodostępne. Na początku czerwca zarybiono jeziorko znowu karpiem i naprawdę w połowie czerwca jak byłem brał bardzo ładnie. Na własne oczy widziałem jak sąsiadowi w nocy - niestety nie wyjęte - karpie połamały dwa wędziska. Nocne zasiadki przynosiły sporo efektów w postaci karpi 4-5 kg. Te nie wyjęte nie dały sąsiadowi NAJMNIEJSZYCH szans. A inny sąsiad tylko usłyszał jęk plecionki (0,22). Ryba wyjęła mu cały zapas ze szpuli i popłynęła sobie dalej. Tam są POTWORY, tylko trzeba DUŻO cierpliwości i wielonocnych zasiadek. Płotki w połowie czerwca brały z toni jak oszalałe. 5 godzinek ok. 150 sztuk na 10 metrowego bata. Przynęta: 1 pinka podana z opadu. Zacinanie na "czuja". Miałem natomiast problem z leszczami. Udało mi się złowić zaledwie jednego (ok. 1kg). Jadę teraz tam na 10 dni na przełomie lipca i sierpnia. Zdam po powrocie relację jak było. Pozdr. B.
  4. bariwo

    Jezioro Błędowskie

    I znowu zaniosło mnie nad Pomocnię. Tym razem byłem 5 dni. 4 pierwsze dni okropny skwar, ryby w ciągu dnia prawie wcale nie żerowały. Drobiazg tylko poruszał się w okolicach powierzchni. Efekty tylko w godzinach wieczornych i nocnych. W sumie przez 4 pierwsze dni złowiłem równo 10 leszczy (największy ok. 1,5kg) i ... ani jednego karpia (a za piewszy razem 6 karpi w ciągu jednego dnia - ale to było zaledwie w 2 tygodnie po zarybieniu, teraz widać że karp już znalazł własny naturalny pokarm i coraz trudniej go skusić - inni wędkarze także nie łowili karpi, jakieś sporadyczne sztuki trafiały się, chyba nie więcej niż 3-4 sztuki na całe owe 4 dni na całym jeziorze). Do tego oczywiście sporo drobnej płotki. Tej jest zatrzęsienie i wystarczy dobrze ustawić grunt, by móc się bawić ciągłymi braniami. Trafiło się także trochę drobnej wzdręgi i baaaaaardzo dużo krąpia. 5 dzień przyniósł zmianę pogody (w nocy okropna burza z piorunami, która przechodziła właśnie nad j.Błędowskim - pierwszy raz poczułem strach i uciekłem z pomostu do domku, bo łowiłem na 10 metrowy "piorunochron") i... ryby zaczęły żerować. W tę zanętę, którą sypałem przez okrągłe 4 dni weszła mi grubsza płoć i piękny krąp. Niestety musiałem tego dnia już wyjeżdżać, ale przez cały ranek do południa brania były za każdym rzutem. Wyciagnąłem w sumie gdzieś ok. 60 sztuk płoci i krąpia. Niestety... tym razem ani jednego "leszka". No i jak zwykle... dalej nie brał karp. Początkowo miałem poważne problemy z dobraniem się do tych krąpi (przyznam, że bardzo rzadko łowiłem tę rybę do tej pory), bo za każdym rzutem branie, wyssane białe robaki lub pinka i puste zacięcie. Przełomem okazało się zmienienie haczyka na nr 20 w kolorze czerwonym (żyłka 0,08) i łowienie na 1 pinkę lub białego, który był "nanizany" na haczyk przez całą swoją długość, a zestaw był non-stop przesuwany to w prawo to w lewo, by prowokować ryby do brania. To od razu przyniosło efekty. Gdy na haczyk założona była 1 różowa pinka to brała... płoć. Gdy pinka w innym kolorze lub biały robak, to brały krąpie, takie po 23-25 cm. 5 dni łowienia dało mi czas do poeksperymentowania z zanętami. Dość słabo ryba wchodziła w grubą zanętę. Zanęta o małej strukturze składników dużo lepiej wabiła ryby. Kolejna obserwacja: słabo działają tam zanęty bardzo słodkie. Warto też zwrócić uwagę na właściwe podanie zanęty, bo jest lekko muliste dno i ciężkie kule wpadają w muł, a niekiedy i podwodną roślinność i efekt wtedy jest mizerny. Dobre efekty przynosiło dodawanie do zanęty składników powodujących większą pracę kul na dnie, takich jak konopie prażone czy słonecznik. Wtedy leciutki słup zanęty unoszący się nad dnem od razu interesował ryby i brania zaczynały się niemal natychmiast. I to tyle. Kolejna relacja po następnym wypadzie. Na pewno jeszcze wybiorę się na 2-3 dni nad Pomocnię we wrześniu. Łowiłem na środkowym pomoście na pierwszym stanowisku z prawej strony. Odległość łowienia ok. 12-13 metrów, głębokość ponad 3 metry. Pozdrawiam Bartek
  5. Witam wszystkich Bartek - 35 lat. Marki k/Warszawy. Tyczka, bat, odległościówka. Innymi metodami nie łowię. Pozdr. B.
  6. bariwo

