Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      60

    • Liczba zawartości

      5 329


  2. Kierownik

    Kierownik

    Użytkownik


    • Punkty

      59

    • Liczba zawartości

      11


  3. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      36

    • Liczba zawartości

      10 646


  4. Konrado

    Konrado

    Użytkownik


    • Punkty

      34

    • Liczba zawartości

      57


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 23.09.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. W zeszłym tygodniu biorę w ręce dwie wędki i nad wodę. Jedna to kij do 28g drugi to mój zestaw mocniejszy do 50g, którego używam przy łowieniu sumów (ale to i tak delikatnie w porównaniu do innych spotykanych nad wodą kilkuset gramowych). Patrzę na układ wody i dochodzę do wniosku, że spróbuję złowić jakiegoś bolenia. Mocniejszego kija nawet nie rozkładam. Na pierwsze rzuty wybieram cykadę, której praca podeszła mi ostatnimi czasy. Prowadzona dość szybko pod powierzchnią. Mniej niż 10 rzutów, branie i w podbieraku melduje się Boleń ok 50cm. Dobry początek. Łowimy dalej. Następne z 10 rzutów i mniej więcej w tym samym miejscu metr, dwa za plecionką która wchodzi do wody wyskakuje na powierzchnię sum, w całości od łba do ogona. Widok demoniczny. Jestem w szoku. Pierwsza myśl, "Atakował moją przynętę!" - sekundę później mam potwierdzenie z wędziska. Szacuję wyskakującą rybę na 170cm. Zaczynamy zabawę. Zestaw kij do 28g, plecionka 0.14, kotwice boleniowe... wniosek: jestem raczej bez szans. Myśl w głowie, może się wypnie to uratuję chociaż woblera. W tej miejscówce szanse przy dużej rybie maleją geometrycznie. Trzeba trochę inaczej podejść do holu. Początek nad wyraz spokojny, 2-3 fikołki, raz myślałem że spadł bo zrobił chyba przewrót w przód. Dalej jest "online" O dziwo ryba podziela mój sposób na hol i nie próbuje się za wszelką cenę dobić do dna. Ale za to płynie trochę z nurtem i muszę za nią iść. Spacer w perspektywie może być dość długi więc drugą wędkę biorę ze sobą co straszliwie komplikuje hol. Po drodze wrzucam ją w trawy i idę dalej już jak człowiek... Po 15 minutach agresywnych odjazdów nie do zatrzymania przechodzi mi przez myśl, że może to być więcej niż te 170, mogłem źle oszacować. Ryba się uspokaja i teraz chwilami mam wrażenie że holuję popowodziowy worek z piaskiem. Z tego przekonania wyprowadza mnie tylko to że ten "worek' płynie też pod prąd Ugięcie wędki wygląda niepokojąco, wiara w plecionkę 0.14 maleje, węzeł plecionki do fluocarbonu zrobiony na szybko nad wodą właśnie się testuje. Wycieczka ma już z 200m, w zasięgu wzroku widać, że dostępność brzegu się kończy i dalej już nie będę mógł iść. Jedyne wyjście to siłowa próba zatrzymania ryby, trudno, najwyżej strzeli sprzęt - od początku na to wyglądało... 20 min holu. Rybę opanowałem i jest w okolicach brzegu, tzn. jakieś 10m. Problem jest taki, że zeszła do dna i nie mogę jej podnieść do góry. Siły wkładam sporo a tu zero efektu, powoli przemieszcza się przy dnie. Mam coraz większe wątpliwości czy dam radę podnieść ją do góry, kotwiczki, plecionka, kij - ten ma w nazwie Power a to daje nadzieję Do tej pory wszystko wytrzymało to może wytrzyma dalej... Ryba pływa na dole w okolicach brzegu i co jakiś czas zrywa się i nerwowo odpływa w dół, a ja dreptam za nią. Nadchodzi chwila, że udaje mi się ją podnieść na długość przyponu (jakieś 70cm), ale wyżej już nie chce. Zobaczyłem wiry na wodzie od ogona... ło... są daleko od przyponu. Mijają następne minuty, a to ja go trochę do góry, a to on w dół i tak przeciągamy tą linę. Co chwilę po kilka kroków w dół rzeki. Ramię szczypie, dolnik wbity w pachwinę, pot na skroniach...Super! Nadchodzi ta chwila, udaje się podnieść rybę pod powierzchnię, pokazuje się głowa znaczy "GŁOWA" i daleko ogon. W tym momencie kolejne zwątpienie - jak ja go wyciągnę, sam samiuśki. Nie ma się co mazgaić, do roboty. Podciągam go pod sam brzeg lekko klepię w głowę, niby ma chęć uciekać ale jakoś bez przekonania. Wobler wystaje z pyska, ale jest spooooro miejsca na dłoń. Łapę go za szczękę i w tym momencie strzela pyskiem ściskając mi dłoń i szarpie w bok (wiem już jak będzie dłoń wyglądała). Ledwo utrzymałem się na brzegu, w drugiej ręce wędka. Tylko nie puścić w takim momencie, nie puścić! Nie puściłem Sum się poddał. Wyciągam go na brzeg, udało się tylko trochę i dalej nie mogę, nie mam siły, brzeg śliski, błoto... Leżąc krzyczę i macham do wędkarza, którego po drodze mijałem podczas holu. Dopiero we dwóch jesteśmy w stanie wyciągnąć go na płaską trawę... Hol ok. 35min. Wycieczka jakieś 300m. Miarka pokazała 224cm naprawdę grubej ryby. Fotki i trafił do wody, po kilku oddechach odpłyną majestatycznie.
    13 punktów
  2. Podsumowując wrzesień. Pozazdrościłem Marcinowi tego sumka 180. Co prawda w tym roku udało mi się złowić 188, ale chętki narobił... Chodziłem trochę później w poszukiwaniu, trafiły się nieco mniejsze. Coś mnie kusiło, że może coś się wydarzy. Zjadły mi w międzyczasie dwie drogie przynęty (jacyś specjaliści od znajdowania ostrych kamieni). Jeszcze w pierwszej połowie miesiąca próba w dzień przed południem. Nic się nie działo więc doszedłem do wniosku, że może skusi się jakiś boleń na 7cm cykadę boleniową. Trochę rzutów, zwątpienie... W pewnym momencie niespodziewane uderzenie i luźno się zrobiło… ajajaj pudło, pomyślałem… jeden może dwa obroty korbką żeby wybrać powstały luz a tu jednak coś jest. Z sekundy na sekundę rośnie, i przyspiesza… niewiele myśląc i ja przyspieszam po brzegu w dół. Masa, której nie mogę specjalnie zatrzymać, muszę się poddawać i grzecznie przebierać nogami jednocześnie kontrolując odjazd… Widząc co się święci dzwonię po pomoc, wiem że nie będzie łatwo. Nadziei wielkich nie ma, bo sprzęt to kij do 50g (ale sprawdzony w bojach). Więcej obaw budzi przynęta uzbrojona w kotwiczki nr 8 chińskiej marki. Parabola mojego kija wygląda niepokojąco przy próbach zatrzymania a później przy próbach oderwania ryby od dna. Kolega dojeżdża w międzyczasie. Hol sobie trwa. Siły więcej nie da się do zestawu przyłożyć bo coś w końcu nie wytrzyma. Nadzieje chwilami rosną a po kolejnych odjazdach maleją. W końcu coś strzeli, wędka, plecionka, fluorocarbon, kotwice albo kółeczka. Sił coraz mniej i nadzieja, że po drugiej stronie też ich ubywa. Udaje się rybę podciągnąć bliżej brzegu, lecz do góry nie sposób jej podnieść. Hol trwa już ponad godzinę, może godzinę dziesięć. Udaje się w końcu trochę podnieść rybę do góry i na chwilę pojawia się ogon. Ogon całkiem daleko od fluorocarbonu wchodzącego do wody. Sum. (to lepiej niż jakaś tołpyga za ogon ) W kolejnych minutach widać, że traci siły i budzi nadzieję że przynajmniej go zobaczymy, ba może dotkniemy, ba tli się nadzieja, że może wyciągniemy… Po kolejnych 10 min udaje się podciągnąć pod wierzch. No niemały sum. Dał się zobaczyć. Widać przynętę, nie wystaje z pyska lecz jest wpięta w skórę koło płetwy piersiowej. Miejsce przedziwne jak na prowadzenie płytko cykady ekspresem. Dziwne bo był strzał, luźno i dopiero opór, prawdopodobnie nie trafił przy ataku, ale nie sądzę żeby się przyznał (lub legendarne już przepinanie się sumów podczas holu). Wniosek, będzie jeszcze trudniej z podebraniem. Cóż trzeba będzie troszkę wejść do wody żeby mieć jakąkolwiek szansę. Z asystą Rafała, udaje mi się chwycić suma za szczękę, jedna ręka to mało, chwytam dwoma. Kłapnięcie i już mam pamiątkę na kilka dni. Ryba na brzegu. Fotki, miarka i szybko ponownie do wody. Też jak ja musiał być zmęczony. Odpływa od razu w dobrej kondycji. Miarka pokazała 227cm.
