Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

Podsiadanie


Maszkaron

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jak w temacie. Mieliście taką sytuację, że na chama ktoś się do was przysaidł? Byłem z tatą na rybach, niewielki zbiornik. Było koło 14, jak przyszło 4 dresów i się zaczęło. Łowiliśmy na spławik, a ci usiedli z 5 metrów i rozkładają jakieś ciężkie karpiówki z sygnalizatorami dźwiękowymi... Niby przypadkowo im się zacinały i piszczały w niebogłosy. Kazałem im się przenieść na 10 metrów. Jeden wyjął miarkę i odmierzył. Spytał się czy 9 metrów może być. No dobra. Po chwili zarzucają ciężkie zestawy, jak się okazuje jakieś kozaki po skosie za mój spławik. Hałas i plusk niesamowity. Do tego co chwilę zwijał. Nawet pyskował, że ma to w d..., drugi go uciszał, ale po chwili zaczął mu wtórować. Krew mnie powoli zalewała, ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, ale jak już się komuś uda, to wtedy jestem jak w amoku. Całe szczęście nic nam nie brało od 7, więc po prostu się zwinęliśmy.

W tym roku jak się sytuacja powtórzy, a będę miał pickera, to po prostu przerzucę jego zestaw i wciągnę wędkę do wody... Na chamstwo niestety nie ma innej metody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon

Dwa lata temu byłem świadkiem podobnej akcji ale trochę bardziej drastycznej wylegiwałem się na plaży , jakieś 80 -100 metrów ode mnie siedział starszy pan z żona i łowił na dwie wędeczki leszczyki w którymś momencie podjechały dwa auta z czego obie BMki wysiadło kilku mięśniaków i dalsze wyrzucać dziadka z miejsca bo oni tu podobno żerowali karpie i oni tu właśnie chcą łowić dziadek się postawił , dostał pare plaszkaczy i zakrwawiony z połamanymi wedkami pojechał z łowiska. popływał tez aparat jakieś kobiety z plaży która całe zajście próbowała nagrywać czy fotografować, w obronie dziadka nie stanął nikt , nawet policja mimo wezwania się nie pojawiła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja ostatnio miałem odwrotną sytuację, przyjechałem na łowisko i zauważyłem gościa na moim stanowisku (który parę dni temu siedział obok i widział, że mi ewidentnie lepiej biorą niż jemu). Gdy się rozłożyłem na innym stanowisku, zawołał mnie na swoje stanowisko twierdząc, że się przesunie obok. Także są jeszcze normalni i uprzejmi nad wodą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata temu byłem świadkiem podobnej akcji ale trochę bardziej drastycznej wylegiwałem się na plaży , jakieś 80 -100 metrów ode mnie siedział starszy pan z żona i łowił na dwie wędeczki leszczyki w którymś momencie podjechały dwa auta z czego obie BMki wysiadło kilku mięśniaków i dalsze wyrzucać dziadka z miejsca bo oni tu podobno żerowali karpie i oni tu właśnie chcą łowić dziadek się postawił , dostał pare plaszkaczy i zakrwawiony z połamanymi wedkami pojechał z łowiska. popływał tez aparat jakieś kobiety z plaży która całe zajście próbowała nagrywać czy fotografować, w obronie dziadka nie stanął nikt , nawet policja mimo wezwania się nie pojawiła.

Brzmi trochę jak jakiś urban legend, jakoś nie chce mi się wierzyć, że kilku karków bije po gębie dziadka bo zajął im miejsce. Do tego na plaży pełnej ludzi, aaa i jeszcze potem wrzucają do wody aparat jakieś kobiety. Nie mówiąc o policji, która ma obowiązek stawić się na wezwanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to dorzucę swoje trzy grosze w temacie.

Po pierwsze co prawda mam zawsze ze sobą gaz pieprzowy, ale w takiej sytuacji nie użyłbym go. Mam krewki charakter i wiem, że w takiej sytuacji napytałbym sobie biedy bo nie umiem się opanować, ale rozum mi podpowiada że na chamstwo nie ma rady... i jeśli przy odrobinie szczęścia zachowałbym zdrowy rozsądek to raczej bym się spakował.

Po drugie:

Nie mówiąc o policji, która ma obowiązek stawić się na wezwanie.

bez urazy, ale już też zdarzyło mi się czekać na interwencję policji prawie dwie godziny, więc uważam, że jest to możliwe, chociaż faktycznie brzmi małoprawdopodobnie. Jak to było w jednym żarcie: "...skróć swoją rybę, to ja zgaszę lampę...".

