Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Łowiecto Podwodne


kisux

Rekomendowane odpowiedzi

Nic nie mam zamiaru robić, będę opłacał składkę czlonkowską PZW + opłatę za wody, i mam gdzieś Wasze zdanie

Mam nadzieję, że to twój ostatni post na tym forum. W przeciwnym razie będę interweniował u moderatorów.

Punkt 10 regulaminu forum:

10) Forum jest miejscem wymiany poglądów i opinii. Krytyka wypowiedzi lub odmienna opinia na dany temat wymaga uzasadnienia i nie polega na obrażaniu innych użytkowników. Ponadto nie będę tolerował na forum treści naruszających obowiązujące normy i zasady społeczno - prawne oraz treści wulgarnych, propagujących przemoc, nienawiść na tle religijnym i rasowym. Również w przypadku, gdy sami stwierdzicie, że dana treść obraża Waszą lub inną osobę i czyjeś uczucia, proszę o zgłaszanie takich treści do moderacji.

Tym razem nie pozdrawiam :sad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
  • Odpowiedzi 191
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Widzę że dyskusja schodzi trochę na złe tory.

Szanowny Panie Doktorancie caiman,

Widzę, żę jest Pan dość młodym człowiekiem podobnie jak ja. Dlatego pozwolę sobie powiedzieć Panu co mnie razi w Pańskich wypowiedziach.

1. Jak na doktoranta (człowieka wykształconego) powinien Pan interpretować zapisy prawa RP w sposób obiektywny, a tym czasem próbuje Pan za wszelką cenę naciągnąć prawo na swoją korzyść.

2. Używa Pan na siłę argumentów, które do wędkarzy nie trafiają. Jako doktorant powinien Pan wiedzieć i zapewne Pan wie że jesteśmy dość specyficznym środowiskiem, dla którego wędkarstwo jest nie tylko hobby ale swojego rodzaju sztuką - czego Pan jak widzę nie potrafi zrozumieć

3. Jak na doktoranta dość łatwo daje się Pan sprowokować do wypowiedzi, którymi może Pan obrazić swojego rozmówcę

4. Zawitał Pan na forum WĘDKARSKIE (niezmiernie nam miło) ale stara się Pan przekonać jego użytkownikow do uprawiania na wodach, za które płacą, hobby uznawanego przez znaczną większość o ile nie wszystkich za kłusownictwo. Równie dobrze mógłby Pan negocjować z hodowcą ziemniaka, że będzie Pan uprawiał stonkę na jego polu,które dzierżawi od Skarbu Państwa - ale jak pisałem wcześniej wynika to z faktu, iż nie rozumie Pan filozofii i zasad, w które wierzą wędkarze.

5. Chwali się Pan "osiągnięciami" w zarybieniach, które wykonuje Pan bądź wykonywał w ramach prowadzonej pracy naukowej. Słowo praca jednoznacznie wskazuje na fakt, iż będzie Pan w przyszłości miał z tego jakąś korzyść osobistą w postaci tytułu, wynagrodzenia itp. To tak jakby górnik chwalił się tym że wydobywa w ciągu zmiany 10 ton węgla i rościł sobie jakieś prawa do tego co wydobył. Zapewniam Pana, że są na tym forum ludzie, którzy dla wędkarstwa i zarybień zrobili o wiele więcej i to społecznie - a to jest prawdziwa zasługa.

6. Mógłby Pan chociaż podjąć próbę uzyskania sympatii forowiczów bo nie każdy z wędkarzy zna zachowania ryb tak dobrze jak Pan (nurek-naukowiec) a domyślam się, że posiada Pan także bogatą wiedzę z zakresu ichtiologii. Na tym forum jest olbrzymie grono zainteresowanych takimi informacjami. Tym czasem wzbudza Pan raczej negatywne odczucia forowiczów.

To tyle w temacie Pańskiej osoby jako dość nowego użytkownika na forum.

Na koniec myślę, że warto abym przedstawił co ja myślę na temat łowiectwa podwodnego na wodach PZW bo chyba temu miał służyć ten wątek i proponuję wrócic do niego zamiast się koncentrować na wzajemnych oskarżeniach.

Nie widzę przeszkód w tym abyście jako grono hobbystów mogli sobie strzelać rybki w wodach dzierżawionych przez PZW ale na ściśle określonych zasadach.

Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby aby okręgi PZW wyznaczyły wody do połowu ryb kuszą, na których będzie obowiązywał zakaz połowu ryb wędką. Składka niech będzie taka jak dla wędkarzy a zbiornik będzie zarybiany i utrzymywany ze składek "podwodniaków" i dodatkowo sami użytkownicy będą mogli go zarybiać.

Gwarantuję Panu,że na takim zbiorniku nie spotka Pan wędkarza - kłusownika owszem ale my z nimi też walczymy więc dlaczego mielibyście mieć lepiej???.

Myślę, że powinniście Państwo podwodniacy prowadzić rozmowy z Zarządami Okręgów PZW raczej w tym kierunku, wówczas będzie duża szansa na pozyskanie wody do nurkowania i strzelania.

Wiem, że jest Was wąskie grono ale dokonaliście wyboru hobby i nie możecie mieć o to pretensji do wędkarzy czy inny grup społecznych. Golfistów też jest mało i nie narzekają, że są "dwa" pola golfowe w Polsce. Tak wybrali i tak mają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście kisux dojrzał tylko wady - ja też nie ze wszystkimi zdaniami na tej stronie się zgadzam, ale to nie ja jestem autorem tej strony. Podałem jej przykład, bo jest ona jedyną, w której poruszany jest problem relacji wędkarz - kusznik. Ale te kwestie zostały przez ciebie pominięte - cóż szkoda...