    11 punktów
  3. Siemka, sto lat mnie nie było 🤦 za co przepraszam 😁 łowić łowie jak zawsze choć ostatnie tygodnie tylko z brzegu, wczoraj pierwsze wypłynięcie i od razu rodzynek 🤷. Przy tej brudnej wodzie jeszcze tydzień temu sandacze pięknie waliły w przynęty o mocnej pracy, wszystkie ryby z płytkiej wody przy brzegu ale z różnych miejsc. Największy z łódki wczoraj 86 a z brzegu 76 i kilka 70 trafiały się też oczywiście ryby poniżej 70 wszystkie grube i w bardzo dobrej kondycji. Przynęta która otworzyła mi wodę i dalej łowi to BullTeez 12.5 na główce 17 bądź 21g wstawię kilka fotek tych największych. Ryb jest sporo tylko trzeba szukać 💪💪
    10 punktów
  4. Dzisiaj kolejny dzień szukania okoni. Niestety większość w granicach +/- 20 cm. Trzy z nich zakwalifikowały się do ligi. Najlepiej reagowały dziś na fiolet. Jutro kolejne podejście.
    10 punktów
  5. Dodając ostatni wpis, nie spodziewałem się, że to nastąpi w ten sam dzień. Chciałem wspomnieć, że zależy mi, by osiągnąć wynik 200 pkt+ i udało się w dobrym stylu go osiągnąć. Wyruszyłem w poniedziałek trochę wcześniej. Nad Odrą byłem kilka minut po 15:00. W ciągu godziny mam jedno i jak się okazało później jedno jedyne branie na gumę Q-Paddler. Sandaczyk około 45 cm dobrze trafił gumę i dał nadzieję na więcej. Niestety nic. Zmieniałem przynęty i kombinowałem z obciążeniem. Wydawało się, że na te powyżej 12 cm i od gramatury 12 g w górę zaczęło się jakieś delikatne opukiwanie. Może to były tylko liście? A może podczas przesuwania się tuż przy dnie guma trącała jakieś kamyki? Nie wiem. Nie mogłem zostać dłużej niż zazwyczaj. Na koniec, już po zapadnięciu zmroku poszedłem na miejsce, gdzie od kilku dni obserwowałem. Prawie zawsze coś większego podchodziło do powierzchni. Następowały dwa lub trzy ataki i potem cisza. Więcej szans dawałem boleniowi, ale doświadczenie podpowiadało, że sandacz też tam może w ten sposób się zachowywać. Przykucnąłem około 10 m przed tym miejscem. Zmieniłem gumy na woblery. Poleciał do wody jeden, a później drugi i nic. Przypomniałem sobie, że ostatnio wkleiłem ster do woblera HMS Spinnermana, który obluzował się po wielu sezonach i kilku fajnych rybach. Może to był piąty rzut? Późniejsze emocje i wyskakująca ryba z podbieraka przytępiła zdarzenia z wcześniejszych podchodów. Branie mocne. Dobrze je skwitowałem. Wygięcie wędziska dało znać, że będzie coś większego. Kolega Rafał, jakby przewidział i przyszedł z pomocą. Bez niego by się chyba nie udało. Sandacz oczywiście nie dał się tak łatwo podebrać. Kto łowi na wysokich miejskich burtach, to wie. Muszę zainwestować w podbierak z większym koszem. Rozglądam się, ale nie ma nic, co by mnie interesowało. Powinien być maksymalnie składany. Najlepiej w słupek. No i sztyca o odpowiedniej długości. W tamtym sezonie większego niestety nie wyciągnąłem, bo właśnie podbierak nie dał rady i zbyt długo podchodziłem do stanowiska, by podebrać. Sprzęt: Flagman Blackfire 2.44/7-28g, Ryobi 4000 z plecionką n.n. 0,14?, wobler HMS 8cm/7g. Na zdjęciu szczęśliwy łowca z okazem 75 cm:) 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 51s + 51s = 166 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 108 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick
    9 punktów
  6. Wrzucam rybki z weekendu. Mała podwrocławska rzeczka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Okoni nałowiłem się w opór. Jakby mi się chciało mierzyć to bym kilka kompletów w te dwa dni uzbierał. Wiadomo, że większośc rybek była w granicach 20cm, ale takich 23-25 było naprawdę dużo. Do zabawy zgłaszam dwa największe. Okonie brały praktycznie na wszystko co leciało do wody. Kopytka, jaskółki, robactwo. Brały w zarówno w opadzie jak i przy jednostajnym ściąganiu. Największą przynętą jaką próbowałem był Shad Teez 7cm (regular, nie slim). Brania były, ale okonie miały problem, żeby go dobrze zassać. Był też bardzo fajny bonusik, ale o tym napiszę w "jak było na rybach".
    9 punktów
  7. Dopisuję u siebie szczupaka 68 cm. W poniedziałek postanowiłem sprawdzić dawno nieodwiedzane miejsce z lekkim spinningiem i przynętami na okonie, jazie, klenie, bolenie i szczupaki. To nie pomyłka. Praktycznie z jednego miejsca można się spodziewać każdej z tych ryb. Przeczuwając, że spotkam tam tradycyjnie szczupaka, to założyłem przypon. Troszeczkę wiatr przeszkadzał, bo nanosił sporo liści i zielsko. Łowiłem początkowo na poppery i woblery "wtd" i w zasadzie każdy rzut kończył się z liściem na kotwicy. Po godzinie miałem serdecznie dość. Sytuację ratowały brania i wyjścia do woblerów. Złowiłem trzy klenie i bolenia. Później przezbroiłem się na gumki. Zmieniłem miejsce i wpadło kilka małych okoni. Przed zmierzchem wróciłem na nocne stanowisko i mam konkretne wyjście do ślizgacza. Rozmyślił się. Czas uciekał, a ja liczyłem tam na szczupaka. I w końcu się pojawił. Kłapnął pyskiem i coś zebrał. Rzuciłem w okolice glapkę Lovec Rapy i za trzecim razem mam przytrzymanie. Zmyliłem się sam, bo myślałem, że najechałem jeden z licznych kamieni. A tu nagle linka w bok i ryba baj baj. Delikatny odruch wcięcia zrobiłem, ale miękkim kijem pewnie nie zdołałem przesunąć woblera w mocno zaciśniętej paszczy. Minęło 10 minut i mam ponownie puknięcie. Teraz mocniej zaciąłem. Po kilku sekundach jestem przekonany, że mam właśnie szczupaka. Kijek fajnie pracuje i miękko odpiera susy. Z 40-centymetrowego przyponu wystaje tylko połowa. Jestem dumny, że przewidziałem taką sytuację. Po zapadnięciu zmroku partolę pięć brań. To mi popsuło w zasadzie udany dzień. Ale na koniec humor się poprawił. Glapkę w końcu zebrał największy kleń wyprawy. Miałem zostać dłużej, ale w miejsce wpakowała się rodzinka bobrów i spaliły miejscówkę. 1. jaceen 75sz + 75s + 68sz = 218 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 72sz+ 66s = 220 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 71s = 225 15. Konrado
