Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

zanęta z chleba


erwinnf

Rekomendowane odpowiedzi

w wakacje dużo wędkowałem na wsi u rodziny.

znajduje sie tam ładna rzeczka (szerokość ok. 10m srednia głebokość ok. 1,5m mały uciąg).

w pobliżu jest kilka niewielkich stawów (przeciętna glębokość do 2m) z ktorymi rzeka jest połączona.

w rzece przewaza płoć, leszcz, a w stawach jest także sporo linów, karasi i troche karpia.

miejscowi nęcą głównie ziarnami oraz chlebem. poczatkowo nęciłem zanętą GSM Gutkiewicza i niestety nie miałem lepszych wyników od miejscowych.

Stąd moje pytanie: czym mogłbym wzbogacić zanetę z moczonego chleba i czy wogole ma sens jej stosowanie? ja dodawałem do niej rozdrobnionej kukurydzy.

zastanawiam sie czy mógłbym dodać: kasze kukurydzianą, mielony słonecznik lub konopie ( nie będzie przeszkadzać linom i karasiom?), płatki owsiane.

chodzi mi o kompozycje skladników ktora bedzie dobra zarówno na płoć i leszcza ale jednocześnie nie będzie przeszkadzać linowi i karasiowi.

Przygotowałem też propozycje prostej zanęty:

2 części bułki tartej( czy nadade sie sklepowa bułka tarta którą dobrze wyprażę?)

1 część kaszy kukurydzianej

1 część w połowie zmielonych płatków owsianych

1/2 części prażonego następnie mielonego słonecznika lub konopii

plus odpowiednia ilość ziemi z kretowiska, robaki, kukurydza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon
  • 7 months later...

Swojego czasu na pewnym stawie w Sieradzu nęciłem tylko i wyłącznie chlebem. Chleb musiał być stary, najlepiej twardy jak kamień, długo moczyłem go w wodzie, potem mocno odsączałem i do wody. Oczywiście ilości zgodne ze zdrowym rozsądkiem by nie psuć łowiska. Stary, wymoczony, dobrze odsączony chleb powoli tonie, więc osiąga się dwa efekty. Po pierwsze zwykłe nęcenie gruntowe, po drugie tworzy się "mgiełka", która zwabia ryby. Staw był raczej z tych mulistych, woda stojąca, niezbyt głęboko. I chleb był na tym stawie zanętą najlepszą i zasadniczo jedyną sprawdzającą się. Lin, leszcz, karaś, płoć podchodziły aż miło. Nęcenie zanętą kupną, pszenicą czy czymkolwiek innym nie przynosiło efektu żadnego. Jeden był warunek, musiał to być najprawdziwszy stary chelb, a nie kajzerka, czy chleb o nazwie "codzienny" z Carrefoura.

Dziś staw prawie całkowicie zarósł, woda po kostki i tylko z wielkim sentymentem i prawie z łezką w oku patrzy się na niego wjeżdzając do Sieradza ze strony Łodzi... :sad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.