shogun_zag Napisano 26 Lutego 2007 Napisano 26 Lutego 2007 Kołowrotek, który śmiało można nazwać spiningowym Oto on/ona TICA LIBRA 3500 SA Specyfikacja techniczna: producent - TICA, model - LIBRA SA, liczba łożysk - 10, przełożenie - 5,2:1, pojemność szpuli mm/m: - 0,29/230 - 0,30/210 - 0,32/190 Dodatkowy osprzęt w zestawie: pokrowiec i druga szpula aluminiowa Sprzęt posiadam od i jak często używam: kołowrotek mam od maja 2004 r, używałem go od czerwca do grudnia, średnio 1-2x w tygodniu, a w sierpniu i wrześniu praktycznie codziennie Ryby, które nim łowię oraz dzięki niemu, moje największe sukcesy: Ryba to oczywiście sandacz, a największa ... jeszcze gdzieś tam pływa i czeka na mnie metoda - ciężki kogut przeważnie bardzo szybko prowadzony, czyli to, co najbardziej niszczy kołowrotki Podoba mi się w nim to, że... czyli + : Idealna praca hamulca, lekkość pracy, ładne wykonanie ... ze smakiem Nie podoba mi się w nim to, że... czyli - : - chwyt rączki jest zakończony nietypową końcówką w kształcie łezki, która podczas dynamicznego wyrzutu kręci się jak oszalała, ale da sie do tego przyzwyczaić - w zeszłym sezonie, podczas obfitych opadów deszczu, jak dostał wydy, zaczął sie przycinać na osi korbki, jak wysechł, wszystko wróciło do normy. Być może powodem było brak konserwacji od nowości przy tak ekstremalnej eksploatacji, ale ten sezon prwdę powie ... po przesmarowaniu od podstaw Od momentu posiadania działa bez zarzutu: Właściwie można by tak powiedzieć, gdyby nie to co linijka wyżej Sprzęt był dawany do naprawy: Nie i nigdy nie był w środku konserwowany. Jedyne co, to była na bieżąco smarowana i cyszczona rolka prowadząca linkę na kabłąku Gdybym teraz miał kupować inny sprzęt, wybrałbym inny model: NIE!!! W tej klasie cenowej nie sądzę, bym znalazł taki stosunek jakość/cena No, może spróbowałbym tego modelu z większym przełożeniem Koszt sprzętu: Kupując go w maju 2004 roku zapłaciłem za niego prawie 500 zł. Teraz ich koszt to ok. 220-230 zł. Używam w komplecie z: Długo by wymieniać Moim zdaniem kij do tego młynka (3500) powinien mieć pierwszą za kołowrotkiem przetoltkę 30 mm dość daleko osadzoną, by linka na niej "nie rwała" Inne ewentualne dodatkowe uwagi, wyjaśnienia : SŁYSZAŁEM, że kręcą żyłki. Ja tego niestety nie mogę potwierdzić - używam na nim wyłącznie plecionek. A resztę sami oceńcie ... na fotkach, jak niżej. Przy okazji zwróćcię uwagę na stan mechanizmów, ich użycie, wypracowanie itp. Fotki starałem sie robić głównie pod tym kątem oraz po to, bym mógł na ich podstawie ponownie go złożyć do kupy
shogun_zag Napisano 26 Lutego 2007 Autor Napisano 26 Lutego 2007 No to narzędzia w łapki i jedziemy ... do naga, do ostatniej śrubeczki ... 74 fotki Na tym etapie sprawdzamy wszystkie możliwe luzy, jakich mógł kołowrotek dostać przy takiej orce.: - przekładna główna - brak - rotor (to to, co sie kręci wraz z kabłąkiem) luzy góra-dół i na boki - brak - szpuli w osi góra-dół - ok. 1,5 mm, ale jak się później okazało ... czytajcie dalej - wielowpust, w którym osadzona jest korbka - brak - dźwignia korbki w kołowrotku - luzy góra-dół i przód-tył - brak - "trzymaczka" (w/g mojego synusia to słowo oznacza wszystko, co się da trzymać) na korbce, czyli to, co mamy w dłoni - zakończenie korbki - luzy góra - dół - brak, luz osiowy - ok. 1 mm - luzy na korbce, czyli