Skocz do zawartości
tokarex pontony

Wieslaw666

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    27
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Wieslaw666

  1. Ze swojej strony potwierdzam, testy ruszyły a testowany sprzęt to Nano XT80c 2,45 3-14.
  2. Hej, moje pytanie jest proste gdzie jeździcie na zimowe klenie na Mazowszu? Wkra? Bzura? Jeziorka? Generalnie zależy mi na rzece, jak najmniej oddalonej od Warszawy...
  3. Nie marudzę tylko lubię jasne sytuacje. A brak określenia konkretnych terminów niestety, ale stawia w małowiarygodnym świetle organizatora konkursu. Uczestnicy zrobili swoje w terminie...
  4. Kolego tu bardziej chodzi o sam fakt długiego czekania... Sam pracuję w jednej z większych w tym kraju firm zajmujących się e-commerce, epizod z handlem wędkarskim też mam za sobą więc bardzo dobrze wiem jak wygląda czwarty kwartał w firmach handlowych, ale mimo wszystko uważam wszystkie kwestie poboczne dla uczestnika konkursu za mniej ważne niż to, że musi długo czekać tak naprawdę na konkretne informacje co gdzie i kiedy
  5. Tak jest gdy regulamin nie określa szczegółowego timeingu po obu stronach. Jeśli konkurs trwa do jakiejś daty granicznej to uczestnicy by wziąć w nim udział muszą w tej dacie się zmieścić. Jeśli po zakończeniu termin określenie ram współpracy, które są w tym przypadku nagrodą określony nie jest więc trwa to już dość długo. Generalnie ja wszystko rozumiem, ale mnie osobiście z lekka co prawda, ale zawsze irytuje fakt, określania terminów i ich niedotrzymywania. Tak jak pisałem wyżej rozumiem, że to wymaga czas i do nikogo nie mam pretensji, ale ja na takie działanie nie mógłbym sobie w pracy pozwolić jeśli organizuję jakiś projekt to terminy to rzecz święta, ale nic Czekamy dalej wygląda na to, że sprzęt do testów trafi do nas jak w sam raz w okolicach prezentowego szaleństwa
  6. Ja tam łowię cały rok. W styczniu i lutym jak tylko nie ma lodu ganiam po gliniankach za okoniami. Nie mówiąc już o tym, że do końca grudnia staram się dorwać jakieś szczupaki. Sens jest zawsze. Tylko troszkę deprymujące jest czekanie, ale z tego co widzę i tak jestem w lepszej sytuacji niż inni bo mam jakiś tam kontakt z Dragonem
  7. Mogę mówić tylko za siebie, ale cały czas czekam. Mam jakiś tam kontakt z Dragonem i podobno nie zostało tego czekania już wiele jak będzie czas pokaże, ale fakt, że trochę już to trwa...
  8. Otrzymałem od p.Ptaka info, że wprowadzają teraz sporo nowości i potrzebuje jeszcze chwilę czasu by przygotować fajne propozycje sprzętu. Poprosił o chwilę cierpliowości. A było to pewnie z tydzień temu. No nic pewnie nie ma co robić rabanu i trzeba chwilę zaczekać, ale w sumie to trochę frustrujące
  9. No nie ruszyły. Rozmawiałem z p. Ptakiem telefonicznie, wymieniliśmy kilka maili, ale w sumie to nadal czekam na konkrety. Rozumiem, że inne z nagrodzonych osób mają tak samo?
  10. no i jak Panowie (i Panie) ktoś łowił w tym roku na Puchałach??? Jak tam jest z rybą i z właścicielem wody....
  11. Wieslaw666

