Witam,
Powiedzmy szczerze, znam to towarzystwo z okręgu i wiem że co nie którzy nie "lubią" Nysy i rejonu jezior nyskich.... Zawsze dostajemy po dupie jeśli chodzi o zarybienia... w piątek pojechałem sobie na wał zobaczyć... akurat natknąłem się na zarybianie sandaczykiem... pomogłem im go wpuszczać ale to co ja wpuściłem prawie wszystko zostało wyrzucone z falą, rybitwa gryzła z góry itd. Jak 2% z tego przeżyje (atak z powietrza, z wody - drapieżniki i inne czynniki) to będzie git... co do odłowów tłumaczą się że jest go za dużo - trzeba przeżedzić itd. Leszcz który powinienważyć 1,5kg waży ok 1,1kg... te wytłumaczenia mogą sobie wsadzić w 4litery... leszcza nie jest dużo, jest ogromna presja na niego (zasiadają się na niego miejscowi, z woj śląskiego, dolnośląskiego i z innych województw), kłusole swoje tez robią i kormorany. Inną sprawą jest to że rozrasta się populacja suma która że sandacza na potęgę, lina i leszcza. Powinni się zająć tym problemem bo to jest niepokojące... niektóre sumy mają grubo ponad 2m i sandacza 2-3 kg wciąga na raz. Jaki jest też sens odławiania podczas tarła i zbliżającego się remontu tamy i innych urządzeń zbiornikowych. Oni chyba spisują ten zbiornik na straty, bo mają spuszczać wodę (chyba całej nie), ale pewnie pojawi się wtedy problem otmuchowa kiedy to z powodu przyduchy zginie miliony ryb, a to napewno się wydarzy... szkoda tylko że najlepszy niegdyś zbiornik sandaczowy degradują do poziomu zielonej brei pełnej bezrybia.