

Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 10.05.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Dodam dodam 😉 Weekend u mnie mocno wędkarski. Najpierw sobota i komercja razem z kolegą Booseibem, który złoił mi skórę łowiąc piękne karpie. Mi trafił się jedynie jesiotr i dwa mniejsze karpie oraz kilka niedużych wzdręg na spławik. Niedziela wieczór i wypad z jaceenem na Odrę w centrum. Na miejscu był też Fido. Kilka słów przywitania i do dzieła. Do dzieła ale... bardzo długo nic się nie działo. Dopiero na pół godziny przed końcem łowienia zakładam salmo fanatica, żeby wydłużyć trochę rzuty. Najpierw trafia się szczupaczek - dokładnie ten sam, który został złowiony przez jaceena (warto wypuszczać) a potem dorzucam jeszcze pięknego jazia - równo 44cm i tym samym pobijam swój spinningowy rekord w tym gatunku równo o 1cm.13 punktów
-
Wczoraj wieczorem decyduje się na szybki wypad nad Odrę. Czas ograniczony bo o 5 trzeba wstać do pracy. Chwilę po 21 jestem nad wodą. Odra podniesiona mętna i szybko płynie. Znajduje miejsce ze spokojniejsza woda i już w 3 rzucie mam branie przy samych trawach. Rybą mocno walczy ale udaje się ją wyholować. Miarka pokazuje 59cm i jest to moje PB😀 Łapalem na 4 cm woblera( dobrze że wymieniłem kotwice bo ryba pokiereszowała nawet te mocne). Później mam jeszcze jedno branie ale nie zacinam.13 punktów
-
Ja dzisiaj tak jak pisałem wyskoczyłem spiningowo nad Wisłę.. Łowiłem od około 11:00 do 16:15, koło 12 dojechał do mnie jeszcze znajomy.. Ja zaliczyłem w sumie trzy brania i wszystkie wykorzystałem. Najpierw tuż po 12 ok 10m od brzegu mam mocne branie i po krótkim holu wyjmuję pierwszego bolenia w Maju - 67 cm Jakąś godzinę później trafiam klenia takiego może 32-35 cm, a następnie już chwilę przed 15:00 drugiego bolenia - 61 cm Kumpel też zaliczył dwa trochę mniejsze bolenie ok 50-55 cm Wrzucam jedno pamiątkowe foto z dziś : PS. Coś ta druga połowa Maja póki co dla mnie fartowna, wszystkie założenia udaje się zrealizować Jutro jak wstanę to od świtu ruszam z matchówką i feederkiem, bo pare dni temu upatrzyłem ładne wzdręgi i karpie..12 punktów
-
Jak pisałem tak zrobiłem, wczoraj było drugie podejście za węgorzem. Łowiłem od 19:45 do 23:45, w sumie były 4 węgorze ale tylko ten pierwszy miał sensowny rozmiar - 68 cm PS. Kolejne wypady planuję już spiningowe, może uda się złowić jakiegoś bolenia.. Liczę też że namierzę jakieś porządne okonie i wzdręgi lub płocie Na węgorze kolejny wypad dopiero w czerwcu12 punktów
-
Wydłużony weekend nad morzem. W czwartek z plaży pojedyncze ryby, ale za to słońce, plaża i belony krążące wokół... Wieczorem port i całkiem dobre brania fląder po zmroku. Kilkanaście sztuk wyjęliśmy we dwójkę. W piątek z łodzi na zatoce było już bardzo dobrze. Mnóstwo holi, niewiele mniej spadów. Belony nawet osiemdziesiątki. Dużo nowych doświadczeń zebrane. Na koniec rejsu u kolegi nietypowe branie i niespodzianka. Po krótkim holu podbieram trotkę. Wywołała niemałe poruszenie na radiu, bo okazuje się że to pierwsza złowiona w tym roku na tym terenie.12 punktów
-
Super łowicie.. Ja wczoraj zaliczyłem pierwsze podejście nocne za węgorzami.. Łowiłem od ok 20:00 do prawie 1 w nocy, zaliczyłem w sumie 5 węgorzy z czego trzy miały powyżej 60 cm. Największy 68 cm Miałem też przyłów okonia ok 21:00 i coś mnie obcięło po braniu chwilę później ( obstawiam szczupaka ). Wrzucam tutaj tylko jedno pamiątkowe foto : PS. Dzisiaj będzie powtórka ale wyskoczę chyba wcześniej żeby przed zmrokiem porzucać na spining za okoniem lub wzdręgą jeśli je namierzę11 punktów
-
Trzy tygodnie nie byłem nad Odrą, wiec gdy w końcu dziś nad nią zajrzalem trochę się zdziwiłem. Bez woderów, z krótkim kijem...na powodziową wodę. Łowiłem więc tylko tam, gdzie udało się podejść i rzucić. Lubię taką wodę i lubię łowić na takiej wodzie obrotówkami pomiedzy zalanymi trawami. Mały Mepps potrafi czasami coś wyczarować z takiej wody i na ogół ciężko się domyślać co to będzie. Dziś wyczarował leszcza i bolusia stykowca.11 punktów
-
Gratulacje wszystkim, u mnie ostatnie dwa wypady to był przedwczorajszy ze spławikiem i pickerem oraz dzisiejszy ze spinem.. Przedwczoraj połowiłem sobie całkiem fajnie, kilka karpi, karasi oraz 2 nieduże liny Dzisiaj za to udało się wkońcu odczarować szczupakową niemoc i zaliczyłem pierwszego zębatego 69 cm Wrzucam trzy pamiątkowe zdjęcia z tych wypadów : PS. W planach na resztę maja mam złowienie jakiegokolwiek bolenia lub klenia.. A jak będzie jakaś cieplejsza noc to może wyskoczę sprawdzić czy już się pokazują węgorze11 punktów