Pzdr. Caiman

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Tomii zagalopowałem się, szkoda emocji to i tak nic nie da.

Co do wiedzy ichtiologicznej - to raczej wędkarzom moje zdanie w wielu kwestiach i tak się nie spodoba - jestem całkowitym i zagorzałym przeciwnikiem zarybiania wód karpiem, amurem, tołpygą i innymi gatunkami obcymi. Na forum większość to miłośnicy tych ryb dla których moje poglądy działają jak płachta na byka. Wędkarze pod tym względem są podobni do myśliwych - też wprowadzają obce gatunki bez spoglądania w przyszłość.

Pzdr. Caiman

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wiedzy ichtiologicznej - to raczej wędkarzom moje zdanie w wielu kwestiach i tak się nie spodoba - jestem całkowitym i zagorzałym przeciwnikiem zarybiania wód karpiem, amurem, tołpygą i innymi gatunkami obcymi.

Mnie się podoba ;)

Z obcych gatunków to tylko sandaczowi bym darował. :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o do wiedzy ichtiologicznej - to raczej wędkarzom moje zdanie w wielu kwestiach i tak się nie spodoba

No i znowu się troszeczkę rozmineliśmy. Ja napisałem że intertesują nas zagadnienia z dziedziny nauki pod nazwą ichtiologia, a Pan mówi o SWOIM ZDANIU na tematy powiązane czyli wyraża Pan jakieś poglądy na te tematy.

Jak się domyślam poglądy te wynikają bezpośrednio z tego co wchłonął Pan z książek i wykładów czyli z wiedzy.

Myślę i proponuję, że dobrym posunięciem byłoby założenie nowego tematu pod nazwą, np.: "Ichtiolog radzi" i uzasadnieniu swoich poglądów na temat zarybiania. Jestem w stanie się założyć że pojawi się mnogość pobocznych wądków wrzucanych w temat przez "ciekawskich" wędkarzy. Bo musi Pan wiedzieć, że interesuje nas nie tylko jak wyciągnąć rybę i to najlepiej jak największych rozmiarów.

Ja sam z zainteresowaniem przeczytałbym artykuł uzasadniający dlaczego karpie, amury tołpygi i inne obce są beeee w naszych wodach i czym to grozi wprzyszlości.

A z pewnością wygrzebałbym ze swojej głowy kilka pytań, na które nie znam odpowiedzi.

Polecam rozważenie takiej propozycji. Może przy okazji dłuższej obecności na forum zrozumie Pan i pozna nasze poglądy na temat wędkarstwa i dostrzeże Pan że to hobby traktowane jest przez środowisko jak sztuka, a dla niektórych wręcz sposób na życie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wiedzy ichtiologicznej - to raczej wędkarzom moje zdanie w wielu kwestiach i tak się nie spodoba - jestem całkowitym i zagorzałym przeciwnikiem zarybiania wód karpiem, amurem, tołpygą i innymi gatunkami

Tylko trzeba by było się zastanowić ,kto te gatunki ryb ściągął do polski wędkarze czy ichtiolodzy.

Spróbujcie potraktować gościa z szacunkiem bo ostatnio spuścił z tonu

Tomek jak kogoś moge traktować z szacunkiem jak on wyznaje zasade że może kłusować do woli,nie od dziś uważałem że kuszownik to kłusownik..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek jak kogoś moge traktować z szacunkiem jak on wyznaje zasade że może kłusować do woli,nie od dziś uważałem że kuszownik to kłusownik..

Maniek zauważ, że też z nim miałem spięcia powyżej, ale my musimy być ponadto. Chciałbym, żeby to forum wyznaczało kanony zachowań także względem ludzi których nie do końca lubimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście to miałbym niedosyt jakbym tylko do ryby podpływał, strzelał i po zawodach.

Brakowałoby mi wyboru i przygotowania stanowiska, zanęty, przynęty, zestwów, wędek, do końca nieprzywidywalnych brań, ryb, połowów, walki, poplatanych zestawów, połamanych szczytówek, spiętych i zerwanych ryb, ciszy i świętego spokoju :cool:

To nie moje klimaty i nie ten czar.

Stąd ze strony Portalu Zwolenników Łowiectwa Podwodnego podobają mi się jedynie zdjęcia ryb, zrobionych pod wodą.

Niemniej poruszony temat, wątek, dyskusja, wypowiedzi i opinie użytkowników są co najmniej ciekawe, więc jak już tu jestem, to tak na wszeli wypadek przypominam jeden z punktów regulaminu :

"10) Forum jest miejscem wymiany poglądów i opinii. Krytyka wypowiedzi lub odmienna opinia na dany temat wymaga uzasadnienia i nie polega na obrażaniu innych użytkowników..."

:cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Tak więc prawo jest po mojej stronie

...

Zresztą żaden sąd nie będzie podważał tak oczywistego wyroku SN

...

proszę przeczytać moje wcześniejsze posty, tam jest prawne uzasadnienie mojego zdania.

...

otóż nie. Nie przedstawiłeś prawnego uzasadnienia swojego zdania.

