Skocz do zawartości
tokarex pontony

pagori

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    906
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi dodane przez pagori

  1. Długi, Nie chodzi mi o długość tylko wytrzymałość . Kotwiczki które są założone "fabrycznie" są poprostu zbyt słabe , kilka razy zdażyło mi sie że większy kleń poprostu je rozgiął. Zakładałem wtedy ciut większe i problemu nie było. A co do zaczepiania sie o siebie dwóch kotwic w woblerze to są na to sposoby.

  2. Też byłem w weekend . Efekt to mieszkanie w którym unosi sie tylko zapach grzybów . Prawdziwki , podgrzybki opieńki .....wprost nie do uwierzenia ile można było uzbierać w kilka godzin.

  3. No to widzę, że na jesień klenie biorą na najmniej "kleniowe" przynęty na naszej Wiśle...

    Biorąc pod uwagę twój nick , nazwij to wprost szarpakiem (przypis pod nickiem też świetny...strażnik texasu krakowskiej wisły). Ale jeżeli choć "chwile" spiningujesz i dobre miejsca znasz to niepowino być to dla ciebie zaskoczeniem. Ryby złapane były na kopyto 7cm relax (dokładnie nie mierzyłem nigdy przynęty) .Ale łapałem klenie i lechole na gumy 10 cm , dla mnie żadne zaskoczenie.

  4. Dzięki za podpowiedzi a także za cierpliwość (szczególnie pagori ;).

    Nie ma sprawy :wink: . W poniedziałek powalczyłem z leszczem 45 , sandaczem 45 i kleniem 50cm. Wszystko zapięte za pysk na sandaczowe kopyto z główką 15 gram :mrgreen: . Było jeszcze troche przedszkola sandaczowego.

  5. I ja wczoraj byłem na grzybach. Trzy godziny w lesie i nazbierałem. Większa część to podgrzybki nazywane zajączkami (te mniej wartościowe podgrzybki brunatne które od lat nazywam "grabowioki" :mrgreen: ) , dużo kani i opieńki. Co ciekawe opieńki rosły na sośnie która straciła korę , całe drzewo do tej wysokości obrośnięte było właśnie opieńkami , zdjęcie w przypadku posiadania aparatu byłoby pierwsza klasa ale miałem tylko telefon który zdjęć nie robi , nazwijmy to że robi tylko pamiątki. Grzyby tzn podgrzybki i kanie prawie zasuszone , opieńki w marynacie trzy słoiki - były tak młode i jędrne że robiłem z całymi nożkami (szkoda było obcinać). Spacer w lesie niesamowity , ileż świeżego tlenu i pozytywnego zmęczenia - prawie jak na rybach. Jutro jede z dzieciorami- trzeba ich też pozytywnie przemęczyć i dotlenić.

  6. Ze szczupakami to lipa jest w wiśle , praktycznie ich nie ma. Największy jakiego trafiłem miał 75 cm do tego jeszcze jeden ciut mniejszy. Ogólnie przez powiedzmy pięć lat złapałem może 10 sztuk.Bolenie są ale niestety nie umiem ich łapać , wszystkie które złapałem były przypadkiem , widze jak żerują ale nie biorą :mrgreen: . Sandacza jest masa ale biorą same mniejsze sztuki , przy sandaczowaniu strafiają sie ładne okonie takie po 30 -35cm.

  7. Milosz, nie myśl że jak wiesz że te klenie są to będziesz je łapał.Klenie to stadne ryby, ich przewagą jest to że jest ich dużo i to w jednym miejscu gdzie widać jak pływają. Nie wiem czy zauważyłeś ale gdy te klenie widzisz to największy jest właśnie na przedzie :mrgreen: . Kwesia złapania tego dużego to kilka pierwszych rzutów , potem można to uznać za zabawe z przedszkolem. Do momentu kiedy zostaniesz wypatrzony biorą same małe lub nawet one nie biorą bo je płoszysz. Ważne jest by oddawać dalekie rzuty , najlepsze do tego są obrotówki o których pisałeś tylko pewnie jeszcze nie znalazłeś sposobu żeby je dobrze prowadzić.Woblery kleniowe też są dobre tylko trzeba je wypuszczać "z kołowrotka" gdy łapiesz na niwezbyt dużej rzece.W Jaśle masz trzy rzeki w których kleni jest od groma , w ropie łapałem za małolata na wiśnie ryby powyżej 50cm nie mając o wędkarstwie pojęcia. Rekordem moim był kleń złapany właśnie na Ropie na "żółty" teleskop z bazaru i kołowrotek stabil z zyłką 0.35. Ale łapałem ciut powyżej Jasła , powiedzmy 25minut jazdy rowerem :mrgreen:. Pozatym w Ropie żyje jedna mała rybka która jest niesamowitym przysmakiem tamtejszych kleni , woblery podobne dałyby napewno niesamowite wyniki.

