Nadwodnik
Użytkownik-
Liczba zawartości
46 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Nadwodnik
-
No to i ja dorzucę coś od siebie. U mnie karpie przystępują do tarła praktycznie co roku, przynajmniej w latach kiedy są dość ciepłe zimy (jak np. ostatnich kilka) i lód wcześnie ze stawów zejdzie. Kiedyś tak nie było, ale te wodne świnie podniszczyły dość mocno brzegi i popsuły dno, tak że stawy się wypłyciły to i woda teraz jest cieplejsza. Skuteczność tego tarła zapewne jest niska, ale od wielu lat rok w rok widzę w stawach karpie z młodych roczników, a populacja mimo odławiania co roku jakiejś tam liczby osobników w celach spożywczych, nie zmniejsza się, a nawet jakby rośnie - przy czym ostatnie zarybienia były ok. 10 lat temu.
-
Dopóki za śmiecenie nie będzie jakichś naprawdę konkretnych kar, to się ze śmieciarzami nie wygra, dużo się kręcę po terenie, nie tylko nad wodą, i hałdy śmieci spotykam wszędzie. Regulamin mówi, że w promieniu 5m stanowisko trzeba posprzątać, ale w ubiegłym roku oznaczało to, że żeby wejść na niektóre stanowiska, musiałbym przyjechać ciągnikiem z przyczepą na śmieci. Co do kontrolujących, to ja w całej karierze wędkarskiej widziałem kontrolę o ile pamiętam ze 2 razy, z czego raz z daleka, a drugim razem kontrolujący przyszedł do mnie pogadać, ale widocznie dobrze mi z oczu patrzy bo nawet nie pytał o żadne dokumenty, albo to wpinka "PZW" którą mam wkręconą w czapce tak działa Co do Bzury, to w tym roku niestety nie pojawię się nad wodą wcześniej jak na jesieni i to o ile uda mi się w tym czasie zrobić prawko i kupić samochód. Póki co z braku czasu wtopiłem cały kurs, bo nawet nie miałem kiedy jechać na egzamin. Totalnie nie ma już z kim cisnąć nad wodę, większość znajomych woli w wolnym czasie bimbać w fotelu przed TV.
-
szczupak12 widzę że jesteś z Głowna - czasami tam w zalewie (tym największym) nie trafia się też sandacz ? Całe wieki temu gdy tam byłem ostatni raz (było to jakoś pod koniec lat 90-tych) to słyszałem w miarę pewne relacje, że sandacze tam bywały.
-
Na pewno można trafić pstrąga w Mrodze na całym odcinku od Kołacina w dół rzeki, a z rozmów ze stałym bywalcem tamtejszych wód, wywnioskowałem że w górę rzeki też są. Podobno populacja przetrzebiona ze względu na intensywne działania kłusowników
-
W tym roku złowiłem uszkodzoną szczytówkę i piankowego klapka, ale było bez emocji podczas holu. Natomiast kilkanaście lat temu łowiąc z gruntu na zalewie w Głownie, miałem "branie" po czym po dość długim holu wyciągnąłem typowe cynkowane wiadro, z wygnitym kawałkiem dna. Wiadro w trakcie holu trochę się szamotało i byłem na 100% pewien, że ciągnę jakąś większą rybę. Kumpel stał już z podbierakiem przy brzegu, jak zobaczył moją zdobycz zaczął dosłownie wyć ze śmiechu Również dość dawno, na jednym z jezior pojezierza leszczyńskiego przy ściąganiu gruntówki trafił mi się zaczep, ale jak trochę poszarpałem stopniowo puścił. Trochę się zdziwiłem, jak za moim zestawem z wody zaczęły wyłazić inne żyłki. Wyglądało jakbym od jakiegoś zaczepu oderwał cały pęk innych pourywanych zestawów, z tym że większość żyłek była bez haczyków, po prostu splątane kołtuny. Z pół godziny walczyłem żeby to wszystko powyciągać, żeby mi się nie bełtało na stanowisku
-
Też bym chętnie zobaczył jakieś dopłaty krajowe, jak za dawnych czasów. U mnie na ten przykład w okręgu raczej jest kicha, w tym sezonie powróciłem do wędkowania po dłuższej przerwie i niestety powrót mało udany, ten sezon jest zdecydowanie moim najgorszym w karierze, aż się zastanawiam poważnie czy w przyszłym roku nie dać sobie siana. Nad większe wody mam daleko, wręcz bliżej mam do innych okręgów, ale co z tego jak porozumień brak i nawet na tańsze dopłaty nie ma co liczyć. Kiedyś było tak samo, ale przynajmniej mając dopłatę krajową raz na jakiś czas pojechało się nad Wisłę czy gdzieś dalej nad Pilicę i było fajnie, nawet jak człowiek nic nie złowił można było to zwalić na nieznajomość łowiska a samo wyskoczenie gdzieś w nieznane było fajną rozrywką. Na te obecne jednodniowe (lub kilkudniowe) opłaty w złodziejskich cenach mnie raczej nie stać, podobnie jak większości moich znajomych.