Jedyne co przedstawiłeś to dwa wyrwane z kontekstu zdania - jedno z wyroku SN, a drugie z ustawy. I na tej podstawie wyciągasz wnioski i przemawiasz ex catedra tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Na zasadzie powyrywanych z kontekstu zdań z rozmaitych uzasadnień SN czy SA oraz rozmaitych ustaw i rozporządzeń, uzasadnić da się dokładnie każdą tezę, jaka nam na myśl przyjdzie. A nie tędy droga.

PZW - pomijam fakt, że to nie jest moja ulubiona instytucja, mimo że jestem zapalonym wędkarzem - jest stowarzyszeniem. Jak każde stowarzyszenie dobrowolnym, rządzącym się aktem prawa węwnętrznego, czyli statutem. Stowarzyszenie powyższe - czyli PZW - może ten statut dowolnie sobie modyfikować w ramach powszechnie obowiązującego prawa. Czyli jutro może się okazać, że już nie zrzesza - jak to ująłeś - kuszników (choć mi się to raczej kojarzy ze średniowieczną formacją wojskową, ale mniejsza z tym), a zrzesza, na przykład poławiających kijanki przy użyciu siły woli.

Nadto PZW jest dzierżawcą wielu wód, jak zresztą inne osoby fizyczne czy prawne w kraju, i na tych wodach ustala - i tu znowu zgodnie z powszechnie obowiązującym prawem oraz umowami ze Skarbem Państwa - zasady połowu. To, że w ogóle jest dopuszczalne "łowienie" kuszą na wodach PZW - pomijając czy pozwolenia wydawane są chętnie czy niechętnie - jest to tylko i wyłącznie dobra wola wspomnianego PZW. Czyli fakt, że PZW niechętnie wydaje pozwolenia na odłów kuszą, może dziwić - ale tylko Was - ale nie powinno rodzić świętego oburzenia. Jest to sprawa dzierżawcy i jego wewnętrznych uregulowań. Tak samo, jak na niektórych dzierżawionych zbiornikach są podniesione wymiary ochronne, restrykcje w porach łowienia czy zakazy połowu ze środków pływających.

I podsumowując - to, że przepisy pozwalają na odłów kuszą, to znaczy że jest to metoda dozwolona w ramach obowiązującego porządku prawnego w RP. W przeciwnieństwie do, na przykład, połowu agregatem prądotwórczym przez osoby nie będące rybakami. Ale nie jest to bezwzględne uprawnienie do połowu w ten sposób w dowolnym zbiorniku wodnym i w żadnym wypadku nie oznacza, że macie prawo zmuszać kogoś, kto dzierżawi wodę i sobie tego nie życzy. Możecie po prostu strzelać u tego, kto Wam na to pozwoli.

Tak więc podsumowując - jak pisali moi Przedmówcy - jeżeli macie problem z tym, że w PZW Was nie chcą i nikt Wam nie pozwala pływać i strzelać - załóżcie własne stowarzyszenie, coś wydzierżawcie i tam sobie strzelajcie do woli do czego chcecie. Jeżeli o mnie chodzi, to nawet do siebie nawzajem.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny rzeczowy tekst z elementami emocjonalnymi :lol: , ale kusznikowi już zabrakło argumentów niestety :wink:

dziękuję:)

Szkoda, że mu zabrakło bo chętnie wdałbym się w głębszą polemikę, szczególnie na temat "prawnej" podstawy, bo w kwestiach etycznych już niewiele zostało do dodania.

Niestety za późno znalazłem ten temat.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak temat powstawał i się rozwijał, ja sie urlopowałem, potem to przeczytałem i krew mnie zalała :twisted: Nic nie pisałem, bo po co rozgrzebywać stare rany, ale skoro już tak się stało, to i ja się wypowiem w sprawie.

Uważam, że kłusowanie ryb na kusze ... tak, kłusowanie, bo czym się różni od agregatów i innych wynalazków, poza wibiórczością ofiary ... jest jednym wielkim nieporozumieniem. To jest nic innego jak zabijanie z premedytacją ryb dużych, wyrośniętych, które sa wspaniałym materiałem rozrodowym. Ponadto, czym sie tu szczycić? Że ustrzeliłem szczupaka naście kg? Gdybyś go w gołe dłonie złapał, to tak, byłbyś w moich oczach GOŚĆ ... szybki, silny i odważny, ale przypuszczam, że zabrakłoby Ci odwagi choć jeden palec do niego zbliżyć :twisted: Na odległość z bronią w ręku, każdy jest cwaniak :twisted:

To jest tak samo jak z łapaniem ptaków na ziemi. A złapcie go w powietrzu :twisted::twisted::twisted:

Wędkarstwo jest sztuką a kusznictwo nazwę wręcz wandalizmem.

To jest wyłącznie moje zdanie i nie wszyscy musza się z tym zgadzać.

Sądzę, że wędkarze nigdy nie zrozumieją "kuszników" i odwrotnie, więc ... po co sie rozpisywać

Zamykam temat, bo dla mnie sprawa jest oczywista i całkowicie zgadzam się z haczykowcami, a wyjasnienia kolegi "kusznika" są dla mnie mętne, bez przekonywujących argumentów.

Nie sądzę, by kolejne wypowiedzi cokolwiek nowego wniosły do tematu. Białe jast białe a czarne jest czarne i inaczej nie będzie. Przekonywanie, że może być szare jest bezcelowe.

THE END :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...

