Witam. Pisze zapewne w zlym dziale ale prosze nie kasowac tego tematu do czasu az uzyskam odpowiedz.
Otoz mam stawek juz od 2 lat, nie duzy, taki dla siebie. Przez te dwa lata wpuscilem dwa karpie (tradycja, ze na wigilie zamiast zjesc, ratuje jednego). Wiecej wpuszczac nie chce narazie. W kazda zime robie przerembel i "mieszam" wode. wczoraj podplynal pod przerembel karp, ledwo zywy. Wzialem go do wiaderka i wpuscilem w domu do wanny. To byl moj blad, poniewaz o niczym nie nie wiedzial jeszcze moj syn i moglem go po prostu zabic i zjesc. Niestety syn nie pozwala teraz na zabicie i twierdzi ze przetrzymamy go w wannie do czasu odwilzy (szybko sie nie zapowiada...)
Panowie doradzcie co zrobic? Moze rzeczywiscie karp wytrzyma? Wymieniam wode, wiec na brak tlenu narzekac nie moze. Nie wiem jak z jedzeniem...i co o tym wszystkim sadzic. W jaki sposob moglbym uratowac tego karpia? jak wpuszcze z powrotem do wody to na pewno nie wytrzyma...Staw ma glebokosc ok 2m. Z gory dzieki za odpowiedzi