Witam wszystkich, tydzien temu zacząłem przygode ze spinningiem na jeziorze rynnowym (teren wielkopolski) i już mam pytanie do specjalistów. Zerwałem już 6 zestawów i spędziłem łącznie 4h na napiętej wędce (wygięta chyba do granic możliwości). Łowie na gume, branie wydaje mi sie dość specyficzne: podrywam gume i zwijam(łowiąc), podrywam zaczynam zwijac, i czuje opor- czyli bez uczucia brania lub szarpnięcia (tak jakbym zaczepił się o jakies drewno na dnie?) i tu zaczyna sie zabawa, sciągam żyłkę, reguluje hamulec i czuje opor (nie jakbym coś holował ale jakbym zaczepił o coś), trzymając wedkę w bardzo mocnym wygięciu "coś" powoli wybierało żyłkę (kilkanie hamulca powolne)- w kazdym przypadku po około 1h trzymania takiego stanu zawsze nerwy brały górę i ciągnąłem w końcu jakbym chciał złamać wędkę- za każdym razem zestaw zerwany - plecionka 0,15mm/mistrall.
Przepraszam jesli niedokładnie wytłumaczyłem, ale nie umiem ubrac tego lepiej w słowa.
Nie czując jakichkolwiek szarpnięć , ruchów ryby nagłych (nic tez sie nie pojawiło na powierzchni nawet na chwile)- nie było też gwałtownego wybierania żyłki- mozliwe że to jest ryba? czy poprastu zahaczam ciągle o ten sam korzeń i po napieciu plecionki jak ja relaksuję to naturalne że nagle wybiera mi plecionke z kołowrotka (plastyczność plecionki)