Skocz do zawartości
tokarex pontony

P

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 737
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Odpowiedzi dodane przez P

  1. Wracając do bonusów.

    Jeśli założymy 100 pkt na gatunek możliwy do zdobycia to wówczas pkt za dodatkowe gatunki powinny być symboliczne (5? 10?). Nie jest problemem nałapać małych ryb tak jak pisałem. Jaziki, kleniki płotki okonki i inne można prawie w każdej rzeczce nałapać. Wystarczy aby miały wymiar. W ten sposób jeśli bonus "gatunkowy" można by było bardzo szybko z dodatków złapać 100 pkt. Chyba, że limity długości były by większe niż wymiar ochronny

  2. Myśle, że sposób liczenia zaproponowany przez Wernicjusza (ten ze średnią) jest niesprawiedliwy.

    Założmy sytuację jaka miała miejsce w tym roku ze mną. Próbowałem łapać klenio-jazie. Wynik kleń 58 cm zgłoszony do GP. Trafiło się slepej kurze ziarno :lol: Ale średnią bym miał wywalona w górę na maxa :twisted: Gdzie mi tam jednak do specjalisty? Na dodatek dostałbym punkty x5.

    Sposób MaryaChi sprawiłby, że mógłbym na maxa zdobyć 100 pkt. Za takie klenisko pewnie miałbym sporo (może koło 80) ale pewnie i tak Jaceen trzepiący sporo 40+ i nawet chyba 50 z małym haczykiem dałby radę się zbliżyć do mojego punktowego wyniku. A tak przez ślepy traf i średnia dostałbym punktów x5. I będąc obiektywny musiałbym przyznać, że nie było by to sprawiedliwe w stosunku do Jaceena.

    Trafia również do mnie argument, że dodatkowy bonus np +25 pkt za uruchomienie nowego gatunku jest bezsensu. Jśli tak to kązdy zacznie zgłaszać kolejne małe rybki np płotki krąpie i inne aby dostawac kolejne 25 pkt. 4 śmiesznie małe zgłoszenia i byłby max (100 pkt) dostępny na przykład za wielkiego szczupaka.

    A za rekord Polski dałbym +100 pkt. Bo to na prawde warto :)

  3. Oczywiście bez żadnego pozwolenia a wędka kupiona na jakimś tam deptaku za 35 złociszy.

    W świetle prawa jesteś kłusolem.

    Generalnie moim zdaniem powinno się w Polsce już dawno przestać używać słowa kłusol. To jest po prostu zwykła kradzież. Jak ktoś pójdzie do sklepu i wyniesie coś za co nie zapłacił nie jest kłusolem a złodziejem. W przypadku kłusoli normalni wędkarze nie tylko tracą ryby ale przez tych którzy wędkują bez pozwolenia opłata rozkłada się na mniejszą ilość członków czyli zwiększa się.

  4. Zwracam honor, choć jestem przekonany że tego typu możliwość pojawiła się niedawno (2 sezony temu jej nie było, później się nie interesowałem).

    Opcja przelewu przez neta jest od dłuższego czasu. Niemniej jednak trzeba było przeczytać samemu ile i na jakie konto trzeba przelać. Wydaje mi się, że 2 lata temu mogło to być. Niemniej jednak takie opłacanie składek mnie nie intersuje bo kupuje roczną stąd nie jestem pewien.

    Po co te nerwy. Na prawe wypij piwko albo idz na ryby. Nie jest moim celem aby ktoś Ci dawał upomnienie. Po prostu sam napisałeś że ton wypowiedzi był zaczepny. Nie wiem czy mimo wszystko nie lepiej mieć troche spokoju a mniej zaczepności :twisted:

    Dlaczego bronić swojego podwórka? Też chętnie widze wędkujących z innych stron. Tak jak napisałem już i powtórze. Ktoś wspominał o wycieczkach Hanysów na inne wody wyławiających wszystko co popadnie na kotlety. Co prawda pewnie do nas nie dojadą bo daleko ale nie wiem czy nie ma innych chętnych o podobnych skłonnościach. Tylko w tym kontekście najazdu dziczy nastawionej na miecho cieszę się z wysokich składek w Toruniu. Bo wysokie składki odstraszają amatorów miecha. Niestety zwykłych wędkarzy też.