-
Ja dzisiaj 3 brania suma z powierzchni, 2 brania niestety nie wcięte. Pierwsze branie o 00:17 i na brzegu ląduje sum 112 cm, następne branie o 1:00🙂 niezłe walnięcie i jestem w szoku że nie udało mi się tego zaciąć, ostatnie branie o godzinie 3:00 i też nie trafione. Wstawiam zdjęcie suma z miarką jednak jest słabej jakości 😜😁 wszystkie brania na adustę 9 cm.10 punktów
-
Cześć. Pierwszego czerwca jedno branie i fajne rozpoczęcie pełnego sezonu na drapieżniki. Przynętą był Jaxon Karaś 8 cm/13 g Holo Select UV a zaatakował go sandacz 63 cm. Później dwa wyjścia bez efektów i dopiero z soboty na niedzielę wychodzone cztery brania i na brzegu kolejno lądowały kleń 51 cm, sum 93 i 110 cm. Kleń i mniejszy sumek na chińskiego crawlera/cycadę 6 cm/12,5 g, a większy na crawlera SG Bat 3D 10 cm/28 g.10 punktów
-
Raport z tygodnia Poniedziałek pierwsze wyjście z pływadełkiem, zatoka zalewu w Rzeszowie. Niestety wcześniej się nie dało z uwagi na pogodę a teraz to już jest za późno, zarasta mocno i praktycznie wolnej wody zostało może ze 3-4 boiska do siatkówki. Dodatkowo trafiłem na tarło leszcza i pewnie wszystko co w wodzie żyje zapycha się kawiorem 6 godzin pływania i zero kontaktu z rybą. Na szczupaka tylko powierzchniowce i na ultralajta tylko mikro przynęty silikonowe. Chyba mnie jakaś głupawka dopadła bo zacząłem odczuwać niesamowitą frajdę z delikatnego łowienia na grunt, wyszukuję jakieś dołki z wodą i przy pomocy minimalnych ilości zanęty w malutkim koszyczku zwabiam małe rybki do małej przynęty miejscówki i plany mam już opracowane na co najmniej kilkanaście wypadów siłą rzeczy zaniedbuję spinning a jestem w 99% wędkarzem spinningowym . W środę odwiedziłem łowisko na którym na grunt nie łowiłem od czasów szkolnych czyli ponad 30 lat. Wybrałem się na staw w Głogowie, zbiornik nie duży ale mający swój urok. Była zabawa z drobnicą wśród której trafił się też wymiarowy karpik ale na tyle mały że foty nie robiłem. Przynęta to 6 mm krążki chleba tostowego. Wczoraj powtórzyłem miejscówkę w Głogowie ale plan był taki że na początek obejdę sobie wodę dookoła ze spinem a pod wieczór siądę z pickerkiem. Na spina tylko mikro silikony na mormyszce 0.5 g, brań sporo głównie małe wzdręgi takie do 15 cm i 8-10 cm okonki. Trafiły się też 2 szczupaki , takie byki po 15 cm Na pickerka zostało mi tylko 3 godzinki od 18-21 ale zabawa była na całego. Chciałem jeszcze bardziej zintensyfikować brania więc zamiast chleba tostowego zakładałem na haczyk po 3 pinki. Sporo płotek i wzdręg, największa 21 cm , ledwo wymiarowy karpik, mały okonek i jako rodzynek przed zmrokiem fajny linek na 34 cm .10 punktów
-
Nie jeden raz przypadek spowodował, że odkryłem jakąś tajemnicę konkretnej miejscówki. Tak było i tym razem. W poszukiwaniu okoni sięgnąłem po przynęty Libra Lures i podobne innych firm, które przypominały larwy. Łowiskiem był mocno porośnięty podwodną roślinnością kanał Odry. Aby w miarę poprawnie zaprezentować larwy, uzbroiłem je w muchowe haki z wolframowym koralikiem i haki jigowe z zaciśniętymi śrucinami w gramaturze 0,5-1 g. Przestrzeń między zielskiem a lustrem wody momentami miała 50 cm. Są fragmenty, gdzie wstęgi traw i glonów nie pozwalały na łowienie. W takich warunkach prezentacja przynęty w opadzie jest niemożliwa. Pozostało łowić poprzez ściąganie w umiarkowanym tempie tak, by przynęty nie grzęzły w zielsku, a jednocześnie nie pracowały w zbyt szybkim i podejrzanym tempie. Nie trzeba mieć specjalistycznego sprzętu. Oczywiście wskazane jest, by całość zestawu była w miarę możliwości dobrana do przynęt i ryb. Obecnie posługuję się wędką Dragon Finesse Jig 2,45/0,5-7g. Jest to wklejka o akcji XF. Do niej mam dopięty kołowrotek Ryobi Ecusima 1000 z plecionką Siglon PEx4 w rozmiarze 0,6/0,132 mm. Zakończenie jest z żyłki i małej agrafki. Niestety, ale z agrafek jakoś nie mogę zrezygnować. Źle się czuję, gdy nie mam możliwości natychmiastowej zmiany przynęty. Odległość, na jaką udaje się rzucić lekkimi przynętami 1-2g (całość z główką wolframową lub śruciną) to 8-12m. Istotną sprawą jest sposób ich prowadzenia. Na kanale, w którym ostatnio łowiłem, sprawdzało się prowadzenie tuż pod powierzchnią, a nawet delikatne smużenie. W dojściu na innym poziom łowienia pomogły mi larwy Libra Lures. Są z innego materiału niż tradycyjne silikonowe przynęty. Bardzo miękkie, wyporne i rozciągliwe. To nie jest tak, że załatwiają