
Byłem trochę w rozdrożu. Miałem ochotę pojechać na Ślęzę, ale nie dawały mi spokoju te duże odrzańskie klenie. Animacja z satelity wskazywała na deszcz…
Czytaj więcej:Od kilku sezonów uczę się łowić sandacze. Nie będę pisał o łowieniu na woblery, czy silikonowe przynęty. O tym można zapełnić cały dysk komputera.
Czytaj więcej:Wiosna to dla spławikowca czas płoci, jazi i kleni. Choć zmienna pogoda wpływa na zmienny apetyt ryb to i tak właśnie teraz jest szczególna szansa na…
Czytaj więcej:Założę się, że czytając tytuł niniejszego artykułu byłeś pewien, że oto przed Tobą kolejny wykład o tym jak: niemądrze jest nie mieć
Czytaj więcej:Wielki sukces Piotra Wróblewskiego- członka społeczności haczyk.pl (nick Budek)! Piotr wykazał się równą, wysoką formą przez cały rok.
Czytaj więcej:Pierwszy dzień wiosny mimo to sceneria zimowa. Dobrze, że temperatura wskoczyła na plus. Ostatnie dni nie dawały szans na wyprawę. Przenikliwie…
Czytaj więcej:Przy łowieniu boleni nauczyłem się, że przypadkowi należy pozostawić jak najmniejszy procent. Wszystko musi być dopracowane do niemal…
Czytaj więcej:Listopad, mroźny, smutny-jesienny miesiąc. Deszcz przeplata się z lekkim słońcem, a nawet śniegiem. Temperatury spadają już poniżej…
Czytaj więcej:Redaktor haczyk.pl- Jaceen jest doskonałym spinningistą i zapalonym fotografem. Z połączenia tych dwóch pasji powstał świetny film z pełnym…
Czytaj więcej:Noc... Cisza... Cisza w powietrzu przerażonym nagłym nadejściem chłodu. Spokój, którego prawie można dotknąć. Wszystkie problemy zostały za…
Czytaj więcej:To jest ryba, którą jestem przekonany- miałem wczoraj na kiju dwa razy. Pierwsze branie po zmroku i po zacięciu wiem, że to nie jest ani sandacz…
Czytaj więcej:Kwiecień jest okresem kiedy lin i karaś budzą się na dobre z zimowego letargu i ruszają na wyżerkę, "budujac masę" przed tarłem...
Czytaj więcej:Zbiorczo podsumuję moje listopadowe łowy feederem. Miesiąc zacząłem od łowienia w nurcie aby stopniowo przenosić się w nieco spokojniejsze…
Czytaj więcej:Haczyk jest niepodważalnie jednym z najważniejszych elementów zestawu wędkarskiego. Niemal wszyscy wędkarze przywiązują do niego bardzo dużą
Czytaj więcej:Sięgając pamięcią do początków mojej przygody z wędkarstwem przypominam sobie moje pierwsze wyprawy ze spławikówką... Było to parę
Czytaj więcej:Klenia złowiłem 9 marca na rzece Nene. Nad wodę przyjechałem jak zwykle okolo 7. Było około 8 stopni, woda dość mętna, szybko przygotowałem…
Czytaj więcej:Redaktor Jaceen to nie tylko doskonały spinningista- od jakiegoś czasu zakochał się również w muchówce. Tym razem zaprosił sympatyków…
Czytaj więcej:Od kilku sezonów uczę się łowić sandacze. Nie będę pisał o łowieniu na woblery, czy silikonowe przynęty. O tym można zapełnić cały dysk…
Czytaj więcej:Z lodem nie ma żartów, piszę to jako nie wędkarz a strażak PSP, który zimą ma do czynienia z akcjami ratunkowymi wędkarzy pod którymi…
Czytaj więcej:Mija trzeci sezon, gdy podjąłem próbę łowienia nocą sprzętem muchowym. Mało dostępnych informacji, nikt ze znajomych tak nie łowił. Trzeba…
Czytaj więcej:Bornholm, duńska wyspa w południowo-zachodniej części Bałtyku, zamieszkiwana przez 41 tys. mieszkańców. Takie i inne informacje można…
Czytaj więcej:Królestwo szczupaków - taki właśnie epitet przewija się w rozmowach najczęściej, kiedy mówi się o rejonie archipelagu Blekinge.