    Kij na sandacza

    Prawda jest tak i chyba każdy kto łowi sandacze przyzna mi rację, że mimo naszych szczerych chęci, mimo tego, że wędkarstwo kieszenie drenuje niemiłosiernie to wędki uniwersalnej na sandacza nie ma. Na początku mojego sandaczowania też łudziłem się, że kupię sobie jeden kijek i będzie super. Teraz mam trzy a w planach jeszcze czwarty. Po pierwsze - łowienie z brzegu. Łowię głównie na Wiśle, ale zdarza mi się też poszukać zedów na małych zaporówkach. Na Wisłę do gum i łowienia z opadu używam kija FOX-a (300cm, 5,5-35gr) dedykowanego do drop-shota, ale świetnie sprawdza mi się przy łowieniu gumami z opadu, a poradzi sobie również z cykadą czy inną przynętą. http://www.foxrage.com/product.php?section=4&product=60&catalogue=5 Również do łowienia z brzegu tyle, że w nocy i w 99% woblerami używam kijaszka Shimano Beastmaster DX 270cm 7-21 czyli finezja i naprawdę potężny zapas mocy. Oczywiście łódka to zupełnie inna bajka i tu w tej chwili używam, kijaszka, taniego ale baaardzo dobrego mianowicie Mikado Inazuma Flash Zander 229 do 22gr. W zamyśle na przyszły sezon mam zbudowanie patyka tylko pod koguty coś na monoblanku. Moje zdanie jest takie - nie da się łowić skutecznie i komfortowo jednym kijem sandaczy w tak bardzo różnych warunkach jak łódka i łowienie z brzegu.
  12. No nie, nikt nie pisał, ani nie dzownił. Co prawda wczoraj miałem małą integrację w jobie i lekko się zważyłem, ale żadnych tele nie było... No cóż czekamy...
  13. To duża woda i ciekawa, ale mimo tego, że jest tam od groma leśnych dziadków to ciężko dowiedzieć się czego konkretnego o rybostanie.
  14. Wieslaw666

