
Byłem trochę w rozdrożu. Miałem ochotę pojechać na Ślęzę, ale nie dawały mi spokoju te duże odrzańskie klenie. Animacja z satelity wskazywała na deszcz…
Czytaj więcej:Od kilku sezonów uczę się łowić sandacze. Nie będę pisał o łowieniu na woblery, czy silikonowe przynęty. O tym można zapełnić cały dysk komputera.
Czytaj więcej:Wiosna to dla spławikowca czas płoci, jazi i kleni. Choć zmienna pogoda wpływa na zmienny apetyt ryb to i tak właśnie teraz jest szczególna szansa na…
Czytaj więcej:No pozamiatane. Nie wiem od czego zacząć bo jeszcze się trzęsę!!! Pobudka przed 6 rano kawa uzbrojenie wędki w domu żeby nie marznąć nad…
Czytaj więcej:Dobiegła końca nasza całoroczna rywalizacja w ramach Grand Prix haczyk.pl 2019! Regulamin premiuje najbardziej uniwersalnych wędkarzy, więc tym…
Czytaj więcej:Grand Prix haczyk.pl 2018 dobiegło końca. Poziom był bardzo wyrównany, złowiono wiele pięknych ryb. Doskonałą formę potwierdził Budek,
Czytaj więcej:Dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. Nieludzka pora pobudki i nabrzmiałe jeszcze snem powieki, ledwie zmrużone dwie godziny wcześniej, nie…
Czytaj więcej:Gdyby ktoś dziś spytał się z czym kojarzy mi się jesień lub co oznacza dla mnie ta pora roku, odpowiedź za pewne nie będzie dla nikogo…
Czytaj więcej:Parafrazując klasyka: kleń jaki jest każdy widzi, ale nie każdy potrafi go złowić. Dlaczego? W tej serii artykułów powiem Ci co zrobić, aby…
Czytaj więcej:Zima to świetny czas na wędkarskie majsterkowanie. Teraz również miłośnicy gum mogą wykonać własną przynętę w warunkach domowych. Jak to…
Czytaj więcej:Kwiecień jest okresem kiedy lin i karaś budzą się na dobre z zimowego letargu i ruszają na wyżerkę, "budujac masę" przed tarłem...
Czytaj więcej:Przed pracą mini zasiadeczka, rozgrzeweczka przed jutrzejszym wędkowankiem...Raniutko w autko i w dróżkę, co by przed słoneczkiem zdążyć
Czytaj więcej:Zbiorczo podsumuję moje listopadowe łowy feederem. Miesiąc zacząłem od łowienia w nurcie aby stopniowo przenosić się w nieco spokojniejsze…
Czytaj więcej:Brak chęci do żerowania u drapieżników skłonił mnie do zapolowania na "grubą białą rybę". Szczęście uśmiechnęło się do mnie podczas…
Czytaj więcej:Klenia złowiłem 9 marca na rzece Nene. Nad wodę przyjechałem jak zwykle okolo 7. Było około 8 stopni, woda dość mętna, szybko przygotowałem…
Czytaj więcej:O zanętach znanego wielokrotnego mistrza świata Marcela van den Eynde słyszał niemal każdy spławikowiec. Wielu z nich uważa iż są to…
Czytaj więcej:Moje osobiste wojaże z tyczką nabierają tempa. Powszechnie uważana metoda za wyczynową, góruje podczas moich rekreacyjnych wyjazdów na ryby.
Czytaj więcej:Redaktor Jaceen to nie tylko doskonały spinningista- od jakiegoś czasu zakochał się również w muchówce. Tym razem zaprosił sympatyków…
Czytaj więcej:Mocno się wahałem przed decyzją nabycia sprzętu muchowego. W mojej głowie był zakorzeniony wizerunek, że ta metoda jest zarezerwowana dla…
Czytaj więcej:”Warto spróbować wędkowania nocnego. Możemy wtedy trafić na bardzo intensywne żerowanie ryb”. Jest to cytat z książki Adama Sikory pod…
Czytaj więcej:Niedziela, sklepy zamknięte nudaa... Syna lenistwo ogarnia nigdzie tyłka nie chce mu się ruszyć tylko granie mu w głowie... Wyciągam imadło i…
Czytaj więcej:Pod koniec listopada wraz z Jackiem gościliśmy grupę wędkarzy, było dwóch z Polski (świeżo upieczony Mistrz świata Grzegorz Zarębski i…
Czytaj więcej:Królestwo szczupaków - taki właśnie epitet przewija się w rozmowach najczęściej, kiedy mówi się o rejonie archipelagu Blekinge.
Czytaj więcej:Biała Przemsza to rzeka obdarzona przez matkę naturę, lecz pokrzywdzona przez człowieka. Jej nietuzinkowa uroda i mroczny charakter stawiają ją
Czytaj więcej:Produkty ręcznie wykonywane z roku na rok zyskują na popularności nie tylko w branży wędkarskiej. Coraz więcej Klientów oczekuje…
Czytaj więcej:Stojąc przed wyborem niedrogiego kołowrotka do mojego szczupakowego kija, zadałem sobie kilka pytań. Gdzie najczęściej będę łowił? W wodach…
Czytaj więcej:Firma Tokarex - znany na rynku dystrybutor pontonów, oferuje znakomitej jakości akumulatory - KOYOSONIC - jednego z czołowych producentów na…
Czytaj więcej:Marka Mikado od lat cieszy się uznaniem wędkarzy w Polsce. Tworzy ją grupa prawdziwych miłośników wędkarstwa, dlatego oferowany sprzęt…
Czytaj więcej:Jest lipiec. Pstrągowe rzeki odpoczywają po muszkarskim święcie jakim jest rójka jętki majowej. Spinningistów jest coraz mniej, brzegi rzek są już mocno zarośniete, do tego wszędobylskie owady zniechęcają do wędrówek po trudno dostępnym brzegu. Zaczął się sezon na suma, miesiąc łowi się już sandacze, a od dłuższego czasu można bawić się ze szczupakami i boleniami, więc na rzeczkach pstrągowych zostali sami zapaleńcy.
