Ostrzegam przed kutrem NEREA UNO z Dźwirzyna. Facet jest kompletnie nieodpowiedzialny.
Historia cała zaczęła się normalnie telefon, umówienie na wyprawę, dzień przed wyprawą potwierdzenie całej imprezy (potwierdzenie na 100%), i na tym kończą się pozytywy. Dzień 10 września 2012 roku, godzina 4.20 jesteśmy na nabrzeżu trochę wcześniej niż umówiona godzina (4.45) ponieważ dojechaliśmy z Pogorzelicy, gdzie mieszkaliśmy w ośrodku wypoczynkowym,
a tak w ogóle przyjechaliśmy z okolic Wałbrzycha. Dzień zapowiadał się wspaniale czyste rozgwieżdżone niebo, lekka fala, humory doskonałe, wszak miała to być pierwsza wyprawa na dorsze do której przygotowania trwały od trzech miesięcy, zbliża się umówiona godzina a tu nikogo ani widu ani słychu, zaczynamy się denerwować, dzwonimy do właściciela kutra i słyszymy jego zdziwienie że byliśmy umówieni, po chwili konsternacji informuje nas że zapisał sobie nie w tym zeszycie, w napięciu czekamy jakie rozwiązanie zaproponuje żeby naprawić błąd, lecz tu kompletne rozczarowanie, słyszymy że dziś nie popłynie bo się nie opłaca, i na tym koniec. Podobna sytuacja oczywiście innemu wędkarzowi przytrafiła się dwa dni później. Zawsze myślałem że ludzie morza to osoby odpowiedzialne i honorowe, niestety miałem pecha i trafiłem jak sądzę na margines który niestety psuje moje wyobrażenie o ludziach morza, mam nadzieje że takie postępowanie nie stanie się normą, podobno w każdym stadzie trafia się czarna owca. Życzę wszystkim wędkarzom udanych połowów i wspaniałych morskich przygód, byleby nie jak moja.