Cześć,

Jest to mój debiut na tym forum, najpierw się przedstawię. Z zamiłowania jestem wędkarzem, podwodnym myśliwym, płetwonurkiem, z wykształcenia ichtiologiem. Od wielu lat zwiazany zawodowo z rybami.

Pozwoliłem sobie na wznowienie na Waszym forum starego tematu http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?t=1531&postdays=0&postorder=asc&start=60

dopiero dzisiaj na niego trafiłem. Jeżeli uznacie, że dyskusja do niczego nie prowadzi, lub nie macie na nią ochoty, to proszę o zdjęcie tego tematu.

W poprzedniej dyskusji, gdzie pozycji łowiectwa podwodnego, broniła tylko jedna osoba, nowych wniosków już by nie wymyślono, więc może i słusznie że temat został zamkniety. Szkoda, że na forum łowiectwa podwodnego nikt nie dał znać (a może przegapiłem), dyskusja mogła być owocniejsza...

Wiem, że dla Was wędkarzy, jest to drażliwy temat. Ale czy nie warto go ruszać? W końcu często spotykamy się nad tą samą wodą.

Pierwsza sprawa, to prawo do łowiectwa na wodach PZW. Kolega nie miał racji twierdząc, ze nam się coś od Was należy. Jest kwestią dobrej woli Zarzadu Okręgu PZW, czy i na jakich zasadach, udostępni do łowiectwa podwodnego dany akwen czy ciek.

PZW jest organizacją powołaną przez wędkarzy, dla wędkarzy i to ich interesy ma dbać. Tak jak na wodach górskich wielbiciele spławika i rosówki nie mają czego szukać, tak podwodni łowcy muszą się pogodzić, że nie wszędzie są mile widziani. W trosce o rybostan (i nie tylko) gospodarz wody ma prawo wprowadzić różne ograniczenia, np. zakaz spiningowania, zakaz łowiectwa podwodnego itp.

Łowiectwo w Polsce dozwolone jest tylko i wyłącznie na zatrzymanym oddechu, w porze dziennej, przy użyciu kuszy napinanej siłą rąk ludzkich. Chciałbym się tu wyraźnie odciąć od grupu kłusowników. Niestety czarne owce wszedzie sie trafiają. Mam nadzieję, ze wraz z popularyzowaniem tej metody połowu, będzie dla nich coraz mniej miejsca.

Dostęp do ryby. Nie do końca jest prawdą, że pod wodą ryby są na talerzu. Że wystarczy ubrać maskę, wziać kuszę i dziesiatkować populacje. Łowiectwo podwodne wymaga wielu umiejętności, które skutecznie ograniczają dostęp do ryb. Umiejętności pływackie, pływanie pod wodą na zatrzymanym oddechu, głebokość na jakiej przebywają ryby i ich płochliwość, możliwości przebywania w wodzie (czas), widoczności w wodzie itd.

Podwodny myśliwy, tak jak wędkarz, ma wiele ograniczeń z którymi się boryka, ma też atuty, wędkarze również mają wiele w stosunku do nas.

Dlaczego szukamy kontaktu i zrozumienia z Waszej strony? Sprawa jest prosta. PZW posiada zdecydowaną większość wód nadających się do uprawiania łowiectwa podwodnego. Dla nas warunkiem jest widoczność. Jeżeli jest kiepska, to nie można zobaczyć ryby i do niej strzelić. Sprawa oczywista. Druga rzecz, im gorzej widzimy, tym większe prawdopodobieństwo wpłynięcia w nie oznakowane sieci. Taka sytuacja często kończy się śmiercią.

Dlaczego nie mamy swoich wód? Jest nas wciąż za mało. Dzierżawa jeziora dla kilku osób mija się z celem. I nie będzię nas więcej, przynajmniej nie znacznie więcej.

Czy podwodny łowca (proszę o nie pisanie kłusownik, kłuszownik itp, ja na forum łowiectwa podwodnego zwracam uwagę, gdy ktoś pisze o Was w taki sposóB) to podwodny bandzior i morderca? Ile może złowić ryb, jakie, jaka jest jego skuteczność? Na te pytania zapewne chcielibyście znać odpowiedź.

W wielu zbiornikach ryba wcale nie jest tak łatwo dostępna, nawet pomimo dobrej wdoczności. Oczywiście są i takie akweny, gdzie nie powinno się polować.

Tak jak w wędkarstwie i wszystkich innych dziedzinach życia, gdzie człowiek korzysta z zasobów naturalnych, potrzebny jest umiar, a przede wszystkim ogromna wiedza, o tym co robimy z poławianym gatunkiem, jaki wpływ na kondycję populacji ma nasza selekcja i jaki to ma wpływ na cały ekosystem. Cieżko aby każdy wędkarz czy podwodny łowca miał tego świadomość, przecież idziemy na ryby sobie połowić, posiedziec na świeżym powietrzu, oderwać sie od codzienności, czy czasem przynieść coś na kolację. Od tego są osoby układające przepisy i wytyczne do danej wody. Ale dobrze, jeżeli i nas to interesuje. Jeżeli mamy świadomość ekologiczną tego co robimy.

Nie uważam, aby PZW miało udostępnić wszystkie do tego nadające się akweny. Również nie uważam, aby udostępnienie było na takich samych zasadach co dla wędkarzy. Jednak jestem zdania, ze wiele nie udostępnionych akwenów można by dla nas otworzyć na specjalnych warunkach.