całkowicie sprawę. Łatwo zsuwają się z haków i nie są wieczne. Można się z tym uporać przez klejenie larw na trzonku haka lub umieszczenie na klej koralika. Takie zgrubienie z koralika ogranicza zsuwanie. Po krótkim doświadczeniu doszedłem do wniosku, że dobrze sprawdzają się larwy do 27-30 mm. Powyżej tego wymiaru brania drastycznie spadają. Miałem okazję łowić też inne ryby. Tego się nie uniknie. Częstym gościem będą okonie i jazie. Wszystko zależy od łowiska. Mnie trafiały się też płocie, krąpie i niewielkie bolenie. Dla porównania próbowałem łowić mikro woblerkami i muchowymi jigami. Jednak silikonowe larwy okazywały się skuteczniejsze. Gdy wzmagał się wiatr i robiła się fala, brania wzdręg spadały do zera. Miejsce, które próbowałem rozpracować odwiedzałem przez miesiąc. Łowiłem od 16:00 do zmierzchu. Nie mam więc doświadczenia we wcześniejszych godzinach. W moim przypadku dobrą porą brań była przynajmniej godzina przed zmierzchem. W tym czasie musiałem się mocno mobilizować, by nie psuć brań, a było ich nie mało. Między wzdręgami brały też inne ryby, co mnie wcale nie martwiło. W tak krótkim okienku żerowania nie można było liczyć na większe ilości samych wzdręg. Na kilkanaście ryb, tych właściwych łowiłem maksymalnie do pięciu sztuk. Mimo to , nie mogłem się doczekać kolejnego dnia i tych długich odprowadzeń wabików, by ostatecznie sobie powiedzieć: - i znowu ślicznotka wywiodła mnie w pole:) pzdr., jaceen10 punktów
-
10 punktów
-
Wczoraj nie planowany wcześniej wyjazd do Nowej Soli na Odrę. Z prognoz miały być burze i ulewy, ale radar deszczu pokazywał że większość rozchodzi się bokiem. Byłem mniej więcej w godzinach 19-22. Najpierw w zalanych trawach było skubnięcia smużaka, raczej coś małego. Potem na malutką wahadłówkę (3.5g) coś się złapało, ale szybko puściło, chyba mały klenik. Na malutkim dopływie, w zasadzie jego ujścu, smużaki poskubane były kilka razy ale dalej bez happy endu. Na sam koniec jakoś ok. 21:45 na Jaxon ferrox (chyba) 6cm wziął kleń 33cm. Co ciekawe, wielkość godzina miejsce ta sama co przy poprzednich dwóch w zeszły tygodniu, tylko inny stan wody i pogoda inna. Od dwóch tygodni raz lub dwa razy w tygodniu udaje mi się chwilę ćwiczyć na miejskim osiedlowym przepływowym stawiku. Jest to woda PZW no kill. Syna wiozę na zajęcia i mam godzinę wolnego, udaje się dzieki temu ok.45 minut przeznaczyć na spinning. W poniedziałek miałem kilka skubnięć. W zeszłym tygodniu mały kleń wziął. Rzucam małymi gumkami (tanty, larwy lub kopytka) na główkach lub czeburaszkach 1-3g. Na tego typu wodzie nie miałem w zasadzie doświadczeń. Liczyłem na okonie, ale jakoś nie udaje 🤔10 punktów
-
Piku piku, czemu nie. Dałem 30 min szansy woblerowi Piku piku do animacji martwej rybki. I ostatnie czwarte branie mocno mnie zaskoczyło. Myślałem, że wcześniejsze próby zassania woblera były wyłącznie sprawką pasiaków. W końcu wobler znika, zacinam i czuję, że buja się fajny okoń. Ostatecznie okoniem okazała się śliczna wzdręga. Wcześniej były mniejsze na imitacje larw. Były też niewielkie jazie, trochę okoni i kilka boleników. Trafił się nawet wymiarowy. To nie był dzień lepszy od poprzedniego, ale niespodzianka wynagrodziła całą wyprawę.10 punktów
-
Wtorek. Nadchodzący front z opadami miał mi dać szansę łowić tylko dwie godziny, a wyszło ponad cztery. Byłem z tego bardzo zadowolony, bo kolejny raz mogłem wziąć lekki spinning i zmierzyć się z białorybem. Głównym celem były wzdręgi i jazie. Podczas łowienia mikro przynętami można się spodziewać też kleni, płoci i niewielkich boleni. A to nie jest koniec, bo nierzadko przynęty zasysają leszcze i krąpie. Linów i karpi jeszcze nie udało się mi trafić, ale konkretne drapieżniki już tak. Próbowałem przez kilka dni różnych przynęt, zaczynając od mikro woblerków, obrotówek, wahadłówek i skończyłem na silikonowych larwach. Łowiskiem był jeden z kanałów Odry i na nim najlepiej łowiło się mi właśnie przynętami silikonowymi. Warunki nie pozwalały na stosowanie opadu i wszystko odbywało się podczas ściągania w umiarkowanym tempie. Szybkość trzeba było dobrać tak, by larwy nie grzęzły w podwodnym zielsku. Najlepsze efekty dawało prowadzenie pod "skórkę", czyli tuż pod powierzchnią robiąc delikatną smużkę. Arcy trudne zadanie. Przeszkadzający wiatr, pływające listki i inne farfocle skutecznie zmniejszały ilość brań. Widzisz, jak ryba zaczyna się zbliżać do larwy i w najważniejszym momencie najeżdżasz na jakąś płynącą trawkę i po zawodach. Takich zdarzeń było całkiem sporo. Wtorek był chyba podsumowaniem moich wcześniejszych wypraw. Ciągle spoglądałem w chmury, czy oszczędzą mnie przed zmoknięciem i udało się, bo tylko chwilowo pokropiło, a rybki całkiem fajnie brały. Ciekawe, gdy najdzie mnie ochota łowić wzdręgi na jesień, czy też będę taki skuteczny?10 punktów