    8 punktów
  8. @Konrado wspaniała ryba, gratuluję! U mnie być może ostatni wypad na brzany. Kilka brań było- największa ryba to nowa życiówka, prawie 70 cm.
    8 punktów
  9. Poprzednia historia miała swoją kontynuację, ale nie chciałem spamować nadmiernie. Napiszę, to poczeka do momentu publikacji następnego sandacza. A teraz trzeba kurtkę wyczyścić z tego błota. Łyk kawy i do boju. Gdzieś tu miałem termos...nieeee. Został nad Odrą. Taki kierownik, a termosa nie upilnował. Śmiechu warte. Popatrz prawdzie w oczy i spójrz w lustro. Chłopcze. Widzisz tą uwaloną mordę i krechę z błota pod okiem jak u amerykańskich futbolistów? No. To teraz wrócisz po termos. Już tak stradica kiedyś zostawiłeś. Pora odświeżyć procedurę sprawdzania stanowiska przed jego opuszczeniem, zanim strata będzie naprawdę poważna. A zapamiętać to, pomoże extra wykonanie trasy dom-meta i na zad, za lekcję. Gdzie te ręce po kija wyciągasz? Wiesz po co jedziesz. Jest mój towarzysz sierota. Jeszcze ciepła. Dobrze trzymaj termosiku, bo swoje zasługi dopiero oddasz. Kawa i takie okoliczności sprzyjają wręcz filozoficznym rozważaniom. ... Tak więc wracając do tematu. Pada dziś, a miało nie padać. Wieczorem też ma padać. Pogoda ma być do bani. Czyli zapowiadają się idealne warunki. Tyle że dzisiaj bez ciśnienia na czas. Spokojnie się wyrobię na tą samą godzinę co wziął ten wczorajszy. I może nawet deczko dłużej zostanę. No i jestem. Trochę później, ale na luzie. Motywacja: powtórzyć. Poziom wody i uciąg jak wczoraj. Pogoda - mimo pesymistycznych prognoz - jest całkiem przyjemna, wiatr jest niewielki więc pod światło widzę jak drobnica oczkuje, w jakiej odległości od brzegu itd. Dosyć żywo się dzieje na powierzchni. Łowię dokładnie tak jak wczoraj. Tym razem od początku nie było wątpliwości czy to branie czy nie. Zdecydowane łupnięcie. Cel minimum osiągnięty. Na macie wyszło 57cm. Teraz trzeba popracować nad większymi rybami. Połowiłbym xjs13, bo boję się kleni. Trzeba znaleźć jakąś inną miejscówkę. A tamtą metę odstawię. Najgorzej jak tak biorą, bo zawsze jest odpowiednia pora na sandacze A poza tym zbliza się weekend i raczej omijam wtedy rzekę. Sandaczowskaz: ... 11. Kierownik 66s+62s+57s = 185 ... P.S. Zakładam, że do rywalizacji nawet późną jesienią odezwie się kilku dodatkowych zawodników i rzucą jakimiś fajnymi rybami, to się moze zrobić ciekawie. Należy czem prędzej ich sprowokować prędko łowiąc jakieś kabany!
    8 punktów
  10. Rachunek czasu był szybki, a wyniki jasne. Da się jak najszybciej wyjść z roboty i nie zawalić. I motywacja - "coś tam baranie jeden im się odgrażałeś że nawyczyniasz, taki byłeś mądry to teraz idź i pokaż!" Udało się zrealizować plan. 22:40 start. Woda trochę niżej niż wczoraj. Wschodni wiatr? A olej to. Wobler spoko lata. Ciśnienie nie teges? Nawet nie patrzyłem. Ale za to woda płynie! Fajnie się łowi. Nikogo w okolicy. Za plecami most daje trochę światła i stanowi punkt odniesienia. Stoję w kaloszach w wodzie. Całkiem dużo da się wejść i lepiej zaprezentować przynętę. Widać aktywność ryb na powierzchni, ale bez jakichś fajerwerków. Dzisiaj dużo większy zasięg, kij 3m i mocny wiatr w plecy. Siek ukleja 12 lata jak rakieta. Tempo prowadzenia? Wooolno i momentami jeszcze wooooolniej. Tak aby aby tylko linka była napięta i przynęta zagrała w nurcie. Fajnie na stopa można se go przytrz...coś tam się poluzowało. O! Jest. I myślałem że tys większy. Jak ja se chłopie z tobą poradzę? Generał błoto nie odpuszcza. Straty są wyraźne. Uwalona kurtka, utytłane spodnie i piach na kołowrotku. Jeszcze ci prysznic zrobimy do zdjęcia. Pstryk! 62cm. Miarę se podpisałem, żeby nie było że odgrzewane zdjęcia wrzucam xd Cześć sandacz. Ja lecę, bo jutro do roboty, a kurtka uwalona Pozdrawiam P.S. Może i mial 63, ale mam nadzieję zostanie zepchnięty przez wyższy wynik
    8 punktów
  11. Okonie wreszcie ruszyły i u mnie 😁 Dorzucam do tabeli trzy rybki : wczorajsze 32 cm, oraz dzisiejsze 33 i 33.5 cm Wszystkie rybki złowione na woblery Dorado invadery 4 i 5 cm
    8 punktów
  12. To może ja zacznę wątek 😁 W ostatnich dniach nareszcie ruszyły u mnie okonie.. Wczoraj udało się złowić jednego 32cm a dwa zdecydowanie większe mi spadły.. jeden bankowo był 40+ 🫤 Dzisiaj zrobiłem szybką powtórkę, łowiłem dosłownie 40 minut i udało się trafić kolejne dwie trzydziestki 🙂 Wrzucam tylko jedno pamiątkowe foto : W planie jeszcze raz lub dwa zaliczyć taki poranny wypad w tym tygodniu
    7 punktów
  13. Ja z kolei dotarłem wczoraj wieczorem, ale szybko przez nieuwagę zapiaszczyłem rolkę od kabłąka. Nie mogłem rozwiązać problemu nad wodą, a kołowrotek wydawał złowieszcze odgłosy więc postanowiłem przerwać łowienie, wrócić do domu, kimnąć się, przyserwisować rano sprzęt i wrócić na świt. ...i szczupaki 2024" O świcie, na miejscówce przywitał mnie zimny i orzeźwiający energetyk, którego połowę ,przez nieuwagę zostawiłem w nocy. W końcu jakiś pożytek z zapomnialstwa, ale i tak daje do myślenia. O świcie przywitała mnie także spora aktywność ryb na powierzchni. To o czym dziś w nocy rozmawialiśmy z Tymonem że "kompletnie w nocy nie widać drobnicy przy brzegu", wydało się jakimś niewytłumaczalnym ewenementem. Na powierzchni się gotowało i nie brakowało ataków drapieżników. Świt zeglarski i cywilny przedziadowałem na swoim błotku, a jako że nic nie złowiłem, to po wyjściu słońca nad horyzont, postanowiłem schodzić opaską w dół i systematycznie obławiać wszystkie płytkie miejsca z nadzieją na szczupaka. Na agrafkę powędrowała seledynowa Sewro ukleja 17cm, na dozbrojce bez obciążenia. W sumie sposób prowadzenia przynęty nie odbiegał od tego jak prezentuję ją w nocy. Dwa, trzy rzuty i dalej. Spacerek trochę trwał i po chłodzie poranka, słońce zaczęło mocniej przygrzewać. W końcu przynętą zainteresował się cel dzisiejszych poszukiwań. Na zdjęciu widać 72cm i tak też go liczę. Znowu delikatnie do przodu. +7cm. Dziś wieczorem powrót. Moze zdążę zacząć jeszcze za jasności. 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 72sz+ 66s = 220 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 71s = 225 15. Konrado P.S. I spadłem na 3. miejsce, licząc punkty. Ja tego tak nie zostawię!
    7 punktów
