Ostatnio wypalam swoje zapasy pecha, oby końcówka roku była gruba i wszystko wtedy będzie szło po mojej myśli... Podczas długiego weekendu na rodzimych wodach w ciągu dwóch dni tracę 4 fajne szczupaki... w sobotę spada mi 60 + i ok. 75 wychodzi pod same nogi idąc za przynętą około 15m. Żadne cuda nie potrafiły go sprowokować. Następny dzień to spad zaraz po braniu i puste branie z płytkiej wody... obydwie ryby miały co najmniej 70, na pamiątkę zostawiły mi tylko wiry po tym jak zawijały. Natomiast na Odrze nie mogę od dłuższego czasu się wstrzelić. Miałem co prawda spotkanie z wąsatym, którego oceniam na ok. 1,5m, niestety wygrał. Wczoraj wreszcie udaje mi się coś złowić, nieduży kleń miał wielką chrapkę na Reno Killera 10cm. Oby to był zwiastun czegoś dobrego.