  8. No to jestem rozczarowany bo mając dwa spiningi Daiwy nigdy mi sie nie przytrafiły okoliczności z jakimi sie spotkałeś. O kijach tej firmy mogę mówić w samych superlatywach biorąc tylko i wyłącznie osobiste doświadczenia. Fakt , moje infinity strzeliło na szczytówce podczas próby uwolnienia woblera z zaczepu kiedy niefartownie ten że właśnie wobler swym sterem trafił w wędke. Ale wcześniej to gałęzie nim ciągnąłem do granic wytrzymałości bez rzadnych granic rezerwy , na maxa ile sie dało w silnym prądzie rzecznym i nic. Kij ten zarówno jak i powermesh nigdy nie sprawił mi problemu z plątaniem sie plecionki na szczytówce (oczywiście mam na myśli plecionkę która jest dobra a nie sznurek który udaje że plecionką jest). Stosując odpowiedni ciężar przynęty był raczej wyrzutnią niż kijem wędkarskim (rzuty na odległość ponad 60metrów), idealne wyczucie przynęty przy sandaczowaniu , i rezonans jaki przenosi ten kij do rękojeści jest wręcz bajeczny. Wszystko to o czym piszę to oczywiści moje indywidualne odczucia , wiem że sama wędka to nie wszystko , ważne jest też co na kołowrotku nawinięte i sam wędkarz. Nie znam serii exceller , w ręku nie miałem ale nie wierze by firma tak zeszła na psy i za mniejsze pieniądze robiła coś co do wedkowania sie nie nadaje. Ryby też miały możliwość sprawdzić te wędki , podczas gdy miałem nawiniętą plecionkę 0,20 (dobrą plecionkę) kilka razy miałem przygodę z dużym sumem , nigdy kij nie zawiódł - raczej główki firmu mustad dały ciała bo rozginały sie haki, kij sie giął jak wierzbowy patyk ale zawsze dawał rade.

  9. bieniuphy, Jako uniwersalną gramature główek na wiślane sandacze stosuje 18-20g. Wtedy najlepiej sie łapie w miejscach niezbyt głębokich.Ważne jest by plecionka nie była zbyt gruba.Kijek mam do 35g i takiej gramatury używałem również, myśle że do twojego kija te 20g to górny zakres -napewno da sie łapać ale już nie tak komfortowo.

  10. Każdy ma inny sposób. Klenie skubią przynęte i 80% ryb które łapie zapięte są za jeden grot kotwicy na głębokości pyska 2mm , zacięcie w takiej sytuacji to utrata ryby.Oczywiście to nie reguła bo zdarzały sie ryby którym ciężko było uwolnić kotwice z przełyku . No ale widocznie szkoła falenicka i otwocka podpowiada zacięcie jak przy sandaczu :wink:

  11. Nie dobijaj Pagori ;) Wstyd się przyznać ale nie złapałem jeszcze sandacza ... ba nawet przedszkolaka ale chyba będe musiał zainwestować i zgodnie z radami zmienić w plecionkę.

    Żaden wstyd , poprostu brały ale tego nie wiedziałeś bo na żyłke łapałeś :wink:.

  12. Wczorajszy spacerek na 2h spinningowania i jedynie jakiś szczupaczek przedszkolak siadł. Woda była jakaś podniesiona i w ogóle oznak żerowania ryby.

    To i tak sukces ,szczupak powoli staje sie przypadkiem.A jak sandacze ? Trenujesz ? Tych małych jest bez liku - nie ma dnia bym nie wyjął przynajmniej trzech.Wczoraj zmieniłem miejscówkę z mojej ulubionej ruszyłem gdzieś dalej , kilka okoni po 20 cm i jazio 50 + . Kolega podobnie okonie i szczupaczek 45.

