Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

DawidSokołowski

Redaktor
  • Liczba zawartości

    155
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    17

Odpowiedzi dodane przez DawidSokołowski

  1. A ja ostatnio dobrałem się do kilku boleni, a ten był chyba największy. U nas to z nimi dziwna sprawa, bo na boleniowe przynęty to ciężko je upolować. Trzeba kombinować: przynęty, pory łowienia. Ale rzeka potrafi poświęcony czas wynagrodzić 🙂IMG_20200430_203644265.thumb.jpg.2591053a0385b75526f800fb22b33040.jpg

    • Dzięki! 2
    • Super 10
  2. Ostatnio gigantyczny mętlik wkradł się w moje życie. Tym bardziej chce się czasem wyskoczyć na ryby. Od kiedy zaczęło się coś w temacie kleni w moich stronach dziać, dwa razy wyskoczyłem nad rzekę. Trafiły się oprócz boleni w przylowach, właśnie całkiem świadomie złowione kluski. Ten największy póki co: jeszcze nie gigant, a już bardzo ucieszył.

    🙂

    klenm.thumb.jpg.6d3d5fc2e8b9dd2e4365cae0c84d2a66.jpg

    • Lubię to 1
    • Super 7
  3. 8 godzin temu, RSM napisał:

    Nie wiem jak inni, ale ja nie przyjmuję takiego usprawiedliwienia :)

    Skoro szanse są od połowy kwietnia, a zgłoszenia do końca kwietnia, to jest 1/2 miesiąca czasu. Komplet da się zrobić nawet na jednym wyjściu. A nawet jednego klenia z rzeki z jakiegoś odległego dla wielu zakątka Polski (zapewne Łyna) byłoby miło zobaczyć.

    Jeżeli do tej pory ruszę na klenie to obiecuję się zgłosić 😉 Narazie drugi tydzień chorobowej pauzy, a potem pstrągi. Jak coś to śledzę wątek 😉

  4. Ja bym z chęcią wziął udział, ale na moich wodach fajnego klenia, tak realnie,  mozna złowić jakos od połowy kwietnia (mówię o spinningu). Ale będę się przyglądał. Powodzenia w łowieniu moich ulubionych rybek 🙂

  5. Wiosną pachnie w wątku 😁 Miniony weekend był dla mnie bardzo pouczający. Raz, że zaliczyłem pięć brań pstrągów. Dwa, że cztery z nich na moje streamerki😊 Trzy, że tylko jedną rybę krótką na 35 cm wyjąłem, a to z tego powodu, że geniusz jaki pstrągi pokazały kazał mi schować się z moimi umiejętnościami. Ryby odprowadzały przynety pod nogi, połykały je (przynęty, a nie nogi 😋) i... albo wypluwaly, albo po zacięciu przyneta po prostu wypadała im z pyska. Raz już mi się takie coś zdarzyło przeżyć, ale teraz była kumulacja. Szacun pstrągi, szacun! ☺️

    A z ciekawostek: urwałem wczoraj streamera. Dziś konczac łowić zajechałem do kolegi. Patrzę, a on na mojego streamera łowi 😉 

    Pozdro!IMG_20200216_115641498.thumb.jpg.4bc56941a0634297ad25ecf6ac0573b7.jpgIMG_20200215_090204036.thumb.jpg.e5e4785640f05d687453ce3d090865e8.jpg

     

    • Super 7
  6. @ESSOX fajna rybka! Ale żeby kleń na cztery razy próbował, to mi się jeszcze nie zdarzyło. Musiał być głodny, choć na głodującego nie wygląda 😉 Miałem za to ostatnio bardzo specyficzne branie okonia. Najpierw pyknięcie. Za drugim rzutem podpłynął aż po moje nogi. Po czym - takiemu stojącemu w miejscu - położyłem pod nosem (na dnie) gumę. Skubany na cztery kęsy ją jadł, az połknął cała 😁  W takich chwilach kamerka byłaby wskazana. Niezła bekę z kolegą mieliśmy😋IMG_20200125_113832673.thumb.jpg.e28eaf7b68b6f32534e5b724d0805d85.jpg

    • Super 7
  7. Godzinę temu, Darek 1 napisał:

    Dawid brawo!!!!!!

    ale klamot, pewnie ponad 50?