-
Panowie (i Panie, jeśli zaglądacie do tego wątku ), poradźcie na jakim mniej więcej odcinku warto by się przyczaić na miętusa ? Planujemy powoli jakiś wypadzik, na wiosnę się nie powiodło, to może teraz będzie lepiej, tylko niezbyt wiemy gdzie uderzyć Dzisiaj taki rekonesansowy wypadzik w okolice ujścia Rawki, trochę pomoczyliśmy gruntówki i później porzucaliśmy spiningiem. Efekty zerowe, ale fajna pogoda była, ciepło i po południu słonecznie, to chociaż się przewietrzyłem przed kolejnym tygodniem ciężkich robót
-
A możesz zdradzić, jakimi technikami łowisz i jakich miejsc szukasz ? Obecne wypady to mój pierwszy większy kontakt z Bzurą. Wcześniej łowiłem dużo w Pilicy, która jak mi się wydaje ma słabszy uciąg (dokładnie tego nie jestem w stanie stwierdzić, bo teraz ze względu na porażki z porozumieniami nie mam dostępu do Pilicy, a jak miałem dostęp do Pilicy to tam jeździliśmy ze względu na znajomość terenu). W Pilicy szukałem dołków na zakolach albo przy przeszkodach, o ile pamiętam nie miałem nigdy większych problemów z utrzymaniem zestawu w miejscu nawet przy użyciu małego wagowo obciążenia, a rzucało się nawet centralnie w nurt. Łowiłem głównie na przystawkę z lekkim lub średnim spławikiem albo dość lekką gruntówką. W tym drugim przypadku od obciążenia do haczyka zostawiałem długi odcinek żyłki, żeby przynęta 'bełtała się' w wodzie. Podczas połowów na Bzurze te metody jakby się nie sprawdzają. Ostatnie 2 wypady - widać było dużo aktywności ryb, ale większych brań zero. Pod Maurzycami zajęliśmy stanowisko gdzie był kawałek spokojnej wody, chciałem trochę pobawić się przepływanką ale nurt za szybko mi ściągał spławik, przestawiłem się więc na dwie gruntówki i wyniki bliskie zeru. Tak teraz myślę, że mogłem jedną zrobić cięższą i jednak walnąć w nurt, który w tym miejscu wydawał się nie być aż tak silny. Wcześniejsza wyprawa w okolice Sobockiej Wsi - tam również łowiłem z gruntu, na pograniczu nurtu i spokojniejszej wody, ale żeby mi nie zasysało zestawu w nurt musiałem przywalić obciążenie 75g, a biorąc pod uwagę jeszcze wcześniejszą wyprawę, przygotowany byłem nawet na 100-150
-
Po kilku tygodniach 'nabierania doświadczenia' w łowieniu amura w takich warunkach, nabrałem przekonania, że gdy przewaga innych ryb nad amurami jest rzędu 100:1, stosowanie przynęt innych niż zielenina raczej mija się z celem. Bierze wszystko, tylko nie amury. Nawet na zielone przynęty trafiają się karpie, zwłaszcza jeśli danego dnia intensywnie żerują. Natomiast dobrą przynętą okazuje się trzcina. Regularnie wrzucałem do wody przywiązane małe snopki, zawsze prędzej czy później były poobgryzane lub praktycznie całkowicie zeżarte. Zacząłem więc łowić na trzcinę. Zestaw z przelotowym ciężarkiem kotwiczącym kawałek trzciny pływający po powierzchni. Przynęta robi jednocześnie za spławik. Najlepiej jeśli