  14. Gdy Kierownika nie ma, myszy harcują. Wcześniejsze noce nie pozwalały na komfortowe łowienie- jedyne co pamiętam to wiatr i pojedynczego króciaka. Ale dzisiaj było przyjemnie, czasami lekka falka poniosła się po wodzie. Do godziny 19:30 absolutnie nic się nie działo, ale nagle zauważyłem przed sobą zawinięcie ogonem. I kolejne. Pierwszy wobler ląduje w wodzie- bez brania. Kolejny- znowu nic. Zakładam starą Rapalę Shallow Shad rap 7cm, na którą jeszcze nigdy nie miałem sandacza. Dwa obroty korbką i szarpnięcie. Na brzegu pojawia się 71cm złoty smok. Tej nocy miałem jeszcze jedną fajną rybę( oczywiście spinka), dwa krótsze i szczupaka +- 65cm. Poprzedniej nocy Kierownik złoił mi tyłek to musiałem się odkuć chociaż w połowie :). Apropo rozmiarów Jacku, wyniki zacząłem mieć dopiero jak zmieniłem miejsce łowienia, prawie co wyjście albo ja albo znajomy łowi fajniejszą rybę. Moim zdaniem trzeba uciec gdzieś, gdzie odra jest duża i szeroka a sandacze mniej pokłute. Sandacze widać jak harcują na wodzie nie przekraczającej 50cm, głodne są! Jak wcześniej wrzucam zdjęcie przynęty, bo ostatnio tylko woblery dają mi brania. Do zobaczenia nad wodą! 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 66s + 65s = 213 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 3. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 71s = 225 15. Konrado
    7 punktów
  15. Sandacze spod lampy – cd. Pewnie niedługo do wygranej osiemdziesiątki to będzie za mało. I pewnie, żeby złowić większego sandacza, trzeba używać większych przynęt. Po ostatnich przebojach z wytrzymałością woblerów zacząłem kombinować z przynętami. Ulepiłem Rapalę Magnum 14 (w rzeczywistości jeszcze deczko większą) z kotwiczkami i kółkami od Salmo Fatso. Sorry, Gregory, odkupię ci kiedyś te kółka i kotwiczki. Bo firmowe to były strasznie grube morskie kotwice. Nie wiem, czy finalnie był sens, ale tak przygotowany zawitałem dzisiaj z powrotem. Mimo sporego długu w banku snu i odsetek za każdą wysiedzianą dłużej minutę, po prostu tam kwitłem i ponawiałem rzuty. Sys-te-ma-tycz-nie. Bardziej w stronę otwartej wody. Tam, po każdym rzucie, mam możliwość dosyć długiego zaprezentowania przynęty, zanim nurt wespół z wiatrem ją zepchnie na płyciznę. Woooooolnooooo... ale przywalił. Jak zły! Nadzieję miałem, że będzie to spora torpeda, ale na miarce wyszło 65 cm. Tylko +3 cm, ale radość, bo nowa błyskotka działa. W dodatku lata na kosmiczne odległości, jest mocarna, działa na płytkiej wodzie i napina zestaw na tyle, że nie ma megabalona na dalszym dystansie podczas wiatru. Jeżeli to nie będzie recepta na złowienie dużego sandacza, to w zanadrzu mam jeszcze Peto 20. I całkiem sporo czasu na eksperymenty. 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 108 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 66s + 65s = 213 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 3. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 0 = 154 15. Konrado P.S. Meta w której sandacze biorą co najmniej od 19:00 do 1:00, to jednocześnie ziemia obiecana i przekleństwo , bo się człowiek nie wyśpi.
    7 punktów
  16. Zrobiło się do tego stopnia sandaczowo w wątku, że ze szczupaczkiem głupio się wychylać, no ale jak się nie umie złowić sandacza, a do zabawy się pchało... Odra, klatka, a precyzyjniej spokojna woda po wewnętrznej stronie warkocza, czyli klasyk. Kij 3-15 270 plecionka 0,06 i fluo 0,22, a na agrafce Cannibal Blue Pearl 6,8cm na 5g główce. P.S. Widzę, że ci którzy tu piszą to nocni łowcy. Pewnie nie wiecie, że nad Odrą zrobiło się zielono. Całe połacie brzegu ze swieżutką trawką. Jak w... kwietniu? Natura wzięła się za porządki po wielkiej wodzie 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 108 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 66s + 62s = 210 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 3. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 0 = 154 15. Konrado
    7 punktów
  17. Znacie to? "Pełnia jest. Nie ma co. W pełnię nie biorą.", "A wschodnie ciśnienie? To nawet nie ma co z chaty wyłazić.", "Nic się nie dzieje na powierzchni. Potopiły się? XD" No z tą pełnią, to ja mam dobre doświadczenia. Ciśnienie to - z całym szacunkiem - przeszkadza tylko Panu Kolendowiczowi i Jego uczniom. Wschodni wiatr wiał wtedy gdy wysyłałem siekowską ukleję 12cm na 40m. A kto jest największym oportunistą w okolicy? He!? Czy jakieś warunki zewnętrzne mogą mi dyktować kiedy łowić? Tylko lód. Myśli miałem takie, że to już wyraźny trend. 66, 62, 57. Później coraz mniejsze. Szkoda się chwalić. No myśl Kierowniku złoty. Kolega wczoraj na miejscówce obok złowił okołowymiarowego i na odchodne niewymiarka. No rewelacja! Trzeba będzie se poszukać lepszego miejsca. Trochę połaziłem i znalazłem potencjalną metę. Niedaleko, ale da się spokojnie łowić xjs-em. Na dziś plan zakładał, że pojadę tam ze znajomą. Już parę razy łowiła i nawet dobrze Jej idzie. W sensie trafia przynętą w wodę. Do łowienia sandaczy powinno być ok. " - Pamiętasz jak się rzuca? - No tak!" Takie sytuacje pozwalają upewnić się domniemanemu nauczycielowi, że już przeszedł jakąś edukację. Nieświadomie wykonujemy pewne czynności. Po wyrzucie przyhamowujemy linkę, żeby przynęta wpadła do wody na w miarę napiętej lince. Skąd ja wiem, żeby teraz zamknąć kabłąk, aby uzyskać taki efekt? Oglądam się za siebie, ale nie widzę za sobą tej ścieżki, którą tu przyszedłem. Trudno. "Nie trzymaj ręki poniżej kołowrotka." Skąd ja wiem, że tu, wtedy, tak, a nie inaczej? Sprawa wymaga głębszego zastanowienia... Już słyszę, że na żyłce jest broda. "- Poplątałaś zestaw? - Ja? Nie. A nie...poplątałam. - Ale broda! Dawaj to po barbersku naprawię." Minus 50 metrów żyłki później. "- Zimno. - O! To do domu. Odprowadzę Cię do auta, a ja jeszcze zostanę." Pamiętasz żeby sprawdzić stanowisko przed opuszczeniem? W drodze do auta widzimy jakąś postać. Z wędką idzie. Przywitaliśmy się i poznałem ten uśmiech. Uśmiech co się szczerzył z radości jak prezentował ładnego sandacza złowionego w betonowej miejscówce. " - Tymon? - Ta. - Kierownik." Szybko zaczął kombinować gdzie i jak łowić, bo podoba Mu się ta okolica. Idziemy na miejsce gdzie byłem chwilę wcześniej, ale jakoś nic się nie dzieje. Na messengera pisze kolega, że też się zbiera coś połowić. Jest jakoś 22:30. Jeszcze jedna dodatkowa osoba? Nie zmieścimy się tu. Lepiej zmienić miejscówkę. Jakieś 30 minut później łowimy już w trójkę, ale dalej cisza. Pomyślałem, że jak Oni łowią na opasce, to ja se pójdę na swoje bagienko. To rzut beretem. Ja tam znam każdy kamień. Tam jest wygodnie. Potaplam się w kaloszkach Jakoś o północy branie. Odpalam czołówkę i nie jest lekko. Dookoła mleko. Nic nie widać, ale czuję że ryba ma swoje. Podbierak na wieloryby, który waży tonę i w przytarganie którego zużyłem masę energii, oddaje swe zasługi. Sandacz wjeżdża i widzę, że shad rap skonał. Prawie cały stelaż wypruty. Ostatni centymetr zmiażdżony. Ale będzie ryba do tabeli! Zmierzyliśmy go. 82cm. Nie moglo być inaczej, bo przed chwilą taką liczbę wypowiedziałem. Szybka sesja, bo okolica się nadaje na ładne zdjęcia. Idziemy uwolnić dziada. Odpłynął w dobrej formie. Tylko nie zrobiłem zdjęcia na macie. Do dokumentacji dołączam kadr z filmu na którym filetowałem zdobycz. Tymon zdaje się mial później coś na kiju, ale ryba spadła. Rzeczywiscie ta okolica jest dobra na sandacze Dziękuję Marcie, Tymonowi i Przemkowi, że splot Ich działań doprowadził mnie do takich perypetii. Oraz towarzystwo i ładne zdjęcia. To nie żaden profesjonalizm czy inne czary. Nie popadaj w megalomanię. Poprostu ktoś, gdzieś, kiedyś musiał złowić jakiegoś sandacza i tak się stało. 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 108 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 66s + 62s = 210 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 0 = 154