-
Druga połowa weekendu już nie rozpieszczała belonami. Spora fala spowodowała, że brań z brzegu nie było. Za to w porcie było bardzo ciekawie. Flądry brały zarówno na klasyczne zestawy fladrowe na feederach, jak i na leciutki spining z bocznym trokiem i czerwonym robakiem. Nawet moje dzieciaki się wkręciły i poholowały trochę ryb. Ogółem super wyprawa, nowe doświadczenia z belonami zebrane, są już plany na przyszły rok. Z gorszych wieści- od szypra dowiedziałem się, że zakaz połowu dorsza przedłużony do końca 2025... W tej sytuacji chyba trzeba wreszcie pojechać do Norwegii... Optymistyczne są sygnały, że populacja dorsza ma się lepiej a zakaz jest ostro kontrolowany. Jak będzie zobaczymy za dwa i pół roku- o ile jeszcze będzie z kim pływać, bo na dziś port jest martwy, przez pół dnia wypływają jedna dwie jednostki.9 punktów
-
W tygodniu udało się zaliczyć trzy krótkie wypady. W poniedziałek przed zmierzchem odwiedziłem nowe główki na Odrze w okolicy m. Krępa. Pierwszy raz że spiningiem na główkach. Przez 1.5-2h totalnie nic. Zero życia przy przelewach, zero ataków bolenia. Martwa woda. W piątek jakieś 3h w Nowej Soli obrzucałem okolice wejścia do portu i kawałek rzeki poniżej. Udało się wyciągnąć dwa klenie 33cm każdy. Wczoraj na ostatniej półtorej godziny przed zmrokiem pojechałem obejrzeć opaskę na wysokości m. Młynkowo. Jest to druga stronę rzeki jak opaska na której często bywałem w m. Bobrowniki (tylko tam trzeba z 15m z buta często po głębokim piachu maszerować aby do opaski dojść) W zeszłym roku otworzyli nieopodal nowy most na Odrze i pojawiła się możliwość szybszego krótszego dojazdu. Wyjazd bardziej właśnie jako rekonesans dojazdu i miejscówki przed letnimi próbami na wieczorne/nocne sandacze. dojazd dość długi. Nad samą rzeka spore chaszcze , a przy tym poziomie rzeki miejscówki dość trudne. Woda mocno w górę u nas idzie. Nurt wali jak durny, tak trochę bez wiary rzucałem i skończyło się na pusto. Zdjęcie jednego z piątkowych kleników.9 punktów
-
Po trzech lub 4ech wyjazdach na Odrę i jednym na Bóbr w końcu się coś ruszyło. Odra w moich rejonach wygląda jak martwa. Próbowałem z ostróg na przelewach , próbowałem na opasce w Nowej Soli i nic. A na samej wodzie tylko pojedyncze chlapnięcia. Udało się zaliczyć kilka brań na smużaki, ale raczej jakichś maluchów. Na powierzchni nie widać ryb. Mam wrażenie, że wysoki poziom wody jaki się dość długo utrzymywał jakoś poprzestawiał wszystko w tym roku. Spotykani wędkarze zazwyczaj też narzekają. Tylko w sklepach są opowieści jakie to ryby nie biorą 🤣 Wczoraj przemogłem się (ale też i więcej czasu było) i przeszedłem się na opaskę w Bobrownikach (po odliczeniu dojazdów, jak na ryby zostanie mi 2-3h, to dojście do wody i powrót, które razem zajmują ok. 30-40 min., z czego prawie połowa w grząskim piachu, to jakoś ciężko się zebrać i tam pójść). No ale opłaciło się. W pierwszych 3,4 stanowiskach nic się nie dzieje. Jedno wyjście do woblerka, ale w momencie gdy się jeszcze spławiał w dół i nie pracował. Rzucałem zamiennie ze dwa rodzaje własnych smużaków i woblerka 4cm. Chwila pogawędki że spotkanym wędkarzem (ponarzekalismy że woda bez życia) i ruszam dalej. W kolejnej miejscówce jakoś 10-15 minut po zachodzie słońca, na pograniczu minimalnego prądu wstecznego w końcu jest branie. Ładny kleń (jak dla mnie) ląduje w podbieraku. Jak mierzyłem wydawało mi się że 44cm, ale dziś na zdjęciu widzę 42cm. Micha się cieszy, zwłaszcza że na własną przynętę. Schodzę jeszcze niżej do docelowego miejsca mej wyprawy - Końcowe umocnienie brzegu między starorzeczem, rzeką. Na samym końcu opaski cały czas walczy ktoś w poszukiwaniu suma na spinning ale nie widać było aby miał szczęście. W drugim chyba rzucie jakieś 20m ode mnie (może metr od brzegu) mam branie. Ryba od razu świece robi i się odczepia. W kolejnym rzucie w tym samym miejscu znowu skubnięcia, mniej efektowne i też niestety ryba nie zacięta. Zrobiło już się prawie zupełnie ciemno więc na drugiej wędce zakładam woblera ok. 8cm i zamiennie ze smużakiem rzucam. Nic się nie dzieje dłuższą chwilę więc schodzę jeszcze niżej. Na woblera było branie ale nie wykorzystane. Po 23ciej już w jednym miejscu zaliczam jeszcze dwa brania na smużaka, z czego pierwsze sporo zamieszania na robiło. Niestety znowu nie zacięte. Pierwsza półtorej godziny do zachodu słońca w zasadzie się nic nie działo. W drugiej półtorej godziny w sumie zaliczyłem 6 brań i udało się wyciągnąć jednego klenia. Jak dla mnie to super wynik, zwłaszcza po serii niepowodzeń w ostatnich dwóch tygodniach. No i jest nadzieja że Odra w końcu u nas odpali. Wracając do domu zastanawiam się czy brania udało by się wykorzystać gdyby lepiej zacinać. Tylko brania są tak rzadko, że nie ma jak ćwiczyć refleks 😉8 punktów
