Nadwodnik
Użytkownik-
Liczba zawartości
46 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Nadwodnik
-
Zakupy sprzetu wedkarskiego w dyskontach i supermarketach
Nadwodnik odpowiedział P → na temat → Tematy ogólne
Mam podbierak identyczny jak oferują teraz w Lidlu, kupiony w ubiegłym roku. Ogólnie nie jest zły, ale po kilkunastu rozłożeniach i kilku pobytach na deszczu pod chmurką zaczął się rozlatywać, nie jest to poważna awaria - po prostu wymaga podklejenia plastikowych elementów lepszym klejem. Haczyki z lidla - tutaj trochę się naciąłem, kupiłem kiedyś jakieś o dziwnie brzmiącej nazwie typu Hiromatsu czy coś takiego, strasznie słabe - mam ich jeszcze trochę i używam do przyponów z żyłki max 0,15. W ubiegłym roku dwa razy hol większej ryby zakończył się wyciągnięciem samego trzonka haczyka. Natomiast świetliki z marketów są dobre jak ktoś np. łowi jedną nockę i jedzie do domu. Jeszcze nie spotkałem się z takim, który by nie świecił całą noc, a kupowałem w biedronie. -
Jak było dzisiaj na rybach ? - Kwiecień 2014
Nadwodnik odpowiedział pankowaty → na temat → Tematy ogólne
Dziś większość dnia spędzona na zbiorniku zaporowym na Mrodze - w Rogowie. W 2 osoby łącznie złowiliśmy 4 niewymiarowe karpiki i 1 płotkę, brań trochę było ale ogólnie bez szału. -
Gdyby ktoś z Brzezin lub okolic dysponował takim podrośniętym trochę materiałem zarybieniowym (oczywiście z legalnego źródła) to chętnie odkupię. Leszczyki dowolna wielkość, byleby były zdrowe i w dobrej kondycji, a okonki niech by miały chociaż te 20cm - potrzebuję paru, żeby przetrzebić drobnicę w stawie Ewentualnie jeśli ktoś wie, gdzie można takie ryby kupić, to byłbym wdzięczny za info - zwiedziłem ostatnio parę giełd i praktycznie poza karpiem/linem nic nie ma.
-
Próbowałem z małymi wahadłówkami w ubiegłym roku, wyniki podobne lub może ciut gorsze niż dla większych obrotówek. Z blach zdecydowanie najlepsze wyniki miałem na najmniejsze obrotówki. W obu przypadkach widać że często wzdręgi za blachami płyną, ale nie atakują. Z twisterami o tyle ciekawa sprawa, że nawet jak założyłem największego jakiego mam - około 8cm długości samego korpusu - wzdręgi go atakowały, widziałem jak skubały go rybki niewiele od niego większe. Jutro chyba spróbuję uzbroić ciut większego twistera w kotwiczkę lub hak z czerwonym albo żółtym chwościkiem, ale wystające za korpus - zobaczę jakie będą efekty.
-
Od jakiegoś czasu z dość dobrą skutecznością łowię średnie i duże wzdręgi na spining. Atakują dość agresywnie małe obrotówki wielkości '00' lub mniejsze, w jaskrawych kolorach. Często jednak widzę wzdręgi, nawet dość duże, która płyną za obrotówką, ale jej nie ruszają lub wręcz w pewnym momencie uciekają jakby się wystraszyły, więc dziś z ciekawości popróbowałem na małe, bardzo jaskrawe (żarówiasto żółte i pomarańczowe) twisterki. Średnio co drugi rzut uderzenie lub nawet kilka jedno po drugim, korzystając z wiosennej czystości wody, widziałem jak za przynętą płynęły często całe grupki wzdręg dosłownie bijąc się o twisterka. Niestety lipa z zacięciem - zauważyłem, że łapią twistera za ogon, nawet jednego ogona mi zeżarły , a rzadko zdarza się, że łykną całego. Czy da się w jakiś sposób uzbroić twisterka tak, aby zwiększyć jego skuteczność ? Dziś testowałem naprawdę malutkiego, uzbrojonego zwykłym hakiem z zaciśniętą śruciną (nie miałem tak małej główki), ale i tak efekty mierne, udało mi się zaciąć dwie takie w zakresie 15-20cm, a widziałem znacznie większe które jednak nie dawały rady 'łyknąć' mimo kilku ataków na przynętę. Co ciekawe, rzucając dużym pomarańczowym twisterem kilka razy widziałem dość spore karpie i jakąś inną rybę (prawdopodobnie był to lin) śledzące przynętę do samego brzegu, ale nie atakowały tylko w ostatniej chwili odpływały.