    7 punktów
  18. Siema, wczoraj odwiedziłem moją miejscówkę na której skończyłem w sobotę, i obławiałem kolejny odcinek rzeki, na razie nic nie zmieniam dalej BullTeez 12.5 i 17g i na 3 metrowej wodzie bumm siedzie, czuje że będzie dobra ryba, miarka pokazuje 84cm miałem jeszcze jednego mniejszego, jedno puste branie. Pogoda hmm.. dramat. Nie próbowałem łowić na mniejsze przynęty, ogólnie od jakiegoś czasu nie zakładam nic mniejszego niż 12cm na Mietkowie łowiłem 18cm i brania są nie do opisania 😍
    7 punktów
  19. Trzeba korzystać ze znośnej pogody. Grudzień nie wiadomo, jaki będzie a listopad może być w kratkę z deszczem. Październik, to jeden z ciekawszych miesięcy. O upałach już zapomnieliśmy i ryby mają trochę ulgi od wysokiej temperatury. Mało teraz się przemieszczam i trochę zazdroszczę kolegom, którzy osiągają piękne wyniki w różnych rewirach Odry. Ale nie będę narzekał. Mam satysfakcję, że mogłem się przydać pomagając podbierać np. solidne sandacze. Mnie też pomagają czasami. Choćby na ostatniej wyprawie. Dostaję mocny strzał w woblera HMS 8 cm/7 g i po chwili walki pojawia się przy podbieraku ładniusi boleń. W tym sezonie na tego samego woblera i w tym samym miejscu złowiłem podobnego bolenia. I też nocą. Po kilkunastu minutach podobna akcja, z tym że ryby nie doholowałem i nie wiem, co to było. Wcześniej łowiłem jigując gumami i cykadami. Miałem kilka trafień i przechytrzyłem tylko jednego sandacza pod wymiar. Ogólnie ciekawy tydzień. Sporo się działo. Może nie do końca u mnie, ale fajne ryby widziałem. Postanowiłem trochę zmienić swoje podejście do spinningu. Odsunąłem na bok woblery, na które zazwyczaj łowiłem i daję szansę innym. Do tej pory były to "leżaki". Sporo czasu daję cykadom i dużym wirującym ogonkom. Szlifuję technikę. I nawet są efekty. Znaczy się, brania się pojawiają, ryby też, ale jeszcze wszystko przede mną. Czekam na coś konkretnego. Przypomniałem sobie, że wcześniej konkretny sandacz zagryzł też tego woblera. Widocznie drapieżniki go lubią. Ostatnio rzadko po niego sięgałem. Miał swój czas, gdy jeździłem poniżej Wrocławia. Gdy spiętrzyli Odrę na tamtym odcinku, to od tamtej pory leżakował, by na nowo dać się odkryć. 👊
    7 punktów
  20. Przedwczoraj kolejne 8 godzin na Weryni. Ryba widoczna bardzo mocno przy powierzchni, karpie pływały jak rekiny z płetwami grzbietowymi ponad powierzchnią wody, nawet jesiotry kilka razy pokazały pysk i głowę ponad wodę. Zawsze jak tak jest to są kiepskie brania i tak było i tym razem. Nie wiem czy ma to jakiś związek ze zmianami ciśnienia czy jest jakiś inny powód takiego zachowania ryb. Wędka z zestawem karpiowym nawet nie zapiszczała sygnalizatorem. Nawet jak na przynęte poszedł taki typowy śmierdziuch pod jesiotra. Na pickerek jako przynęta powróciła pinka. Wyciągnąłem 2 jesiotry, karpia i karasia. Do tego kilkunasto minutowy hol jesiotra podczepionego za ogon, dał mocno popalić , zaserwował ze 4 odjazdy ponad 50 metrowe i ostatecznie spiął się. I jeden karp tak na oko w granicach 90 cm zerwał przypon w końcowej fazie holu jak już miał do podbieraka trafić. Większy jesiotr 112 cm , mniejszy nie mierzony bo do GP nie miał szans Karp 81 cm , Karaś 44 cm
    7 punktów
  21. Mocne uderzenie w ostatnich dniach pobytu w Norwegii. Wczoraj złowiłem największą rybę wyprawy 122 cm i 15 kg. Do tego dołowiłem jeszcze jedną metrówkę. W dzień wyjazdu postanawiamy wypłynąć choć na parę godzin. Wypływamy tylko jedną łódką. 40 minut w ślizgu i napływam na punkty zaznaczone wczoraj. Od razu łowimy porządne ryby. Każdy z nas ma ryby około metra. Norwegia w pełnej krasie. Słońce, deszcz- wszystko w jednej chwili. O 11 wracamy do bazy, niedospani, ale szczęśliwi. Pierwsza wyprawa za mną. W dużej części rozczarowująca, choć końcówka i grube ryby uratowały obraz całości. Piękny, dziewiczy kraj, do którego będę jeszcze wracał.
    7 punktów
  22. Kolejny dzień na morzu i kolejny rozczarowujący. Na pocieszenie udało mi się wyjąć największego dorsza wyprawy jak do tej pory 103 cm i prawie 10 kg. Było trochę brosm i czarniaków, ale ogólnie bardzo słabo.
    7 punktów
  23. Zachęcony wczorajszymi dobrymi braniami okonków postanawiam i dzisiaj odwiedzić moją rzeczkę. Na początku zaczynam od małych woblerów. Już na drugiej miejscówce mam wyjście klenia do mikrusa 40-45 cm pod same nogi ale nie uderzył. Tak z tymi kleniami już mam na tej rzeczce. Będę musiał nad nimi popracować bo i 50 + w niej pływają. Po południu zaczyna wiać i na woblery nie da się łowić więc przesiadam się na gumy. Okonie nawet fajnie reagują ale w ten słoneczny dzień trafiają się same ok 20 cm. Jeden celny rzut pod same trzciny daje jednego przyzwoitego okonia. Wczoraj w tym miejscu brały same maluchy.
    7 punktów
  24. Już w Norwegii. Po długiej i męczącej podróży jesteśmy w bazie o 2 rano. Jeszcze z godzinę rozpakowywania i nocnych rozmów i kładziemy się na krótki sen. Rano szykowanie sprzętu więc ruszamy dopiero ok południa. Warunki całkiem dobre temperatura ok. 3 stopnie. Pierwszy dzień był dość słaby, może dlatego, że tuż po sztormie. Widoki wszystko wynagradzają. Mimo wszystko coś łowimy: dorsze, czarniaki, brosmy, molwy, rdzawce i plamiaki i makrele.
    7 punktów