-
Mówię do żony o 23:30, że w tym tygodniu planuje jeszcze raz wyskoczyć na ryby, a ona do mnie to jedz teraz😎, ale długi weekend cały spędzasz ze mną 😜 szybka kalkulacja, ok będę nad wodą o 00:15, jadę🙂 Mam jedno branie o 2:21 na adustę 9 cm, o 2:40 sum wraca do wody. Miarka pokazała 138 cm, taki już ładnie chodzi na kiju. Teraz w ramach umowy z żoną przerwa do następnego tygodnia🙂 w następnym tygodniu jeszcze dwa wypady za sumem i czas na urlop.8 punktów
-
Pięknie. Chyba szybko im nie odpuścisz?:) Po rozmowach ze znajomymi można wnioskować, że wąsy powoli ruszyły z tarlisk i rozpraszają się na żerowiska. Teraz będzie łatwiej wędkarzom, którzy szukają tych aktywnych, żerujących. U mnie Adusta, ta mniejsza 6,5 cm/19 g ma teraz pierwsze miejsce w pudełku. Ona ładnie też kusi wypasione klenie. Ciągle liczę na to, że gdzieś pływa taki kluch 70 cm. Gdy przed nosem pochlapie mu crawler to... nie wytrzyma:))) Dwie wyprawy i nawet coś się działo. Trzy sumowe brania. Dwa zapięte w rozmiarze 70-80 cm. Dodatkowo kilka brań kleniowych. Dwa zapięte. Ten większy około 48 cm. Nie dorósł do znacznika 50;)8 punktów
-
U mnie dalej łażenie po dziurach z wodą Pierwsze godzinki zabawa z wzdręgami na niewielkim wyrobisku po piachu. Złowiłem kilkanaście wzdręg i kilka okonków wielkości palca. To nie jest woda PZW , mocno ograniczony dostęp do wody, strome zarośnięte brzegi ale woda czysta i ogólnie bardzo fajna. Rybki wielkościowo takie jak na fotce , chociaż jedna miała nawet 22 cm ale wypadła mi z ręki w piasek i takiej opanierowanej nie robiłem zdjęcia . Pod wieczór przejście na taką mikro rzeczkę z 1,5 metra szerokości. W jednym miejscu jest zrobiona taka jak by fosa , szerokość 8-10 metrów na długości 100-150 metrów. Zarasta ale jeszcze da się trochę porzucać, głębokość tak do 80 cm max. Kilkanaście okoni wyjętych ale tylko 3 powyżej 20 cm . wszystko na tą samą przynętę , 2 cm twisterek w kolorze pomarańczowym na 0,5 gramowej mormyszce.8 punktów
-
Niedziela przyjemna i nawet rybki jakieś się udało złowić. Była też okazja pogadać ze znajomymi z forum, pzdr:) (Fido i Marienty). Warunki na miejscówce wręcz idealne. Szkoda, że nie przełożyło się to na zdecydowanie lepsze efekty. Pod skórą przechodził mi dreszcz, bo spodziewałem się czegoś spektakularnego. Przez pierwszą godzinę łowiłem woblerami powierzchniowymi. Mimo że aktywność ryb jakaś tam była, to na takie wabiki nic nie reagowało. Zmieniałem miejsca i przynęty. W końcu na Instyncta 4 mam pierwsze branie okonia. Po niedługim czasie łowię drugiego, większego. Kolejną rybą na Instyncta był szczupak. Z nim jest taka historia, że miał jeszcze niezagojone rany. Trudno było ocenić po czym. W każdym razie był aktywny... i to jak! Po dwóch godzinach ten sam szczupak ląduje w podbieraku u Marientego. Rozważanie, czy warto ryby wypuszczać, czy nie, pozostawiam do własnej oceny:) Wobler Pikupiku zaczyna u mnie powoli czarować ryby. Tym razem po kilkunastu minutach prób mam zbiórkę. Do podbieraka ląduje śliczny Jaź. Fido uprzejmie zrobił mi pamiątkowe zdjęcie. Jazia zmierzyłem i wypuściłem:) I to u mnie byłoby wszystko. Może coś od siebie doda jeszcze Marienty, bo ostatnia godzina należała do niego;)8 punktów
-
W piątek było nastawienie na okonie. W sklepie pojawiły się w końcu gumki Westin Shad Teez Slim 5 cm w kolorze, który przynosił mi największe okonie. Kupiłem kilka sztuk i pojechałem na kanał Odry. Kolejny raz potwierdziły swoją skuteczność. Okoni nie było dużo. Skupiałem się na dokładnym łowieniu. Gumkę uzbroiłem jigiem 1 g, co dało mi możliwość łowienie wolnym jednostajnym tempem i czasami uatrakcyjniałem lekkim szarpnięciem szczytówką. Największe dwa okonie sfotografowałem. Jeden był blisko trzydziestki, drugiego należało zmierzyć, bo wyraźnie przekraczał znacznik na wędce. 34 cm szczęścia leci do tabeli:)8 punktów
-