-
Dzisiaj powtórka na Uchaniu, pogoda super - praktycznie łowiąc się opalaliśmy. Wybraliśmy płytsze miejsce - przy jednym z cypelków, i znów bieda z nędzą. Z gruntu nic, na spławik jeden mały jazgarz i jedno branie które zmarnowałem. Poza tym nad wodą w czasie gdy my tam siedzieliśmy przewinęło się kilkanaście osób i nie było widać, żeby ktoś coś wyciągał
-
Dzisiaj dzionek nad Uchaniem, pogoda do bani (przelotne deszcze + siąpiło większość czasu), prawie brak brań aczkolwiek widać było aktywność drobnicy i czasami czegoś większego. Wyniki połowu -> http://haczyk.pl/forum/viewtopic.php?p=260385#260385 Poziom wody trochę się podniósł ale więcej chyba nie będzie, bo w jednym z upustów widać dziurę która przytkała się gałęziami i śmieciami (raczej kiedyś jej tam nie było), ogólnie pod tym względem nie jest źle - parę metrów od brzegu głębokość po 2m+ tam gdzie łowiliśmy. Niestety śmietnik straszny, byliśmy i tak we w miarę czystym miejscu, a zebraliśmy z wierzchu dobry wór śmieci.
-
Pół dnia nad wodą - Uchań Dolny - gruntówka + spławik. Wyniki raczej słabe: Fotografia usunięta - niezgodna z regulaminem forum Oprócz tego praktycznie brak brań.
-
Mam nadzieję, że nikt mi łba nie urwie za tych 'uciekinierów' ze stawu U mnie właśnie jest teraz takie trochę przeludnienie, że ryby nie mają co jeść. Liny się rozmnożyły i nie rosną (niektóre wręcz wyglądają chudo po złowieniu - jak któregoś dnia złapę, to wstawię fotę ) no i rozpanoszyły się wzdręgi, które mają chyba idealne warunki i najwięcej naturalnego pokarmu. Wzdręgi niektóre są bardzo duże, w ubiegłym roku złapałem parę całkiem niezłych sztuk na spining . Osobiście za nimi jakoś kulinarnie nie przepadam - mają trochę nietypowy, dziwny smak. Co do samej rzeki, to akurat Mrożyca pewnie trochę naturalnego pokarmu zawiera, choćby z tego względu, że nie ma w niej chyba ryb więc konkurencja pokarmowa jest żadna. Ryby w tej rzece widziałem jedynie za jazem na stawie w Brzezinach, pewnie uciekinierzy ze stawu. Przez lata co kręcę się po okolicy i nieraz nad tą wodą, widziałem dosłownie raz jak jakaś ryba zbierała coś z powierzchni wody i to już dużo dalej. Nie znam oficjalnych badań czystości wody, ale mimo że znacznie czyściejsza niż jakiś czas temu, nadal chyba jest dość mocno zanieczyszczona, a przy każdym większym deszczu spływa do niej dużo różniastego syfu Na Mrożycy (nie licząc stawu w parku w Brzezinach) chyba jest tylko jeden zbiornik i pewnie tam trafiają wszystkie ryby które zewakuują się ze stawów do rzeki (a wzdłuż biegu rzeki trochę tych stawów jest).
