Koledzy, jestem wędkarzem, który złowił już dużo wegorzy przy moich sandacz owych zasiagkach . Teraz to po prostu je wypuszczam a to ze względu na ich niesamowicie silną chęć życia i niesamowitą odporność na niestety różnorakie tortury w celu proby ich uśmiercenia. Żadnego wrzucania do soli!!! To śmierć w mękach nie do wyobrażenia - wiem bo widziałem...żadne pokrzywy bo to to samo! Ani napierd...nie po
Łbie tez na niewiele się zda. Szybkie i wprawne ścięcie łba to dobry sposób ale co jeśli wegorza chce się uwędzić? Wiadomo, że krew tej ryby jest trująca i należy się jej pozbyć. W tym celu zaraz po złowieniu i chęci zabrania wegorza, natychmiast wieszamy go na np gwoździu za żyłkę i tak gdy jest w pełni rozciągnięty, ściamy końcówkę jego ogona. W przeciągu kilkunastu minut cała krew zejdzie a sama ryba ma szybki odlot...chociaż i tak jestem zdania żeby właśnie wegorza jednak wypuszczać ze względu na juz wspomnianą żywotność. Pozdrawiam