No i na koniec, pamiętam, że kiedyś na którymś forum toczyłem walkę o to czym jest podsiadanie stanowiska. Pisałem wtedy, że jeśli ktoś zanęca jakieś stanowisko i wie o tym tylko on i Stwórca, to niech nie liczy na to, że już nikt tam łowić nie będzie, bo to właśnie prowadzi, lub może prowadzić do takich sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że wędkarz nie może uznawać się za właściciela stanowiska, jeśli tylko je nęci. Nie ma czegoś takiego, żadnej reguły, która mówi, że miejsce, które wybrałem sobie do nęcenia jest już "moje". Inną sprawą jest fakt, że dużo osób z premedytacją podsiada osobę, którą podpatrzyła i celowo zajmuje jej stanowisko, ale na to niestety nie można nic poradzić. Jedyny sposób to nęcić nocną porą, albo w miejscach gdzie nikt inny się nie dostanie (moja metoda :cool: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z prawem świeckim i moralnym nie istnieje coś takiego jak długoterminowa własność w kontekście stanowiska wędkarskiego nad ogólnodostępnym akwenem wodnym. Istnieje jedynie pojęcie własności krótkoterminowej (i to też nie własności w rozumieniu podobnym do własności prywatnej). Ten krótki termin to czas wędkowania - od przyjazdu na stanowisko, do jego opuszczenia.

Kulturalni i inteligentni ludzie to rozumieją i wpisują w ryzyko fakt, że ktoś ich podsiądzie. W szczególności jeśli takie nęcenie odbywa się w dobrze dostępnym miejscu.

Baranów jednak nie brakuje. Jeśli w ogóle, w jakiejkolwiek publicznej sytuacji, dorosły człowiek używa argumentu pięści jest zwykłym prymitywem i dyskusji na ten temat być nie powinno. Szczególnie w sytuacji, w której nie mają prawa mieć wobec drugiej strony jakichkolwiek roszczeń. Wyj**nie kogoś ze stanowiska wędkarskiego przy użyciu siły fizycznej powinno być traktowane jak kradzież rozbójnicza. Chłopaki z beemek w sytuacji opsianej przez oleq_30 takimi właśnie prymitywami są. Dzicy ludzie nadal chodzą po świecie mimo że mamy XXI wiek. Patrząc w historię jeszcze długo się ich całkowicie nie pozbędziemy (może nigdy?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że rozwinęła się dyskusja, ale moje pytanie było trochę inne. Nie pisałem o wcześniejszym nęceniu, tylko o tym, że dosiedli się do mnie na chama i płoszyli mi ryby, do tego umiejętnie popsuli mi humor. W takim wypadku mam po prostu podkulić ogon i zwinąć się do domu? :evil: Są za to jakieś mandaty?

Powiedzcie mi o jeszcze jednej rzeczy. Ile metrów brzegu można właściwie zająć? Pytanie celne szczególnie w przypadku małych akwenów i brzegów zarośniętych. Byłem świadkiem jak wędkarz rozstawił sobie gruntówki na 25 metrach, do tego zarzucał trochę na skos i zadowolony. A było to na starorzeczu. Często podobny obrazek można zaobserwować nad Wisłą, o tyle gorzej, że bywają grupki wędkarzy, którzy potrafią zająć kilkadziesiąt metrów brzegu. W regulaminie jest tylko, ze 'w czasie wędkowania wędki muszą być pod stałym nadzorem użytkownika'. Czyli jak ktoś lubi sobie pobiegać, ma dobry słuch i wzrok, to sam może zająć z 50 metrów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość CarIvan

Maszkaron wędkarz od wędkarza zgodnie z RAPR ma być 10 metrów jak wrzucił swoje zestawy na skos w twoje stanowisko ściągnij, odetnij i po sprawie jeśli sam ich wcześniej nie przemieści po Twojej wcześniejszej prośbie informującej, że stawiasz swoje w miejscu gdzie on postawił w Twoim obrębie stanowiska wędkarskiego. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehhh widzę że temat się rozwija. Ja twierdze Maszkaron chciał znać nasze zdnie zrobić z tym nic się nieda tacy byli są i będą miejmy nadzieje że będzie ich coraz mniej i kiedyś wiginą jak dinozaury.

Ja znatury impulsywnie agresywny nawet w takiej sytuacji bym się wycofał bo po co to wszystko a to co zrobili świadczy tylko o ich głupocie jęsli nęcą w tamto miejsce jeżdżą regularnie to jak by myśleli siedli by 50 m dalej . Ja tak robię nęce co 2 dzień przez 3 tygodnie i jakieś wyniki są a jak ktoś mnie podsiada to siadam z dala od niego żeby czasem nie wyczaił że dokarmiam i nie zjawiał się częściej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Booryss, oni na pewno nie nęcą tego łowiska, bo jest bardzo małe i sporo miejscowych tam przychodzi. Po prostu typowe chamy, dresy. Za każdym razem jak przychodzą, robią hałas. A wiadomo jak to z takimi jest. Jak im zwrócisz uwagę, to poślą ci wiązankę albo skoczą z łapami, szczególnie są mocni w grupie... Kiedyś może wyginą, ale nie zanosi się. Jeden w moim wieku, a 3 pozostałych 17-18. Kwestia inteligencji i wychowania. Dlatego kupiłem na ten rok feedera, żeby zaszyć się gdzieś w krzakach nad Wisłą i mieć święty spokój... Muszę jeszcze tatę przekonać do ds, bo on jest zagorzały spławikowiec. Chyba, że będzie łowił na przystawkę. Tylko może być problem, bo zima wyjątkowo łagodna, przez co może obrodzić w komary i meszki :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze to mam wrażenie, że w Polsce sprawca jest pod szczególną ochroną wymiaru sprawiedliwości. Dlatego osobiście mam gaz, który służy mi nie do obronienia się, a raczej do tego żebym miał czas na ucieczkę. Bo obawiam się, że jeśli się skutecznie obronię, to zostanę oskarżony i skazany za skrzywdzenie biednego napastnika, który chciał mnie tylko poszarpać, a ja go zaraz uderzyłęm. Więc w ostateczności spróbuje tylko zrobić małe psiiiik i w nogi. Na szczęście na razie nie musiałem.