-
Tak się jakoś składa, że mam kawałek swojej wody, a w niej przekrój przez sporo gatunków z których niektóre stały się dla mnie chwastem. Raz na jakiś czas robi się przegląd rybostanu lub po prostu łowi zwyczajnie wędką. Ryby których mam za dużo, w ubiegłym roku zacząłem wypuszczać do małej rzeczki która płynie dosłownie kilka metrów za moim płotem. Rzeką tą jest Mrożyca w woj. Łódzkim, dopływ Mrogi. Mała rzeczka i raczej ryb naturalnie występujących, przynajmniej przed odcinkiem końcowym, się w niej nie uświadczy. I teraz chciałbym zasięgnąć opinii w kilku sprawach: 1. Czy według was szary człowiek może tak po prostu wpuszczać ryby do nie swojej wody ? Nie wiem na ile to etyczne. Kwestię przenoszenia ewentualnych chorób tutaj pomijam, ponieważ moja woda i tak ma ujście do tej samej rzeki i zdarza się, że niektóre ciekawskie ryby uciekają w naturalny sposób zaglądając za bardzo do upustu Nie wypuszczam co prawda jakichś dużych ilości (w ubiegłym roku wszystkiego uwolniłem może z 500 szt), ale za to część rybek jest dorosła. 2. Ryby które wypuszczałem, to głównie małe płotki (duże brałem na patelnię , wzdręgi (w tym takie naprawdę solidne, spasione aż miło patrzeć), trochę małych linów (których jest u mnie za dużo i bardzo słabo rosną) i czasami jakieś małe karasie. Jak myślicie, czy takie ryby mają szansę przetrwać w małej, niegłębokiej rzece o dość szybkim nurcie, do czasu aż spłyną do jakiejś głębszej wody (przypuszczalnie zbiornika znajdującego się w końcowym odcinku rzeki), czy też wpuszczając je tam skazuję je po prostu na szybkie wyginięcie ? 3. Czy takie ryby, z których część podchowała się podkradając żarło sypane dla innych w ogóle dadzą sobie ewentualnie szanse w warunkach całkowicie naturalnych, gdzie łatwego żarcia już nie będzie ? 4. Co sądzicie o ewentualnym wypuszczaniu na wolność mieszańców, np. krzyżówki płoci ze wzdręgą ? Są u mnie jakby dwie populacje wzdręg, jedne czystej krwi (100% cech wzdręgi) a inne już nie tak bardzo - płetwy mniej czerwone, kolor oczu też nie taki oczywisty itp. Mam jeszcze przy okazji pytanie z innego zakresu: jak myślicie, czy w wodzie stojącej przez którą przepływa jakby mały strumyczek przez cały rok, o dnie w większości mulistym ale z piaszczystymi odcinkami, przetrwałby miętus ? W przeszłości były już podejmowane próby z jego wpuszczeniem, ale ryby jakby znikły (raczej nie wypłynęły martwe) - podobnie było z węgorzem i sumikiem karłowatym (tutaj akurat całe szczęście, że znikł).
-
Może ktoś ze znających w miarę dobrze Bzurę podpowie, gdzie na przyszłość można się czaić na miętusa tak, żeby mieć rozsądne szanse coś złowić ? Teraz to już raczej po zawodach aż do jesieni, ale myślę jeszcze się tam zjawić w tym roku. W nocy z 1-szego na 2-giego marca przesiedzieliśmy nockę kawałek przed mostem - tym niedaleko ujścia Rawki, w miejscu gdzie 2 wysepki dzielą rzekę jakby na pół. Praktycznie nic nie brało, zaraz na samym początku było jedno jakby uderzenie na czerwonego robaka (ale kolega Jazgarek akurat przygotowywał resztę sprzętu i nie zaciął), później aż do rana cisza. Myślę że mogliśmy wybrać jakieś spokojniejsze miejsce (akurat tam między tymi wysepkami a brzegiem nurt jest dość silny i zaczepów też nie brakuje bynajmniej), ale tak to jest jak się nad wodę ma słuszny kawał drogi i jedzie praktycznie w ciemno - i tak wylądowaliśmy ostatecznie w innym miejscu niż planowane. Na pocieszenie przynajmniej rozpoczęcie sezonu mieliśmy w ładnym klimacie - mimo że przesiedzenie całej nocki wydawało mi się trochę szalonym pomysłem o tej porze roku, dało radę na luzie, byliśmy dobrze przygotowani więc nad wodą siedziało się prawie jak w salonie
-
Jak zobaczyłem stan tego zbiornika podczas ostatniej wizyty, aż w du..e mi strzyknęło. Byłem tam wiele razy z dziadkiem i/lub ojcem w czasach jak jeszcze nie miałem własnej karty. Zbiornik był czysty, zadbany, ryb może nie było jakoś dużo ale zawsze ktoś tam coś złowił. Teraz to jakaś lipa. Na parkingu śmietnik. Nad wodą, na co lepszych stanowiskach - śmietnik. Regulamin mówi, że przed łowieniem mam posprzątać stanowisko - to co mam kurde zajechać ciągnikiem z przyczepą ? Śmierdzielom co zostawiają taki syf należy się kop w 4 litery i to nad wodą, coby popływali razem z rybami. Na chaszcze i zarośniętą wodę jeszcze jestem skłonny przymknąć oko, bo wiem że nie tak łatwo się tego pozbyć jak by się co niektórym wydawało, i są to jakieś koszty. A woda zarasta latem bo coś jakby mało jej w ogóle - albo mi się wydaje, albo kiedyś było najmniej z pół metra więcej. Tak czy siak zrobi się cieplej to zajrzymy nad wodę. Najwyżej wezmę ze sobą kosę
-
Dzięki za info. Kształt może być nietypowy, bo kto wie czy to nie ruski sprzęt. Kiedyś przyjeżdżali na bazarek handlarze ze wschodu i sporo sprzętu od nich kupowałem po taniości. Może to zimowa przynęta, ale kręci się też jak płynie do przodu, więc nie zaszkodzi wypróbować na najbliższym wypadzie
-
Przeglądam właśnie pudło ze sprzętem który kupowałem jakieś 15-20 lat temu. Znalazłem 2 takie dziwne obrotówki (?) których nawet nigdy nie użyłem, jakie jest ich przeznaczenie ? Coś kojarzę, że były do łowienia pod lodem, ale mogę się mylić.