  25. Nie ma co, jesień w pełni. Czy szczupaki zaczęły tak dopisywać, czy każdy odkrył, że szczupakiem łatwiej będzie nabić punkty? Na teraz estymacje końcowych wyników celują chyba w magiczne 300 punktów. Będzie tyle? Życzę każdemu po trochu i sobie trochę bardziej. Dając szansę szczęściu, zjawiłem się dziś nad wodą dosyć wcześnie, żeby poeksperymentować z przynętami. Popołudnie nad wodą było bardzo stalowo-granatowe. Każdy, kto przesiedział swoje nad wodą, zna tę barwę. Jesienne popołudniowieczory mają swoją niepowtarzalną kolorystykę. Pofalowana woda i ciemne chmury składają się z podobnych odcieni. Mam sporo czasu, żeby zapoznać się z nowymi zabawkami i poćwiczyć zaciskanie dozbrojek. Po zachodzie postanowiłem wypuścić na spacer seledynową ukleję 16 od Sewro na dozbrojce bez obciążenia. Myślałem, że wykorzystam dzisiejszy mocny wiatr do łowienia „na balona”, bo mój zestaw doskonale się do tego nadaje i lubię tak łowić oraz kierunek wiatru jest odpowiedni. Ciężko zweryfikować, czy taka technika miała istotny wpływ na prezentację przynęty, ale pewnym jest, że ten manewr, który szczupak wykręcił wokół przynęty, należał do majstersztyków taktyki ofensywnej. Niczym Napoleon, zwinnym manewrem, na płyciźnie, zatoczył koło, by uderzyć w cel od zaplecza. I to był dobry egzamin dla wszystkich węzłów i zacisków w zestawie. Szczupak dumnie na miarce zakrył napis „sandacze”, a jego ogon wskazał 79 cm. Tabela "Sandacze i szczupaki 2024" prezentuje się następująco: 1. jaceen 75sz + 75s + 87sz = 237 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz + 54sz + 50sz = 166 7. Fido 64s + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51sz + 58sz = 166 9. Elast93 10. Messi... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 79sz + 72sz = 233 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 75sz + 71s = 229 15. Konrado 59s. P.S.Idę spać, bo na świt trzeba zaatakować. Jedna bitwa wygrana, ale wojna trwa! A przeciwnicy nie próżnują. Ta rywalizacja niewątpliwie dodała mi motywacji, żeby przyłożyć się do łowienia.
    6 punktów
  26. Dwa sandacze, jeden szczupak. Kolejna noc i znowu ryba na kiju. Październik jest dla mnie zdecydowanie najlepszym miesiącem w roku jeśli chodzi o ilość i jakość złowionych ryb. Płycizna, ryba goniąca drobnicę, rapala 11cm i 75cm zębaty na brzegu. 1. jaceen 75sz + 75s + 68sz = 218 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 72sz+ 66s = 220 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 75sz + 71s = 229 15. Konrado 59s
    6 punktów
  27. Jako że: w te pędy żeby spróbować zaprzeczyć temu twierdzeniu biegiem na ryby... a że mam okrągłe zero w wyniku (a bolenie się nie liczą)... jedno branie, jedna ryba, dobra na początek gonić trzeba... 1. jaceen 75sz + 75s + 68sz = 218 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 72sz+ 66s = 220 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 71s = 225 15. Konrado 59s
    6 punktów
  28. Przynęta ląduje przy samych trzcinach. Jest tu ostry spad ale wiem, że nie dolecę do dna więc odliczam i zatrzymuję opad tuż nad roślinnością. Zaczynam zwijanie i bum. Staram się nie zacinać jak automat od razu. Sekunda zwłoki jest w sam raz ale to bum było takie, że wywołało natychmiastowy odruch. Zacięcie jednak udane i już się cieszę bo wiem, że to nie szczupak ale fajny okoń. Keitech na 2,1 gr. Miarka pokazała 38 cm. Doławiam jeszcze kilka maluchów i szczupaka 58 cm ale to inny konkurs.
    6 punktów
  29. Nocne sandacze... W tym roku zachorowałem na te ryby. Średnio 5 nocy w ciągu tygodnia staram się spędzić nad wodą. Chociaż tą godzinę, żeby zobaczyć jak woda się układa. Przez lato brały chimerycznie, 15-30 minut żerowania około 23 oraz 3 w nocy i ryby znikały. Teraz w październiku po powodzi ewidentnie zgłodniały. Prosty schemat- słońce chowa się za horyzont i powoli można rozkładać sprzęt. Widać odbijającą drobnicę i smugi na wodzie. Przynęty jakich używam to woblery Rapala original 9-11cm na zmianę z gumami różnej maści na główkach 6-10g. Po wczorajszym spotkaniu z kolegą po kiju zostałem skutecznie zachęcony do odwiedzania tej strony, mam nadzieję na stałe :). Na zdjęciu największy 83cm nocny smok, może od niego zacznę wpis do tabeli wyników. Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą!
    6 punktów
  30. Po nieudanym wypadzie na mazury, miałem potrzebę się "wyłowić". Kolega dał cynk, że mała podwrocławska rzeczka wypłaca. W sobotę ze 30 okoni i klenik. W niedzielę pewnie z 50+ okoni, 3 kleniki i jeden kluch. Wszystko na gumy. Rzeczka po powodzi troszeczkę przybrała i delikatnie ruszyła i to się rybom chyba podoba. Mam nadzieję, że ten stan się nie zmieni, bo zabawa była przednia.
    6 punktów
  31. Hej. Szesnaście dni bez wędki i wystarczy. Nad Odrę zaglądnąłem, taki jakiś wystraszony. Jakbym po kacu miał przejść ruchliwą ulicę. Ale szybko się oswoiłem. Kilka trąceń w woblera, a później w gumy dawały nadzieję na jakąś akcję. I tak się stało. Na końcu zestawu był Q-Paddler 10 cm/10 g i po kilkunastu minutach pukania o dno, w końcu jest konkretne branie. Może z tym konkretnym trochę przesadziłem, ale wyraźne, to z pewnością. Na miarce wylądował jesienny sandaczyk 52cm. Zainstalowałem go w swojej rubryce. W nocy rybka pięknie grasowała. Trzeba spróbować to wykorzystać. 1. jaceen 75sz + 52s + 0 = 127 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 51s + 51s = 166 8. RafalWR 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick
    6 punktów
  32. Na sandacze jeszcze czekam, ale na razie wrzucę do tabeli trzy szczupaki. Złowione dziś na wodzie stojącej PZW. Dwa większe na Algę nr 1 Polspingu, a trzeci na duże kopyto Relax Jankes. Na zdjęciach wydają się trochę poniżej miarki, ale zaręczam, że ten najmniejszy miał 50,5 cm, choć na zdjęciu wygląda jakby miał 49,5 cm. Wpisuję do tabeli 50 cm. 1. jaceen 75szcz. + 0 + 0 = 75 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 51s + 51s = 166 8. RafalWR 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick
    6 punktów
  33. U mnie wrześniowe rybki ale ale co tam 😛 Kilka ostatnich wypadów za szczupakiem w obrębie miasta. Coś tam się działo bo za każdym razem na brzegu lądował szczupak. Łowiłem w większości na obrotówki bo miałem cichą nadzieję, że trafi się te ładny okoń. na 3 wypady okonie były 3 ale nieduże. Co ciekawe za każdym razem na te obrotówki łowiłem też byczki. Brały bardzo agresywnie. W niedzielę rano wyskoczyłem z żywcami. Zaliczyłem 3 brania. Dwa szczupaczki, wymiarowe wylądowały na brzegu. Dobry wynik jak na łowienie w obrębie Wrocławia. Moim skromny zdaniem jednak metody żywcowe są dużo skuteczniejsze od innych. Wszystkie ryby (prócz byczków) pływają dalej. @Elast93 gratuluję! Jeśli to nie tajemnica, to na co można skusić takie ładne okonie ?
    6 punktów
  34. Dziś poszedłem nad Odrę za sandaczem, miałem nadzieję, że sumka nie trafię i się udało. Na początku zapiąłem coś co nie za bardzo chciało współpracować, na wygiętym po dolnik Avidzie 14lb spokojnie spływało z prądem, raz udało mi się to zatrzymać ale później już poszło dalej i w trzcinach luz.....Byłem przekonany że to sumek bo walnął w plecionkę parę razy ale jak wyjąłem gumę to mi sie zrobiło żal tej ryby, ani śladu śluzu na plecionce czyli nie leszcz ani sum, szkoda, szkoda, ale brzegi tak śliskie, że nie ryzykowałem żadnych spacerów. Jeszcze ze cztery brania sandaczowe i jeden jednak wylądował na brzegu. Sorrki za bardzo słabe zdjęcie ale nie chciałem go w błocie kłaść, nie ma nad rzeka ani centymetra brzegu żeby nie był oblepiony śliskim mułem na co najmniej 5cm. Myślę że spokojnie możemy mu zaliczyć 51 cm wzrostu. Pozdrówki 1. jaceen 75szcz. + 0 + 0 = 75 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 6. andrutone 7. Fido 64s. + 51 + 0 = 115 8. RafalWR 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick
    6 punktów
  35. Wielka woda sprawiła, że pomyślałem o weekendowej wycieczce poza miasto, gdzieś gdzie być może woda już zeszła, albo wcale nie było jej za dużo. Piękna pogoda zachęciła mnie do poszukania jakiegoś nowego miejsca, gdzie jeszcze nie byłem, tak żeby zrobić sobie wyprawę - wędkarską przygodę, tak jak lubię chyba najbardziej. Mój wybór padł na rzekę Krynkę i jej rozlewiska. Jest to dopływ rzeki Oławy płynący u podnóży Wzgórz Strzelińskich. Są na niej dwa zbiorniki z wodą stojącą i jest sama rzeczka do sprawdzenia. W internecie ktoś kiedyś napisał o złowieniu tam pstrągów i kleni, więc liczyłem, że pewnie nadaje się do łowienia mimo swoich mikrych rozmiarów. Na początek zajechałem na rozlewiska rzeki Krynki. Czytałem, że lokalne koło wędkarskie dba o tę wodę i że są tam porobione stanowiska wędkarskie, mimo że większość lustra wody jest zarośnięta sitowiem. Po drodze widać było wszędzie ślady powodzi. Na polach są jeszcze ogromne rozlewiska, a przy każdym strumieniu i mostku widać zdewastowane brzegi. Nie nastrajało to optymistycznie. Nie wiedząc co mnie czeka, zostawiłem auto jeszcze spory kawałek od wody i poszedłem pieszo. Okazało się, że słusznie się obawiałem. Woda była wylana na drogę, tak do połowy gumowców, ale mimo to poszedłem dalej szukając dojścia do wody. Dotarłem do pierwszego pomostu. Był zalany, ale dało się wejść. Był jednak tak śliski, że po oddaniu kilku rzutów, postanowiłem się wycofać i pojechać na drugi zbiornik. Myślę jednak, że woda rozlewiska rzeki Krynki mają potencjał i dobrze byłoby jeszcze tam kiedyś wrócić przy lepszych warunkach. Zaraz za rozlewiskami znajduje się zbiornik Przeworno. Zbudowany kilkanaście lat temu, przez wiele lat stał prawie pusty, bo okazał się nieszczelny. Dopiero dwa lata temu uszczelniono go i napełniono wodą do końca. Ponoć jest zarybiany. Tu również woda była trochę podniesiona. Jednak płaski brzeg umożliwiał brodzenie w gumowcach, więc porzucałem trochę na płytko chodzące przynęty w miejscach gdzie były stanowiska wędkarskie i dojście do wody. Zbiornik, mimo że rozległy, jest bardzo płytki. Spinnigiści mogą się wykazać właściwie tylko ze sprzętów pływających. Były zresztą na wodzie dwa pontony z wędkarzami. Przy zalanych brzegach były ogromne ilości drobnicy, więc myślę że za jakiś czas będzie to fajna, choć trudna woda. Na koniec zostawiłem sobie rzekę Krynkę. Właściwie to większy strumień, trochę przypominający naszą Ślęzę na odcinku przed miejskim. Tu również woda była zapewne trochę wyższa, jednak dla takiej rzeczki to dobrodziejstwo. Ta powódź na pewno da wytchnienie małym rzeczkom, powoli umierającym wśród zarastającego je zielska. Po przejściu wielkiej wody nurt był czysty, a chaszcze na brzegach poprzygniatane lub zmyte, tak że łowiło się fajnie. Przeszedłem odcinek jakiś 600 metrów, od tamy zbiornika do zarośli, które bardzo już utrudniały dalsze przemieszczanie się. Na tym odcinku miałem około dziesięciu uderzeń, złowiłem dwa szczupaczki i trzy kleniki. Bardzo ciekawe i przyjemne łowienie. Mam nadzieję, że po przejściu fali powodziowej i na naszych wrocławskich rzeczkach zrobi się trochę przyjemniej. Na tym zakończyłem swoje łowienie, choć myślałem jeszcze o podjechaniu na stawy w Białym Kościele, które są po drugiej stronie Wzgórz Strzelińskich. Zostawię to sobie jednak na kolejną wędkarską wyprawę poza miasto.
    6 punktów
  36. Udany dzień miałem. Znowu zmieniłem miejsce i miały być sandacze. I tak było. Mało chodzenia i żmudne pukanie po dnie. Grałem obciążeniem 17g i 12g. Na siedemnastkę w trzecim rzucie siada sandacz około 45cm. Później gumę prowadzoną w toni zgarnia szczupak 69cm. W tym czasie łowiłem na ShadTeez Westina. Po dłuższej przerwie w braniach zmieniłem na Q-Paddlera 10cm/10g i trafiam na maksymalnym wyrzucie fajne branie. Kijek porządnie się giął i w końcowej fazie postanowiłem cofnąć się po podbierak. Leżał kilka metrów za mną. I to był błąd. Rybka zaciągnęła kępę ziela i wykorzystała to do uwolnienia. To mogło być coś, co podniosłoby poprzeczkę w sandaczach. Po kilku minutach miałem kolejne branie, ale na pusto. W nocy poszedłem na stojącą wodę. Po drodze widziałem sporo zestresowanej drobnicy i pomyślałem, że z wysoką wodą mogły tam pozostać drapieżniki. Jakiś czas temu kilka sandaczy tam pociągnąłem. Zmieniłem gumę na ShadTeez Slim 9cm na główce 6g. Pół godziny pukania i nic. Zmieniłem miejsce na takie mniej lubiane, bo kiedyś tam leżał twardy zaczep. Wysoka woda może to zmieniła? W każdym razie zaryzykowałem. Kilka minut biczowania i nagle ŁUP! To musi być sandacz. Branie nie budziło wątpliwości. Klasyczne podbijanie, opad i strzał. Kij w paraboli podobnej, jak przy poprzedniej rybie. Ile sobie obiecywałem, że w końcu poszukam jakiegoś większego podbieraka. Całe szczęście, że brzeg był niski i zastosowałem kolanko i szczupaka, bo to okazał się solidny szczupak, podebrałem ręcznie. Z podbierakiem na kleniki nie miałem szans. W taki oto sposób do tabeli leci w tym momencie najdłuższy drapieżnik i odbieram Piotrowi punkt. Mamy teraz po dwa, ale przy remisie sandacz decyduje, a mój jest niestety mniejszy:) 1. jaceen 75sz + 75s + 87sz = 237 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 72sz+ 66s = 220 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 75sz + 71s = 229 15. Konrado 59s
    5 punktów
  37. Dziękuję. Jeszcze ponad dwa miesiące rywalizacji i ten okres najbardziej lubię w łowieniu okoni. Jest godzina 15 ta. Dawno na tym zbiorniku nie łowiłem. Pierwsze rzuty rozpoznawcze, przypominające. Obserwuję wodę pod kątem aktywności okoni i oceniam że woda nie jest "martwa". Łowię małe okonie ale i jeden jest fajniejszy. Znalazłem stok stromy i głęboki. Celuję przynętą tak żeby opadała wzdłuż stoku no i nie doleciała do dna. Podsumowując - 37cm, 26 cm i kilka mniejszych.
    5 punktów
  38. Dorzucam szczupaczka 58 cm. Puknął ripperka 8 cm ciągniętego wzdłuż głębokiego stoku, porośnietego trzciną. Jest komplet - marny ale jest. 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 56sz 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 58 sz = 166 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 82s + 66s + 65s = 213 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 3. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 71s + 0 = 154 15. Konrado
    5 punktów