Jest piątek, piękny, upalny słoneczny dzień. Popołudniu kiedy upał trochę odpuszcza, pakuje sprzęt pstrągowy i ruszam na górną partie pewnej małej rzeczki. Rozkładam Team-Dragona i obławiam kolejno miejscówki, znam rzekę jak własną kieszeń. Łowię pstrąga za pstrągiem. Jednak nie są to rekordowe okazy. Spaceruje w świetnych okolicznościach przyrody, jest cisza, słychać tylko śpiew ptaków. Jest super, czuję że żyję. Mijam szybką płytką prostkę, która rozlewa się w świetną miejscówkę nad którą wisi zwalony konar drzewa. Zawsze gdy tutaj łowię przechodzą mnie ciary. Dwa razy straciłem tutaj wielkiego pstrąga.
Skradam się do miejsca. Po cichu, ukryty za nadbrzeżną roślinnością rzucam pod konar małego czarnego jiga. Wpada do wody, czuje że jest przy dnie, wtedy delikatnie podbijam wędke i jest ... mega branie. Pstrąg odjeżdża z nurtem, nie mogę go zatrzymać, czuje jak żyłka ociera się o zwalone konary drzew, czuję luz na wędce... urwał. No nie! Znowu to samo. Szkoda, na szczęście obędzie się tylko bez pamiątkowego zdjęcia, ryba nie ucierpi, spokojnie pozbędzie się przynęty na pojedynczym bezzadziorowym haku. Na dzisiaj mam dość, wracam na tarczy do domu.
Sobota znowu upał, a mnie ciągnie nad rzekę. Jadę do sklepu wędkarskiego po nową żyłkę, może tamta była już za stara i dlatego straciłem rybę, nie chce dzisiaj ryzykować. Popołudniu wyruszam. Tym razem jadę w dół rzeki, albo grubo albo wcale. Na tym odcinku łowi się pojedyncze wielkie pstrągi, jednak można chodzić cały dzień bez jakiegokolwiek brania. Jestem nad rzeką. Idę w górę, łowiąc na jiga. Przez kilka godzin nie mam brania. Postanawiam wracać, chyba nic już dzisiaj sensownego nie wymyślę. Obłowię jeszcze na szybko małym woblerkiem najlepsze miejscówki, dosłownie po rzucie. Wyjmuje z pudełeczka roztoczańskiego woblerka "Shreka", którego zapinam na agrafce. Dochodzę do długiej, głębokiej rynny kończącej się zakrętem z dziką burtą. Puszczam woblerka na koniec rynny, zaczynam zwijać żyłkę, przynęta schodzi głęboko, czuję jak obija się o dno. Nagle wobler przestaje pracować i czuję delikatne branie. Zacinam. Siedzi! Czuję mega opór, to jakiś potwór. Początkowo dosłownie nie mam nic do powiedzenia. Ryba wychodzi do powierzchni. Widzę różowy kolor. Tęczur. Wielki pstrąg tęczowy. Ma grubo ponad 70cm. Masakra. To król rzeki.
Muszę wygrać z nim walkę. Odjeżdża z impetem w dół rzeczki, wskakuje do wody, wchodzę w rynnę i idę za nim. Jest głęboko, podnoszę ręce do góry, w jednej mam podbierak w drugiej wędkę, przechodzę przez największy dół. Udało się ryba się nie zerwała, a ja mam ją już w płytszym miejscu. Jestem cały mokry, mam pstrąga koło siebie, próbuje podebrać go w podbierak, to nie ma sensu, mieści się tylko głowa. Rzucam podbierak na brzeg, muszę zrobić to inaczej. "Król" się wkurza, znowu odjeżdża raz do dna, raz do powierzchni waląc ogonem o tafle wody. Jest jazda... Ida ze nim już drugi zakręt, spokojnie ze 150 metrów. Jest nadzieja, ryba się męczy. Przypominam sobie jak podbierają łososie za ogon i tak właśnie próbuję go złapać. Nic z tego, za gruba nasada ogona, nie moge jej dobrze objąć. Zachodzę ją od boku i przyciskam całym ciałem do burty. Jest! Mam ją! Rzucam wędkę na brzeg. Łapię zdobycz dwoma rękami.
Cóż to jest za kaban! Największy jakiego widziałem. Wychodzę z nim na brzeg, nie mogę uwierzyć że udało mi się go wyholować. Robię szybko dwie pamiątkowe fotki, po czym wypuszczam "króla" z powrotem do swojego królestwa. Odpływa. Ja siadam na brzegu, nogi mi się telepią, opanowuje oddech, oglądam fotki. Wyszły. Na szczęście. Wykonuje telefon do swoich wędkarskich przyjaciół, opowiadam co mi się przytrafiło, odbieram gratulacje. Wciąż nie mogę uwierzyć. Jestem spełniony i szczęśliwy. To był dobry dzień. Taki który pamięta się do końca życia ...