    Super ta "Twoja " rzeczka

    Niecałe 50. U nas ryby są bardzo grube nawet zimą (wtedy nawet bywa że są grubsze niż latem). Sprawiają wrażenie ogromnych. I taką też ogromną moc pokazują w trakcie holu niezależnie od pory roku 🙂

    • Dzięki! 1
  8. Siemka! Zapraszam do lektury ostatniego w tym roku wpisu na blogu http://zwedkowani.pl😊 Tym razem - a raczej powinienem rzec: po raz kolejny - zajmuję się problematyką C&R. Dlaczego ideologia to nas dzieli zamiast łączący (i dlaczego uważam iż jest ona bliska wszystkim, nawet tym, którzy lubią rybkę zjeść)? O tym w artykule😉

    Catch and Release: dlaczego nas dzieli choć powinno łączyć?

    received_2653776464657942.thumb.jpeg.93ed05483eb8f21b3093d39fc01282b5.jpeg

    Ideologia Catch and Release ma w Polsce wielu zwolenników, jak i przeciwników: dzielimy się na wypuszczających wszystkie złowione ryby i lubiących rybkę zjeść. W toku dyskusji na temat obu postaw ostro nieraz wojujemy językami. Przy okazji wiele sobie nawzajem wytykamy. Ja natomiast – choć gorliwy propagator zasady C&R – zauważam coś zgoła innego: to jak niewiele w zasadzie się od siebie różnimy!

    Przede wszystkim, wbrew temu co sobie nieraz zarzucamy, wszyscy my postępujemy zgodnie z przepisami: one bowiem dopuszczają zabieranie pewnej części złowionych ryb z łowiska, lecz nie nakazują tego. A skoro tylko ograniczoną ich ilość wziąć na obiad można, to żadnemu wędkarzowi zwracanie rybom wolności nie powinno być czynnością podczas wędkarskich wypraw nieznaną (w końcu chyba każdemu z nas zdarza się połowić więcej niż to tylko, co na patelnię wrzucić regulamin pozwala). Czyli – co z całą stanowczością stwierdzam – w zasadzie wszyscy zasadę Catch and Release w jakimś zakresie stosujemy. A przynajmniej wszyscy szanujący przepisy prawa.

    Przy czym zdarza się, że nawet najbardziej prawi wędkarze często podważają sens stosowania bezwarunkowego Catch and Release. Swoje zdanie argumentują zazwyczaj tym, że część ryb wypuszczanych przez catchandreales’owych zapaleńców i tak nie przeżywa (z którym to faktem notabene się zgadzam). Przypominam jednak w tym miejscu pewien zapominany “szczegół”: ryby, które wędkarze uwalniają jedynie ze względu na obowiązek wynikający z przepisów, również w jakiejś części nie przeżywają. A nikt przecież nie uznaje tego za argument przemawiający za zniesieniem limitów, wymiarów czy okresów ochronnych (choć żeby być konsekwentnym trzeba by i je w tej sytuacji zanegować).

    Czy więc naprawdę jest o co się kłócić? Cóż, wygląda na to, że tak…


    IMG_20191215_095047467.thumb.jpg.3c3169dc9bdd1cf7b526d23f56d64b43.jpg 
    Catch and release a kwestia etyki w wędkarstwie.
    O tym wszystkim bowiem co powyżej napisałem dyskutujemy, wylewając przy tym – w sposób nieraz bardzo dosadny – swoje żale. Ale najwięcej jednak chyba emocji i niesnasek pomiędzy nami budzą nie kwestie praktyczne, a etyczna strona sporu: która postawa jest bardziej słuszna?

    Wychodząc z założenia, że wędkarstwo do końca etyczne nie jest (zawsze trzeba rybie hakiem po pysku przecież przejechać) stwierdzam, że etyczny wędkarz to ten, który wędkując stara się minimalizować cierpienie ryby: to czy ją zje, czy wypuści nie ma nic do rzeczy.

    I jeżeli Wy tak do sprawy podchodzicie, i jeżeli ja też tak robię, to znaczy że wszyscy my gramy fair. Jesteśmy całkiem do siebie podobni. Przede wszystkim wędkujemy, bo to lubimy. Jaramy się wędkarstwem, które – o co apeluję! – niech nas nie dzieli, a łączy!

    PS oczywiście nie bronię dyskutować, a wręcz przeciwnie: o pozytywnych i negatywnych skutkach zabierania/wypuszczania ryb rozmawiajmy – bo dysputa bywa zarzewiem pozytywnych zmian. Zachęcam jedynie, abyśmy – biorąc pod uwagę to co w niniejszym artykule napisałem – wykazywali przy tym minimum przyzwoitości i kultury :)

    • Dzięki! 1
    • Super 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.