Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Syndrom ostaniego rzutu


orwon

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałem was spinningistów zapytać o pewną sprawę. Doszedłem do wniosku wraz ze swoim towarzyszem wędkarskich wypraw, że posiadamy coś co nazwaliśmy "syndromem ostatniego rzutu". Polega to mniej więcej na tym, że wracając z wyprawy do samochodu/domu nie jestem w stanie odmówić sobie rzutu w obiecujące miejsce i właśnie w tym rzucie tracę najłowniejszą tego dnia przynętę mimo że nie straciłem przez cały dzień ani jednej sztuki. Przeprowadziłem małą statystykę i zdarza mi się to 8 razy na 10 wypraw :((. Może wynika to ze zmęczenia po kilku godzinnym łowieniu. Dochodzi do takiego absurdu iż na hasło że rzucę ostatni raz, kumpel mówi żebym zmienił przynętę na jakąś tańszą/gorszą, bo i tak ją stracę. I faktycznie zostaje na pobliskim drzewie, lub w zaczepie. :)))) Co wy na to ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon

Tak, w ostatnich 3 wypadach spin. 2 razy urwałem w różny sposób w ostatnim rzucie przynętę + ostatni rzut zaowocował zaczepem a po uwolnieniu go odrazu uderzenie w wobka przez szczupca ( brak przyponu ) i poszło.... tak, że na 3 ostatnie wyprawy 3 ostatnie rzuty kosztowały mnie jakieś 50+ zł ;)

Coś w tym jest ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście sezon pstrągowy się kończy i nie muszę uzupełniać już przynęt. Wczoraj wracając wzdłuż rzeki obiecałem sobie ostatni rzut w miejscu od którego zaczynałem wyprawę. Aglię long na którą tego dnia brały pstrągi zostawiłem na zwalonej w czasie ostatniej wichury wierzbie. :((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

artech, gdy mieszkałem nad wrocławską Odrą także miałem coś podobnego. W "ostatnim" rzucie łowiłem największą rybę dnia i wyprawa przedłużała mi się o kilka godzin. :) Niestety nad Bobrem jest inaczej :((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"syndromem ostatniego rzutu"....

ja takie coś mam ale zwykle siada mi piekna ryba :mrgreen:

ostanio na 2 wyprawach boleniowych po całodziennym sciganiu ich na płyciznach i przelewach - wracając oddaje ostani rzut na głebszą spokojniejszą wode przy brzegu i wyciągam pieknego BOLKA :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Ja podejmuje takie desperackie kroki, gdy wszystko wskazuje na to że nie będzie mi dane podjąć walki z rybą. Zwykle wybieram jakieś "pewne" miejsce, koło trzcin, zwalonego drzewa albo sam nie wiem. Oddaje po kilka rzutów, stawiam wszystko na jedną kartę. I zwykle nie zmienia się nic...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dla odmiany obiecuje sobie ,że jeszcze tylko trzy rzuty i basta , zawsze trzy .

Ale jeśli podczas tych rzutów jest chociaż chociaż maleńkie podejrzenie jakiegoś puknięcia , sprawa przeciąga się do kolejnych trzech i następnych trzech itd.

Jest jeszcze coś w kategori nie udanych rzutów :

Nie podaje przynęty na oślep tylko karzdy rzut jest wymierzony i przemyślany , ale zdarza się ,że po prostu nie wyjdzie (wiatr,krzaki za plecami itp) . Podczas właśnie takich nie udolnych rzutów wieszały się piękne rybki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

orwon, mam klasyczny syndrom ostatniego rzutu, tylko że forma jest odmienna.

Ostatni rzut wykonuję w miejsce, w którym nie szukam okoni/szczupaków itd...

Rzucam poniekąd na oślep, w kierunku otwartej wody i spokojnie prowadzę przynętę imitując w moim mniemaniu chorą/słabą małą rybkę.

Z tym jest trochę jak z graniem w totka. Łudzę się, że wygram i wysyłam ten kupon i ...

raz na dziesięć takich rzutów rozpaczy dostaję jakiegoś pistolecika na hak i jest to już zazwyczaj po czasie, w którym obiecałem, że wrócę do domu, pracy...

No kto o zdrowych zmysłach chce wracać z nad wody, gdy akurat padł szczupły 41cm a tam na pewno jest jego kuzyn 71... 81... 101...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Ja to tak mogę prawie godzinę :mrgreen: - stać i rzucać ,ten "ostatni rzut".Najczęściej jest tak ,że jak do tej pory nic się nie działo ,to i nic się nie dzieje :sad: (czasami zdarzają się jednak wyjątki :grin: ,aczkolwiek jakiejś regóły w związku z tym nie zauwarzyłem :cool: ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam coś podobnego, tyle że nie dotyczy to 'rwania przynęt'. Mój ostatni rzut zwykle trwa minimum dwa kwadranse, a zwykle wyprawa przedłuża się przy najgorszej z możliwych pogodzie. Gdy jest ładnie, akurat nie pada, nie ma słoty, a mimo iż wcześniej nie miałem kontaktu z rybą po prostu składam spinerek i zwijam się do domu. A gdy pogoda jest nie do wytrzymania, ja zmarznięty czy przemoczony, ten 'ostatni rzut' przedłuża się o dobre pół godziny i trwa kilkadziesiąt rzutów. Niestety tak to właśnie jest, człowiek w taką pogodę liczy na kontakt z rybą, ale niezbyt często ma to związek z rwaniem przynęt, może dlatego że wtedy już rzuca się na oślep nie okupując trzcinek, grążeli etc. Dziwna sytuacja, ale mam znajomego spinningiste który zawsze właśnie w ostatnich minutach rwie przynęty na potęge, więc coś w tym być musi. :razz::mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że dotyczy to nie tylko spinningu ,czasami tez tak mam ale mój kolega bije w tym wszystkich jego''jeszcze 5 minut''trwa zawsze do całkowitej ciemności a zakładamy ze wyjdziemy z łowiska jeszcze jak widno żeby po lesie iść jak coś widać a teren u mnie trudny górzysty ,wiec połamać sie lub sprzęt nie trudno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

Niestety i mnie to dotyka, często zdarza mi się właśnie stracić najłowniejszą przynętę, ale mimo to nigdy nie mogę się oprzeć, ostatnio jednak takie rzuty zaowocowały miłą niespodzianką uderzyły 2 razy szczupaczki jeden 38 drugi 40:) to chyba emocjonalna rekompensata za utracony sprzęt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja przez ten syndrom zawsze coś urywałem, znaczy przynęte.więc teraz gdy mam rzucić ostatni raz,to sobie przypominam poprzednie wypady i juz nie rzucam. ryb łowie tyle samo,a przynęt mam więcej!! nigdy mi nic nie siadło w ostatnim,zawsze to była strata... :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

U mnie jest syndrom 3ech ostatnich rzutów. Pewnie fart ale baaardzo często zdarza się że coś wtedy siada. Miałem też w tym sezonie parę razy akcję gdzie kumpel zwijał przynętę. Ja do niego "I jeb szczupak" i w tym momencie nastepowało uderzenie :D Straszna śmichawa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie syndromu ostatniego rzutu nie ma, ale jest syndrom ostatniej miejscówki/stanowiska do obłowienia jeśli chodzi o spinning. Podczas łapania na spławik to ostatnie słowa to jeszcze po 3 rybki jak łowię z kimś :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.