Skocz do zawartości
tokarex pontony

Jak było na rybach - Lipiec 2020


Don Gucak

Rekomendowane odpowiedzi

Zakładam że linek kończy tarło. Uwiesiły się stosunkowo małe sztuki 35 i 38 i to były jedyne dwa brania przez 3 godziny. Ale brania energiczne i 3 grube ziarna zażarte na amen. Może i bez szału na rozpoczęcie tematu ale poprawię się niebawem. Na dniach do tygodnia przygotujcie się na zmasowany wysyp zielonych profesorów. Zestaw standardowy jak zawsze, spławik, termos z ziarnem i dwa browary. Łowię liny tylko w ten sposób i jestem pewny swego ;) 

1.thumb.jpg.c729d40078f01c7b6443a70c7c15ad37.jpg2.thumb.jpg.769d0060827f4366eb4bbb264d5406d7.jpg

  • Super 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon

Rzeka wciąż bez szans na sukces , naniesione błoto wolno obsycha i nie da sie podejść do brzegu, więc pozostaje woda stojąca. 

Wczoraj po dłuższej przerwie w końcu ręka dotykała ryby :) i na tym wypadało by zakończyć bo ryby nie miały więcej niż 15 cm :) Pierwsza miejscówka i tylko dropshot na lekko na casta, 6 okoni wyjętych i kilka spadów, łowiłem tylko na larwe ważki.

Zmiana miejscówki i zarośnięte płytkie bajorko pożwirowe. Nawet puknięcia , łowiłem tylko żabą powierzchniową . 

Pod wieczór 3 miejscówka, porzucałem troche jerkami , troche powierzchniowcami. Głowwnie sprawdzanie możliwości nowo nabytych przynęt. Jedno wyjście do boleniowego bezsterowca, pewnie okoń bo boleni nie ma w tym łowisku. 

Dobrze że rozpoczął sie nowy miesiąc bo o czerwcu chciał bym jak najszybciej zapomnieć :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nic nie łowi? W poniedziałek rano byłem zajrzeć na chwile jak tam moje liniska. W tej czystej wodzie pięknie było widać w słońcu srogie prosiaki ale uwiesiła się trójka średniaków 37-40 cm. Pierwsza partia jest już po tarle, zaczynają zbierać coś z dna ale miałem wrażenie że ziarno traktują jak moje koty suchą karmę :D Jutro po południu spróbujemy znowu na jakie 3 godzinki. Już niebawem się zacznie zmasowany atak, może uda się coś nagrać pod wodą z wypuszczania, ale to najlepiej po nocce - z rana jak wyjdzie słońce. Wszystko zależy od czasu. Na płytszych zbiornikach powinno być lepiej pod względem lina, w sensie szybciej powinny zacząć żerować jak wsciekłe. 

Ah zapomniałem dodać, brania są zupełnie inne niż zazwyczaj. O ile "zabawa" spławikiem przed braniem właściwym to często norma to już samo branie było klasycznym wyłożeniem spławika na długo. Tak było w każdym przypadku w okresie tarła, ryba kompletnie nie odpływała po zażarciu tylko podnosiła się do powierzchni trzymiąc trzy duże ziarna na ogromnym haku w pysku. Łowię bardzo blisko brzegu na 2,5m głębokości więc w polarach można to było pięknie zaobserwować. Pozdrawiam.

1.thumb.jpg.b905c69107be053ab3f401b552fad6ce.jpg

  • Super 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Don Gucak napisał:

Nikt nic nie łowi?

Szkoda nawet pisać, wachania stanu rzeki w czerwcu i lipcu to jakieś nieporozumienie.. U mnie ostatnio na kilku wyjazdach po za jednym spadem fajnego klenia nic się nie działo ( nie licząc średniej urwanych woblerów 2-3 na wyjazd )..

W piątek jadę na 2 doby karpiowo ze znajomymi dla odreagowania spiningowych niepowodzeń.. Ogólnie coś ten roku jest dla mnie póki co dość kiepski jeśli chodzi o drapieżniki i rzeczny białoryb. Mam nadzieję że reszta lata to wynagrodzi ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Don Gucak napisał:

Nikt nic nie łowi?