    Jeszcze co do tego drogiego okręgu. Sam podałeś jak można kombinować. I jak dogadują sie okręgi. Ostatnio jak liczyłem z grubsza jak wyglądają moje wydatki na sprzęt i w trakcie sezonu (paliwo itp) to okazało sie że sama składka to pikuś.

    Na forum koła miejskiego chłopaki pokazują jakie są zarybienia. Co więcej są one dostępne dla każdego niemniej jednak do pomocy ludzi brakuje. Sam na spotkaniu koła proponowałem aby z części jezior zrezygnować bo PZW Torun moim zdaniem ma ich za dużo. Lepiej mniej ale prowadzić odpowiednią politykę zarybień + pilnować. Ale beton w postaci dziadków odebrał to jako atak na ich właśność. Ma być dużo i tanio najlepiej za 1 zł.

    I taki właśnie beton korzystał by dużo na jednej składce. Niiestety taka mentalność.

    I więcej. W tym roku wykupiłem składkę w okolicach Pisza. Na jeziorze z łódki same małe okonki wędkując w 3. Największe około 22-25 cm. Miejscowi zgodnie przyznali, że jezioro jak wiele innych na Mazurach przetrzebione przez rybaków. Koszt 3 dniowego zezwolenia 36 zł. Wędkowanie w "studni" z rybami ledwo ponad wymiarowymi.

    Byłem na Kaszubach. Jeziorko należace w sumie nie wiem do kogo (musiał bym zerknać na pozwolenie). W sklepie spożywczym w którym opłaciłem składkę (koszt 7-8 zł za jeden dzień) pan po wytłumaczeniu mi drogi stwierdził, że rano będzie w tym miejscu bo musi postawić siatki. Potrzebował płotki na kolację. Na ryby nawet nie pojechałem bo musiał by to być nowy sport narodowy wędkowanie pomiędzy siatkami.

    Nie wiem jak w innych okręgach ale w PZW Torun zlikwidowali odłowy sieciowe. Aby był sens i nie łowić w pustych jeziorach trzeba by było mieć podobne przepisy w całym kraju. Nad jeziora które jeżdzę bardzo często padają okonie powyżej 40 cm i szczupaki powyżej 70. To ze ja nie łapie takich to najczesciej wynika z braku umiejetnosci :lol:

  5. Zrozumiałem i ton mojej wypowiedzi był celowo zaczepny.

    Proponuje idz na ryby i wyluzuj zamiast prowokować. Tym bardziej moderator powinien unikać prowokowania.

    W tej chwili, jak chcę tam powędkować nawet jeden dzień, muszę w dzień powszedni znaleźć koło i przygotować bodajże 30zł.

    A po co szukać koła. 15 sekund szukania i jest

    http://www.pzw.torun.pl/oplata-skladek-okresowych/

    Można? Więc po co szukac koła?

    Co do pojezierza brodnickiego to jeżdzę nad inne jeziora i zabawa jest choc znam ludzi łapiących na tych samych jeziorach co ja duże ryby. Tyle, że oni łapia wszedzie i zawsze :mrgreen:

  6. Wiem, że to nie miejsce na tego typu rozważania, ale jako zatwardziały gruntowiec, spinningujący okazjonalnie, gdy na grunt i naturalne przynęty brakuje czasu, uważam spinning za nieporównywalnie skuteczniejszą od gruntu metodę. Faktem jest, że siadając z batem na krąpie ilościowo i wagowo wydłubuje się więcej. Grunciarz w klasycznej wyczynowej punktacji ma przewagę. Ale liczba ryb wymiarowo atrakcyjnych na godzinę łowienia, jest przy spinningu co najmniej 2-3 krotnie wyższa, dlatego w kontekście GP haczyk spinningiści będą mieli lżej. Może się mylę, bo akurat taki mam fart :)

    Jeśli łowisz " z doskoku" to pewnie masz rację, że spining jest skuteczniejszy. Jednak nęcenie miejsca prze kilka/kilkanaście dni daje takie rezulataty przy łapaniu białej ryby, że większość spiningistów może się schować :P

    Co więcej wystarczy spojrzeć ile ryb "białych" jest zgłoszonych a ile drapieżników złapanych na spining.

