Skocz do zawartości
tokarex pontony

wozju

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez wozju

  1. wozju

    Zalew Sulejowski

    Generalnie z leszczem jest nad zalewem coraz gorzej. Kłusownicza chołota i niestety też "wędkarze" - mięsiarze robią swoje. Ile to razy słyszałem na brzegu - "Panie kiedyś to było ryby, pełne siaty się wyciągało, nie było co już z tym robić to się rozdawało po ludziach"... Ręce opadają bo takich pacanów jest cała masa...Pozdrawiam prawdziwych wędkarzy
  2. wozju

    Zalew Sulejowski

    Byłem w tym roku już kilka razy w Zarzęcinie, mało wędkowałem bo zająłem się głównie pracami na działce, ale z tego co mogę Wam napisać na temat ryb to skubią głównie małe płotki i leszczyki na delikatne zestawy. Ponoć zdarzają się też duże płocie,ale ja żadnej takiej w tym roku nie złowiłem. Tym rybom jednak warto już dać jednak spokój, bo lada moment pójdą na tarło i brzuchy mają pękate od ikry. Ja czekam już na 1 maja, wtedy obowiązkowo pobrodzę ze spinningiem za szczupakiem. Pozdrawiam
  3. wozju

    Zalew Sulejowski

    Co do zalewu to jest on nękany przez kłusowników i to jest największy problem prócz plagi sinic od których w okresie letnim woda jest dosłownie zielona i to nie tylko przy brzegach. Niektóre źródła przebąkują nawet o tym że zalew umiera. Trzeba coś w końcu z tym zrobić i my wędkarze nie możemy pozostać tu bierni! To zdecydowanie większy problem niż zastanawianie się na jaki kolor błystki mogą wziąć nieliczne już, zdziesiątkowane szczupaki (a raczej szczupaczki). Jeśli ktoś ma jakieś informacje na temat działalności (lub jej braku...) na rzecz ochrony naszego zalewu niech podzieli się nimi na tym forum. Może udałoby nam się skrzyknąć jakąś wspólną inicjatywę, sygnalizować problem gdzie tylko się da. Polska niestety nadal jest ekologicznym ciemnogrodem (patrz ostatnio wracający temat doliny Rospudy). Jeśli nic z tym nie zrobimy na ryby niedługo będziemy jeździć do Szwecji.
  4. Cześć, mam na imię Piotrek i jestem z Łodzi. Wędkuję odkąd tylko sięgam pamięcią. Łowię głównie na wodach stojących, różnymi metodami. Od 2 lat zajmuję się jednak przede wszystkim spinningiem. W przyszłym sezonie zamierzam więcej czasu poświęcić wędkowaniu w rzece, ale zdecydowanie najczęściej planuję pojawiać się nad zalewem sulejowskim. Wędkowanie tam chcę rozpocząć tradycyjnie pod koniec marca, nastawiając się z pickerem na grube płocie. Pozdrawiam
  5. wozju

    Zalew Sulejowski

    Oczywiście także życzę wszystkim koleżankom i kolegom "po kiju" wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku i oby nasze łowiska były coraz to piękniejsze i coraz bardziej rybne...
  6. wozju

    Zalew Sulejowski

    No coż, w tym roku obławiałem zalew spinningiem z łódki dość regularnie,ale wyniki miałem delikatnie mówiąc bardzo słabe. Nastawiając się przede wszystkim na sandacza udało mi się złowić na 1.VI na rozpoczęcie sezonu 1 sztukę 50 cm i to było na tyle jeśli chodzi o sandacze na ten rok! Czasem trafiał się szczupak (największy 63 cm - na gumę z opadu) i ładne okonie, złapałem też kilka boleni. W przyszłym roku może uda mi się połowić z echosondą, więc może to pozwoli mi dostać choć kilka przyzwoitych sandaczy. Co do pomysłu całkowitego zakazu zabierania ryb to jestem przeciw, bo okaleczanie ryb dla sportu i ubieranie to jeszcze w płaszczyk humunizmu i etyki mnie po prostu śmieszy. Nie tędy droga. Myślę że wystarczy poprawić chory regulamin PZW, który pozwala zabierać 3 szczupaki czy sandacze dziennie! Obstawiam że uczestnicy tego forum to wędkarze świadomi i wiedzą co to oznacza w praktyce, więc daruję sobie opisywanie konsekwencji tych skandalicznych przepisów. Zamiast tego napiszę jak ja to widzę. Uważam że zamiast pozwalać zabierać 3 sztuki cennych drapieżników dziennie, myślącym wędkarzom (chyba o takich członków panom działaczom PZW chodzi, prawda?...) zupełnie wystarczy limit 2 ryb tygodniowo z gatunków szczupak, sandacz, powiedzmy 2 okonie dziennie i 1 sum na miesiąc. Konieczny jest też wymiar max, po przekroczeniu którego rybę bezwzględnie należy wypuścić np. 65 cm sandacz. Od razu po złowieniu rybę obowiązkowo wpisywalibyśmy w rejestr albo zwracali jej wolność. Brak takiego wpisu lub przekroczenie limitu musiałoby nieść ze sobą bardzo wysokie kary - pieniężne i okresowo pozbawiające praw do wędkowania. Bardzo istotna jest tu nieuchronność kary, co można by było uzyskać przyznając powiedzmy 50% wysokości wypisanego mandatu na konto strażnika który wytropił wykroczenie. Zmniejszałoby to też ryzyko łapówek, a wysokie prowizje za mandaty mobilizowałyby strażników do rzetelnej pracy. Co sądzicie o takich pomysłach?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.