Witam, podbijam temat. Jeziora, nad którymi mam domek zostały przejęte przez spółkę. Opłaty są zabójcze - 400 zł rocznie za brzeg + 600 zł za łódź na każde z jezior w niewielkim obwodzie. Ktoś miał do czynienia z tym podmiotem? Opłaty moim zdaniem są ustawione na takim pułapie, że nie sądzę by ktokolwiek w okolicy wykupił zezwolenie.
Ta spółka prowadzi działalność związaną z rybactwem, czy też raczej z handlem zezwoleniami i egzekwowaniem kar?
Pierwszy raz też w RAPR widzę zapisy o obowiązku uiszczania kar na rzecz dzierżawcy i są one ustawione na poziomie godnym opłat za zezwolenia - jeśli dobrze liczę to 2500 zł za połów bez zezwolenia. Ktoś orientuje się czy to w ogóle są wiążące zapisy? Chyba nie stać mnie na legalny połów w jeziorach po sąsiedzku. U dotychczasowego dzierżawcy było to 300 zł, u tego wychodzi 5000, a ryb w wodzie jak nie było, tak nie ma.