Co my możemy dla Was zrobić? Może nie wiele, a może całkiem sporo? Napewno jesteśmy oczami w wodzie, których nie macie. Widzimy rzeczy, o których nie macie pojęcia. Kłusownicze czy zapomniane sieci, które łowią cały czas, sznury, postawione kosy przy trzcinach czy pod urwanym brzegiem. Często nas nie chcą rybacy dzierżawiący jeziora, żeby się nie wydało co wyprawiają i co w wodzie naprawde pływa... To jakie zdanie o nas macie, jest też wynikiem propagandy, jakiej jesteśmy ofiarami. Choć nie ukrywam, ze niektórzy podwodni kłusownicy zapracowali nam na taką opinię.

Ichtiolog pod wodą, to wręcz skarb dla gospodarza. Kto lepiej zobaczy co dzieje się w ekosystemie. Odłowy kontrolne są tylko jednym z narzędzi do monitorowania kondycji ekosystemu.

Cieżko abym w jednym poście o wszyskim napisał, kto przez to przebrnie... Jeżeli macie ochotę na dyskusję, bardzo proszę.

pozdrawiam serdecznie, Sylwek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię Sylwku :wink:

W przeciwieństwie do kolegi którego temat wygrzebałeś, wyglądasz mi na rozsądnego człowieka.

Temat jest bardzo drażliwy. Ostatni zakończył się sporą awanturą :???: Moje zdanie wyraziłem przy tamtej okazji. Ja mogę jedynie poprosić Cię o dużą aktywność na forum w tematach typowo wędkarskich. Ichtiolog, do tego nurek i wędkarz może stać się skarbem dla forum wędkarskiego Haczyk.pl.

Sam chciałbym zadać wiele pytań. Mam nadzieję, że Twoja wizyta nie będzie jednorazowa i nie ograniczy się do dyskusji na temat podwodnych polowań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Sylwku

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem Twój post, z którego aż bije wysoki poziom wiedzy, kultury i zdrowego rozsądku. Zgadzam się z Tobą, że łowiectwo podwodne na pewno nie jest tak łatwe, jak wielu się wydaje. Nigdy tego nie próbowałem i nie mam takich ciągot, ale lubię popływać sobie latem w masce w czystych jeziorach i poobserwować podwodny świat. Ilość większych ryb, które udaje mi się dojrzeć, jest zawsze bardzo znikoma.

Natomiast... w wędkarstwie jest zawsze ten element niepewności - nie mamy bezpośredniego wpływu na to, jaka ryba zainteresuje się naszą przynętą. Możemy oczywiście dopierać sprzęt, metodę, wielkość przynęty, łowisko - ale i tak w grę wchodzi mnóstwo elementów na które nie mamy żadnego wpływu. Ten moment niepewności podczas brania, jest cudowny i magiczny. A jak to wygląda w przypadku łowiectwa podwodnego - niestety, ale mam wrażenie że przypomina trochę wybieranie ryby na półce w markecie.

Do tego dochodzi kwestia ochrony dużych ryb, okazów - wydaje mi się, że sprawny podwodny łowca może skutecznie przetrzebić populację dużych ryb określonego gatunku w mniejszym zbiorniku.

Kolejna rzecz, to pewien element psychologiczny - wędkarz siedzi na brzegu, i usiłuje wyobrazić sobie, jak wygląda jego łowisko, rozpracować je, wkładając w to nierzadko dużo pracy. Płetwonurek pływający w tym samym miejscu, mający pełną wiedzę na temat łowiska i polujący na te same ryby, z całą pewnością budziłby irytację, nawet jeżeli nie miałoby to racjonalnego uzasadnienia...

Dalej - kaleczenie ryb. Nie wiem jak to wygląda w rzeczywistości, ale mogę wyobrazić sobie, że mniej wprawny łowca z kuszą, zanim dojdzie do wprawy, pokaleczy sporo ryb, które uciekną, ale i tak tego spotkania nie przeżyją

Być może to co piszę wynika z niewiedzy, ale w tej chwili trudno jest mi sobie wyobrazić zgodną koegzystencję podwodnych łowców i wędkarzy na zbiornikach PZW. To trochę tak, jakby z toru wyścigowego próbowali korzystać w tym samym czasie ludzie w gokartach i na rowerach...

Podobnie jak tomek1 liczę na Twoją obecność na forum i niejeden interesujący post

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to i ja dorzucę swoje 3 grosze. Jestem także płetwonurkiem, ostatnio gdy nurkowałem w listopadzie na Pogorii 4 byłem zdruzgotany marnością rybostanu. Przepłynąłem zbiornik ten zbiornik wzdłuż i wszerz i niestety ryb jest BARDZOOO mało. To jest zatrważające aby zobaczyć parę marnych okonków. Cały czas piaskowa pustynia z zalanymi drzewami. Na brzegach wędkarze, ze spiningami marzyli o rybie. Kiedy jeden zapytał mnie co tam jest na dole i mu opowiedziałem, to nie chciał uwierzyć, podobno tyle ryby tam jest.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Sylwku

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem Twój post, z którego aż bije wysoki poziom wiedzy, kultury i zdrowego rozsądku. Zgadzam się z Tobą, że łowiectwo podwodne na pewno nie jest tak łatwe, jak wielu się wydaje. Nigdy tego nie próbowałem i nie mam takich ciągot, ale lubię popływać sobie latem w masce w czystych jeziorach i poobserwować podwodny świat. Ilość większych ryb, które udaje mi się dojrzeć, jest zawsze bardzo znikoma.