w miejscu jej składania (na przegubie) - nie jestem w stanie podać cyfry, ale na końcu korbki wyczuwalny jest luz ok. 1 mm I to w/g mnie jest najpoważniejsza dolegliwość-luz, który będzie postępował - prawdopodobnie zbyt miękki materiał na łożyskowanie korbki. Łącze jest zanitowane. Co prawda można by doklepać nita, ale nie sądzę, by to dało długofalowy efekt. Reasumującj, mało który kołowrotek w stanie magazynowym może sie poszczycić takimi luzami, w tym słynny Stradic. Ale ... pamiętajmy, przynęty prowadzę bardzo agresywnie i na dodatek techniką podrywania przynęty "z kija i z korbki". W takim momencie na łożyskach korbki, samej korbce oraz przekładni głównej występują potężne przeciążenia spotęgowane gwałtownością ruchu. TYLE TEORETYKI, CZAS NA DOWODY To rozkładamy, ciekawe, co tam w środku, co się wysypie i co wypadnie I zaglądamy w bebechy W tym momencie zwracam szczególną uwagę na te miedziane podkładeczki dystansowe: Od nich zalezy w dużej mierze precyzja pracy mechanizmu przekładni. Innymi słowy- reguluje się nimi "natarcie" na zębatkę osi. Jeśli luz jest nadmierny, czuć w pracy kołowrotka podczas obrotu korbką praktycznie każdy ząbek przekładni. Jeśli jest za mały (za dużo przekładek), kołowrotek ciężko "chodzi" Jak widać, brak jakichkolwiek wyszczerbień i zużycia zębatki talerzowej - atakującej Oto przekładnia, odpowiedzialna za posuw szpuli góra-dół
shogun_zag Napisano 26 Lutego 2007 Autor Napisano 26 Lutego 2007 Proszę zwrócić uwagę na smar a właściwie widoczne w nim pyłki metali. Nie będę się rozpisywał co do wykonywanych czynności, bo starałem się to maksymalnie zobrazować. Oś zakończoną łożyskiem mamy już na wierzchu. To właśnie po niej porusza się wodzik nadający szpuli ruch góra-dół. Teraz zabieramy się za wydobycie osi, po której porusza się obudowa wodzika. Teraz musimy sie pozbyć śrubki od wewnątrz obudowy wodzika, która przytwierdza oś szpuli. I tutaj uwaga!!! Pamiętacie luz pionowy osi szpuli góra-dół? Okazało się, że śrubka mocująca oś była lużna Po jej dokręceniu luz zniknął Ale bebeszymy dalej Jak widać udało się nam zdemontować oś szpuli, co automatycznie pozwala nam na zdemontowanie wciąż przeszkadzającego nam rotora/kosza. Jesteśmy już praktycznie w domciu Odwracamy obudowę kołowrotka miejscem, gdzie kiedyś był rotor do oczek i ... co my tu mamy ... mechanizm odpowiadający za natychmiastową blokadę ruchu wstecznego I teraz zaczyna sie praca zegarmistrzowska UWAŻAJCIE NA SPRĘŻYNKI!!! Jedna jest w kształcie litery"V" (na godzinie 11-tej) a drugą mamy na godzinie 4-tej. Ale co tam nam jakieś sprężynki Obkładamy sie białymi szmatami, na kolana, pod nogi (co by w razie wystrzały można byłą ją łatwo namierzyć ) pinceta w paluszki i jedziemy ... najpierw tę z godziny 11-tej, potem z 4-tej. Ufff, jedna mi wystrzeliła, ale odnalzałem ją na białym prześcieradle pod nogami Odkręcamy trzy wkręty i mechanizm blokady na wierzchu To coś, co wygląda jak łożysko rolkowe właśnie tymi rolkami blokuje ruch wsteczny szpuli. Przełączamy z tyłu kołowrotka dźwidnię, która przenosi obrót na te blaszkę na wierzchu hamulca wstecznego tym samym przekręcając ją o jakieś 10-15 stopni. W tym czasie miniaturowe sprężynki (troszkę grubrze od włosa) wewnątrz dociskają wałeczki do środka, czyli na rolkę i ... ani na milimetr korbka nie ruszy sie do tyłu.