Nie jest łatwo. We Wrocławiu Odra miesza poziomem podobnie jak w Krakowie. Ostatnio skoncentrowałem się na krótkim odcinku rzeki. Przy podniesionym poziomie było bardzo ciekawie. Gdybym wykorzystał wszystkie ataki na crawlery, to z pewnością byłby jeden z ciekawszych momentów wędkarskich w karierze. Nastawiłem się na sumy i wyjścia były wyłącznie nocne. Nad wodą byłem wcześniej, jeszcze za dnia, by ocenić sytuację. Łowiłem wyłącznie powierzchniowo. Wymagało to znalezienie odpowiedniego odcinka rzeki, by zwiększyć swoje szanse. Docierały do mnie informacje, że sumy w różnych miejscach są łowione, ale mnie interesowało łowienie powierzchniowe i na tym się koncentrowałem. Najczęściej sięgałem po crawlera.

WP_20200701_01_06_16_Pro.thumb.jpg.92fc824b8b1694c8914c5d2754a5ef38.jpg

Miałem na niego sporo ataków. Musiałem w trakcie wymienić kotwice i naprawiać skrzydełka. Z największym sumem przegrałem walkę. Branie było kapitalne. Było z tak głośnym "mlaskiem", jakby ktoś szuflą o wodę walnął. Dwa razy podciągnąłem go blisko siebie. Mętna woda nie pozwoliła na ocenę, jaki był duży. W każdym razie po blisko 5 min dostał szalonego kopa i zebrało mu się na szaleńczy odjazd. Po jednym z kolejnych susów wypiął się z kotwic. Innym razem miałem rybę jeszcze krócej na kiju i sytuacja była podobna. Na przełomie czerwca i lipca był jakiś amok wśród drapieżników. Nie wykorzystałem tego. Jednej nocy miałem pięć sumowych ataków takich, o jakich marzyłem, przygotowując sprzęt od stycznia na spotkanie z tymi rybami. Niestety, pozostaną w pamięci tylko te ataki poprzedzone sunącą falą za poruszającą się przynętą. Na pocieszenie z tych wypraw pozostanie na liczniku jedna dziewięćdziesiątka i siedemdziesiątka. Dodatkowo trafił się ładny kleń i boleń. Między nimi były jeszcze krótkie sandacze.

384435098_2020_07.04Odrazat.kol(1).thumb.jpg.58c09ada9350761b9b2743cdf8da0914.jpg

856571454_2020_07.04-05Odrazat.kol(2).thumb.jpg.1a5c029b7cf49d054bbfce7411ebcdd9.jpg

638931292_2020_07.04-05Odrazat.kol(1).thumb.jpg.50e50388023701df9ab7bca577ce5743.jpg

 

 

  • Super 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O 9.07.2020 o 12:29, jaceen napisał:

......na crawlery

Wczoraj trochę połowiłem crawlerem. Woda podniesiona  o jakiś metr, ciągnęła solidnie, nie do końca czysta ale tragedii nie było. Nie wiem czy z uwagi na silny nurt czy jakaś wada tej przynęty ale niesamowicie plącze żyłkę , nie pomaga krętlik z agrafką. 2 identyczne cykady (skrzydełka silikonowe ruchome) i jedna dosłownie wiruje dookoła swojej osi , a druga trochę wiruje i trochę się kolebie na boki. Do tego crawler ze skrzydełkami z sztywnego plastiku trochę mniej plącze i chodzi bardziej subtelnie. Miałem dwa uderzenia po zmroku przy brzegu ale obstawiał bym raczej niewielkie rybki. Nie złowiłem nic , woda musi jeszcze opaść do swojego w miarę normalnego poziomu . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, ESSOX napisał:

2 identyczne cykady (skrzydełka silikonowe ruchome) i jedna dosłownie wiruje dookoła swojej osi , a druga trochę wiruje i trochę się kolebie na boki.

Słyszałem, że te z "Ali" to loteria. Z pewnością mała i duża z Savage Gear pracują poprawnie. Bardzo fajny produkt, ale makabryczna nietrwałość skrzydełek. Ta wada, w mojej ocenie, bardzo obniża notę tym konkretnym cykadom. Za taką przypadłość cena tych przynęt nie powinna być tak wysoka. Po kilku braniach zarówno w mniejszej i w większej cykadzie odpadały skrzydełka. Poradziłem sobie z tym tak, że naciąłem korpusy i wkleiłem na stałe skrzydełka z poliwęglanu. Praca stała się bardziej wyrazista i stabilna.