jakieś fragmenty są zanurzone. Parę razy w czasie zasiadek widziałem, jak amur zassał mi trzcinę i z nią powoli odpływał, a kilkanaście razy znikła mi w mgnieniu oka. Niestety ani razu nie udało mi się jak do tej pory skutecznie zaciąć, bo ciężko wyczuć dobry moment - trzeba poczekać wystarczająco długo żeby zassał fragment przynęty z haczykiem. Powoli doskonalę jednak technikę i myślę że w ciągu paru następnych wypadów uda mi się coś złowić.
-
Odświeżę trochę temat. Może któryś z forumowiczów bywa tam i mógłby powiedzieć, jak wygląda obecnie sytuacja na zbiorniku ? Ja ostatni raz byłem tam z 10 lat temu więc info mam z deczka nieświeże, a planujemy się wybrać w najbliższym czasie - może nawet ten weekend. Interesuje mnie m.in. czy da się połowić coś w tej 'dzikiej' części, czy też już całkiem pozarastało, oraz jak wygląda kwestia pozostawienia samochodu ? Czy są jakieś dodatkowe obostrzenia w regulaminie zbiornika (w necie nie mogę nic znaleźć) oraz czy na większym można łowić z wyspy ?
-
Popołudnie + nocka z soboty na niedzielę gdzieś w okolicach Maurzyc. Totalna lipa, 3 jazgarze + 2 okonie na 2 osoby. Do tego pogoda nie dopisała - deszcz + upierdliwy zmienny wiatr, chwilami dość silny, na okrasę drastyczny spadek temperatury.
-
No i byliśmy przesiedzieć nockę w okolicach Soboty. Brań dużo, ale często delikatnych i niewiele co udało się wyjąć. Natomiast miałem ciekawe zdarzenie, nad ranem jak już było widno miałem delikatne branie na czerwonego robaka, które po chwili zamieniło się w mocne branie. Ciągnąłem chwilę jakąś sporą rybę, która parę razy błysnęła mi w wodzie i w/g mnie był to pstrąg potokowy. Nagle ryba się 'odpięła', wyciągam zestaw a tam na haczyku mały okonek, dosłownie zmiażdżony zębami jakiegoś drapieżnika. Dużym problemem dla ludzi, którzy mają daleko, są okrutne chaszczory i trawa nad rzeką, miejscami po szyję. Następnym razem zabieramy kosę, bo wczoraj ostatecznie wylądowaliśmy na dość chyba słabym stanowisku właśnie ze względu na to, że w innych jakby lepszych nie było jak dojść do wody
-
Może i dobre, te moje są jednak niechlujnie wykonane i tak nie za specjalnie pracują, zwłaszcza w wodzie stojącej. Trochę tym porzucałem i póki co efekty zerowe.
-
To nie przypadek, duże wzdręgi atakują wszelkie robactwo i nawet imitacje małych rybek, testowałem wiele przynęt i obserwowałem zachowanie ryb, często płyną nawet za woblerami niewiele mniejszymi od nich i próbują skubać Niedawno poszedłem trochę się pobawić, rzucałem malutkim kopytkiem, dużo brań ale miałem problemy z zacięciem, potem zmieniłem na muchę - zabawa pierwszorzędna - mnóstwo brań w ciągu kilku sekund po wpadnięciu muchy do wody, zwłaszcza jak minimalnie dociążyłem i bardzo powoli tonęła. Brania bardzo agresywne, tak jakby ryby ścigały się do przynęty
-
Co to za ryba!!?? Proszę o pomoc w identyfikacji...
