Witam Was, chciałem się podzielić moją refleksją na temat jaziów. Otóż jak wiadomo Wisła obfituje w jazie, które późną wiosną dosyc dobrze biora na przepływankę. Łowiąc je można zawsze się wiele nauczyć na temat holu i prowadzenia zestawu. Pewnego razu podczas mojej jaziowej wyprawy miala miejsce ciekawa sytuacja. Długo holowałem delikatnym sprżętem kilogramowego jazia nad zanurzony w wodzie podbierak. Jednak jaź to ryba która nie daje łatwo za wygraną. Gdy był już nad siatką nagle uwolnił się z małego kaczyka i zanurkował. To trwało sekundy, a ja nie mogłem nic zrobić. Straciłem go w momencie gdy byłem pewny swego. Powoli zacząłem podnosić podbierak - był cięższy jak zwykle. Jakie było moje zdziwienie gdy w siatce zoabczyłem trzepoczącego się dużego jazia. Tak - dokładnie tego samego który przed chwilą wypluł haczyk i zanurkował. Ucfiekł mi ale musiał pomylic drogę i wpadł w drugą, przypadkową pułapkę. I przekonajcie mnie teraz że ryba ma duże szanse z wędkarzem ? A jakie Wy macie historie z jaziami?