P1410535_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.a4c1c08f8354125ca3462c9fc6b1b725.jpg

Mniejsza wersja cykady, co potwierdzają testerzy z "FISHINGTEST", potrafi nurkować, gasnąć. Dla niej potrzebny jest odpowiedni nurt, by wydobyć jej zalety. Generalnie crawlery o większej masie są mniej problemowe. Nie wspominają natomiast nic o ich awaryjności. W poprzednim sezonie miałem sygnały od kolegów, że po pierwszym braniu odpadały skrzydła. To nie tylko moja opinia i doświadczenie.

Po rocznych testach i sprawdzaniu kilku wersji doszedłem do wniosku, że crawlery z metalowymi skrzydełkami są lepszym rozwiązaniem. Przy odkształceniu jest możliwość ich naprawienie na miejscu. Gdy zachodzi potrzeba korekty ze względu na nierówną pracę, też w każdym momencie można to poprawić. Ze skrzydłami z tworzywa czasami jest to niemożliwe i cykada właściwie nie nadaje się do łowienia. Chyba że są wmontowane z poliwęglanu i tu szczypcami na zimno taka korekta jest możliwa.
P1410531_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.ac9b414f69a3a30699c4ccd57f6efcb3.jpg

Najlepsze rozwiązania jak do tej pory, to crawlery miękkie. Jedną z nich jest żuk Molix-a. Dla mnie rewelacyjny produkt. Można żuka mymłać do woli i nic z nim się nie dzieje. Przez kapelony przechodzi jak burza, przy tym pięknie kolebiąc się i robiąc fajne zamieszanie. Materiał jest bardzo miękki w porównaniu do gumowych żab. U mnie mocno sprawdzony w boju i kilka ryb złowił. Dla swoich łowisk dozbroiłem w dodatkową kotwiczkę. Gdy jest potrzeba, to ściągam. Nie złowiłem jeszcze na niego szczupaka. Nie wiem, jakie szkody może poczynić szczupacza paszcza. Myślę, że klej "kropelka" w razie potrzeby załatwi sprawę.
P1410528_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.c57fad95187b5fbbfe3c2850b111339e.jpg

P1410529_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.cb8a9c4e340fb83fcb705a1b60ba0d58.jpg

Gumowe żaby to chyba najlepsze z możliwych rozwiązań. Piszę to na podstawie swoich doświadczeń. Bardzo szybko wpadł mi pomysł, bazując na rozwiązaniu żuka z Molix-a, że gumowe żabki mogłyby również sprawdzić się jako crawlery. To był strzał w dziesiątkę. Za cenę jednego reklamowanego crawlera można mieć kilka, a nawet kilkanaście ciekawych i łownych przynęt. Żaby Hokkaido doskonale się nadają na przeróbkę. Są w trzech rozmiarach 4, 5 i 6 cm. Najlepszą pracę można uzyskać w tych większych, ale ta najmniejsza ma więcej pobić. Aby przystosować żabę do pracy typowego crawlera, trzeba zorganizować sobie płytkę z poliwęglanu, taką do wycinania sterów w klasycznych woblerach. Wyciąć skrzydło, delikatnie wyprofilować szczypcami i przykleić na klej szybkoschnący. Przed ostatecznym przyklejeniem warto sprawdzić w wanience pracę. Ja kleję na minimalną ilość kleju, tak by skrzydło nie odpadło podczas testu i ustawiania. Gdy uznam, że jest dobrze, delikatnie odklejam i ponownie wklejam w to miejsce już z odpowiednią ilością kleju. Tak przygotowaną żabę ryby mogą żuć, jak gumę. Jak do tej pory nie przydarzyło się, żeby odpadło czy złamało się skrzydło. Korpus pozwala na wiele i o uszkodzenie jest naprawdę trudno. Ze względu na cenę, na łowność, na małą awaryjność i co najważniejsze, że chyba jestem pionierem w przystosowaniu żaby do akcji crawler, w mojej ocenie jest na najwyższym miejscu wśród tego rodzaju przynętB)
P1410526_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.bddcfa69ba7fcded259c46231508ac7f.jpg

P1410527_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.d81a802771c775ca677e623ff6543835.jpg

P1410530_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.c28aad5c3b6ca788549094eb40a34e88.jpg
 

Crawlery raczej nie nadają się na silny nurt. Jak każda inna przynęta i te potrzebują dla siebie odpowiednich warunków. Skrzydełka elastyczne nie nadają się na korektę w razie problemów z pracą.

