Po raz kolejny wybrałem sie z kumplem nad Wisłę, nowa główka, nie spodziewaliśmy się więc cudów, nie wiedzieliśmy czy są zaczepy czy ich nie ma, gdzie głęboko, a gdzie płytko.
Okazało się, że klatka pomiędzy główkami to głębokie na jakieś 7-9 metrów łowisko, które jednak nie obdarzyło nas rybami. Poza kilkoma małymi krąpikami nic nie chciało się uwiesić.
Odstawiliśmy więc feedery i do wody trafiły maleńkie przynęty z nastawieniem na klenia, ewentualnie okonia
Pierwszy rzuta i pierwszy w życiu boleń - miał 12cm i oczywiście trafił z powrotem do wody.
Kolejny rzut i siedzi ładny okoń, drugi rzut, kolejny okoń, jednak sporo mniejszy.
4 rzut i czuję zaczep, który jednak zaczął odjeżdżać, krótki hol, 2 odjazdy ryby przed samym podebraniem i po chwili pierwszy w tym roku wymiarowy szczupaczek znajduje się w podbieraku.
52cm - nie ma się czym chwalić, ale czas spędzony miło i obiecująco.
Co ciekawe esoxik połakomił się na wirujący ogonek od spinmad'a, zapięty klasycznie w same nożyczki