Na Riwierze masz kanały, które łączą się z morzem w nich łowi się ładne rybki na robaczki wygrzebane z linii brzegowej. Spławik maksymalnie jedno gramowy. W morzu łowi się z gruntu ale tylko w nocy, w dzień nie chcą brać. Próbowałem łowić na gumki ale bez efektów, odnośnie pilkerów nie wiem, być może.
Trudno by się łowiło na spławik na 40 metrach głębokości. Bombkę miał byś cały czas pod kijem, bardziej by przeszkadzała niż pomagała, branie jest widoczne na szczytówce, to są morskie ryby a nie nasze słodkowodne płotki. Przygotuj się na makrelę, weź ze sobą ołowianki a na miejscu kup sobie pilkery im tańsze tym lepsze 10 koron za sztukę, gramatura 40-80 gram.
orwe, spławik odpada ze względu na silne prądy. Krewetki są dobre, można je dostać dość tanio w jednym z marketów. Połów na nie polega na ciągłym podciąganiu ze względu na kraby.
Bardziej chodziło mi o przykład z własnego podwórka, gdzie wcześniej na danym akwenie łowiło się małe linki a dzisiaj nie a jako argument podane były inne zbiorniki nie należące do PZW na których mały lin występuje. Faktycznie ryby hodowlane są kąpane w środkach chemicznych, które mogą wpływać na płodność ale myślę, że tu bardziej chodzi o brak roślinności w której narybek mógłby się ukryć przed drapieżnikiem.
Co do rozmnażania się karpia w naszych wodach to sprawa dla mnie jest oczywista, przy odpowiednich warunkach będą ''dzieci'' jak to ktoś napisał. Inna rzeczą jest pytanie dlaczego nie łowimy małych karpików. Z moich obserwacji na stawach hodowlanych wynika, że małe karpie są zbyt powolne w stosunku do innych gatunków ryb o podobnej wielkości aby uciec przed drapieżnikiem i to one w pierwszej kolejności stają się jego pokarmem. W stawie w którym był trzymany szczupak, karaś i karp po spuszczeniu wody nie było w nim karpi. Dzisiaj nad wodą usłyszałem '' teorie spiskową'' która mówi że przyczyną braku rozmnażania karpi jest lobby hodowców, którzy sprzedają bezpłodne karpie dla PZW aby mieć możliwość ciągłego zbytu ryb. Jako przykład podany był także narybek lina, którego nie łowi się na wodach związkowych. Trudno mi się z tym zgodzić ale może coś w tym jest.
Osobiście nie jestem zwolennikiem metody ,,złów i wypuść'', gdyż ma ona swoje wady, ale uważam że każdy okręg powinien mieć taki zbiornik na którym tę zasadę należało by wprowadzić, gdyż jest to jedyny sposób, gdzie można było by połowić większe okazy. Wolałbym aby na śląsku takim zbiornikiem była to Kozłowa Góra chociaż Dzierżno też może być.
Nikogo nie powinno obchodzić moje stanowisko wędkarskie podczas łowienia czy torebka leży z tej strony a butelka z tamtej. Jednakże po opuszczeniu stanowiska już tak. Kary powinny być skuteczne i odstraszające. 200 zł. to żadna kara to zachęta co najmniej 10- cio krotność tej kwoty łącznie z pozbawieniem karty wędkarskiej i zakazem zbliżania się do wody. Gwarantuję wam, że to by przyniosło efekt, sam osobiście bym się przyczynił do tego aby tylko pozbyć się weekendowego buractwa za cenę spokoju. Oczywiście to mrzonki, znając politykę PZW lepiej niech srają byli tylko składki płacili. Pewnym wyjściem z tej sytuacji byłaby dodatkowa opłata na sprzątanie. grand, wiem że koło z Ząbkowic zorganizowało takie sprzątanie a po nim miał być grill ale nie wiem jak było z frekwencją bo nie trafili z pogodą.
Regulamin odnośnie sprzątania stanowiska działa w myśl zasady; dajcie mi człowieka a udowodnię mu winę. Proponuję regulamin, który byłby jeszcze skuteczniejszy np. wędkarz przechodzący w odległości 50 metrów od stanowiska musi je posprzątać. Oczywiście przejaskrawiam sytuację, jest to absurd tak jak jak sprzątanie po kimś jest to niesprawiedliwe, tak jak system który ten regulamin tworzył. grand, dowiedz się jakie koło opiekuje się danym stawem i zadzwoń do nich, z tego co wiem na wiosnę organizują takie sprzątanie i pewnie będziesz mógł do nich dołączyć i spędzić czas miło i pożytecznie.
Wyposzczony po zimie pojechałem na targi aby zobaczyć co nowego wchodzi na rynek. Tradycyjnie na targach dominował karp z woblerów Tarnusa i Dąbrowskie, z ciekawostek sygnalizatory reagujące tylko na rybę nie na wiatr i ruch wody. Zwiedzających nie zbyt dużo, tak że można było się poruszać bez ścisku. Pomimo, że dla mojego stylu łowienia nie było wystawców, to jednak parę rzeczy kupiłem. Ogólnie raczej na plus.
Akurat przed chwilą podawali w radiu w jaki sposób pozbyć się posmaku mułu. Karpie przetrzymywane są w potoku dwa tygodnie przez co oczyszczają się i tracą nieprzyjemny posmak. Koszt takiego karpia to 14 zł, za kilo, więc trochę drożej niż w markecie. Podobnie z leszczami, morski a śródlądowy to całkiem różne ryby w smaku.
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.