    Pomysły ograniczenia ryb z danego gatunku jak i dodatkowego bonusa dla łowcy największej ryby z danego gatunku wydają mi się fajne i sensowne.

    Osobiście podoba mi się pomysł zniesienia tur.

    Jeśli ma być to konkurs na wszechstronność to warto dodać bonusy nie tylko za kolejną rybę ale i metodę wedkowania (spławik, grunt, spining, mucha)

  7. No, ale PZW toruńskie ma o sobie widzę nie tylko wysokie mniemanie wśród działaczy, a skoro członkowie przelewają hajs, to tylko się cieszyć ;)

    Widzę nie zrozumiałeś tego co napisałem. Trudno. Zapewne wędkujesz na Wiśle (nawet kiedyś do mnie chyba o niej pisałeś pw). Może trudno w to uwierzyć ale Wisła jest zarybiana. Stan jedank rybostanu jest z roku na rok gorszy. I wiele osób w Toruniu zachodzi w głowę z czego to wynika. Ja odp nie znam.

    Porównując z PZW Toruń, na którym wielokrotnie wędkowałem i będę wędkował,

    Może warto pojechać choć by na pojezierze brodnickie

    Jestem przeciwny jednej opłacie na cały kraj. Jestem za ułatwieniami przy opłacaniu składek (e-zezwolenia, składki na stacjach benzynowych itp)

  8. Nie podpisałbym się za nic na świecie, są okręgi dbające o swoje wody, a są okręgi które nic dla swoich akwenów, rzek nie robią, jak chcecie dzielić później pieniądze, jak chcecie ograniczać presje, pomysł całkowicie nie trafiony ;) Oczywiście fajnie byłoby zapłacić jedną składke i łowić gdzie się chce, ale póki co kiedy sytuacja w róznych okręgach w Polsce jest diametralnie inna konsekwencje takiej decyzji nie byłyby za dobre. Jestem na NIE :)

    I wszystko w temacie :twisted: Nawet na haczyku ktoś narzekał na wycieczki wędkarzy ze Śląska łapiących co popadnie byle by kotlety były. Dzięki czasami sporym dodatkowym kosztom niektóre okręgi mięsiarze omijają. I dobrze :) Są chwile kiedy wysokie opłaty w Toruniu mnie cieszą ;)

  9. co sądzicie o echosondach i sygnalizatorach drgań?

    Sygnalizatory są stosowane głównie w metodach grutnowych. Twój ojciec podobno łowi na spining. Więc sygnalizatory mu sie nie przydadza

    Echosonda to urzadzenie które pod czujnikiem mierzy głębokość wody jej temperature pokazuje zakłócenia widoczne w sotzku sygnalu (sygnał jest wysyłany w dół i lekko po skosie przez co przypomina to stożek). Wizualizacje widac na ekranie. Echo ma zastosowanie glowne na lodkach. Z brzegu przy metodach w ktorych sie chodzi czyli spining i mucha raczej nie zastosowal bym echa. Nie wiem czy ojciec ma łódke. Natomiast echo przekracza Twoj budzet.

    Smuzaki sa to woblery ktore imituja zachowania wpadajacych do wody owadow. Taki owad bardzo często podczas poruszania sie na wodzie zostawia smuge stad nazwa wabikow. Najczeciej lapie sie na nie klenie i jazie. Czestym przylowem padaja tez bolenie. Rzadziej inne drapiezniki przy czy np szczupak ktory jest podobno celem twojego ojca czestgo obcina takie przynety

  10. Powiem tak - kontaktu żadnego z Dragona nie było. Oczywiście paczkę z upominkami dostałem.

    Co do przedłużającego się kontaktu to wydaje mi się, że jest pewne wytłumaczenie. W firmach handlowych koniec roku jest zawsze gorący. Wasze kobiety realizują Wasze marzenia o nowym sprzęcie :twisted: przez co sprzedaż rośnie a ktoś ją musi obsłużyć ;)

    Dragon pewnie jakiś recenzentów ma więc pewnie akurat sprawa nie jest dla nich teraz w tym gorącym okresie priorytetem.