A po drugie upraszczając mój post poprzedni- żaden paragraf nie pomoże na chama, bo cham się nie da i do tego jeszcze jest mściwą świnią. Policja w Polsce nie przyjeżdża w ciągu pięciu minut. A tyle potrzebuje cham, żeby kogoś skrzywdzić. A jak już Policja przyjedzie to zaczną rozmowę z Tobą i z chamem, jak cham będzie chociaż trochę inteligentny to przedstawi swoją wersję w taki sposób, że policjant będzie się bał podjąć ostateczną decyzję i spróbuje nakłonić cię, żebyś nie zaogniał sytuacji itp., czyli de facto zrobi z Ciebie winnego. To akuratnie znam z własnego doświadczenia. A jeśli faktycznie cham okaże się kompletnym baranem i jeszcze obrazi funkcjonariuszy to najprawdopodobniej będzie szukał później okazji do zemsty. Summa summarum moim zdaniem najlepsze wyjście to ustąpić, żeby samemu nie schamieć. Chociaż jak już wyżej pisał kolega tak i ja mam krewki charakter i mam tylko nadzieję, że samemu udałoby mi się zachować zimną krew.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co powiecie na takie coś . Jesteście przez 3 miesiące CODZIENNIE na rybach w tym samym miejscu(taka praca i zimą rano mogę codziennie). Nęcicie regularnie miejscówkę. Łapiecie prawie wszystkie gatunki z jeziora( leszcz,krąp,płoć,okoń,lin,karp,jezgarz,szczupak,sandaczyk tyci ale też był). Chyba każdy kto wędkuje na lodzie widział was i wie że to "wasza dziura" i przychodzicie na ryby i widzicie że ktoś był(kipy po fajkach) wiecie kto bo(kipy po fajkach) i pytacie go czym wczoraj sypał wam dziurę ( bo raptem przestało wam brać a zawsze coś brało) a on mówi że aaaa nic tylko tam tak trochę kukurydzy wsypał bo on tak przyzwyczajony robić. I co z takim gościem jak on to specjalnie przez zazdrość. Ślimakiem jest i tyle ale my już nie łowimy i niestety musimy szykować następną miejscówkę a w moim przypadku małe jezioro a presja duża.Wiem że wielu właśnie z tego powodu nie robi sobie miejscówek.Takich podsiadaczy mamy kilku tylko na jeziorze ale potrafią uprzykrzyć wędkowanie. Pozdrawiam.Ps. Miejscówkę mi zepsuł ten gość jak lin zaczął regularnie brać a na kamerze podwodnej widzieliśmy karpiki leżące na dnie. Ryby były w łowisku jednak nie gryzły najedzone kuku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

:mrgreen: Lubię łowić ryby w samotności jak zapewne większość z nas.Staram się wyszukiwać miejsca trudnodostępne,gdzie nie można dojechać samochodem.Czasem są to pozornie nieciekawe i nieobiecujące miejscówki.Efekty?Różnie z tym bywa ale czasem uda mi się złowić coś konkretnego.

Rozumiem,że nie każdy ma taką możliwość i wiem, że w niektórych okolicach po prostu takich odludnych miejsc nie ma.Mieszkałem kiedyś w pobliżu Odry w dużym mieście,gdzie wędkarz na wedkarzu siedzial.Wielu z nich nęcilo,,swoje"miejsca.Zawsze jednak wybierałem te z pozoru nieatrakcyjne stanowiska,gdzie mało kto zaglądał.Przychodziłem na ryby wtedy gdy inni schodzili a schodziłem,gdy inni przychodzili I uwierzcie mi,często miałem niezłe efekty.

Robiłem to nie po to,żeby uniknąć innych wędkarzy. Uważam jednak, że to jest recepta na skuteczne wędkowanie.Zawsze mile widziani byli inni łowiący w pobliżu.

Znakomita większość z nas wędkarzy to ludzie kulturalni i jeżeli zdarzy się,że ktoś zajmie czyjeś nęcone lub ulubione stanowisko,to przecież możemy się jakoś dogadać .Wiem jednak ,że są i tacy,którzy uwazaja,że woda do nich należy.Trudno z nimi walczyć tak jak trudno walczyć z chamstwem na drogach,na ulicach czy stadionach.Wierzę,że z czasem to się zmieni. :mrgreen::mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.