Niedziela była całkiem przyzwoita. Nad wodą byłem po 16:00 i w pierwszych rzutach podczas woblerowego twitchingu łowię największego okonia. Później jeszcze mniejszego i następnym razem wyhaczam siatkę. Ulubiony wobler do twitchingu z Lovec Rapy zostaje pod wodą. Zmieniam na innego i jeszcze trafiam okonia. Po nim zmieniam na gumki i się zaczęło. Nie dało odejść. Ale musiałem, bo założyłem sobie, że jeszcze pochodzę za białorybem. Całe szczęście, że nie trafiłem na szczupaka lub sumka. Z tego wszystkiego skończyło się na pięciu gatunkach. Te najbardziej uzębione szczęśliwie omijały przynęty. Największe rybki, jakie udało się złowić to: okoń jaź i wzdręga Nerwy trzeba było mieć na wodzy, gdy nagle za przynętą podnosiła się woda. 80% tych akcji kończyło się porażką:)8 punktów
-
8 punktów
-
Cześć. Sumy jakby aktywniejsze. Już nie siedzą na tarliskach, tylko wyruszają na żerowiska o określonych godzinach. Jeszcze ich tak nie słychać, ale czasami można wypatrzeć i spróbować skusić go na tzw. upatrzonego. To nie jest łowienie na jakiegoś tam Panoptixa;) Tu decydują własne zmysły i intuicja. Wczorajsza wyprawa była bardzo udana. Pierwsze branie dość szybko, bo przed 23:00. Cwaniaczek wykorzystał chwilę nieuwagi i zaciągnął linkę między kamienie w muldzie. Ale po co ma się przy boku doświadczonego kolegę? MARCIN82 podpowiedział co i jak i po kilkdziesięciu sekundach odzyskałem kontrolę nad rybą. Z początku wydawał się mały, później zwątpiłem i trochę mu dorzuciłem, a ostatecznie wyszło pośrodku i 120 cm ląduje w pamięci karty aparatu. Zassał Adustę Zacrawl -Yajirobee JR 6,5 cm/19 g. Później mam cztery brania i żadnego nie wykorzystuję.7 punktów
-
7 punktów
-
7 punktów
-
Gratulacje U mnie końcówka maja taka sobie.. Spiningowo ostatni tydzień - porażka z wszystkim, boleni brak, szczupaków brak tylko pare kleników do 40 cm złowiłem.. Dzisiaj na zakończenie miesiąca już postawiłem na spławik oraz delikatną metodę pickerem Łowiłem od mniej więcej 4:30 do 11:00, złowiłem w tym czasie 8 niedużych karpi +- 30 - 40 cm, jakieś 9 karasi złotych do +- 32 cm, dwa liny 24 i 33,5 cm oraz leszcza 41 cm Kilka pięknych brań na "glizdy" zepsułem, a spławik sunął typowo jak przy braniu lina.. Wrzucam jedno pamiątkowe foto z tym większym linem : PS. Maj zakończony, teraz trzeba trochę zmienić sprzęt i porę łowienia W planach oczywiście jakieś podejście za nocnym sandaczem i sumem, pewnie jakiś wypad za boleniem i kleniem oraz dalsze gruntowe manewry.. Pora też niedługo wyciągnąć karpiówki z szafy i zrobić jakieś podejścia za tymi większymi karpiowatymi7 punktów
-
Wczoraj nad wodą (Odra Nowa Sól) pojawiłem się ok. 20:30 czyli w zasadzie przy zachodzie słońca. Chciałem ciut wcześniej, ale nie wyszło. Przerzucałem swoje smużaki i małe wobki plus trochę kupnych woblerków 4-6cm. Głównie prowadzone w górę rzeki, czasem po łuku i w górę. Sporadycznie z prądem. Ok. 21:15 jedno jedyne branie. Po nie długim holu udało się podebrać Bolenia 61cm. Największa do tej pory ryba na własną przynętę, cieszy niezmiernie. Było potem jeszcze kilka drgań/stuknięć na szczytówce... ale nie potrafię odróżnić czy to skubnięcia, czy może jakieś trawy lub dno przyhaczane. Któryś wyjazd z rzędu zastanawiam się na przewinięciem plecionki. Aktualnie, od późnej jesieni na kołowrotku mam 4 splotowego chińczyka 0,06mm wytrzymałość 4lb. Miało być na okonia i pstrągi, a się przeciągło i jest teraz głównie na klenia.. Jak widać tym razem wytrzymało, ale nie wiem czy nie pogrubić tego trochę...7 punktów
-
6 punktów
-
Pierwszy czerwcowy weekend pierwotnie miał być sumowy. Wykopałem z dna szafy swój stary sumowy spinning, który szybko zweryfikował moje oczekiwania. Zacząłem się nawet zastanawiać jak to możliwe, że jeszcze nie tak dawno potrafiłem tym kijem operować całą noc, obsługując ciężkie kwasówy, a dziś samo trzymanie w poziomie nieuzbrojonego kija jest... ciężkie. Technologia mnie rozleniwiła, czy z sił opadłem? Kto z Was ma/miał DAM-owski spinning z przełomu wieków ten na pewno wie o czym mówię Przypomniałem więc sobie, gdzie ostatnio złowiłem czerwcowego sandacza i tam pojechałem. W sobotni wieczór miałem dwa brania. Pierwsza ryba była chyba kleniem, jazia raczej wykluczam ze względu na wielkość woblera (7 cm), a może boleniem... na pewno nie sandaczem. Zauważyłem jak błysnęła i tyle ją widziałem. Około 21-ej drugie branie tym razem szczęśliwie zakończone i można powiedzieć, że sezon otwarty na pół gwizdka. Był to okołowymiarowy sandaczyk, zdecydowanie samczyk bo wciąż w tej swojej ciemnej szacie. Gdy zacząłem się juz cieszyć, że będzie fajne łowienie wzięło mnie tak na kichanie, że zanim całkiem się ściemniło ja już uciekałem do domu. W niedzielę powtórka. Wziąłem dłuższy kij i Hitaxę, reszta bez zmian. W tym samym miejscu co dzień wcześniej, mniej więcej o tej samej porze, na tego samego woblerka wyjąłem zdecydowanie samiczkę i to ligową P.S. Do nocy znowu nie dotrwałem, co prawda nie kichałem, tym razem poszło po oczach. Tak mi łzawiły, że momentami niewiele widziałem. Wróciłem do domu zapłakany i czerwony jak burak.6 punktów