A to wczorajszy nocny efekt na cykadę SG po wstawieniu jej endoprotez;)

P1410520_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.60b5a640371ac34ae08ae57c95c47473.jpg

P1410524_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.b322db1549de97d4787f1b7f878690b9.jpg

 

 

  • Dzięki! 1
  • Super 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwu dobowa zasiadka już za mną.. Udało się wypracować trzy brania i wyholować wszystkie trzy rybki ;)

Łowienie zaczęliśmy w piątek koło południa i zakończyliśmy dziś ok 11:00. Przez pierwsze półtorej doby nie doczekałem się żadnego odjazdu.

Rybki zaczęły współpracować dopiero w nocy z soboty na niedziele.. Ok 4 rano po krótkim holu na mate trafia nie duży ok 5 kg karp, następnie w przeciągu ok 30 min między 5:15 - 5:45 doławiam jeszcze dwa amury 10,3 kg oraz ok 7 kg :)

Jak zwykle dorzucam kilka pamiątkowych fotek :

large.107641294_298373004907818_78445354

large.107653764_1125157627857841_4330311

large.20200712_035329.jpg.47f7df2a64ecc9

Teraz czas pomachać trochę spinem bo póki co niema zbytnio się czym chwalić.. :P

  • Lubię to 1
  • Super 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek lipca u mnie bardzo trudny. Wszystko dzieje się na jakimś pograniczu. Jak mam więcej brań, takich z przytupem, to schodzę na zero. Aż serce krwawi, gdy psuję to wszystko. Innym razem nic się nie dzieje przez długi czas, by skończyć na jednym braniu i jednej rybie. Tak było i tym razem. Wysoka woda na Odrze wymusiła uczenia się łowienia na innych łowiskach. Przerzucam sprzęt, przynęty, robię minimalne przesunięcia w miejscówkach, by optymalnie wykorzystać ich potencjał. Wczoraj znowu miałem branie na streamera. I znowu linka zapętliła się na ręce, co skończyło się uwolnieniem ryby. Z muchówką w nocy walczę, gdy sprzyjają warunki. Musi być prawie bezwietrznie. Dorzucenie do miejsca, w którym spodziewam się ryb, jest na pograniczu mojego maksymalnego rzutu. Jest to +/- 12 m. Drugą część pobytu spędziłem ze spinningiem. Zestaw lżejszy z nastawieniem na klenie i jazie. Rzutem na taśmę, na swojego łamanego woblera, następuje piękna zbiórka i serducho podeszło na chwilę pod gardło. Wobler ma typowo smużącą pracę. Jest to jedna z bardziej ulubionych moich samoróbek. Zakres pracy od 0 - 20 cm. Do pięćdziesiątki kleniowi zabrakło kilka milimetrów.

P1410541_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.094258b6222e46087ea1768f34f10bc4.jpg

P1410554_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.f1d6cb9c8461a052faf4f5f1aea8a109.jpg

pzdr

  • Super 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.Dosyć dawno tu nie zaglądałem z powodu braku czasu,ale wyprawę na rybki zaliczyłem dwa razy.I tak 08.lipca łowiłem na łowisku gdzie dominuje płoć.Złowiłem 43szt.ale tylko 12szt. kwalifikowało się do siatki.Druga wyprawa miała miejsce w dniu 15.lipca.Złowiłem 20szt. leszczyków i 6szt płotek. Zmieniła się kolejność zdjęć.Mocno wiało z południa,musiałem łowić dość ciężko tj. zestawem 12gr.metoda jak zwykle odległościowa.Nie wiem jak odwrócić kolejność zdjęć.ryby ryby

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik ostrogi.

Kilka ostatnich wypraw kończyło się prawie na zero. Na jednej z nich miałem kilka ataków na powierzchniowe przynęty. W ciągu kilkudziesięciu minut cztery razy szczupaki atakowały poppera, ale ostatecznie nie trafiały. Na dolewkę goryczy w ciągu następnej godziny zaliczam jeszcze jeden pusty atak i dwa wyjścia z nawrotem przed samą przynętą. Przed zmierzchem jeszcze jeden atak w momencie wyjmowania przynęty z wody. Akcja tuż pod nogami. W tym dniu prawie całkowicie się podłamałem.

Dzień przerwy.

Tak. Dałem sobie dzień przerwy, by nie dać się powalić psychicznie przez kolejny podobnie spędzony czas nad wodą. I zaczęło się. Pierwsze kilkanaście minut zacząłem łowić od tych samych miejsc. Pierwsze branie było prawie niezauważalne. Popper został wessany bez żadnego sygnału. Nagle zniknął mi z oczu w momencie przerwy przy podbijaniu. Na ułamek sekundy zamurowało mnie i ocknąłem się w momencie szarpnięcia i przelewającej się dużej bryły rybska pod wodą. Było już za późno. To był prawdopodobnie duży okoń. Duży, żółty, szeroki korpus, daje mi taką wyobraźnię. Było minęło. Jeszcze się trzymam. Kiedy się skończy, to moje pechowe wędkowanie?

Przed zmierzchem znowu zmieniam stanowisko i woblery dedykowane pod nocne łowienie. Jeszcze było szaro. Do koszyka pustych brań dokładam jeszcze jedno na Rapalę i na sandaczowego woblera Oleixa. Po drugiej stronie słyszę u kolegów chlapiące się ryby. Na potwierdzenia dostaję MMS-y ze zdjęciami. Zakładam woblera Jaxon-a i wykonuję krótkie rzuty. Sprowadzam go po niewielkim łuku do brzegu i powoli ściągam do siebie. Na pocieszenie kończę fantastycznym braniem i trochę jestem zdziwiony, że zaatakował tak dużą przynętę kleń. Ten wobler w tym sezonie miło mnie zaskakuje. Coś w sobie ma takiego, że ryby nim nie gardzą.

Kolejny dzień przerwy.

W gazecie piszą, że są prowadzone odkomarzania. Tylko gdzie? Na działce u Prezydenta? Całe ciało mnie swędzi. Od ostatnich masowych ataków nie mam wolnego miejsca od bąbli. Mimo pryskania się muggą i zakładania ortalionów te upierdliwe owady zawsze znalazły miejsce, by użądlić. Na porządną rozgrzewkę dostaję kolejne zdjęcie. Chłopaki łowią a ja w ciemnym lesie. Dobrze, że coś się dzieje i miło, że pamiętają o mnie. Na wyprawę odchudziłem sprzęt. Nastawiłem się typowo na sandacze. Kilka woblerów i Mikado Da Vinci do 25 g zapewniają mi swobodne nimi operowanie na nocnych miejscówkach. Przez dwie godziny powoli przemieszczając się, obławiałem ciekawsze fragmenty Odry. Kilkanaście minut Gembalą, później Rapalą. Po nich zakładam Oleixa i Jaxona. W każdym miejscu staram się łowić przynajmniej dwoma o różnej głębokości pracy. Sięgam po sandaczowego Panic/Z/10F/10g. Wobler pracuje tuż pod powierzchnią. Zamawiając u Adama (Spinnerman), zażyczyłem sobie kilka w wersji płytko pływającej.

P1410597_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.a08acfafcb49b194986edf3613eccb0b.jpg

Jestem na jednej z ostróg. Wcześniej dokładnie obłowiłem jej szczyt, napływ, zapływ i w miarę upływu czasu warkocz za główką. W oddali usłyszałem charakterystyczne „cmok”! Chyba się nie przesłyszałem? Gdy kiedyś często jeździłem za Wrocław, to po takim sygnale udawało się namierzać ich stanowiska. Na odcinkach miejskich niezwykle rzadko udawało się mi w ten sposób je lokalizować. Po kilkunastu minutach słyszę cmoknięcie jeszcze głośniejsze. Byłem jedną główkę wyżej, to błyskawiczna decyzja i już po kilku minutach skradam się pod ostrogę. Nie wiem, gdzie może się czaić. Słyszałem z oddali, z odległości kilkudziesięciu metrów, że to nie jest jakiś pokurcz. Zapomniałem o komarach. W tym momencie ich nie było. To znaczy były, tylko ja nie zwracałem na nie uwagi. Widzę pod powierzchnią smużącą drobnicę. Staram się podrzucać woblera w sposób, by jak najdelikatniej pacnął o wodę i poprowadzić go w podobny sposób do przemieszczających się rybek. Rzuty wykonuję pod różnym kątem. Chcę, by wobler spływał za każdym razem w inny sposób. Nie wiem dokładnie, gdzie może się czaić strażnik ostrogi. Słyszeć, że gdzieś jest w pobliżu, to mało. Uruchamiam wyobraźnię i analizuję całą sytuację w tym miejscu. Kilka rzutów wykonuję w jeden punkt i kręcę korbką tak wolno, aby tylko poczuć delikatną wibrację woblera. Maksymalnie wolno. Gdy czuję, że praca gaśnie, lekko szarpię szczytówką, by odzyskać te wibracje.

Ułamek sekundy a ile w tym emocji. Początkowo byłem zaskoczony. Mimo że przy każdym rzucie w rozmyślaniach liczyłem, że to w tym momencie nastąpi, to i tak nastąpił zaskok. Tym bardziej że to nie było mocne targnięcie.

A jednak pilnował szczytu główki. Gdzieś w jej pobliżu nastąpiło branie. Po akcji kija wiem, że będzie nieźle. Dwa razy podjął próbę odjazdu. Hamulec dobrze wyregulowany i wiele się nie poddawał. Ustawiłem go na pograniczu wytrzymałości kotwiczek. Zapalam lampkę. Już go zobaczyłem. Woblera nie widzę, to znaczy, że zniknął w paszczy sandacza. Zrobiłem się spokojniejszy. Podwyższona woda ułatwiła mi najechanie rybą na zalane trawy i w komfortowy sposób, po chwilowym jej odpoczynku wyjąć i zrobić zdjęcie na pamiątkę.

2092538508_2020_07.20Odraw.o.(2).thumb.jpg.49f6840af67e8577a70fd1bf952b8a1d.jpg

W tym sezonie to trzeci przekraczający 70 cm. Nie łowię tych ryb dużo i to jeszcze w słusznych rozmiarach. Takie naprawdę cieszą. Myślę sobie, no bracie, zdradziłeś się i co teraz? Gdybyś trafił na kogoś innego, to marnie byś skończył. Masz nauczkę i zmykaj! Ty myśliwy, ja łowca, jeden zero dla mnie.

Miałem farta. W ostatecznym rozrachunku on też.

P1410593_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.33326885313aec065e9e0cdb7c8214ca.jpg

pzdr., jaceen

  • Super 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie lato na razie fatalne. Nie ma się czym pochwalić. 

Wczoraj jedna obcinka małej wahadłówki przez szczupaka. Jeden szczupak (taki z 40 cm) trafiony na bezsterowego powierzchniowca i jedno nie trafione branie bolenia , spudłował o jakieś pól metra ale fontanne zrobił fajną :) 

Polowałem tylko na bolenie bo woda na rzece wciąż za duża i spory uciąg. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaceen nie masz co narzekać.. u mnie w tym sezonie jest taka ch..nia z drapieżnikami że to głowa mała.. złowiłem słownie jednego bolenia 60tkę od maja i to by było na tyle.. a nad Wisłą i innymi łowiskami ze spinem byłem ponad trzydzieści razy ;)

Chyba w sierpniu zrobię kilka podejść po "dziadkowemu" z żywczykami bo na spina to ja sie chyba oduczyłem łowić :D

PS. Jak tak dalej pójdzie to pozostanie mi łowić wyłącznie karpiowate 😛

 

  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Elast93 napisał:

u mnie w tym sezonie jest taka ch..nia z drapieżnikami że to głowa mała.. złowiłem słownie jednego bolenia 60tkę od maja i to by było na tyle.. a nad Wisłą i innymi łowiskami ze spinem byłem ponad trzydzieści razy ;)

Chyba w sierpniu zrobię kilka podejść po "dziadkowemu" z żywczykami bo na spina to ja sie chyba oduczyłem łowić :D

Tu nawet nie chodzi o spinning czy żywca. Ja łowię oboma metodami i jest równie słabo. Na początku czerwca miałem kilka ryb z trollingu a potem już lipa... W ten weekend jeszcze próbuję przed urlopem zasiadki ze zrywkami na suma, ale dotychczasowe bez najmniejszego efektu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z Rędzina. Najpierw feeder i masa leszczyków, ale rozmiar mizerny. Na koniec ok pół godzinki ze spinningiem i jeden mały pistolecik. 

Kupiłem dziś jakiś środek na komary. Był tylko jeden, trochę słaby bo 30% DEET. Może ugryzień było na początku nieco mniej, ale byłem cały czas otoczony setkami komarów. Później już nic sobie z tego środka nie robiły i musiałem się zawijać do domu. A nie oszczędzałem i zużyłem cały spray. Macie jakieś sposoby, żeby można było spędzić wieczór nad wodą? 

Mam też nadzieję, że samolot który latał nisko w okolicach Odry rozpylał coś na te stworzenia. Nic co prawda nie widziałem żeby się z niego wydostawało, ale może jest to na tyle delikatne pryskanie, że z odległości nie widać. Inna opcja to to, że mógł to być jakiś lot zabytkowym samolotem, bo jak go zobaczyłem to wyglądał trochę jakby jakimś tunelem czasoprzestrzennym niemiecki samolot z czasów wojny nagle się pojawił na niebie. 

Macie może jakieś miejscówki z nieco mniejszą ilością komarów? Do niedzieli rodzinka wyjechała, co oznacza, że mogę połowić wieczorami/nocą. Szkoda by było nie wykorzystać takiej okazji, szczególnie, że pogoda sprzyja. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niektórych miejscach powinna być ulga od komarów. W miejscach, gdzie ostatnio buszuję, jest tragicznie. Z jednej strony dobrze, bo pokolenie "C" trzyma się z dala od tych miejsc:) Wkrótce pewnie to się zmieni. Wczoraj kukuruźnik opędzlował i te rewiry. Będzie głośna muzyka przynajmniej do północy;)

15 godzin temu, Aalbatross napisał:

Macie jakieś sposoby, żeby można było spędzić wieczór nad wodą? 

Liczyć na samą chemię to trochę mało. Czasami jestem zmuszony do używania wiatrówki ortalionowej z kapturem. Zdarza się, że zakładam rękawiczki malarskie z obciętymi palcami. Zakładam je częścią gumowaną na wierzch dłoni, a materiałem do wewnątrz. Gdy mam buty do kostki to grubsze skarpety i dobry oprysk.

Jeszcze pozostaje opcja wędkowania w mieście. Jednak po ostatnim nocnym rekonesansie po bulwarach stwierdziłem, że ostatni boleń został zjedzony lata temu:)))

 

  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj miałem się nigdzie nie wybierać, ale w końcu się zebrałem na drugie barki. Chciałem spróbować na żywca i na trupka. Wcześniej w sklepie kupiłem trupki w zalewie, bo nie byłem pewien złowienia ich na miejscu. Nad wodą zorientowałem się, że nie zabrałem pinek, nie miałem żadnej przynęty oprócz białych robaków ze słoika w zalewie, które kiedyś kupiłem na test. Chciałem złowić mała uklejke, więc musiałem pociąć takiego robaka na 3 czesci, gdyż łowiłem na haczyk rozmiaru 22. Niestety jak się spodziewałem tylko jedna uklejke udało mi się złowić.

Do ok 21:30 zupełnie nic się nie działo, więc spakowałem gruntówki i postanowiłem chwilkę porzucać na spina, bo woda ożyła. Najpierw guma - nic, później obrotówka - nic, na koniec wobler boleniowy i było kilka trąceń aż w końcu trafił. Dość blisko brzegu, ale i tak fajna zabawa na ultralighcie była. Przy próbie odhaczenia kotwiczka zatopiła się w moim palcu, ryba potelepała i obawiałem się, że będę musiał wracać z boleniem uczepionym do palca. Na szczęście udało się wyszarpać kotwiczke z palca i wypuścić rybę. O 22 zakończyłem łowienie. 

IMG-20200724-WA0020.jpeg

  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krakowska Wisła ostanio nie rozpieszcza, ciagłe wahania wody sprawiają że jest bardzo kapryśna i ciężko coś fajniejszego skusic do brania. Na szczęscie dziś pokazała sie z ciut tej lepszej strony. Bolek namierzony, wobler podany precyzyjnie ... co by było ciekawiej kleniowy siek bzyk ... 2 - 3 obroty korbką i siedzi. Skromne 61 cm ale na patyku do 9 gr pokazał że ma siłę :-)

 

20200725_134414~2.jpg

  • Dzięki! 1
  • Super 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.