shogun_zag Napisano 26 Lutego 2007 Autor Napisano 26 Lutego 2007 No i wszystko mamy w strzępach, tak jak chcieliśmy. Naczynko, do niego benzynę ekstrakcyjną, jakiś pędzelek i po kolei myjemy wszystkie elementy zaczynając od obudowy. Ja myłem po cześci, smarowałem ja i wkładałem do środka na swe miejsce. O stosowany smarze nie będe się rozpisywał, natomiest chcę zwrócić uwagę, że wszystkie osie, czyli oś od posuwu szpuli góra-dół i oś na której porusza się obudowa wodzina smarujemy olejkiem. Dodam, że nie może to być pierszy leprzy z brzegu, ale taki, który nie powoduje korozji metali - np. jak olej maszynowy. Wiem, że to brzmi kosmicznie ... olej i korozja, ale takie są realia. Dla czego broni nie czyści i smaruje się olejem "byle jakim"? Ja do tej poty stosowałem olej do kołowrotków firmy "Zebco" i dodałem do niego w stosunku 1/3 środka zmniejszającego tarcie - MILITEC. Tym razem dla sprawdzenia w ramach eksperymentu zastosowałem olej OTC (stosowany do konserwacji karabinków pneumatycznych, zawierający dwusiarczek malimbdenu. Co z tego wyjdzie? NIe wiem, ale po pierwszych obrotów korbką po złożeniu kołowrotka zapowiada sie fajna sprawa Łożyska też nim napuszczałem i na zewnątrz przejechałem smarem I teraz mała uwaga co do mycia łożysk ... ja moczyłem je, myłem i płukałem w acetonie, który szybko penetruje wnętrze miniaturowego łożyska i skutecznie wypłukuje luźne frakcje. NIe nalezy stosować tego środka do materiałów z tworzywa, bo mogą zmienić kształt Dalej, tak elementy myte w benzynie ekstrakcyjnej jak i łożyska w acetonie po wyjęciu z pojemniczka wykładam na .... uwaga, nie śmiać się ... papier toaletowy Ekspresowo odciąga on nadmiar płynów ... jak bibuła i mamy suchutkie i czyściutkie elementy naszego kręciołka A oto zębatka wieńca głównego, ta ... atakowana Widzicie jakieś zużycie? Wszystkie elementy składam na samr, który nie tylko pozwala na smarowanie wstępne elementów, ale równiez pozwala "pokleić" drobne elementy z sobą, np. podkładki, tulejki itp. Kolejny element przekładni, odpowiadający za posuw szpuli góra-dół. Widzicie jakieś zużycie? I powolutku, bez pośpiechu, z zachowaniem największej staranności wkładamy wszystko na swoje miejsce.
shogun_zag Napisano 26 Lutego 2007 Autor Napisano 26 Lutego 2007 Teraz kolej na układ hamowania biegu wstecznego. Uwaga na sprężynki Zabieramy sie za dźwignie kabłąka. Oryginalnie nie było w nich smaru, ale ja troszkę go tam wcisną Prawdopodobnie jego oryginalny brak w tym miejscu spowodowany jest obawą "złapania" pisaku, który skutecznie porysuje i zniszczy nam każdą powierzchnię. Czas na rolkę kabłąka, czyli ten element, który notorycznie powinien być utrzymywany w nienagannej czystości. Na ten element również stosuję OTC i krawędzie łożyska maznę lekko smarem Czyścimy i smarujemy drugą stronę zawieszenia kabłąka pod rolką. Tutaj też mamy sprężynkę, ale już nie tak maleńką i ta właśnie sprężynka była fabrycznie nasmarowana.