    Jezioro Błędowskie

    Byłem tam w ubiegłym tygodniu. W sumie prawie 24 non stop łowienia (także w nocy). Łowiłem ze środkowego pomostu na 10 metrowego bata. Głębokość ok. 3,5-4 m (głęboczek ok. 5-6 metrowy jest na wprost pierwszego pomostu (tego od lasu)). Zanęta gruba z pinką, osobno ziemia z jokiem, wszystko okraszone owocowym atraktorem Sensasa na karpie. Efekt... średni. 6 karpi ok. 1,5-2 kg, ok. 40 płotek, 1 leszcz ok. 40 cm. I to wszystko. W zasadzie bez rewelacji. Byłem tam pierwszy raz, ale NA PEWNO nie ostatni. W porównaniu z innymi, którzy łowili (a w zasadzie to siedzieli) obok na pomostach to obłowiłem się jak król - u innych sporadyczne płotki i widziałem dwa karpiki. Jeziorko jest ŚWIETNE. Pięknie położone. Wygodnie się wędkuje (trochę dla mnie dla wyczynowca nieporęczne są te pomosty, bo są z barierkami - ale można odpiąć łańcuchy i wtedy kawałek pomostu nie ma barierki, akurat tyle by ustawić kombajn). Wszystko co złowiłem to na białego i pinkę. Próbowałem z kukurydzą, na którą łowią tutaj miejscowi, ale bez żadnego efektu. Aha... dużo lepszy efekt był na białego lub pinkę wypędzelkowanego atraktorem. Płotek z toni mogłem nałowić mnóstwo, ale jaka to przyjemność łapać takie po 12-15 cm? A takie właśnie głównie z toni brały. Dlatego wszystko ciągnąłem z dna. Domków jest sporo. Cena 17 PLN za nocleg od osoby. Dodatkowo ok. 8 PLN za dobę za parking. 4 PLN za natryski. Za wędkowanie nie pobierane są ŻADNE opłaty. Wędkować można albo z brzegu, albo z wypożyczonych w stanicy łódek. Nie wolno łowić z własnego sprzętu pływającego. Co jest dobre to to, że w całym jeziorze obowiązuje zakaz kąpieli. Jest więc to jeziorko typowo wędkarskie. W nocy słychać było polowania drapieżników. Następnym razem zasadzę się na 3-4 dni z pelletem z pierwszego pomostu od lasu na większego karpia (w tym głęboczku) i na liny (które ponoć są, choć nie widziałem aby ktoś złowił choć jednego w tym czasie co ja byłem). Z opowieści tych, co tym jeziorkiem się opiekują słyszałem, że być może kłusownicy w zimie zrobili swoje (bo nie zamarzło) i ten rok będzie małorybny w porównaniu do poprzednich lat. Ogólnie to naprawdę przyjemne miejsce do spędzenia czasu z wędką nad wodą. Polecam !!! B.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.