    Macie oczywiście rację, że jest to nieco irytujące. Niemniej jednak lepiej skupiać się na łowieniu a nie na irytacji. Lepiej dla zdrowia ;):twisted:

  11. 6. Uczestnik zgłasza do konkursu swój projekt gumowej przynęty spinningowej. Projekt powinien zawierać co najmniej nazwę przynęty oraz jej opis tekstowy. Pożądane jest aby w skład pracy konkursowej wchodził również rysunek- wykonany dowolną techniką: grafika komputerowa, skan odręcznego szkicu itp. przedstawiający zaprojektowaną, wymarzoną przynętę gumową.

    Rozumiem, że zdjęcie przedstawiające taką przynętę będzie lepsze?

    Poszperałem po pudełkach ponieważ kiedyś ze starych gumek robiło się różne kombinacje. Dwie takie odkurzone przedstawiam poniżej. Ich nazwy to kiler P1 i kiler P2

    normal_20141110_221731.jpg

    Druga z przynęt posiada wyraźne nacięcie - pozostałość po szczupaku. Nie jestem wstanie powiedzieć czy powstało ono przed moim tworzeniem czy już po. Generalnie tworząc kiedyś takie kombinacje kierowałem się zasadą tułów od twistera ogonek od ripera. Przy czym starałem się aby ogonek był od ripera większego o "rozmiar" niż twister. Cześć z tych połączeń była wyjątkowo łowna. Wymiary można wyczytać ze zdjęcia. Oczywiście mogę wykonać inne z różnych perspektyw jeśli będą potrzebne.

    Dwie ogólne uwagi poza tematem dla osób które będą bawić się w tworzenie przynęt gumowych w taki czy inny sposób.

    Warto aby była zaznaczona linia symetrii przynęty. Dlaczego? W tym roku dla małych twisterów testowałem inny dla mnie sposób zakładania ich do bocznego troka. Założenie symetrycznie haka ma kluczowe znaczenie w tej metodzie do zmniejszenia skręcenia żyłki a w konsekwencji do plątania zestawu.

    Bardzo fajnym rozwiązaniem (nie wiem czy jest na to patent) mają przynęty Dragona. Od razu wiadomo gdzie jakiej wielkości hak wyprowadzić z przynęty.

  12. Co roku w okolicach zimy ten temat ożywa. Dyskusje z reguły są dość agresywne. Kolega Rob36 pisał "gdzie są moderatorzy" a za chwilę że dyskusja jest bardziej merytoryczna :twisted:

    Zamiast dyskutować lepiej robić "pracę u podstaw". Tłumaczyć i edukować ludzi. Bez tego nikt nie zrozumie "po co? na co? dlaczego?".

    Co do poruszonego tematu echa i innych zabawek nowoczesnej techniki. Używam go na codzień i moi znajomi też. Co z tego że wyraźnie echo pokazuje że ryby są jak nie biorą. Jak to mówi jeden z moich znajomych "kupa sprzętu zero talentu" :lol: Oczywiście można założyć, że kłusol będzie hurtowo łapał siatką prądem czy Bóg wie czym jeszcze. Przy czym ktoś kto kłusuje nie potrzebuje nowoczesnych zabawek do określenia miejsc bytowania ryb. Pewnie echo/gps/inne ułatwiają życie wszystkim (i wędkarzowi i mięsiarzowi i kłusolowi) ale nie są wyrocznią.

    A poniżej macie co myślą o nas inni. To dopiero jest choroba :lol::lol: Widziałem w wersji "pisanej i nieco dłuższej ale teraz nie mam pod ręką

  13. Moje okonie

    Dlaczego okonie?