  13. DAWID, Pomyliłem sie nie było to trzy lecz cztery lata wstecz. Moja córka się urodziła i miałem ją z mamą (jej mamą czyli moją żoną)odebrać ze szpitala o 14:30 -w domu obiad ugotowany , straszy syn u babci a ja gdzie ? Na rybach :mrgreen: Był jakiś przedziwny okres - nigdy klenia na paprocha nie złapałem (twistera czy rippera) a wtedy - kur.a co sie działo , leje deszcz ,ja cały przemoczony a kleniska tak ładują w dziesięciocentymetrowe twistery że jeden starczał na dziesięć rzutów i tracił ogon! Koleszka mój zdecydowany wielbiciel przynęt jaknajwiększych wtedy zwątpił , trwało to chyba ze trzy dni . Do dzisiaj wspólnie z kolegą wspominamy ten okres. Nie dość że klenie wtedy brały jak szalone , brzany , jazie to i sumek którego nie dało sie wyjąc :cry: ale dokładnie rok póżniej przywalił ponownie :mrgreen: ale też przegrałem. Takie wędkowanie jak wtedy powinien mieć każdy kto chce sie tym hobby zaszczepić . Idziesz pierwszy raz na ryby ktoś daje Ci wędke i machaj , byle czym a wyniki :razz: . Coś pięknego. Zawsze od tej pory nie straszny mi deszcz , zamieć czy burza na ryby nie ma reguły jak biorą to nawet najbardziej deszczowy dzień jest słonecznym i niezapomnianym. Heh swoją drogą to uwielbiam jak jestem na rybach i pada deszcz :mrgreen:

  14. Rozumiem że niestety nikt nie ma pojęcia o tym kijku :neutral:

    Kolego posiadam Daiwe Powermesh 3-18 oraz Infinity 8-35. Lepszego kija na wiślane klenie sobie nie wyobrażam (mam na myśli powermesh) lekki poręczny i idealnie pracujący "pod rybą" , zrywy kleni , murowanie do dna i inne wodne figury nie są mu straszne. Na dodatek mogę dodać że wyjąłem tym kijem równo metrowego sumka - tak że jest czym "ciągnąć". Infinity to już inna bajka kij jest sztywniejszy bo to wersja jigger i używam go jako wędke sandaczową. Nie mam rozeznania jeżeli chodzi o exceler , nie wiem też czy jest wersja spinning (zamiast jigger) bo właśnie ją bardziej bym polecał. Z mojego punktu widzenia i testowania dwóch wyżej wymienionych kijów firmy Daiwa jak najbardziej bym polecał tylko żeby nie był to jigger lecz spinning. Daiwa ma świetne kije.

  15. Klenie w Wiśle nieżle świrują zwłaszcza w taką pogode jak dzisiaj. Pamiętam ze trzy lata wstecz obgryzły mi chyba z dziesięć sandaczowych twisterów. Kolega mój niewierzył że klenie atakują takie przynęty i sie przekonał jak na obrotówki rozmiaru 3 i 4 wyjmował klenie.

  16. loolekk, w takim wypadku lepiej w ogóle zdjęcia nie robić lub zrobić gdy ryba jest w wodzie. Nie chodzi mi tu o estetykę, ale o to co może stać się z rybą. Masz dobre chęci, rybę wypuszczasz - brawo - tyle, że zmasakrowaną na piachu i kamieniach i z marnymi szansami na przeżycie. Czasami warto odpuścić fotkę dla dobra ryby...

    A bolenia gratuluję :cool:

    Złapiesz rybę -zle . Zmierzysz ją -też na forum udowodnią że żle mierzyłeś, jak zdjęcie zrobisz też żle bo w błocie lub piachu. A jak napiszesz że złapałeś a zdjęcia nie wstawiłeś to o zdjecie sie upominają. Przerabiane w moim przypadku klika razy.

    Lepiej w piachu czy w błocie zrobić zdjęcie by rybe szybko wypuścić gdy ktoś ma taki zamiar ,niż trzymać i pozować przed obiektywem tym samym izolując ją od jej naturalnego środowiska jakim jest woda.

    No ale chodzi o to żeby błyszczeć . Polecam pisać i nie wstawiać zdjęć !

    A u mnie na rybach było słabo . Pierwszy dzień na krakowskiej Wiśle bez sandaczowego uderzenia.Wcześniej sie działo i ryby dopisywały , może nie rekordowymi wymiarami ale zabawa była :wink:

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.