Natomiast... w wędkarstwie jest zawsze ten element niepewności - nie mamy bezpośredniego wpływu na to, jaka ryba zainteresuje się naszą przynętą. Możemy oczywiście dopierać sprzęt, metodę, wielkość przynęty, łowisko - ale i tak w grę wchodzi mnóstwo elementów na które nie mamy żadnego wpływu. Ten moment niepewności podczas brania, jest cudowny i magiczny. A jak to wygląda w przypadku łowiectwa podwodnego - niestety, ale mam wrażenie że przypomina trochę wybieranie ryby na półce w markecie.

Do tego dochodzi kwestia ochrony dużych ryb, okazów - wydaje mi się, że sprawny podwodny łowca może skutecznie przetrzebić populację dużych ryb określonego gatunku w mniejszym zbiorniku.

Kolejna rzecz, to pewien element psychologiczny - wędkarz siedzi na brzegu, i usiłuje wyobrazić sobie, jak wygląda jego łowisko, rozpracować je, wkładając w to nierzadko dużo pracy. Płetwonurek pływający w tym samym miejscu, mający pełną wiedzę na temat łowiska i polujący na te same ryby, z całą pewnością budziłby irytację, nawet jeżeli nie miałoby to racjonalnego uzasadnienia...

Dalej - kaleczenie ryb. Nie wiem jak to wygląda w rzeczywistości, ale mogę wyobrazić sobie, że mniej wprawny łowca z kuszą, zanim dojdzie do wprawy, pokaleczy sporo ryb, które uciekną, ale i tak tego spotkania nie przeżyją

Być może to co piszę wynika z niewiedzy, ale w tej chwili trudno jest mi sobie wyobrazić zgodną koegzystencję podwodnych łowców i wędkarzy na zbiornikach PZW. To trochę tak, jakby z toru wyścigowego próbowali korzystać w tym samym czasie ludzie w gokartach i na rowerach...

Podobnie jak tomek1 liczę na Twoją obecność na forum i niejeden interesujący post

Ciesze się, że zostałałem miło przyjęty, dziekuję.

Może napiszę czym dla mnie jest łowiectwo podwodne, żeby przybliżyć punkt widzenia.

Przede wszystkim poznawaniem podwodnych ekosystemów, formą turystki kwalifikowanej, obserwacją podwodnego życia. Ale także sportem wymagającym ode mnie niesamowitej sprawności fizycznej i psychicznej, szybkości, celnego oka i pewnej ręki. Pływanie na zatrzymanym oddechu pozwala mi inaczej zobaczyć podwodny świat, inaczej niż w akwalungu. Jestem szybki i cichy.

Jest wiele elementów wspólnych dla łowiectwa i wędkarstwa. Nigdy nie wiem, co pod wodą znajdę. Gdzie dziś popłynęły ryby. Co robią, gdzie żerują, a może zeszły głębiej, może ciśnienie nie jest takie jak wczoraj i zachowują się inaczej. Dziś może będę bardziej nieufne, będą zachowywać duży dystans. Tak duży, że ich nie zobaczę?

Wędkarz jest już selekcjonerem przy doborze sprzętu. Wielkość haczyka, przynęty itd.. Co nie oznacza, ze na muszkę na haczyku 22 nie złowimy pięknego kardynała, a za chwilę siądzie mały pstrążek. Druga selekcja jest w ręce po złowieniu. Wypuszczamy lub zabieramy.

A jak jest z łowiectwem... podobnie. Przed polowaniem dobieram sprzęt do planowanej zdobyczy i warunków w jakich będę polować. Idąc z delikatnym grotem na mniejsze sztuki, nie strzelę do dużego okazu, bo go skaleczę i tyle go widzieli.

Druga selekcja jest jak już znajdę, czasem po kilku godz. pływania odpowiednią zdobycz. To tylko ode mnie zależy, czy tym razem pociągnę za spust i zabiorę ją na kolację. Tak jak wędkarz, decyduję czy ją jeszcze kiedyś spotkam w wodzie, czy już nie.

A jak to wygląda od technicznej strony. Rybę wcale nie tak łatwo upolować. Trzeba ją najpierw znaleźć. A to wcale nie takie proste. Ktoś kto tego nie czuje, będzie pływać i pływac i tylko czasem coś napotka. Nie wyciągnie wniosków i nic się nie nauczy.

Ale już ją widzimy i wiemy, że ją chcemy upolować. Kolejna sprawa, wręcz kluczowa, to ustawienie ryby do strzału. Ona nie siedzi jak konserwa na półce w sklepie i nie czeka. Tylko w niektórych pozycjach można dobrze trafić (pozycji ryby względem polującego). Nie raz sie człowiek napływał za nią, i tylko widział jej ogon, już już ją miał... a jednak nie było szans na oddanie dobrego strzału, albo przegapił ten właściwy moment, nie zdążył... tak jak przy braniu nie zacięliśmy i "po ptokach".

Ryby "głupie" nie są i wyczuwają zagrożenie. Płynie do nich coś, co z płetwami ma ponad 2m i celuje z czegoś ok 50-150cm dł.... "Wiedzą", że coś jest nie tak i na wszelki wypadek są bardziej nieufne, zachowują bezpieczny dystans i nie pozwalają go zmniejszyć. Jest to niesamowite, bo pływając bez kuszy, pozwalają się podpłynać zdecydowanie bliżej. Również przed aparatem fotograficznym nie zwiewają. A w akwenach, gdzie się często poluje, na widok płetwonurka (z kuszą czy bez) uciekają jak oparzone.

Oczywiście są takie gatunki, które są łatwą zdobyczą. Flądry, żabnice, szczupaki i oknie nocą. Dlatego zgodnie z Ustawą, nie wolno w naszych wodach polować nocą. Nie wolno używać grotów zakończonych więcej niż 3 ostrzami i to o określonym rozstawie. Właśnie ze względu na większą łatwość w ustawieniu ryby do strzału, jeżeli mamy wielozębny widelec. Brak wtedy tej magi pływania i szukania odpowiedniej możliwości do złożenia się do celnego strzału.

Ale to od nas, myśliwych, zależy czy pociągamy za spust. Ja większość ryb, które spotkam, a które nadawały by sie na patelnię, zostawiam. Podpływam, celuję do niej, a jak juz jest "moja", mówię sobie w myslach "BACH" i " mam cię", po czym odpływam szukać kolejnej. Mam ochotę na rybke na kolację, to ustrzele tyle co potrzebuje (albo taki mam zamiar, bo nie zawsze wracamy z łupem, pomimo wieeeelkich chęci na dobra kolację)

Duże okazy. Tu fakt, cięzko ustrzelić rybę, zrobić jej zdjecie, dać buzi i wypuścić do wody. Coraz wiecej podwodnych myśliwych bierze za sobą mały aparat i zamiast strzelać, robi zdjęcie. Sa już nawet mistrzostwa polski w tej dziedzinie.

A jakie jest moje zdanie. Duże ryby świadczą o źle prowadzonej gospodarce rybackiej. Zajmują niszę ekologiczną dla roczników najbardziej produktywnych. Oczywiście, to one są największym magnesem przyciągającym wędkarzy i nie tylko, dlatego tak bardzo je lubimy w naszych wodach :wink: co nie oznacza, ze mam ochotę na 15 kg karpia na talerzu, 1000x wolę 1kg lina.

Czy można nas pogodzić w jednym zbiorniku. Tak byśmy jedni drugich nie przeklinali? Oczywiście, że tak. Nie wszystkie wody się do tego nadają. Mały staw, oblężony prze wędkarzy nie bedzię właściwym miejscem. My wam będziemy pływać po żyłkach, zanęconych łowiskach, Wy rzucać niebezpiecznie blisko. Oczywiscie ustawa reguluje w jakiej odległosci mozemy od siebie łowić, jak znakowac łowisko itd. Ale jest to nie do pogodzenie na małych, uczęszczanych akwenach.

A duże jeziora, czemu nie? Dla każdego znajdzie się miejsce. Jest nas tak mało w Polsce i nie polujemy codziennie. Widok podwodnego mysliwego, możliwość wypytania go o to, co widział pod wodą i pogratulowania sobie nawzajem ładnej zdobyczy, jeżeli takowe są, powinno być przyjemnością, a nie powodem do uszypliwych uwag i zawiści.

O dalszych moich przemyśleniach napisze później,

pozdrawiam serdecznie, Sylwek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dyskusja będzie przebiegać normalnie to nie widzę przeciwwskazani aby ją odblokować ,dlatego buncio, wybacz ale scalilem oba identyczne tematy ,forum to nie tylko wymiana zdań wielu ludzi wbrew pozorom o tym samym hobby ,forum to także przejrzystość tematów i łatwość znalezienia wszystkiego w jednym miejscu ,choć nie jest to łatwe .Nie mniej witam serdecznie na haczyku i zapraszam z zapoznaniem się naszego regulaminu.W kwestiach które poruszyłeś na pewno się wypowiem i zadam ci parę pytań .Choć na razie "pole"do popisu zostawiam innym ,stale obserwując temat ,a posty odbiegające od standardów będą kasowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę Kolego, że masz pasję i w takim kraju jak Polska nie możesz jej realizować. Problem polega na tym, że wędkarze nie tolerują jakiejkolwiek konkurencji nad wodą. Część z nich zapewne gdyby mogła, to rozszarpałaby swoimi zębami na kawałki każdego kormorana, czaplę, czy wydrę, a łodzie rybackie zatopiła z RPG, tylko dlatego, że wyławiają ich/nasze ryby - takie odnoszę wrażenie. Gdy PZW brało przed laty od Skarbu Państwa wody w dzierżawę, to rybostan był w stanie dobrym, więc dzisiaj aby mówić o 'naszych' rybach, trzeba najpierw przywrócić pogłowie ryb do stanu, w jakim było kiedyś, zarybić dodatkowo te zbiorniki i dopierą tą nadwyżkę traktować jako 'swoje ryby', tak będzie chyba uczciwie.

W poprzedniej dyskusji padał argument o tym, że nie zarybiacie wód, a chcecie polować na ryby. Przeciętny wędkarz też nic nie robi innego, jak 'tylko' opłaca składki (podobnie jak 'kusznik'*), z których wody albo są potem zarybiane, albo nie. Było też coś o tym, że 'kusznik' nie ma możliwości darowania rybie życia, tylko wszystkie zabija. Nic nowego, dokładnie to samo robi 99% wędkarzy, których spotykam nad wodą, z tą różnicą, że 'kusznik' zapewne nie zabija każdej ryby, którą ma w zasięgu grota, tylko dokonuje selekcji.

Osobiście nie widzę przeciwkskazań, aby wyznaczyć kilka dużych akwenów z możliwością wykupienia kilku licencji przez 'kuszników', ale przy zaostrzeniu kryteriów połowowych. Macie dosyć łatwy dostęp do dużych ryb (nie mając naturalnych wrogów, nie uciekają), więc bez górnych wymiarów ochronnych i zaostrzeniu obecnych limitów, by się nie obyło, czyli do 'odstrzału' tylko ryby średniej wielkości (tzw. konsumpcyjne) i w niedużych ilościach. Składki pewnie trochę wyższe, bo wyszukane hobby musi przecież kosztować :wink: .

Wyobrażam sobie, że spotkanie oko w oko z rybą w jej naturalnym środowisku musi być wspaniałą sprawą, a nie każdemu wystarcza pstrykanie zdjęć, bo są przecież osoby ze smykałką stricte łowiecką. Ja Twoje zamiłowanie w pełni rozumiem i nie ukrywam, że być może sam bym tego kiedyś spróbował, jako nowego życiowego doświadczenia.

*neologizm, nie mylić ze średniowiecznym żołnierzem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scalenie postów jak najbardziej słuszne. Chciałem odpowiedzieć w starym temacie, ale był zablokowany, dlatego założyłem nowy.

Z dostępem do dużych ryb nie do końca jest tak. W ogóle z dostępem do ryb jest zupełnie inaczej. Wszystko zależy od łowiska. W dużym otwartym jeziorze wcale to nie takie proste. Inaczej ma się sprawa w małych płytkich akwenach w stosunku np. do szczupaka.

Jak ja widzę udostępnienie niektórych łowisk, na jakich zasadach.

Najpierw należy przełamać lody i pokazać, że możemy razem łowić w jednej wodzie. Na początek chociaż 1 jezioro, akwen w każdym większym regionie (o ile takie się znajdzie), z wąskim zakresem na co możemy polować (gatunki, ilość, +/- wielkość). Jak dla mnie i znacznej większości podwodnych łowców, dobrym na początek, będzie dopuszczenie na jakichkolwiek zasadach (oczywiście w miarę rozsądku). Druga sprawa, to łatwy dostęp do licencji. Np. dniówki kupowane w sklepie wędkarskim, jakaś forma płatności przez internet, stacja benzynowa w okolicy zbiornika. Tak by nie była to kolejna kłoda pod nogi. I rozsądna cena. To, że nie jest to sport popularny, nie musi oznaczać, że mamy ponosić karę i płacić jakieś abstrakcyjne ceny.

Udostępnienie nam tylko okonia, który w niektórych jeziorach występuje licznie, nawet zbyt licznie. W ilości 2-3 kg/dziennie. Okoń nie należy do łatwej zdobyczy, większe sztuki (już takie od 25cm) w dzień trzymają się otwartej wody, trzeba je zlokalizować i podpływać od dołu w toni, pod światło. Fantastyczne i trudne polowanie. Ryby szybkie i nieufne. Naprawdę sportowe łowiectwo.

Kg okonia u rybaków, lub PZW gdy robi odłowy, to 2,5- 4,5 zł/kg w zależności od wielkości.

Ile powinna kosztować dniówka, gdy limit dzienny pozwoli na wyciągnięcie ryb o wartości kilkunastu zł?

Inną bardzo sportową rybą jest lin. Chyba najtrudniejszy do upolowania. Ale nie występuje b. licznie. Jego wartość jest większa. Może dniówki na poszczególne gatunki? Np. tylko okoń, okoń + inne tam… w zależności od zbiornika. Nie piszę tu o pozwoleniu na odstrzał rekordowych egzemplarzy dużych drapieżników, w obawie przed utratą takiej ryby dniówka będzie kosztować fortunę, a nie chodzi o to by miało to wymiar zaporowy.

To tak na początek, wraz z dalszą współpracą można będzie włączać inne ryby, rozmawiać o partycypowaniu w kosztach zarybienia. Np. nasza grupa, która jeździ na konkretne jezioro, dokłada do zarybienia np. szczupakiem konkretną kwotę, za to są traktowani bardziej jako członkowie. Jeżeli będzie chęć współpracy, będzie można ustalić jakieś wytyczne.

Podwodny myśliwy, to nie kłusownik, który wchodzi do wody tak by nik nie widział, który idzie tylko po to, by zapchać lodówkę.

Polujemy tylko w lecie od 15.05 do 15.10, w porze dziennej, znakujemy miejsce połowu dużą pomarańczową bojką. Widac nas na wodzie i widać ryby, które z wody wyciagamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



Dodaj link lub baner - >


Polecamy

TOKAREX - super oferta pontonów firm Honda, Bush, Fiord, Kolibri, YRT, CHINEE oraz silniki i akcesoria do nich
Dragon
https://www.iparts.pl/
Pomocnik wędkarza
przewodnicywedkarscy.pl
Blog Zwędkowani
TOKAREX - super oferta pontonów firm Honda, Bush, Fiord, Kolibri, YRT, CHINEE oraz silniki i akcesoria do nich

Pontony - TOKAREX - super oferta pontonów firm BUSH, Fiord, YRT i HONDA

Akumulatory żelowe i AGM; Zamów online! do łodzi, jachtów, silników, echosond itp.
www.akumulatory-zelowe.pl






Dodaj link lub baner - >


Partnerzy

Corona-fishing.pl - sklep wędkarski



Telefony, smartfony, tablety - jaki kupić, jaki wybrać?





  • Ostatnio przeglądający

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.