Witam,
Jestem tu nowy, ale przeczytałem już posty umieszczone na temat tych rybek.
Moje łowisko: Niewielki akwen, dość obficie porośnięty roślinami, aktualnie 30m2 trzcinowisko (plytkie) brzegi w wiekszosci porośnięte czymś co potocznie się tez mówi trzcina, ale to jest taka roślina zdrowo zielona z grubymi wzdłużnymi liśćmi, z dna widać jak wychodzi powoli "lilia" samo dno raczej nie jest porośnięte. Głębokość oceniam na max 3m. i bardzo grubą warstwę mułu oceniam na około 30-50cm. Miejsce wybrane przeze mnie to kawałek brzegu przy którym rosną owe "trzciny" z grubymi liśćmi, sądze że zaraz za nimi woda ma około 50-100cm (dokładnie zmierzę w najbliższy weekend).
W tej wodzie jest też dużo gałęzi i innych krzaczków.... w jednym miejscu zawalona wierzba, w innym wrzucone gałęzie. Na lato prawie całe jest zarośnięte osoką aloesowatą. Jestem pewien że jest tam karaś i lin, ponieważ często spacerując widzę jak "z pod brzegu" startują sztuki nawet około 1kg. Po za tym rok temu podczas tarła lina widziałem jego szaleńcze zaloty. W tym jeziorku, na pewno jest także szczupak, widziałem wiele małych sztuk (10-15 cm).
Mogę również 100% ocenić że presja wędkarska jest znikoma. Kiedyś w zimie widziałem jak jedna osoba robiła przeręble na tym kanałku. Myślę że chodziło o kłusownictwo, ale mimo wszystko to jedyna osoba która mogła coś wyciągnąć.
Mimo to, chcę zasiąść tam na karasia i lina, mój pomysł jest następujący:
Karmić 2 razy dziennie pęczakiem i kukurydzą, gdy przyjdzie czas na łowienie, podrzucę minimalne ilości tych przynęt. Chcę łowić na dwie wędki, na obu lekki zestaw, jeden z większym haczykiem (2 kukurydze) a drugi z mniejszym (~3 pęczaki). Prosił bym o ewentualne porady i propozycje zmian mojego pomysłu na lina i karasia w tymże bagienku.
Pozdrawiam