shogun_zag Napisano 26 Lutego 2007 Autor Napisano 26 Lutego 2007 Skoro mamy kosz załatwiony, możemy go założyć do kołowrotka, ale nie przykręcać na gotowo, bo nie założymy pokrywy obudowy. Tak więc ... oś, na oś nakrętkę, kosz, na oś olejek i do dziury. Na drugim końcu osi, tej od wewnątrz kołowrotka mocujemu obudowę wodzika i przykręcamy śrubką ... dokładnie tą, która sie poluzowała. Hmmm i mamy problem. NIe mogę obrócić osi szpuli, gdyż obudowa wodzika haczy o oś prowadzenia wodzika Ale nic, człowiek to zbudował, człowiek rozkręcił i człowiek musi skręcić, innej możliwości nie ma Wyjeżdżamy więc z osią wodzika, obracamy tak jak powinna być oś szpuli i już. Teraz troszke się pomęczymy z trafieniem osią w zębatkę (z teflonu lub też ertalitu) i podkładkę dystansową. Ale nawet dość gładko mi idzie, bo poprzednio "przykleiłem" podkładkę do zebatki smarem Przydało się Dobra, teraz zakładamy na zewnątrz obudowy kołowrotka, od tyłu zabezpieczenie osi, by nam się z niego nie wymskły I smarujemy bebechy. Proszę zwrócić uwagę na ilość smaru. Wielokrotnie przynoszono mi kołowrotki do naprawy, które ciężko chodziły. Rozkręcałem je a tam .... pół puszki zmaru Łt3, zębatek nie było widać!!! Jeśli myślicie, że im więcej dacie smaru, tym lepiej, to jesteście w błędzie. Smar, to też opór, który siłą naszych mięśni przełożonych na korbkę musimy pokonać. A po co walczyć ze smarem? A będzie zimą przy -10 st.C? Korbkę wyrwiecie a nie obrócicie rotorem Składamy dalej i pamiętamy o tych podkładeczkach dystansowych, które równiez przekładamy kapeczką smaru ... co by sie nie rozkleiły Aaaaaaaaaaa, jedna ważna uwaga!!! By nam się śrubeczki w środku nie rozkręcały, każdą śrubkę przed wkręceniem leciutko smaruję ... lakierem do paznokci i dodatkowo łeb śruby na zewnątrz. Skoro oś mamy skręconą, zębatki powrzucane, obudowę założoną, możemy ja skręcić a następnie w końcu dokręcić nakrętkę mocującą rotor i blokujemy ja wkręcając kontrujący wkręcik. Teraz kolej na korbkę. Ona też się kręci i warto zajrzeć do jej wnętrza. I co my tu mamy ... dwa łożyska Oczywiście zdejmujemy je, kąpiemy w acetonie, suszymy, smarujemy i na stanowiska z nimi. Potem skręcamy i po balu Proste
shogun_zag Napisano 26 Lutego 2007 Autor Napisano 26 Lutego 2007 Tak na wszelki wypadek wrzuciłem fotki złożonego kołowrotka. Właśnie tak powinien wyglądać, szpula ma być zawsze z przodu Myślę, że zauważyliście, gdzie w kołowrotku znajdują się to "10 BALL BEARINGS" Co do ich stanu, to mają lekki luz, ale szumiało tylko jedno, na korbce, to na skrajnej krawędzi osi. Zaznaczam, że nie wiem, czy nowe wykonywane są z taką precyzją, że nie maja żadnego luzu. By to stwierdzić, musiałbym rozebrać jakiś nowy kołowrotek TICA LIBRA. Z mojego doświadczenia wynika, że np. NOWY STRADIC miał fabryczne luzy na łożyskach, na korbce i na koszu oraz na osi posuwu szpuli. No to teraz na deser mamy naczynko z popłuczynami, czyli wszystko to, co wyleciało z kołowrotka. Ciekawe, co w nich jest, warto sprawdzić, no nie? Bierzemy kawałek naszej "bibuły toaletowej" i przepuszczamy płyn przez nią, by ten kolor stracił Teraz widzimy, co było w środku Nie ma zebów, kawałków metali, ale widoczne są małe łuski metalu - to te "gwiazdeczki". Teraz macie pełny obraz - tak wyglądaja bebechy kołowrotka po dwóch sezonach na kogutowym spiningu. Sami oceńcie, co jest wart ten młynek Jak znajdę czas, kolejnym nieszczęśnikiem poddanym sesji rozbieranej będzie właśnie SHIMANO STRADIC
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.