    Mija trzeci rok od kiedy rozpocząłem swoją przygodę z okoniami. Wcześniej były one tylko przyłowem. Ciężko nastawiać się na okonie z wędką, którą najczęściej wówczas wędkowałem o cw 5-25g. Pewnego dnia spływając łódką do brzegu po nieudanym wypadzie, którego celem były "zębate", zatrzymaliśmy się koło łajby znajomych na pogawędkę. Stali na podwodnej górce i łapali co chwilę okonie. Od maluchów do trzydziestaków. Wędkowali metodą bocznego troka. Wcześniej moje wyobrażenie o tej metodzie sprowadzało się do przekonania, że łapie się nią tylko małe okonki na zawodach. Okazało się, że nie tylko. Aby tego dnia poczuć choć jedną rybę na kiju przezbroiliśmy z kolegą nasze wędki szczupakowe. Jednak nasze wyczucie brań było żadne i łapaliśmy ryby w stosunku około 1:15 (w odniesieniu do znajomych). Oni jednak używali wklejanek.

    Wybór wędki

    Po powrocie do domu oczywiście kilka dni spędzonych w necie. Głównie przeszukiwanie forum haczyk.pl pod kątem porad jak łapać na boczny trok. Na co zwracać uwagę. Oczywiście głównym decydującym elementem naszej porażki przy pierwszej próbie była wędka. W kwestii kija zdałem się bardziej na opinie znajomych wędkarzy. Po długich poszukiwaniach jak i testach "macaniowych" w sklepie mój wybór padł na Dragona Fishmaker'a 1-7g długości 2,13 m. Dlaczego tak? Pierwszym łowiskiem było płytkie jezioro , na którym chciałem przetestować nie tylko wędkę, ale i metodę bocznego troka. Chciałem czuć każde trącenie przynęty. Stąd ta gramatura. Długość idealna moim zdaniem na łódkę. Akcja na sucho wydawała mi się odpowiednia, a wykonanie bez zarzutu.

    Pierwsze testy

    Pierwsza wyprawa zakończyła się totalną klapą. W związku z ograniczoną ilością czasu jaką wówczas dysponowaliśmy z kolegą na wędkowanie, podejmujemy ryzyko i przy najbliższej okazji jedziemy nad jezioro. Prognozy pogody niestety sprawdzają się i silna burza dwukrotnie przegania nas z jeziora. W czasie krótkich momentów wędkowania było jednak czuć brania nawet najmniejszych okoni. Po kilku dniach poprawka. Tym razem pogoda nie płata nam już figli. Tradycyjnie kilka pierwszych godzin poświęcamy na łapanie "na grubo". Jednak szczupaki wyekspediowały przedszkolne roczniki do spotkania z nami. W związku z tym płyniemy na "naszą" okoniową górkę i zaczynamy testy Fishmakerów (kolega, z którym pływam sprawił sobie identyczny model). Na początku łowimy kilka małych i średnich okonków. Kilka razy jednak poczułem delikatne przytrzymania. Stoki górki porasta roślinność, więc nie wzbudziło to mojego podejrzenia. Po jednym z przytrzymań delikatnie z nadgarstka zaciąłem i zaczęło się. Pulsujący ciężar i wygięty Fishmaker'ek wywołał uśmiech na mojej twarzy. Za chwile zameldował się w łódce taki oto 38 cm pasiaczek

    normal_testy_2012.jpg

    Jako, że wędki kładę najczęściej w poprzek łódki mój nowy nabytek prezentował się na pierwszym planie. Tego dnia złapałem 8 okoni powyżej 35 cm (największy był ten pierwszy 38 cm). Mniejszych nawet nie liczyłem, ale wynik na pewno oscylował powyżej 80 sztuk. Wędkę postanowił też przetestować szczupaczek 54 cm. Wszystkie testy pokazały, że poza delikatnością ma też odpowiednią moc. Akcja tej wędki odpowiadała mi już nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie.

    Jedna z fotek po skończonym wędkowaniu poniżej

    normal_po_testach_2012.jpg

    Wędka po forsownych testach odpoczywa z boku :)

    Co dalej?

