Witam. Ostatnio z kumplem udałem się na połów w okolice Mysłakowic, niestety wyprawa nie skończyła się dobrze. Z racji iż silnik w mojej łódce (romana) zatarł się z niewiadomych przyczyn. Wzięliśmy ponton Jacka. Na początku pływało się nim wyśmienicie, zaś pech chciał że nie zauważyliśmy gałęzi okolicznych zarośli. Ponton przebił się. Do brzegu na szczęście nie było daleko. Na szczęście straty nie licząc pontonu (Ponton JILONG Fishman 300 Set) nie były duże, bo tylko puszka kukurydzy i pół chleba. I teraz pojawia się pytanie, kupić lepszy ponton, naprawiać łódź czy kupować nową porządną z sonarem i innymi bajerami? Z góry bardzo dziękuję za pomoc przepraszam jeżeli temat już się pojawił jestem tu nowy