-
Liczba zawartości
185 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
18
Zawartość dodana przez tom@ha
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8
-
Nigdy za wiele takich rad. Dzięki Faktycznie, łowienie grubo na muchę ma coś z armaty, ale też piankowce lub puchowce raczej mi się nie kojarzą z finezją. Zestaw #7 biorę na nasze wrocławskie rzeki, ponieważ #5 trochę mi nie pasuje do kleniowych przynęt, jak żuki, itp. które trzeba daleko posłać. Może to kwestia jakiegoś nastawienia, które swego czasu wpoił mi pewien kolega-muszkarz, że klasę zestawu dobiera się do przynęty, a nie ryby. Inna rzecz, że lubię długie rzuty i gdy mogę sobie pozwolić, to dla czystej przyjemności posyłam muchy w przestrzeń, zwłaszcza przy podchodach na klenie. Druga sprawa, że gdybym sobie zrobił krzywdę w tym wędzisku #5 w krzakach nad Bystrzycą, tobym się chyba zaryczał . Nic wielkiego, ale sentyment jest. Ta siódemka to taki trochę "kałach". Piątka towarzyszy mi na pstrągowaniu, choć przymierzam się do nabycia #4, jak skarbonka pozwoli. No widzisz Jacku, uciekłeś ostatnio w górę rzeki, to nie było okazji dokończyć rozmowy Jakiś czas temu w innym wątku wspomniałem, że wziąłem muchówkę w tym roku do ręki po kilkunastu latach rozłąki, więc trochę eksperymentuję, obserwuję i przypominam sobie to rzemiosło. Piankowe żuki są dla mnie odkryciem, bo przed laty nikt na to nie łowił (a przynajmniej nikt, kogo znałem), więc zwykle na pierwsze rzuty wiążę do przyponu coś piankowego, co wcześniej ukręciłem na imadle. A podpatruję w necie co Wy kręcicie i co kręci świat. Tak przy okazji - mam wrażenie, że za bogato kręcę moje żuki i inne brzydale. Skromniejsze są chyba chętniej spożywane przez ryby, choć może błądzę w obserwacjach. Jak pianka jest nieskuteczna, to idzie klasyka czyli suche bezskrzydłe, różne Palmery, Goddardy, i ewentualnie suche ze skrzydełkami - przeważnie imitacje chruścików (trochę się tego zachowało sprzed lat w dobrym stanie). Czasami łowię na suchą przytapianą. Jak i to zawodzi (albo bardziej ja zawodzę), to próbuję na streamery i puchowce. Dość rzadko na przydomowych wodach, łącznie z Kanałem Powodziowym, łowię na mokrą, mimo, że na pstrągach zwykle od tej metody zaczynam, bo to moja ulubiona. Pytanie dotyczyło much, ale mimochodem wyszło o muchach i metodach. Rozgadałem się...
-
Jeśli myślimy o tym samym drzewie za zakrętem w dół rzeki, to przed dwoma tygodniami byłem tam ze spinningiem. Trudne miejsce do obłowienia z brzegu. Podobnie jak takie stare powalone konary trochę w górę rzeki - na tym długim prostym odcinku. Tam zawsze stoi kilka dyżurnych kleni, ale też skutecznie obłowić to z wysokiej burty jest prawie niemożliwe. Przynajmniej ja mam z tym problem. Teraz przy niskim stanie, brodząc, może być ciekawie. Byle ryby były chętne do współpracy. Chodząc za kleniem, właściwie rzadko kiedy biorę do ręki inny zestaw niż #7. Trudno mi skutecznie i daleko posłać duże piankowe straszydło lub streamera na #5. Zdrowia @jaceen życzę i do zobaczenia nad wodą
-
Wywijający wczoraj na Bystrzycy wędą @jaceen: Woda niska, fajna do brodzenia. W ciągu jednego dnia opadła o dobre 20 cm i mocno niestety zmętniała. Klenie zniknęły z tego pięknego rozlewiska wraz z opadającą wodą, a miałem tam od kilku dni upatrzone ze dwie fajne kluski. Też nie zaliczyłem wczoraj niczego ciekawego, jedynie do streamera wyszedł spod drzewa mały klenik. Na suchara, piankowce, mokrą - nic się nie działo.