    Wielkimi krokami zbliżały się zawody "Szczupak i okoń Bachotka”. Postanowiliśmy w nich wystartować. W związku z tym, postanowiłem zakupić dodatkową wklejankę, ponieważ to jezioro jest znacznie głębsze. Wybór padł na tańszego Dragon Millenium X-Fine 2-12g o długości 2,4 m. Jako jedyna wędka podobała się mojej żonie. Jest to zasługą jej koloru - zarówno pokrowca jak i blanku. Mnie przypadła do gustu jej akcja i cena. Do zawodów pozostało trochę czasu, więc nowy nabytek podczas kolejnej wyprawy przeszedł swój test. Tym razem od razu tylko „nasza” górka i tylko testowanie nowej wędki. Test zdany pozytywnie. Po dłuższym biczowaniu melduje się do pamiątkowej fotki taki oto czterdziestak

    normal_test_drugiego.jpg

    Na fotce znalazł się tylko dolnik od nowej wędki. O tej wyprawie pisałem na forum haczyk.pl

    http://www.haczyk.pl/forum/viewtopic.php?t=16653&postdays=0&postorder=asc&start=150

    Niestety zawodów nie wygraliśmy. Niemniej jednak Fishmakery sprawdziły się przy połowie okoni znakomicie.

    Po dzień dzisiejszy używam głównie Fishmakera do łowienia okoni. Wolę wędkować lekko i czuć najdelikatniejsze brania. Jednak w łódce najczęściej w pokrowcu czeka na swoją kolej i cięższe łowienie Millenium. Doskonale widać to na poniższej fotce, gdzie leżał on w kadrze.

    normal_2014-07-30_06_55_17.jpg

    A także mój ulubiony bohater

    normal_2014.JPG

    Co pozmieniało się od pierwszych testów? Okonie wracają do wody a ja poświęcam im dużo czasu. Daje mi to dużo frajdy, a zawdzięczam ją w sporej mierze Fishmakerowi. Kilkukrotnie już się zdarzyło, że koledzy, których w ramach zaproszenia zabieram ze sobą na łódkę mieli dużo gorsze wyniki. Pomimo tego, że dawałem im swoje przynęty i rzucali w te same miejsca co ja. Pokazuje to moim zdaniem, że mam dobrze dobraną wędkę. I nie zamienię jej na inna chyba, że... będzie to Fishmaker o większym ciężarze wyrzutu :)

  14. Czy możesz wskazać jezioro, które należy do dwóch okregów PZW? Tzn takie przez, które przebiega granica i jest dzielone między okręgi?

    W sumie to jest ciekawe pytanie bo można je podciagnąc pod przypadek, podczas holu suma wciąga on łódkę:

    - na teren obrębu ochronnego (te akurat są na wielu jeziorach)

    - na teren innego Państwa (są jeziora gdzie granica przebiega przez jezioro :twisted:

    Wydaje mi się, że we wszystkich 3 przypadkach najlepiej nie przekraczać granicy. O ile jeszcze w przypadku kontroli edkarskiej może i dane było by się nam wytłumaczyć i znaeźć zrozumienie. Jednak w przypadku 3 (granica Państwa) straż graniczna raczej na 99% nie podaruje.

  15. Odkopię bardzo stary temat niemniej jednak niezależnie od odpowiedzi na tytułowe pytanie nie lubię po prostu kłamstwa. Ale po kolei.

    W tym roku na wakacje postanowiliśmy miedzy innymi pojechać na Kaszuby. Bardzo fajny region Polski :) Poniżej opiszę dwie sytuacje które mnie spotkały. Pierwsza w jakiś sposób pasuje do tego tematu. Druga jest przykładem chamstwa.

    Pierwsza sytuacja.