Nadwodnik odpowiedział trini → na temat → Tematy ogólne
Z prądem nikt na pewno nie wbijał, teren ogrodzony i pies by dupę skroił intruzom. Jeśli mówicie, że ten karaś jest srebrzysty, to znaczy że populację złocistych szlag mi trafił. Karasie występują u mnie jakby w 3 podgatunkach: taki jak na foto - trochę żółtawy, grubawy i lekko wygrzbiecony, drugi 'typ' to wyglądający j/w ale bez żółtawego odcienia, ładnie srebrzysty, również pękaty; a trzeci typ to też całkowicie srebrny, ale bardziej smukły, bez wyraźnie zarysowanego grzbietu i zdecydowanie chudszy. Być może wszystko to jednak japońce tylko o rodowodach z różnych miejsc. Swego czasu, jak było sporo karasia złocistego, to pamiętam że też występowały jakby dwie formy: duży, tak wygrzbiecony że prawie okrągły, wyraźnie żółtawo-złoty i mniejsze, chude, cienkie jak żyletki, ze złotym odcieniem ale bardzo ciemne, niektóre miejscami były prawie czarne - te chyba pochodziły od 'rodziców' z torfowiska. Praktycznie sam był na tyle drobnicy, to i sobie urósł Pewnie zdechł ze starości. -
Co to za ryba!!?? Proszę o pomoc w identyfikacji...
Nadwodnik odpowiedział trini → na temat → Tematy ogólne
A może te zniekształcenia to efekt po ataku jakiegoś drapieżnika, lub nawet dużej wzdręgi (które też zachowują się jak drapieżniki) w czasie gdy ryby były mniejsze, np. w fazie narybku ? Swego czasu myślałem że w stawie nie ma już żadnych drapieżników, do czasu aż na wiosnę tego roku nie znalazłem zdechłego okonia 55cm. Nie wiem jaki jest odsetek tych zniekształconych w całej populacji, myślę że maksymalnie kilka procent. Zdecydowanie wpływa to na poruszanie się ryby, sprawdzałem wczoraj 'pływalność' tego egzemplarza i rybka pływa o wiele wolniej od normalnych, ma też o wiele mniej siły, na dodatek wygląda to tak, jakby pływanie ją męczyło. Pewnie jeśli wpuszczę jakieś drapieżniki, to szybko zrobią porządek z tymi mutantami. Póki co ja poddaję je eutanazji , a kot ze smakiem wcina, nie patrzy czy ma garba czy nie Co do karasia to niespecjalnie jest czego gratulować, staw co prawda eksploatowany jako w miarę naturalny, ale ryby regularnie dokarmiane, to i rosną jeśli zostawi się je w spokoju. Takie ładne karasie wypuszczam z powrotem za sam ich wygląd -
Co to za ryba!!?? Proszę o pomoc w identyfikacji...
Nadwodnik odpowiedział trini → na temat → Tematy ogólne
To ktoś chyba musiał siedzieć nad wodą i w ryby walił pałką, dzisiaj złowiłem kolejną: A ten karaś to będzie złocisty czy srebrzysty ? W/g mojej wiedzy bym go zaklasyfikował do złocistego, ale one zawsze były u mnie dużo chudsze, a ten jest taki pękaty. -
Co to za ryba!!?? Proszę o pomoc w identyfikacji...
Nadwodnik odpowiedział trini → na temat → Tematy ogólne
Nie ma leszczy, to mały prywatny kawałek wody. Ostatni leszcz widziany był ponad 15 lat temu. 10 lat temu woda była spuszczona i nie było ani jednego, od tamtej pory nikt też ich nie wpuszczał - dopiero w tym roku mam zamiar. Z ryb spokojnego żeru są tylko wzdręgi, amury, karasie, karpie, liny i płocie. -
Co to za ryba!!?? Proszę o pomoc w identyfikacji...