-
Za mną mały maraton. Od wtorku codziennie na rybach. Wtorek i środa to próby złowienia dużego żywca na suma. We wtorek tylko jedno branie i leszcz za duży, bo 52 cm. Kolejnego dnia brań dużo więcej. Na początek ładny jaź. Później sporo leszczy, choć więcej zbyt dużych na suma. Czwartek już spinning i vertical. Niestety tylko jedno wyjście suma do teasera i to wszystko. Od piątku do niedzieli ze zrywkami w dwóch różnych miejscówkach. Niestety sumy kompletnie nieaktywne. Wygląda na to, że sumy nie skończyły jeszcze tarła.6 punktów
-
Celem wyprawy była pierwotnie Biała Głuchołaska nad którą zaprosił mnie kumpel. Pierwsze wejście do wody i widzimy jak z nurtem spływa martwy pstrąg. Po drugim jesteśmy zaniepokojenia a jak w uspokojeniu widzimy kilka już dogorywających ryb to wiemy że to nie jest naturalne. Dzwonimy na numer z zezwolenia i już po kilku minutach jest PZW a później juz kolejne służby. Wyławiamy podbierakiem martwe ryby - głównie są to pstrągi ale też lipienie, fajny kleń i drobnica - kiełbie, strzeble, chyba śliz. Strasznie to wyglądało no i niestety oznacza to, że na lata rzeka będzie jałowa. Po dwóch godzinach pomocy w dokumentowaniu zatrucia uznaliśmy, że na nic więcej się nie przydamy. Ruszyliśmy nad zaporówkę szukać sandaczy. W planie wieczorne i poranne łowy. Sandaczy nie znaleźliśmy więc spróbowaliśmy łowić okonie i tu już trochę lepiej. Naszukaliśmy się, nakombinowaliśmy - każda ryba mocno wypracowana i po każdej wymienialiśmy się spostrzeżeniami. Ja złowiłem 36, 35, 32, 30, 2x 27 i 26. Był dość agresywny opad kopytkiem, dość anemiczne podbijanie jaskółki i klasyczne prowadzenie ripperka z animacją w różnych warstwach wody. Te sposoby dały nam ryby ale były dobre w innych miejscach i porach. Szukając i wędrując wzdłuż brzegu już w pełnym słońću widywaliśmy wzdręgi. Spróbowaliśmy. Kilka skusiliśmy ale w większości za małe na fotki. Największa 24 cm. A teraz ciekawa sprawa. Oglądam te fotki ryb. Rzuca się w oczy (co zresztą pamiętam z łowiska) że te dwa największe trochę różnią się od innych typowych dla tego zbiornika okoni. Są ciemniejsze, słabiej wygrzbiecone. Przyjrzałem się fotkom no i ja nie wiem czy to możliwe ale moim zdaniem to ta sama ryba. Niby nie jest to niezwykłe ale jednak jak patrzę na godziny z fotek to jest 4.12 i 5.08. Niecała godzina różnicy. Obie ryby mają ten sam wymiar (widać że przesunęła mi się ta co pokazuje 35 cm i że z przodu wystaje przed zero), takie same szczegóły ubarwienia i co chyba ważne zostały złowione niemal w tym samym miejscu bo było może ze 20 metrów różnicy. Jeśli rzeczywiście tak jest to mam znacznie lepszy humor na rybach wiedząc, że złowienie nie jest takie traumatyczne dla ryb wypuszczanych. No i kwestia formalna. Czy ja złowiłem jedną rybę do tabeli czy dwie?6 punktów
-
6 punktów
-
Gratulacje pięknie łowicie.. Mi się wczoraj udało wyskoczyć przed deszczem kilka godzin porzucać na rzekę.. Miałem 3 kontakty z których 2 zakończyły się rybami, najpierw wyjmuję klenia 43 cm, a chwilę później takiego +- 30 cm Tak więc kolejne założenie na maj zaliczone.. Dla niektórych z was może to wydawać się śmieszne, ale obecnie w moich rejonach naprawdę ciężko złowić klenia czy bolenia.. Wrzucam jedno pamiątkowe foto z wczoraj : PS. Teraz niestety czeka mnie 3 dni chłodu i opadów więc pewnie do soboty bez wędkowania. Jeśli popłynie duża woda na rzekach to chyba zrobie podejście za węgorzem6 punktów
-
Dziś inna strategia. Postanowiłem spróbować swoich sił przed wschodem słońca. O 3ej wyjazd i o 4ej już pływałem. Zawziąłem się, że będę łowił tylko na okoniówkę i mimo, że szczupakówkę na ponton wrzuciłem, to nawet jej nie dotknąłem. Plan wypalił. Pierwszy okoń zameldował się jeszcze przed wschodem słońca o 4:28, ostatni - dziś największy o 7:52. Między nimi pewnie z tuzin szczupaków, którym bardzo spodobały się małe gumki. Cztery były wymiarowe, a dwa nawet ligowe. Zabawa świetna, strzały porządne (działały lepiej niż kawa z termosu), hole na delikatnym kiju - sami wiecie Ogólnie super wypad. Około 8:30 już się pakowałem do samochodu. Łowiłem różnymi przynętami, ale skuteczne były tylko dwie. Na początku, gdy był półmrok robotę robiła Savage Gear Bleak Paddle Tail 8cm Roach. Gdy słońce nieco się podniosło guma ta okazała się chyba zbyt jaskrawa na prześwietloną wodę. Wtedy skutecznie zastąpił ją Westin Shad Teez 7cm Dirty Harbor.6 punktów