    Jezioro Dreństwo

    W ostatnich laatach jezior się odradza a woda to naprawdę piękna. Jest sporo szczupaka takiego 50-70cm, ale trafiają się też sztuki około 90cm. Są okonie i to całkiem spore 30-35cm. Nie jest źle, choć prawdą jest, że dzierżawca to typ zachłanny, który w pierwszych latach umowy przetrzebił tą wodę dokładnie. Jakby ktoś chciał jakieś szczegółowe informacje co do tej wody to chętnie pomogę. Jest to jezioro nad, którym się wychowałem i nadal dość często tam łowię.
  15. Też interesują mnie Puchały, rzeczywiście trafiają się tam sandacze?? Łowiłeś więcej razy na tej wodzie??
  16. Witam wszystkich, Najprościej było by powiedzieć, że łowię bo lubię. Moje początki to mazurskie jeziora, dziś Wisła i sporadyczne wypady w poszukiwaniu jeziorowych szczupaków i okoni. Ulubiona metoda to zdecydowanie spinning...
  17. Niezbędnik. Wrześniowy poranek wita mnie mgłą i przejmującym niemal listopadowym chłodem. Mimo ograniczonej widoczności decyduję się na zaplanowaną dzień wcześniej sesję trollingową. Odbijam od pomostu i kieruję się w trzcinowego cypla, który głęboko wcina się w toń jeziora. Silnik elektryczny pracuje cichutko, uruchamiam echosondę i blokując rumpel na ustalonym kursie zbroję zestaw 15 cm gumą na specjalnym trollingowym systemie z główką 25gr. Gdy tylko mijam cypel i wypływam na skąpaną we mgle szeroką część jeziora rzucam na około 25-30m, tyle wystarczy by holowana za łodzią w średnim tempie przynęta penetrowała głębokość około 5-6m. Takie łowy mają w sobie coś relaksującego, jest cicho, spokojnie, ekran echosondy pokazuje głębokość 8m; 7,5m, powoli zbliżam się do długiego podwodnego garbu, na którym prawie zawsze stoją szczupaki, 6m; 5,5m… twardy zaczep sprawia, że łódź na chwilę staje w miejscu. Szybko przełączam silnik w pozycję „0” i docinam, być może mam szczęście i nie jest to dryfująca w toni gałąź. Mimo tego, że na wodzie jest wręcz bardzo zimno w mgnieniu oka robi mi się gorąco gdy wędka zaczyna pulsować a kołowrotek z dokręconym bardzo twardo hamulcem oddaje kilkanaście metrów plecionki. Powoli pompuję rybę i odzyskuję kolejne metry linki, wiatr, który zerwał się nagle rozbija mgłę tworząc coś na kształt nieba upstrzonego poszarpanymi chmurami tyle, że na powierzchni wody. Po 10-15 minutach czuję, że szczupak słabnie i za chwilę pojawi się na powierzchni wody. Odruchowo sprawdzam czy chwytak nadal leży na ławeczce i ze spokojem stwierdzam, że jest na swoim miejscu. Tylko spokojnie a wszystko będzie w porządku. Zębaty ma z pewnością około metra, może trochę więcej i jest gruby bardzo gruby trochę niepokoi mnie fakt, że zacięty jest tylko jednym grocie z „dozbrojkowej” kotwiczki nr6, która wpięta jest bardzo delikatnie "w nożyczki". Szczupak wykłada się przy samej burcie łodzi, luzuję hamulec i pochylam się z chwytakiem mocno ściśniętym w dłoni. Ryba odjeżdża niemal pionowo w dół, wiatr znosi mnie w kierunku środka jeziora, więc szczupak nie ma problemu by w kilka sekund zejść na 8-9m, gdzie zatrzymuje się i stawia tępy opór. Jednak jest już wyraźnie słabszy i szybko daje się po raz drugi podciągnąć na powierzchni, pięknie wykłada się na wodzie jakieś pół metra od burty i w tej chwili żałuję, że nie mam obszernego podbieraka bo byłby już mój. Przez kilka sekund podziwiam rybę i walczę z łodzią, która jak na złość ustawiła się do wiatru w taki sposób, że odpycha mnie od spokojnie czekającej na podebranie ryby. Powoli podciągam rybę do burty, pochylam się i ustawiam szczupaka na wyciągnięcie ręki tak bym mógł użyć chwytaka. Nagły zryw wiatru porusza łódź, która z imptem uderza w rybę. Szczupak szaleje na powierchni by po chwili zniknąć w toni... Przez chwilę z niedowierzaniem ocieram wodę z twarzy i zaczynam kląć na czym świat stoi... DLACZEGO NIE ZABRAŁEM PODBIERAKA? Opisana sytuacja miała niestety miejsce w rzeczywistości a dokładnie w ubiegłym sezonie. Efektem tego zdarzenia był szybka wizyta w sklepie wędkarskim i zakup moje niezbędnika czyli podbieraka. Wybrałem model z siatką żyłkową (szybki i niełapiący kotwic) czyli przestronny i duży (70x70) podbierak Dragon o oznaczeniu katalogowym 92-32-220. Jest to produkt bardzo wysokiej jakości zapewniający maksymalny komfort łowienia szczególnie tym wędkarzom, którzy tak jak ja wypuszczają złowione ryby. Dużym i szybkim (stawiającym mały opór w wodzie) podbierakiem wyjmuje się ryby bardzo sprawnie i bez kłopotów. Długa siatka sprawia, że nawet najbaerdziej agresywny szczupak uspokaja się na tyle, że można bezpiecznie pozbawić go przynęty a duże żyłkowe oczka siatki mają to do siebie, że zęby ryby nie mają możliwości zaplątania się w nie co było zmorą podbieraków o tradycyjnej siatce. Reasumując ten krótki tekst – dziś gdy w modzie jest podbieranie ryb ręką czy też z użyciem coraz to bardziej wymyślnych chwytaków zapomianmy często o tym, że wypuszczając ryby powinniśmy zadbać o to by wracały do wody w jak najlepszej kondycji a podbieraki żyłkowe dają nam pewność i możliwość szybkiego zakończenia holu. C&R.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.