-
Dobrze, że to napisałeś, bo miałem wrażenie, że ostatnio robię puste kilometry nad Ślęzą. A jak za długo ręce nie śmierdzą rybą po spacerze, to motywacja do odwiedzin spada.
-
@jaceen, to jest żuk piankowy czy smużak? Wywijałeś muchówką w tych chaszczach?
-
dzisiejszy spacerek po pracy, między jednym deszczem a drugim, zaowocował kleniem. Do magicznej 5 z przodu zabrakło centymetra. Tym bardziej cieszy, że to mój nowy kleniowy PB
-
Ja bym to nieśmiało spróbował określić jako wariację na temat mokrej wersji Black Spider z jeżynką badger czy grizzly, jeśli dobrze widzę
-
Dla odmiany wczoraj wybrałem się w trakcie meczu na mój "przydomowy" odcinek Ślęzy. W rejonie ujścia Kasiny czuć było lekko fekalny odorek. Woda też była jakby czymś trącona, lecz nie było to spowodowane ostatnimi opadami. Wyraźnie coś musiało się dostać do rzeki i to pewnie za sprawą któregoś z rowów melioracyjnych, bo sama Kasina jakby czysta. Im bliżej Mostu Żernickiego, tym jednak klarowniej (pomijam butelki i inne śmieci gromadzące się w zastoiskach pola ryżowego). Ostatnie opady spowodowały lekkie podniesienie poziomu wody, więc można uznać, że jakiś nurt jest. Może rzeka nam nie wyschnie W trakcie meczu łowiło się dość komfortowo, bo z wyjątkiem bardzo nielicznych spacerowiczów, prawie nie było ludzi wokół. No i ryby jakby mniej wystraszone, od czasu do czasu dawały się sprowokować. Sama młodzież jednak. Te większe odprowadzały przynętę, przyglądały się, wąchały, ale w pysk żadna nie wzięła. Za to po meczu zrobił się jarmark - psy w wodzie, rowerzyści, ściskające się parki, babcie z kijkami, biegacze i cholera wie kto jeszcze. Było po łowieniu. Nawet maluchy się schowały.
-
Panowie @jaceen @jacolan, ale daliście teraz do pieca... Nie ma co Ślęzowe cyborgi.
-
Pomijając aspekt etyczny, zawsze się zastanawiam jak trzeba mieć zdegenerowane kubki smakowe, żeby być miłośnikiem kleniowego mięsa. Chyba, ze te mięsne dziadki robią paszę dla domowego inwentarza.
-
Ja bym się chętnie wybrał, ale w tym tygodniu jestem zarobiony po kokardy, więc czwartek-piątek odpada. Przyszły tydzień - jak najbardziej, jakby co.
-
punkt 3 zasad rywalizacji: - Rywalizacja na żywej rybie.
-
Szanowni Koledzy, proszę o więcej uwagi przy kopiowaniu tabeli i wpisywaniu punktów, żeby nie usuwać innym ich cennej punktacji. Widzę, że @peekol został pozbawiony swoich 27 punktów - chyba, że to było celowe Rywalizacja jest czysto koleżeńska, ale niech będzie fair.
-
Nawet bym nie śmiał. Zwątpiłem zwyczajnie A tak przy okazji - właśnie wróciłem ze spaceru z wędką od ujścia Kasiny aż jakiś kilometr poniżej Mostu Żernickiego. Poza jednym wyjściem do suchara (niezaciętym) i kilkoma namolnymi uklejami, nic się nie działo. Około południa wracałem do Wrocka A4 przez Bielany i tak się złożyło, że postanowiłem na moment zajrzeć na Ślęzę w Ślęzy na odcinek, który obfotografował @McGregor. Mam wrażenie, mimo wszystko, że na fotach rzeka wygląda znacznie lepiej niż w rzeczywistości.
-
Przepraszam, że zawracam głowę, bo być może jestem niezorientowany, ale czy płoć ma w Okręgu PZW Wrocław nadal wymiar ochronny?
-
odcinek powyżej Mostu Żernickiego wygląda mniej więcej tak (zdjęcia zrobione 31 maja - 03 czerwca: :
-
Parafrazując: Panowie, spieszmy się łowić w Ślęzy, tak szybko zarasta.
-
@jaceenjesteś dla mnie mistrzem świata. a tak w kwestii merytorycznej - używałem ostatnio przyponu 0,14. Wydawał mi się optymalny w tych warunkach. Na 0,12 chętniej gryzły, ale strat w muchach było bardzo dużo, natomiast 0,16 powodował, że wyjścia do przynęty były rzadsze, ale zaczepy nie były tak dotkliwe. Mówię o normalnych warunkach oświetlenia. O zmierzchu (wieczorem), grubość przyponu miała wg mnie mniejsze znaczenie, ale, że o zmroku jestem ślepy jak kura, kończyłem wędkowanie gdy przestawałem widzieć oczko w haczyku i koniec żyłki do zawiązania przyponu.
-
1. Marienty...............29s + 25s + 0 = 54 2. Jacolan................28s + 0 + 0 = 28 3. Płatek88............... 4. GuCeK................. 5. peekol.................. 6. Ventus.................. 7. DAZ...................... 8. Rumbler................ 9. Carloss83............. 10. jaceen..................31m + 0 + 0 = 31 11. mefis_7................ 12. andrutone............. 13. PPu88.................. 14. Booryss................ 15. Bacyk................... 16. Jaroslav................ 17. gapcio111............. 18. Tollos.................... 19. Wędkarzyk1......... 20. Bojder................... 21. Rado (Odys80).... 22. Marcin_Lca ......... 23. Klausik................. 24. Lewy1106............ 25. szymek07............ 26. PL1962................ 27. Krznow................. 28. Budek.................. 29. Misiekkk.............. 30. Trochim............... 31. lechur1................ 32. kamil.ruszala....... 33. (Danek).............. 34. jarotao................ 35. Marcinecki.......... 36. assam................. 37. przemass71........ 38. tom@ha.............. 27m + 0 + 0 = 27 39. Gu_miś............... 40. McGregor............25s + 0 + 0 = 25 41. Jamnick...
-
1 czerwca - rozpoczęcie sezonu sandaczowego, więc nie pozostaje nic innego, jak wziąć muchówkę w dłoń i zjawić się nad Ślęzą. Klenie wygłodniałe po tarle - czekają. Gdy stanąłem na wale i spojrzałem w kierunku wody, oczom moim ukazał się las... zielska w miejscu, gdzie zwykle płynie rzeka. Nic, to - wszak nie jestem tutaj dla przyjemności. Szablę w dłoń, armia muszek czeka w pudełku. Skoro już tu jestem, to ślumpę trzeba obłowić, a przynajmniej spróbować. Nie zdawałem sobie jeszcze wówczas sprawy, ilu z tych żołnierzy polegnie w nierównej walce z ekspansją flory wodnej. Dość powiedzieć, że przestałem liczyć straty po dziesiątej muszce, która bezpowrotnie opuściła zaciszę pudełka. Do świąt jeszcze daleko, ale spokojnie można by było tym przystroić choinkę. Straty w przynętach szybko jednak szły w niepamięć, bo coś się w wodzie jednak działo. Bez szaleństwa, okazów raczej nie było, ba o wymiarowca nawet trudno, ale zabawa była. Więcej w tej zabawie było jednak zajmowania się linką, która po ulokowaniu muchy w oczkach i pasażach wody wolnych od roślinności, haczyła się o wyrastające na brzegu trawy i trzcinę. Przez trzy kolejne dni przerzuciłem trochę kleniowej młodzieży, uklejek i kiełbia. Na kiju miałem tez fajnego klenia, ale wszedł w trawy i tyle go było widać. Małego puchowca obciął szczupak (może to ten sam, którego widział @McGregor). Tak więc, gdyby ktoś z Was złowił zakolczykowanego brązowym Palmerem klenia lub szczupłego z czarno-brązowym puchowcem przy uchu, to proszę serdecznie ode mnie pozdrowić Do rzeczy, jednak. Dłubanie w zielsku przyniosło wreszcie upragnione punkty - jest klenik 27 cm, którego z wielką przyjemnością wpisuję do tabeli. Ciekawe, że jednego dnia wychodziły tylko do suchej, drugiego najwięcej skubnięć było na klasyczna moką, trzeciego z kolei - na suchą lekko podtopioną. Gdyby wcześniej ktoś mi powiedział, że na takim zarośniętym ciurku, kanale melioracyjnym, ślumpie, będę zawzięcie muchował, zrobiłbym mu kółko na czole.
-
to i ja dorzucę od siebie 3 grosze na temat kleniojazi. @Osys80 napisał: "Widziałem bardzo dużo kleni, małych średnich i kabanów. Niestety nie jestem w stanie ich podejść, zielska pokrzywy krzaki a ja w krótkich spodenkach... Miałem z 10 brań smużaków ale ani jednego nie udało mi się zaciąć.." Inna wrocławska rzeczka, ale sytuacja dość podobna. Siedzę po uszy w nadbrzeżnych krzakach, pokrzywy włażą mi za rękawy, oglądam wodę przez okulary polaryzacyjne - trochę jak w dużym akwarium :). Delikatnie operuję wędziskiem, bo gwałtowniejszy ruch przy zarzucaniu i w wodzie robi się pusto. Do smużaków podnoszą się raczej te większe klenie, ale rzadko który decyduje się na jego spróbowanie. Wąchają, przyglądają się, ewentualnie płyną za nim, czasem trącą pyskiem, ale o prawdziwym braniu nie ma mowy. Te mniejsze kleniki smużakami - mam wrażenie - się mniej interesują. Podanie w to miejsce małego wobka powoduje, że brania są, ale właśnie tych mniejszych kleni. Z zacięciem bywa różnie, a uganiam się za nimi z wędziskami zarówno bardziej kluskowatym, jak i wklejanką z akcją szczytową. Większe klenie się w ogóle wobkiem nie interesują, ba, nawet się od przynęt odsuwają. Skusić coś większego w takich warunkach - to jest ostatnio dla mnie wyzwanie, zwłaszcza, że jak z trawy lub krzaków spadnie do wody jakiś owad, wyskok do niego takiego kabana jest bardzo efektowny (i wkurzający zarazem). A próbuję całego arsenału smużaków - od "fabrycznych", przez wyroby rękodzieła kolegów, do własnych wynalazków, w tym wobleromuch. Nic to, większość moich ostatnich wyjść na klenie na okoliczne ciurki to srogie lekcje pokory
-
Poczekaj jeszcze te dwa dni na otwarcie ligi Rozumiem, że to jest rozmiękczanie przeciwników przed startem II tury...
- 178 odpowiedzi
-
- 1
-
- maj
- wędkarstwo
- (i 11 więcej)
-
to też poproszę o dopisanie mnie do listy na II turę. Spróbuję, a co tam
-
Miód na moje serce :) Kilka lat nie machałem muchówką, aż ostatnio właśnie wybrałem się na powodziowy z zamiarem odświeżenia zapomnianych przyjemności. No i przeżyłem dramat po prostu. Dobrze, że poszedłem dość daleko w górę od Mostów Jagiellońskich, więc być może nikt wtajemniczony mnie nie widział, bo chyba umarłby ze śmiechu. Warsztaty muchowe zatem, w każdej postaci, są dla mnie genialnym pomysłem. Każde inne warsztaty, zresztą też
-
I bardzo dobrze się stało . Peekol, myślałeś może, żeby zrobić koleżeńską prelekcję o produkcji woblerów? Wszyscy gadali ze wszystkimi, a clou sprawy uchwycił Tomek swoją kamerą. Brawo, świetny materiał.
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8