-
Mamy już 4 czerwiec a tu brak wątku to może ja zacznę Byłem z bratem i trzema znajomymi nad Wisłą w piątek, łowiliśmy jakoś od 18:30 do północy.. Kompletka porażka zero brań zero ryb.. Celowaliśmy w sandacze lub sumy ale ryby były nie aktywne albo ich tam po prostu jeszcze niema.. Wczoraj wybrałem się z bratem nad wodę stojącą, łowiliśmy jakoś od 20 do 2:20 dziś więc większą część nocy.. Brat miał zarzucone dwie wędki na "glizdy" i przez ten czasy wyjął 4 węgorze do 61 cm i dwa nieduże okonie. Ja wędkowałem dla odmiany jednym pickerem na metodę a drugi kij miałem zarzucony na węgorza.. Węgorz u mnie był tylko jeden - 68 cm Za to na metodę połowiłem do syta, przerzuciłem pewnie 15-20 szt karpi do 47 cm, kilka leszczy do +- 30 cm kilka wzdręg do 30 cm i jednego okonia Wrzucam tylko jedno pamiątkowe foto węgorza : PS. Plany na czerwiec są takie żeby złowić chociaż jednego sandacza lub suma.. Kilka wypadów wieczorno nocnych ze spinem będzie napewno, no i może 1 lub 2 noce za większymi karpiowatymi " na grubo "5 punktów
-
U mnie trochę drgnęło. Byłem na spokojniejszym odcinku. Tam nie ma życia:) Nic się nie chlapie:))) Ale udało się:) Cztery brania i trzy ryby na brzegu tj. kleń 51 cm i dwa sumki 93 i 110 cm. Przynętami były "blaszany bębenek":) i SG Bat 3D 10 cm/28 g.5 punktów
-
Coś tam napiszę żeby było widać że żyję Pogoda do doopy więc wyjść na rybki mało, samochód odmówił posłuszeństwa więc dalej nie było jak pojechać. Jedno wyjście poranne od 5-8 z malutkim silikonem za okoniem lub białorybem , wyjęte 6 okonków z czego największy może z 15 cm miał. Jedno wyjście z pickerem na takie wyrobisko wypełnione wodą, powstało przy okazji budowy autostrady z 10 lat temu. Ciekawy byłem czy coś tam pływa. Miejsce nie to które wytypowałem w domu, siadłem na takim nie bardzo odpowiednim, dodatkowo silny wiatr utrudniał łowienie. Brań sporo , wyjąłem kilkanaście płotek takich 15-18 cm. Klasyczny koszyczek, jako zanęta przetarty na sicie chleb tostowy z minimalnym dodatkiem sypkiej mieszanki płociowej, na haczyk krążki z wykrojników Matrixa 6 lub 8 mm, w różnych kombinacjach chleb tostowy, mielonka żółty ser . Na Wisłoku cisza, przeważnie pod wieczór wychodzę i do 2 godzin po zmroku. Kompletnie nic , tylko nietoperze walą w żyłkę imitując brania jeszcze nie widziałem ataku bolenia w tym roku i zastanawiam się po co kupiłem pod niego te różne woblerki5 punktów
-
Wreszcie drgnęło. Cały dzień naprzemienne łowienie na ciężko jerkami i na lekko gumami. Co ciekawe, choć mnie już to nie dziwi - okoni było trzy, największy spadł przy pontonie. Zarówno ten, który spadł jak i ten wiekśzy z doholowanych zaatakowały jerka na ciężkim zestawie z grubym wolframem, jedynie najmniejszy jak na okonia przystało skusił się na lżejszy zestaw z Shad Teezem na agrafce.5 punktów
-
Własnie wróciliśmy ale od początku, o dwudziestej szwagier z synem odbierają mnie z pod chałupy , plan jest taki że najpierw jedziemy na " mój " kanał porzucać za sandaczem , dwie godziny i zawijamy się na cel naszej wyprawy czyli sum , mnie się udało co prawda nie sandacz a szczupak 65 cm też cieszy 😜 branie na biała perła twister na 20 gr. przed 23 jesteśmy na miejscu , spotykamy Jaceenta krótka chwila bajery i do boju, Jacek idzie w dół my do góry, mała woda trochę komplikuję sprawę ale się nie poddajemy 💪 w końcu mam branie na predatora Augusta sumek 70 centów ląduje w podbieraku 😁 po pół godzinie następne branie ale niestety spartolilem , w między czasie odzywa się Andrutone że też jest na miejscu i też coś tam ma , tak że jak dla mnie nocka udana 😜 pozdrawiam Wasyl4 punkty
-
Coś się dzieje w temacie . To i ja dołożę 5 groszy . Ostatnio udało się wyskoczyć poganiać za pstrągiem.🙂4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
3 punkty
-
Dla mnie nocka też udana, właśnie wracam 😉 Jeden kleń na brzegu i dwa zerwane, do tego dwa fajne uderzenia nie wcięte. @jaceen - blaszany bębenek - bardzo fajna przynęta 😁3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty