Skocz do zawartości
tokarex pontony

Zejście szczupaka z haka i jego powtórne branie.


michorn

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym poruszyć temat waszych doświadczeń z holem szczupaków które zeszły z haka ale za moment ponawiały atak. Czy mieliście takie przypadki zarówno na spinning jak i na żywca? Dobrze by było żeby mieć choć trochę pewności że to była ta sama ryba.

Opisze swoje zdarzenia:

1 Miałem takie zdarzenie może 2-3 razy z żywcem ale tylko podczas używania małych pojedynczych haczyków, potwierdzam że był to ten sam szczupak gdyż wiele lat łowiłem na płytkim jeziorze gdzie widziałem te zachowania.

2. Ciekawsze zdarzenie ze spinningiem, brodziłem i łapałem na 7 centymetrowe kopytko, miałem ładne przytrzymanie, zaciąłem i chwilę holowałem szczupaka ok 3 kg, spiął się, bez zastanowienia rzuciłem drugi raz w to samo miejsce, i sytuacja się powtarza, branie, hol ale w ręce ląduje szczupak niewiele ponad 1 kg, tata mówił że to ten mój niby 3 kg hehe A ja ponowny rzut w to samo miejsce i kolejne przytrzymanie, zacinam i czuje swoją trójkę, wyholowałem go, i jestem pewne że to ten który spiął się w pierwszym 2 rzuty wcześniej ze względu na świeżą rankę po haku ze strony gdzie za pierwszym razem miał przynętę.

Wniosek taki, że wierze w powtarzanie brań ukutych szczupaków, nie są częste ale się zdarzają. A normalnie złapany szczupak i wypuszczony trafiał mi na hak po upływie 3 dni, (zaznaczyłem kiedyś jednego ok 75 cm w kanale w Dublinie, złapałem go 3 razy co 3 dni a potem zniknął )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon

Ze spiningiem dopiero zaczynam to nie powiem ale z żywcem to miałem takie przypadki.Były one z regóły gdy za wczesnie zacielem lub za małą kotwiczke dałem . Po krótkim holu spadał a chcąc obejrzeć w jakim stanie jest przynęta dociągając zestaw do końca był ponowny atak.Miałem też przypadek ze jak sądze jeden szczupak brał mi 4 razy w jednym miejscu(3 razy straciłem żywca za 4tym dziada wyjełem i co dziwne ledwie wymiarowy a pazerny jak stary :mrgreen: Wszystkie cztery ataki w ciągu 5 minut pod zwalonym drzewem,można domyślać się ze to ten sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam miałem taką sytuacje dwukrotnie.Pierwszy raz , jakieś 20 lat temu łowiłem nad jakimś jeziorkiem okonie na obrotówkę.W pewnym momencie gdy holowałem okonka , jakieś 3 metry przede mną na płytkiej wodzie uderzył w niego szczupak +/- 50cm.Nie wiedząc co robić zwijałem dalej i szczupak wypluł okonia po kilku sekundach.Zły na wszystko i wszystkich (miałem jakieś 13-14 lat) rzuciłem okonia z obrotówka wciąż w pysku z powrotem do wody , siadłem i zapaliłem papierosa.Po chwili wziąłem kij z powrotem i ku mojemu zdziwieniu okazało się , że szczupak ponownie uderzył w okonia.Niestety w czasie gdy paliłem zdążył już częściowo połknąć okonia i przy samym brzegu odgryzł żyłkę :twisted: Drugi raz: w tym roku nad Rożnowem łowiłem przy zatopionym pomoście.W pewnym momencie spod nóg wyskoczył mi do kopytka szczupak , spadł po kilku sekundach.Oddałem szybko krótki rzut i uderzył od razu.Tym razem byłem przygotowany i hol zakończył się sukcesem. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest normalne. A najnormalniejsze w przypadku szczupaków <50cm, wtedy kiedy są największymi żarłokami...

Pewnego razu rzucałem też kopytkiem. Branie, zacięcie no i nagle wyskoczył nad wodę i się wypiął skubaniec. Odczekałem z minutę aż emocje na wodzie opadną i rzuciłem w to samo miejsce. Tym razem skubanego wyciągnąłem :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jak chodziłem na Warcie za okoniem na boczny trok, bez stalki zażerował mi szczupak po krótkim holu obcioł paprocha założyłem alge l1 ze stalką pierwszy rzut w to samo miejsce i siedzi podobnie chodzi do poprzedniego który mi obcioł, mam go już na brzegu patrze a w pysku siedzi blacha i mój paproch którego wcześniej odgryzł. Szczupak miał koło 3 kg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość grzechuce

michorn, czasem tak bywa ze rozpedzony szczupak nie trafia w poruszajaca sie przynete by za sekunde dwie znow strzelic. mysle ze to jest zalezne od jego ustawienia w stosunku do przynety. jesli jest to atak spontaniczny na przynete ktorej no moze do konca nie widzi a odczuwa ja linia boczna to skutecznosc ataku moze byc mniejsza. natomiast jesli szczupak widzi przynete lub plynie za nia to wtedy atak jest pewniejszy. moge tak powiedzic bo widizalem pare razy na bardzo czystej wodzie ataki szczupaka na przynete. raz bylo tak ze szczupak byl bokiem do przynety ona sobie tam pracuje i on nagle ni z tego ni z owego robi zwrot. ryba byla zacieta za zewnetrzna czesc szczeki.natomiast jak ktoregos razu stalem na kladce, wod przejrzysta na 1.5 metra. widizale pod soba szczupaka takiego ok 40 cm i spadla mi do wody guma do opadu bialo-czerwone kopyto 80mm na bardzo lekkiej glowce. tak sie zlozylo ze szczupak byl akurt obrocony przodem do miejsca gdzie leciala przyneta. atak byl szybki i precyzyjny a ryba mimo ze miala ok pol metra z zarosli do kopyta byla zacieta gleboko.

mialem tez jeszcze jeden rodzaj ataku szczupaka. mozolne wrecz przytrzymanie. szczupak zapewne powoli plynal za przyneta cos na zasadzie slabego zerowania i nagle trafiejka w postaci rannej rybki. tak jakby "a w sumie to przegryze". branie nieco delitane i zazwyczaj byy zaciete za sam koniec szczeki

niekiedy zwlaszcza z gumami mialem tak ze szczupak szczypnal za ogon. oosbiscie nie do konca lubie gumy. bo nawet szczupak potrafi ja czasem podgryzac jak okon czy sandacz. co prawda nie tak samo szybko ale czuc takie skubanie i ciezko to zaciac. jak jest taka sytuacja to stram sie w nastepnych rzutach nie zacinac zeby opadala tylko poczekac pare sekund ze jak nawet wypluje czy nie trafi ponowil atak. z obrotowkamito raczje takiego problemu nie mialem gdyz najmocniej pracujaca czescia przynety jest ta w okolicy kotwicy. z wachadlami bywaly sytuacje ze szczupak trzymal w pysku alge nr 3 za srodek a kotwica byla na zewnetrznej stronie.

rozwiazania sa 2 w przyadku gum i wachadel:

1. opisany wyzej po nieudanym ataku odczekac 2-3 sekundy na opad

2. dolozyc dodatkoa kotwice. jest to troche problematyczne w przypadku wachadlowek bo mzoe sie czasem platac ale podczepiona po wewnetrzenej stronie moze rozwiazac ten problem

z powodu czestych pustych bran nie lubie lowic na gumy tym bardziej sandaczy gdzie tego drania jeszcze trudniej czasem zaciac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie do końca idealnie na temat, ale dzisiaj złowiłem szczupaka pod 50cm na żywca a z brzucha tuż przed odbytem wystawał mu jakiś hak czy kotwica tzn od środka to "wyłaziło" i mimo wszystko nadal żerował. Dodam że na branie czekałem kilka minut, zażarł, zatopił spławik i tak stał nawet żyłka nie wysnuwała się (el. sygnalizator brań) Zobaczyłem brak spławika i pomyślałem albo żywiec polazł w trzciny albo coś go zeżarło. Wg. mnie szczupak żeruje nadal mimo nawet żelaza w trzewiach.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...

