A odcinek sportowy na wisle no kill? Wystarczy np dac 1km od obrębu ochronnego na Przewozie, tak by nie było problemu o to że ktoś się czai bo jest na granicy 200m i w obrębie są ryby a niżej nie. Tylko by był pewien odcinek gdzie wiesz że są ryby i możesz sobie połowić i powiedzieć spokojnie kumplowi, że biorą a nie, że złapałem bolka ale już tam nie idz bo jest w zamrażarce.
Co z tego, że kiedyś każdy mówił co to się działo, ile to ryb było... A jak jest teraz?
A co do dziadków PZW ciekaw jestem ilu z nich siedzi na tej wiśle i łowi..? Znając życie zostają sobie przy tych swoich stawach zarybianych karpikiem co roku, a Wisłe mają gdzieś bo ani dojechać ani dojść, bo już nie te lata, a nad stawik wjedzie i łowi siedząc w aucie.
Ja nie mam nic przeciwko starszym i ich łowieniu, ale ich podejściu w stylu: zakaz brania białka? jak to?? Trzeba być na nie!
Kwestia jest taka że więcej młodych łowi, ale nie przychodzą na zebrania, a dziadki co mają innego do roboty kiedy nie da się łowić?
Czemu na górskich odcinkach są takie miejsca jak no kill? Bo tam już te stare dziadki(nie obrażając tych prawdziwych wędkarzy)mięsiarze nie docierają tak łatwo więc nie mają swojego interesu tam.
Kłusole zawsze trafią tam gdzie są ryby i dadzą sobie radę w zaroślach. Do tego małą rzeczkę łatwo wyczyścić całkiem z ryb więc dla wszystkich oczywiste jest że no kill na małym siurku jest potrzebny. A na takiej otwartej Wiśle? To bardzo błędne myślenie, że wiśle nic nie trzeba robić bo jest niezniszczalna. Moim zdaniem JEST ZNISZCZALNA! Już dzisiaj jest bardzo zniszczona, a będzie tylko gorzej.
Na przewozie jest sporo spiningistów, którzy rozumieją ideę złów i wypuść. W biały dzień kłusol albo mięsiarz nie odważy się dać rybie w łeb jak 8 wędkarzy jest na horyzoncie. Niektórzy z tych stałych bywalców przewozu są w SSR. A jak będzie więcej ryb? To i wędkarzy się więcej zjedzie i samokontrola będzie większa.
Różnica między ilością ryb w obrębie, a tym co jest niżej jest ogromna. Ale co z tego? To jest dzisiaj tylko raj dla kłusoli. Panowie z tamy sami chętnie by połowili.
A jakby poniżej obrębu było łowisko sportowe,przyciągnie sporo wędkarzy, do tego SSR, to taki obręb byłby fajnym i w miarę chronionym matecznikiem.
Smutne jest to ze wszystko opiera się na mentalności ludzi, która się nie zmieni z roku na rok, ale na to trzeba pokoleń i najłatwiej, co wydaje sie banalne, to gdyby ryby miały święty spokój podczas tarła i ten kłusol dał im by się wytrzeć, to nie było by takich problemów z górnym i dolnym wymiarem...
Jeśli nikt nic nie powie, to nic się nie zmieni, ale z czasem dobre hasła są popierane przez ludzi. Wielu wędkarzy już teraz bez przymusu łowi i nie zabija bo wiedzą że rzeka/jezioro sama sobie nie poradzi.