A ja sobie ustaliłem własne wymiary ochronne.

[solver]

w fazę in personam

Nie chodziło mi o fazy postępowania przygotowawczego, bo te znam, tylko o wskazanie na jakiej podstawie Pewniak sądzi, że doszło do popełnienia przestępstwa i to tak dalece, że już się widzi w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Oczwiście, że prokuratura powinna wszcząć postępowanie wyjaśniające, ale od fazy in rem do in personam droga jeszcze daleka.

Jeżeli pojawią się śnięte ryby z powodu przedmiotowego zanieczyszczenia, można mówić o wystąpieniu szkody

Co do tego, że szkoda wystąpiła, nie mam absolutnie żadnych wąptliwości. I to miałem na myśli pisząc, że z wykazaniem szkody co do zasady problemów nie będzie. Ale będą ogromne z wykazaniem jej wysokości. Co z tego, że będziesz miał zdjęcia śniętych ryb? To nie wystarczy nawet do szacunkowego wyliczenia wysokości szkody, szczególnie, że należałoby jeszcze wykazać, że śnięcie nastąpiło na skutek tego właśnie wycieku, a nie np. tego, że ktoś postanowił wylać do rzeki dwa dni później parę beczek DDT. Śnięte ryby należałoby wyzbierać, zważyć, posegegować gatunkowo, dokonać przynajmniej wyrywkowej analizy przyczyn ich śnięcia. Albo znać wyjściowy rybostan i stan po wycieku i wykazać, że ubytek jest związany z wyciekiem, a nie np. z migracją ryb czy wcześniejszymi odłowami. Jeżeli tego nie będzie, nawet początkujący prawnik nie będzie miał żadnych kłopotów z rozwaleniem opinii biegłych na kawałki. Słowem, sprawie jest bardzo daleko do bycia prostą. A zresztą nawet jeżeli udałoby się wykazać wysokość szkody, to ze względu na specywikę rzeki, spływanie martwych ryb, skażenie drapieżników, ptactwa wodnego itp, i tak odszkodowanie byłoby zapewne wielokrotnie niższe od rzeczywstej szkody.

Dalej, niewątpliwie dużo łatwiejsze byłoby uzyskanie odszkodowania za akcję ratowniczą, neutralizację oleju, skażenie brzegów. Ale tu zapewne legitymację bierną ma raczej Skarb Państwa, a nie PZW.

[Lesio]

od fazy in rem do in personam droga jeszcze daleka.

Pewnie, że daleka, chyba nie wiadomo dalej, jaka była przyczyna wystąpienia przecieku, a co dopiero z ustalaniem kręgu ludzi mogących ponosić odpowiedzialność karną.

Co do tego, że szkoda wystąpiła, nie mam absolutnie żadnych wąptliwości.

Szkoda rozumiana jako zanieczyszczenie środowiska owszem, ale doniesień o martwych rybach chyba jeszcze nie ma.

Zdjęcia to tylko jeden z materiałów dowodowych, oczywiste jest, że jeżeli będą martwe ryby, to trzeba się za to zabrać protokolarnie - dojdzie wynagrodzenie ludzi, ktrórzy to zrobią. Z grup martwych ryb wystarczy wybrać po kilka sztuk do badań laboratoryjnych, i nie ma potrzeby robić sekcji w każdym jednostkowym przypadku.

Pierwotny stan rybostanu w rzece jest raczej obiektywnie niemożliwy do ustalenia, więc trzeba opierać się tylko na tym, co wypłynie. Rozstrzygnięcie sądu, to tylko jedna z możliwości, firma odpowiedzialna za wyciek powinna dążyć do zawarcia ugody, bo nie jest w jej interesie szarpanie się o każdą złotówkę w obliczu mediów.

[tomek1]

Wróćmy do tematu

[pewniak]

Odnosząc się do Twoich zarzutów solver:

1.sądzę że mogło dojść do popełnienia przestępstwa ponieważ dotarły do mnie informacje o wycieku i zanieczyszczeniu. Myślę że dla każdego logicznie myślącego człowieka jest naturalne, iż wycieki nie następują od tak sobie, ale prawdopodobnie ktoś za nie odpowiada. Jak zapewne wiesz prokuratura jest obowiązana (poza wyjątkami) działać z urzędu oraz obowiązuje ją zasada legalizmu - toteż dziwią mnie Twoje wątpliwości "dlaczego sądzę, że doszło tam do popełnienia przestępstwa".

2. Pokrzywdzonym jest osoba fizyczna lub prawna, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo. Owszem teza że w roli pokrzywdzonych mogliby występować wędkarze z tamtejszego okręgu jest śmiała i kontrowersyjna, toteż od razu dodałem że na pewno pokrzywdzonym w tej sprawie jest okręg PZW bowiem jego mienie w postaci ryb pływało w tej wodzie i prawdopodobnie zostało umniejszone.

3. Czy będą trudności w ustaleniu wysokości szkody - na pewno. Nie pisałem jednakże że szkodę da się ściśle wyliczyć. Jak zapewne wiesz w procesach odszkodowawczych często nie jest możliwym ścisłe udowodnienie wysokości szkody, bowiem często szkoda ze swej istoty jest niewymierna (np. przy zadośćuczynieniu). W tym przypadku szkoda ma charakter ściśle majątkowy i teoretycznie przynajmniej wyliczalny. Jakimi środkami dowodowymi można ją wykazać - wszystkimi które wcześniej zostały przez kolegów wymienione. Co do biegłych pragnę jedynie podkreślić, iż o ile się nie mylę, każdy użytkownik wody jest obowiązany do przeprowadzania odłowów kontrolnych zatem powinno znaleźć się odniesienie do porównania z odłowami przeprowadzonymi po zatruciu. Są przecież również protokoły zarybień, są wreszcie eweidencje połowów!!! Oczywiście, zaraz napiszecie że nikt ich nie wypełnia zgodnie z rzeczywistością, ale chcę jedynie wskazać, iż jest dużo środków dowodowych spośród których trzeba powołać te najbardziej dla PZW korzystne. No i wreszcie należałoby się koniecznie podeprzeć art. 322 k.p.c.

Pozostałe Twoje komentarze, co do mojej teoretycznej pomocy przy tej sprawie lub przy innych, pozostawiam - z uwagi na ich ironiczno-drwiący ton - bez odpowiedzi, bowiem nie ma z czym polemizować.

Pisząc swoejgo posta chciałem jedynie wskazać, iż nie powinno się tej sprawy odpuszczać i że PZW należy sie odszkodowanie (pomijając jego ostateczną wysokość).