Moze i stary temat ale dodam cos od siebie :grin:

1) Gdy miałem z 11-12 lat i zaczynałem z wedkarstwem złowiłem na małym lesnym jeziorku szczupłego ok 50cm ktorego wrzucilem do dosc sporego wiaderka z zywcem ,po kilku minutach moja w ówczas zyciowka zjadla ostatniego zywca w wiaderku wystawał mu tylko ogonek z pyska :mrgreen:

2)Pewnego dnia na zawodach łowiłem okonie na paprochy i szczupak odgryzł mi zestaw,momentalnie załozyłem stalke wieksza gumke i złapałem zębatego z moim paproszkiem w pysku :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też spotkałem się z sytuacją podwójnego ataku szczupaka a mianowicie- w zeszłym roku jakoś pod koniec sierpnia wybrałem się na polowanie na szczupaka na żwirownię,obszedłem połowę akwenu bez żadnych ataków aż natknąłem się na ciekaw miejscówkę.Rzucałem ok 20 m przed siebie i zwijałem pod sam brzeg i mając już gumę prawie pod nogami wyskoczył skubaniec z wody ale nie trafił w przynętę,długo nie myśląc wykonałem krótki rzut ok 5m i powtórzył kusząc się na rippera 10 cm białego z czarnym grzbietem ,tym razem trafił i zapiął się idealnie.Po wyjęciu na brzeg mierzył 78 cm :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi kiedys skubaniec 3 razy karasia sciagnał z kotwicy ale za czwartym razem mu sie nie udalo. takich przypadków juz mialem sporo a najlepsze jest to ze tylko na tym jednym jeziorku a nigdzie indziej nie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja łowię w jeziorach i pewnej rzeczce, i nie raz widziałem już resztki haczyka-kotwiczki w szczupaczym pysku. Rdza je tak zżera. Na moim ulubionym łowisku jest takie miejsce, że praktycznie za każdym razem gdy tam łowię, małe szczupaki odprowadzają błystkę pod nogi. Często stoją tam też większe, i zazwyczaj dają się oszukać dopiero po dwóch, trzech próbach.

Zauważyłem że jeśli szczupak po nieudanym ataku zobaczy mnie, lub mój cień w wodzie, nie jest już skłonny do "współpracy". Należy wtedy odejść w inne miejsce, i po jakimś czasie można wrócić i go złowić :mrgreen:

To ryba tak przywiązana do swojego stanowiska, jak pies do budy :razz:

Opowiem dwa zdarzenia z ostatniego sezonu. O jednym wiem z wiarygodnego źródła, a drugiego sam byłem świadkiem. Otóż pewnego dnia jeden wędkarz zerwał szczupaka ok 2 kg. A następnego, jego znajomy złowił go na spining. Rybka miała dwie blachy w pysku :grin: W jakiś czas potem łowimy ze znajomymi na tym samym akwenie. I jak zwykle w takiej sytuacji rzucamy, gadamy i życie jest piękne... Aż nagle sąsiad z prawej ma pobicie, szczupak taki "średniostatystyczny" ok 1.5 kg. Kolega podciąga go do brzegu, a tu niespodzianka: z pyska zwisał mu kompletny zestaw żywcowy. Kotwiczka, przypon, ciężarek, i bombka :shock:

Ile śmiechu przy tym było... Szczupak - samobójca :lol:

Tam też złowiłem swoją życiówkę, 109 cm (całe 9 cm dłuższy od poprzedniej). I tam też zostałem upokorzony, dwukrotnie! Za pierwszym razem testowałem nową "antyzaczepową" wahadłówkę. Sprawowała się pięknie, mogłem łowić w miejscach, które zawsze omijałem. Zielsko do samej powierzchni, wody pół metra, i tylko małe "okienka" w których da się prowadzić blaszkę. Nagle uderzenie. Bardzo mocne, (niewiele brakowało a wyrwało by mi wędkę z ręki) w momencie najmniej oczekiwanym. Walka niesamowicie dynamiczna, trzykrotnie mogłem podziwiać wyskoki nad wodę w wykonaniu szczupaka ok 95 cm. I w momencie kiedy poczułem że zaczynam wygrywać - wypięcie. Czasem ta pasja jest bardzo stresująca :???: Dwa dni potem ta sama sytuacja, to samo miejsce, ta sama blacha, i podejrzewam że rybka też ta sama. Skończyło się też tak samo, z tym że szybciej... Dopiero wtedy wpadłem na pomysł małego tuningu błystki, przy pomocy kombinerek (multitoola) które zawsze mam ze sobą. W wykonaniu standardowym praktycznie nie dało się zaciąć ryby. Złowiłem jeszcze kilka szczupaków "mniejszych" ale "narwanej mamuśki" już nie trafiłem. Po kilku dniach przyszła zima :sad:

No nic, w tym sezonie na pewno się spotkamy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.