  39. Pobieżnie policzyłem i Wrocław ma jakąś magiczną nadreprezentację I największe sandacze w tej rywalizacji. Ale fart, że przyszło mi tu mieszkać. Wiem, że to nie jest pełen obraz wędkarstwa w Polsce, ale skąd taka sytuacja? Wrocław 10:5 Reszta Polski (jeżeli dobrze policzyłem). Może w przyszłym sezonie zrobimy oddzielną konkurencję podług lokalizacji? Wczoraj próbowałem w wiadomym miejscu o północy, ale wiatr skutecznie znosił mi przynętę z optymalnego toru prowadzenia. I to sporo. Pe3 (SIC!) tylko potęgowała balon. A szkoda, bo przed północą zauważyłem parę wirów na wodzie. Koledze się udało złowić jakieś zedy przy opasce. Jak On czuł branie? Gdyby wyeliminować wiatr to okoliczności - bajka. Łysy daje tak, że praktycznie nie mam potrzeby używać czołówki. Jak się oczy przyzwyczają do ciemności, to odczuwam to jako taki dziwny dzień - trochę ciemniej i nie ma żywej duszy w okolicy. Dziś powinno być łagodniej. Dorzucam fotkę kolegi dla oddania tego klimatu.
    5 punktów
  40. Ha, no to się minęliśmy, nie widziałem białego dźipa Otóż i ja, tuż po deszczu zameldowałem się dokładnie tam gdzie dzień wcześniej, nie sprawdziłem prognozy pogody i nastawiłem się na UL, w planach były płotki ale jak przyszedł wiatr to wiedziałem, że to był błąd ale cóż.... Łowiłem ciężej niż zwykle, sporo przeciążałem lekkiego kija, komfort w zasadzie mizerny. Ale pacnąłem ładnego okonia, szczupaczka koło 40, dwa sandaczyki po 25cm, które pukały w 3' kajtka na bardzo lekkiej główce , zaliczyłem obcinkę ale na usprawiedliwienie mam, że to była 2,5 cm tanta oraz ładna ryba nie dała się wciąć na tym wietrze. Spadła po chwilce, raczej sandacz. Niby fajny dzień ale co się umęczyłem na tym wietrze to się umęczyłem. Pozdrówki.
    5 punktów
  41. I ja się wybrałem nad Odrę, już kilka razy po powodzi byłem ale w innych miejscach. Dziś Wały i poniżej. Ja żadnej traumy nie mam, wręcz przeciwnie, piękny widok, duuże piaszczyste plaże, drzewa co w nurcie leżały powywalane wysoko na brzeg, czyste dno i brzegi. Gruntowcy piękne płocie łowili, boleczki ganiały uklejki dosłownie pod nogami. Brak kontaktu z rybami, szukałem sandaczy, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony z wypadu. A, i kontrolę miałem, państwówka i o dziwo bardzo spokojnie i kulturalnie wszystko poszło, chyba pierwszy raz nie czułem się jak na przesłuchaniu, bardzo mili ludzie, tych starych chamów chyba już nie ma...
    5 punktów
  42. Hej Wczoraj się trafił przyłów w postaci szczupaka na zestaw okoniowy więc może się zmotywuję nastawić na parę dodatkowych rybek w tym sezonie Szczupak złowiony na czerwoną larwę od Lurecraft (5 cm). Miarka pokazuje 66 cm, proszę o dopisanie do konkursu
    5 punktów
  43. Hejo Chciałbym się przywitać - jestem Łuki i z kilkoma z Was miałem już okazję skrzyżować ścieżki nad Odrą. Chciałbym dołączyć do rywalizacji i...hmmm, nie powiem co komu i z czym zrobię tej jesieni Miałem słabą pierwszą połowę sezonu i brak pomysłu jak się do nich dobrać. Ostatnie kilka tygodni, wiadomo. Powódź. Teraz stawiam pierwsze kroki w nowej rzeczywistości . Trochę się brzegi poczyściły z roślinności podwodnej. Opaski poszlifowane, wyglądają jak 10 lat temu po remoncie. Podoba mi się taka rzeka. A tu pierwszy zawodnik 66cm. Był jeszcze jeden większy, ale spadł. Wytypowane miejsce nie zawiodło. Czekam na następne Pozdrawiam P.S. Przygotujcie się na naprawdę kiepskie fotografie mojego autorstwa XD
    5 punktów
  44. Niedobrze jest. Zestaw, ze względu na wszechobecne zielsko, mam mocny, szybki i "sztywny" z dokręconym hamulcem. No i źle się dzieje. Jak sobie liczę w trzech wyprawach straciłem 4 duże okonie w tym jednego oceniam bardzo wysoko. Nie łowiłem dłużej niż dwie godziny więc statystyka bardzo fatalna. Wszystkie spadły w dość zdecydowanym holu. Boję się że jak zastosuję swój ulubiony zestaw okoniowy to okonie spięte zamienią się w zerwane w zielsku. Jeden fajny jednak dojechał do podbieraka - 30 cm. Chyba 4 mniejsze - takie 20 + też były ale i dwa nieduże ale wymiarowe szczupaki na ostatniej wyprawie.
    5 punktów
  45. W niedzielę3 szczupaki. Ten największy 70+ wyskoczył mi z podbieraka jak już miałem go na pomoście i sięgałem do plecaka po miarkę 😭😭😭. Skoczyłem za nim ale podarłem tylko softshela i utopiłem telefon 😭😭😭. Finalnie telefon udało się wyłowić podbierakiem - działa ale obiektyw zaparowany i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Dzień pełen wrażeń. Woda stojąca PZW. C&R 1. jaceen 75sz + 52s + 51s = 178 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 51s + 51s = 166 8. RafalWR 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick
    5 punktów
  46. Uf, nie będzie blamażu:) Niedzielna rybka 51 cm z miejsca, gdzie nie mam spektakularnych wyników. Ale setki "opadingów" zrobiło swoje:) Zadziałała guma Q-Paddler 10 cm/12 g/ Odra. 1. jaceen 75sz + 52s + 51s = 178 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 51s + 51s = 166 8. RafalWR 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick
    5 punktów
  47. Dzisiaj kolejny wypad i kolejny okoń do tabeli Tym razem tylko jeden fajniejszy 35,5 cm, tradycyjnie wobler dorado invader 5 cm w malowaniu okonia - pływający.. Miałem jeszcze drugiego większego na kiju ale mi się wypiął przez głupotę tzn próbę podebrania do ręki a był słabo zapięty 😕
    5 punktów
  48. No i wybrałem się, trochę zbyt późno ale jednak dotarłem nad wodę. Dziś lżej bo myślałem o okoniach i tu zonk,ani jednego okonia. W zasadzie to prawie zupełne bezrybie, ryby już poszły w nurt. Dwie godziny dłubania różnymi gumami nie dało nawet dotknięcia. Założyłem gumę z wczoraj, drugi czy trzeci rzut, miękki wjazd w przynętę i 51 cm ląduję w podbieraku. Guma to jednak Bandit z Dragona a nie tak jak wczoraj pisałem. Przed wieczorem drugie branie w toni, w warkoczu na klasyczne kopyto, jakieś 40 cm sandaczyk ładnie zapięty, wyszły drobne na żer, ganiać ukleję. Pozdrawiam. 1. jaceen 75szcz. + 0 + 0 = 75 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 6. andrutone 7. Fido 64s. + 51s + 51s = 166 8. RafalWR 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick
    5 punktów
  49. Dziś znalazłem dwie godzinki to nie daleko za sandaczem poszedłem. Miejsca, które znam od 40lat, piesek stał dokładnie tam gdzie myślałem, że stał będzie, piękna ryba, grubaśna i szeroka choć tylko 63cm. Jeszcze ze dwa puknięcia ale to były małe pieski, bo pukały tam, gdzie zawsze miały przedszkole 1. jaceen 75sz + 75s + 52s = 202 2. SebaZG 3. moczykij 4. Zbynek1111 5. Marienty 64sz 6. andrutone 62sz. + 54sz. + 50sz. = 166 7. Fido 64s. + 63s + 51s = 178 8. RafalWR 57sz + 51 sz + 108 9. Elast93 10. Messi ... a nie, czekaj, Jamnick 11. Kierownik 66s + 62s + 57s = 185 12. Larry_blanka 66sz + 0 + 0 = 66 13. Budek 86s + 76s + 84s = 246 14. Tymon 83s + 0 + 0 = 83
    4 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.