Czytaj więcej:Nadszedł wreszcie dzień wyjazdu, na który zawsze czekam z utęsknieniem (pewnie nie tylko ja). Spotykamy się wszyscy jak co roku u kolegi Wojtka,
Czytaj więcej:Jezioro Skulska Wieś położone jest na terenie gminy Skulsk w powiecie konińskim. Teren ten wchodzi w skład Pojezierza Wielkopolsko-Kujawskiego i…
Czytaj więcej:Kolory zmieniają się jak w kalejdoskopie. Wszystkie możliwe kombinacje barw, kształtów długości są na wyciągnięcie ręki. Mam wrażenie,
Czytaj więcej:Dzisiejszym bohaterem jest kołowrotek Shimano JDM (wew. rynek japoński) Ultegra 05'(odpowiednik europejskiego stradic'a). Fabrycznie wyposażona w…
Czytaj więcej:Podczas Wędkarskiego Weekendu we Wrocławiu, uznany spinningista Roman Gawlas prezentował jak zrobić własny wobler. Zapraszamy do zapoznania się
Czytaj więcej:Tym razem zostałem zainspirowany do napisania artykułu przez jednego z naszych kolegów który w czasie rozmowy zasugerował opisanie jakiegoś
Czytaj więcej:Relacje znad tego jeziora przekazywane pocztą pantoflową, na początku tylko w wąskim gronie, brzmiały jak groteskowa opowieść. Zachwycały i budziły wyobraźnię niezliczoną ilością dużych, często monstrualnych szczupaków. Brzydziły, wzbudzały wstręt do wędkarzy tłukących w beret wszystko bez opamiętania. Takie rewelacje musiały odbić się głośnym echem, w rezultacie doprowadziło to do katastrofy.
Spinningiści z najdalszych zakątków okręgu zjeżdżali się codziennie, by dołączyć do dziesiątek innych, w większości zwabionych łatwym szczupaczym mięsem jak muchy latem do świeżego gówna na zielonej łące. Nierzadko dochodziło do kłótni o miejsca parkingowe, wyścigi łodzi w kierunku najlepszych miejscówek. Jednym słowem dzicz. I to w wydaniu wędkarzy każdej klasy. Bogaci z wielkimi łodziami uzbrojeni po zęby w najlepszy sprzęt i nie lepsi mniej zamożni na drewnianych krypach z żywcówkami, nie jedną czy dwoma! Nawet z czterema! Młodzi i starzy. Każdy łowił, nie każdy tłukł ale prawie każdy milczał. Pojedyncze głosy sprzeciwu zostały zagłuszone przez chichot drani ubijających szczupaki. Przedstawiciele PZW mieli to głęboko w poważaniu, "Trzeba było dzwonić po służby". Pseudo SSR powiatu nie zrobiła nic! Przybyli, zobaczyli, na chwilę wystraszyli. Odjechali i od nowa wszystko bili. Ponad limit, bez umiaru.
Rok po tych wydarzeniach zapisanych na czarnych kartach w historii PZW, z nadzieją i lekkimi obawami mam zamiar wędkować nad tym jeziorem. Wyprawa na szczupaki była planowana od początku października. Życiowe perypetie kilkukrotnie przesuwały ostateczny termin. W rezultacie dopiero drugi weekend listopada pasował idealnie. Żadna siła nie miała prawa nam w tym przeszkodzić. Nietypowa listopadowa pogoda, wprawiała nas w dobre samopoczucie. Rzadko przebijające się promienie wschodzącego słońca przez cienką warstwę chmur oświetlały krajobraz wokoło. Ciężkie ołowiane chmury w ślimaczym tempie snuły się po horyzoncie. Miejscami malowniczo zielone ostatnie kępki trawy przykrywały kolorowe liście spadające z drzew, kontrastując z wszech obecną szarością, błotem i pustką koron drzew. Po rozłożeniu sprzętu, przygotowaniu pontonu i silnika. W pierwszym rzucie wybraliśmy południowy kraniec jeziora. Nie była to pochopna decyzja, nie bez powodu wybraliśmy to miejsce. Delikatny stok schodzący do najgłębszego miejsca w jeziorze. Z niewielkim blatem na głębokości 5m. Tam muszą być ryby!
Ustawiliśmy się na środku zatoki, w kierunku głęboczka. Żeby mieć możliwość obłowić najgłębsze i najpłytsze rejony. Dzięki informacjom pozyskanym od znajomych wędkarzy dowiedziałem się o istnieniu całkiem niezłej populacji okonia. Która miała więcej szczęścia i nie dostała tak mocno w kość jak zębacze. By być w miarę uniwersalnym zabrałem na pokład tylko jedną wędkę Cortez Pike Spin cw 9-25g. Bezproblemowo obsługuje 9cm Divery na 10g główkach skierowane pod łowienie okoni . Również największe Longinusy, Shady i średnie wahadłówki pracowały pod tym kijem tak, że nie pogardziłby nim wytrawny spinningista.. Pierwszy kontakt z rybą mam kilka minut po zrzuceniu kotwic, celny rzut pod resztki grążeli w kierunku odpływu. Najpierw podbicie, zacięcie, pusto. Drugi rzut i jest branie! Precyzyjny hamulec zagrał oddając linkę silnej rybie. Podkręciłem lekko pokrętło by jej niepotrzebnie nie męczyć. Krótki hol kończy w podbieraku szczupak 2,2 kg, 67 cm. Ugryzł 12 cm longinusa w kolorze perłowym z czarnym grzbietem. Pstryk! Fotka i wraca w doskonałej kondycji do wody.
Tym faktem obudziła się w nas nadzieja na całkiem dobry połów. Obławiam skraj grążeli na płyciźnie. Zmieniłem przynętę na mniejszą aby dać sobie szansę na złowienie garbusa. Prowadząc po dnie perłowego Divera mam kolejne branie . Skubanie, pukanie. Charakterystyczna drgająca praca wędziska. Szczupak to nie jest, no to chyba mam okonia. I to nie byle jakiego. Przepiękny 41 cm Okoń! Aż krzyknąłem z radości. Tu faktycznie są niezłe garby. Do końca dnia naliczyłem kilkanaście okoniowych brań.
Dalsze penetrowanie minęło bezowocnie, było kilka podbić, skubnięcia przynęty ale bezskutecznie. Czułem się spełniony dzięki pięknej jak na listopad pogodzie i równie godnych pochwały drapieżników. Przed zakończeniem rzucam kilka razy seledynowym diverem pod lezące w wodzie drzewo. Tak od niechcenia, pozwalam opaść przynęcie, nie napinam linki. Z letargu wyrwało mnie szarpanie szczytówki. Jestem w małym szoku, zacinam i wyciągam niedużego 55cm szczupaka. Rozbudzony z monotonnego ciągu rzutów szukam w torbie małej wahadłówki. Stara i sprawdzona alga nr 1. Skuteczna w 100%. Paręnaście rzutów pod drzewo i co? I szczupak 60 cm.
Wyobraźmy sobie jak bardzo piękne i rybne było to łowisko przed udostępnieniem tej wody dla wędkarzy PZW. Setki dużych, długich, grubych szczupaków bezpowrotnie zniknęło pożartych przez podobno cywilizowanych ludzi. Mam co do tego spore obiekcje. Nie jedno łowisko w Szwecji nie ma takiej populacji drapieżnika, jakie miało to kilka lat temu. Tego już nie ma i nie będzie na pewno dopóki, dopóty pozostanie ona ogólnodostępna pod władaniem PZ.
Łukasz "Zielan" Zieliński