    Środa 6.08 rano około godziny 9. Lądujemy na fajnej plaży z zamiarem po odpoczywania z rodziną. Nieopodal plaży przy łódkach kręci się dwóch wędkarzy. Oczywiście postanowiłem podejść i porozmawiać z nimi. Okazało się, że jeden z nich ma sporego (38 cm) okonia. Drugi robi sesję foto. Panowie byli skorzy do rozmowy i tłumaczyli, że robią sesję foto bo chcą zgłosić garbuska do gazety. Wszystko fajnie okoń przy miarce nie chciał pozować więc miałem chwilę na pogadanie z nimi. Narzekali na odłowy kontrolne na wędkarzy którzy łapią po naście trzydziestaków i zabierają. Po chwili łowca ustawia się z okoniem w wodzie a drugi ma mu zrobić zdjęcie wypuszczanego okonia. Zachęcam ich do nakręcenia filmiku bo to zawsze lepsza pamiątka. Pozostają przy swoich zamiarach (foto). Gość z okoniem zaczyna się niepokoić bo drugi nie do końca wie jak strzelić fotkę. Pada tekst "szybciej bo mi spie...doli". Nie do końca rozumiałem tą nerwówkę ale wszystko było jasne za chwilę. Po kilku ustawianych fotkach okoń nie jest uwalniany ale trafia do wiadra. Tak więc z C&R nici. W czasie robienia fot dowiedziałem się, że są w nim sumy i łowca okonia 2 lata temu złapał w nim 18 kg sztukę. Ale wtedy nie było tych "cyrków do gazety". Byłem totalnie zdegustowany tą sytuacją i po prostu wróciłem do rodzinki. Jeśli dobrze kojarzę w którejś z gazet wędkarskich po wypuszczeniu ryby dodawali czapeczkę jako nagrodę bonus dla łowcy. Jeśli jest inaczej to pewnie któryś z forumowych czytaczy wyjaśni jakie są teraz zasady zgłoszeń do gazet. Specjalnie nie pisze jakie jezioro ale cała sytuacja po raz kolejny pokazuje ze tu Polska a nie elegancja Francja. Zastanawiam się czy nie napisać do gazety o tym przypadku bo jest to jawne oszustwo.

    Druga sytuacja. W gos[gospodarstwie agroturystycznym w którym mieszkaliśmy po zezwolenie właściciel odesłał mnie do miejscowego sklepu spożywczego. Stwierdził, że tam też pewnie uzyskam informację gdzie coś można połowić bo właściciel sklepu to "stary kłusol" a on nie ma pojęcia o łapaniu ryb więc nawet nie wie co mi powiedzieć.

    Myślałem, że to takie przekomarzanie się. W środę podjechał do sklepu aby w końcu wykupić zezwolenie na czwartek :) Panowie kojarzyli mnie z widzenia bo robiłem tam kilkukrotnie zakupy więc wypisali kwitek szybko. Cierpliwie tłumaczyli jak dojechać nad jezioro przez las twierdząc aby w pewnym miejscu wjechać pod zakaz. :twisted: Ponieważ trochę motałem się z opisem drogi pan stwierdził abym się nie martwił bo jak by co to on też tam jutro rano koło godziny 7 będzie bo musi .... postawić dwie albo trzy siatki aby złapać trochę płotek na patelnię. Wow. Zamurowało mnie. W końcu przed chwilą gość wypisał mi zezwolenie na wędkowanie i bez skrepowania mówi że jutro będzie stawiał siatki. Moja mina musiała mocno obrazować co myślę ponieważ pan szybko dodał, że oczywiście nie stawia tam gdzie łapią wędkarze ale tam trochę z boku :evil: Dzięki ci łaskawco. Wędkowanie sobie odpuściłem i wolałem się wyspać a nie robić z siebie idiotę łapiąc pomiędzy 2 lub 3 siatkami postawionymi nieco z boku.

    To takie dwie sytuacje z "wakacji" które postanowiłem opisać bo można nieźle się wkurzyć :(

  16. Wczoraj i dziś nocka na jednej z wiślanych główek. Pierwsza główka za przykosą z głębokim zapływem (8-9 metrowy dołek w warkoczu). Po miedzy główkami wypłycenie na jakiś metr Próbowaliśmy połapać z nastawieniem na wąsy. Niestety wywiezionymi krąpiami nic się nie zainteresowało. Do godziny 24 (póki mieliśmy rosówki i dendrobeny) na robale dużo brań sumowej młodzieży do max 50 cm. Łącznie ponad 10 sumików chciało spojrzeć nam w oczy. Jeden skusił się nawet na mady które były przeznaczone na białą rybę :evil: Zastanawiamy się z kolegą czy miejsce w którym jest tyle młodzieży może stanowić ostoję większych pobratymców. Zastanawiamy się czy nie wrócić z większym zapasem rosówek i nie łapać na kilka 4-6 sztuk na haku (wczoraj łapaliśmy ze względu na to co sie działo na max 2). Fotek z oczywistych powodów nie będzie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.