-
Dla "NOWYCH" - przedstaw się :)
Nadwodnik odpowiedział shogun_zag → na temat → Społeczność haczyk.pl
Siemano, W tym roku powróciłem po ponad 10 latach przerwy do wędkowania na wodach PZW, trochę zacząłem czytać informacji w sieci, trafiłem jakoś tutaj, spodobał mi się klimat więc się zarejestrowałem Moją ulubioną metodą połowu zawsze była gruntówka, ale chyba równie często łowiłem na spławik i okazjonalnie spining. Po części jestem też hodowcą rybek, które to trzymam w przerośniętym 25-arowym akwarium. -
Wraz z kolegą Jazgarkiem przesiedzieliśmy noc z 1-go na 2-go nad Bzurą, kawałek przed ujściem Rawki, czając się na miętusa. Efekty całkowicie zerowe, oprócz jednego brania na robaka na samym początku i kilku nieśmiałych dźwięków dzwoneczka później w nocy, totalna cisza. Próbowaliśmy na martwą rybkę, rosówki i wątróbkę drobiową - bez efektu.
-
No to w sobotę zasuwam nad Bzurę na nockę. Może ktoś kto mieszka niedaleko lub był niedawno powie, jak tam teraz z przejezdnością nadrzecznych polnych dróg, stanem wody itp ?
-
Dziś byliśmy na "łowisku specjalnym" (własny staw) połapać płotek na przynętę. Niezbyt brały (3 sztuki na 2 osoby) ale na samym początku łapsnąłem 2 karpiki, co mnie mocno zdziwiło. Tym bardziej, że rano na stawie był lód który przed połowem musiałem pokruszyć, żeby dało się cokolwiek zarzucić
-
Czy dysponuje ktoś "dużą" wersją mapki z tego linku ? http://www.skierniewice.pzw.org.pl/cms/2105/mapa_wedkarska_okregu_pzw_w_skierniewicach Kiedyś widziałem ją w wersji drukowanej, pytałem w kole ale nie mają, a chciałem się zapoznać, żeby rozpędem nie wybrać się na ryby poza swój okręg (eh te "porozumienia")
-
Dzięki za informację, pokrywa się to z informacją którą otrzymałem w kole. Jeśli pogoda będzie znośna, uderzamy w 2 osoby w pierwszą sobotę marca. Może ktoś poleci z grubsza okolicę, gdzie warto się udać ? Będę nad Bzurą pierwszy raz od 10+ lat, a na dodatek mam słuszny kawałek i raczej nie wpadnę obejrzeć rzeki i wybrać miejscówek przed wypadem.
-
Siemano, jestem tu nowy W tym roku wracam do wędkowania po wielu latach przerwy. Czy w Bzurze można nadal trafić miętusa ? Planuję wypadzik na samym poczatku marca, o ile pogoda pozwoli. Czy orientuje się ktoś na jakim odcinku można łowić, mając opłaconą kartę w okręgu Skierniewice ? Spotkałem się z co najmniej 3-ma różnymi informacjami na ten temat i nie wiem w co wierzyć