Nadwodnik odpowiedział trini → na temat → Tematy ogólne
Mieszaniec czegokolwiek z leszczem odpada, bo w wodzie gdzie go złowiłem nie ma leszczy i nie było od wielu lat. Występują za to mieszańce wzdręgi z płocią, ale są normalne, prawie zawsze mają mniej lub bardziej czerwone płetwy i większość cech wzdręgi - w szczególności górny pysk. Te garbate stanowią mniejszość, początkowo sądziłem, że to jakiś uraz mechaniczny, ale jest ich na to za dużo. Może to jakaś wada genetyczna lokalnej populacji ? -
Co to za ryba!!?? Proszę o pomoc w identyfikacji...
Nadwodnik odpowiedział trini → na temat → Tematy ogólne
Trafiłem parę razy takie coś, da się to podciągnąć pod jakiś gatunek Nie jest to odosobniony przypadek, w tym roku dopiero pierwsza taka, ale w ubiegłym roku trafiałem tak zniekształcone egzemplarze w wymiarach od 4 do 25cm. -
Z albumu: Zwierzęta
Dziwna wzdręga, nie jest to odosobniony przypadek - trafiałem takie w różnym stadium wzrostu. -
Nęcę przy samym brzegu, czasami wręcz kępki moich zielonych zanęt dotykają samego brzegu. Nęcę w miejscu, gdzie widziałem jak w ubiegłym roku amury wyżerały trzciny, zacząłem więc robić im tam stołówkę i częściowo zdaje to egzamin, bo zanęta znika. Zanętę wrzucam w takich postaciach: Wyciągam sznurek i jest szybka weryfikacja, czy jest wyjedzona. Wczoraj np. koło południa wrzuciłem 2 kępki mleczu ( ) - wieczorem przed 22 poszedłem tam z wędką to mlecz już był obżarty. Największą trudnością w moim przypadku jest to, że do tej pory zawsze pierwsze przychodzą inne ryby, obojętnie na co bym nie łowił i o której nie siedział. Po holu 1-2 większych karpi mogę sobie darować już łowienie, bo na jakiś czas wszystko się płoszy.
-
Odświeżę trochę temat, ponieważ poluję na amury które praktycznie stały się szkodnikami w małym zbiorniku. Od jesieni (z przerwą na okres kiedy było zimno i lód) regularnie w jednym miejscu nęcę zieleniną. Żeby "towar" nie odpływał, zanętę wrzucam na sznurku. Wrzucałem zielone trzciny w całości, młode pędy trzcin, trochę sałaty a nawet (nie śmiać się ) liście mleczu i kończynę. Wszystko regularnie znika, nie zawsze z dnia na dzień (czasami jest 1-3 dni przerwy) ale zazwyczaj wyżarte jest do czysta, ostatnio to już się nawet zdarzało, że razem z odcinkami sznurka. W to samo miejsce raz na dzień czy dwa dorzucam trochę kukurydzy. Ze znikania "zanęt" wnioskuję, że amury regularnie odwiedzają to miejsce. Tylko jak mam się do nich dobrać ? Już nie raz czaiłem się tam z wędką, zależnie od użytej przynęty nigdy nie ma żadnego brania, lub okazjonalnie na warzywno-owocowe przynęty biorą karpie. Do tej pory próbowałem głównie pod wieczór, przed zachodem słońca, ale po zerowych efektach zacząłem dokładniej sprawdzać kiedy znika "zanęta" i zaczynam podejrzewać, że muszę zasiąść później albo wcześnie rano, zaraz w sumie idę próbować na godzinkę Może zasugerujecie jakąś przynętę, na którą skusi się amur ale karp nie tak chętnie ? Ostatnio próbuję na głąby od sałaty, ale to też prędzej czy później przyciąga jakiegoś karpika.