Skocz do zawartości
tokarex pontony

Supersobi

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 479
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Supersobi

  1. Panie X dzieki wielkie za słowa otuchy:)

    Odnośnie rehabilitanta to chętnie dowiedziałbym się któż to taki.. no i wogóle jak tam przebiegała operacja..

    Wojciech na te piwko (ewentualnie 2:D ) też wpadne:)...tzn dziewczyna mnie podrzuci:D wiec mozna sie jakoś umówić:)

  2. Co nowego nabyliscie w ostatnim czasie do naszego ukochanego hobby?

    I tego się trzymajmy - bez bułek i mieszkań :mrgreen:

    wobler129 powinienes zostac adminem;)

    ja zakupiłem 8 karlinek na moją ostatnią wyprawę na troć na Inę w zeszłą środę:)

    w niedziele zerwałem ścięgno achillesa.. i na razie mam koniec łowienia na około 4-m-ce:(

  3. bo jak przyszła zimą przyducha ,to nikt nie patrzył tylko rąbało się przeręble na stawie i wstawialo slomę i nikt nam nie kazał i mało przerębli pilnowało się całodobowo

    ..w pełni popieram i znam to z autopsji.. oby takich bohaterów wiecej..

    a wracając do tematu:

    ..ja wypuszczam:)

  4. Z dumą opowiadają historie, jak to za czasów PGR-ów, gdy się leszce tarły, to workami i widłami się je łapało, po parę set dziennie. Kłusole?? Czy może bieda i głód ich do tego zmuszały?..nikt im jednak morałów nie prawił..

    A żebyś wiedział, że godni potępienia kłusole, ZŁODZIEJE i MORDERCY!

    Bieda i głód? To chyba cała wioska głodować musiała, skoro po kilkaset leszczy dziennie mordowano. (Chłop i głód w PRL- buahahaha -dobry żart). A może mówisz o Wielkim Głodzie na Ukrainie w latach 30-tych ubiegłego wieku?

    ..hmmm powiem tak:

    mój dziadek do dzisiaj powtarza: obym nie zaznał juz tych czasów jak sie chodziło pod piekarnię wąchać świeże buleczki..

    ..i czy w PGRach ludzie nie głodowali to popytaj ludzi ktorzy to przezyli..a ja sie juz troche nasłuchałem ..

    i w pełni zgadzam się z maciasem tak poza tym

  5. No to ja tez sie dorzucę.. choć drażnią mnie takie tematy..

    Mam troche rodziny i znajomych na wioskach. Chodząc na ryby widzę regularnie, ze nikt tam nie przestrzega zasad "No kill" i regulaminów RAPR. Jak idą na ryby (coprawda składki mają opłacone, żeby kar nie płacić) to aby nałowić ile się da (im więcej tym lepiej) na kotlety czy do słoików, a przy okazji jest przyjemnie na swieżym powietrzu, nad wodą..

    Nikt się tego nie wstydzi.. Nie rzucają greenpeace'owych hasełek o ratowaniu ryb. Dla nich ryba to zwierze, jak kura, czy świnia.. mięso tyle że "za darmo", zawsze troche pieniądza się zaoszczędzi, zawsze kolacja, zawsze coś do przodu..

    Z dumą opowiadają historie, jak to za czasów PGR-ów, gdy się leszce tarły, to workami i widłami się je łapało, po parę set dziennie. Kłusole?? Czy może bieda i głód ich do tego zmuszały?..nikt im jednak morałów nie prawił..

    Haczykowcy no-kilowcy nie znają tych problemów - nie głodują, zabezpieczeni finansowo wydają tysiące na sprzęt wędkarski, litry paliwa i wiele godzin czasu na wyprawy, to jest ich hobby ich "widzi-mi-sie".Tu jest kultura, ale pamietajcie nie kazdego na to stac i nie każdy szasta kasą na prawo i lewo, nie każdy może "zmarnować " czas na łowienie (choć to lubi) i dlatego weźmie sobie ryby, połączy przyjemne z pożytecznym.

    Ja łowię dla przyjemności, nie biorę ryb bo nie chce mi się ich później patroszyć...poprostu.. Będac nad wodą, nie zdarzyło mi się żeby ktoś pochwalił to że zwracam rybom wolność. Wręcz przeciwnie - śmieją się:)

    Nigdy nie krytykowałem ludzi za to że łowią tyle ile im pozwala rgulamin (choć bym wolał żebytak nie robili bo by było więcej ryb:). Nikt nie powinien, to prywatna sprawa każdego z nas co robi ze złowioną rybką.

    No to się przyznajcie, wy, "No-kill'owcy" czy za małolata nie szliście na rybki ze spławikiem, wiadrem i łowiliście ile się da.. na kotlety do słoików:)

    pozdrawiam

  6. Cóż, co racja to racja :razz: obsługa kiepściutko :razz::neutral: nawet nic nie probuja wcisnac:D:D ale tak serio to jezeli chodzi o spin to taki wysoki sprzedawca nie ma zielonego pojecia :razz: hihi

    normalnie to jest tak: wchodzisz do wedkarskiego. Przywitaja cie. Doradza, cos wcisna, ale chcac nie chcac wychodzisz zadowolony ze sklepu i starcza ci na troche:D...ale tam to kiepsko z dobrym samopoczuciem... ale sprzetu troche jest, fakt:D

  7. 7218, naprawde świetna robota.

    Jestem nowym użytkownikiem forum. Natknąłem sie na twój post, prześledziłem.. Gratuluje pomysłu, samozaparcia, i realizacji. Wiem jakim ciężkim zajęciem jest organizacja, a co dopiero takiego wielkiego przedsiewziecia.

    Życzę powodzenia w dalszym rozwiązywaniu problemów i działaniu... :)

  8. Wybrałem się dzisiaj nad naszą rodzimą Odrę w Szczecinie, bez wędki, ot tak zobaczyć co tam w wodzie piszczy...

    Miejsce: Odra od dworca PKP do Kapitanatu Portu, godz 14

    Spacerek rozpocząłem w okolicach Dworca Głównego. Co pare metrów Pseudowędkarzy-Kłusowników w bród - prowadząc z nimi konwersacje, obserwowałem ich sposób łowienia.

    Choć mają wykupione zezwolenia PZW i SUM'owskie większość łowi na tzw "szarpaka", stosując dociążone kotwiczki. Ciężkie wędziska c.w.160g, masywne kołowrotki, żyłki 0,5mm, (w ochronie przed licznymi zaczepami na dnie).

    "Spinningowcy" (główka18g(hak im wiekszy tym lepszy)+kopyto+ 60g dociążenie) wyciągający głównie leszcze i krąpiki !!!

    ..ryby w 90% "zapięte" za grzbiet, ogon i płetwy boczne...

    "..panie, tu za uskokiem pełno leszczy stoi, trzeba przytrzymac i zaraz coś sie chwyci za grzbiet, ale jest ryzyko ze sie wtedy urwie na zaczepie.."-jeden ze znawców przy moście długim- "..ten sposób jest dobry, wiecej ryb można złapać. Sandacza za pysk?? hehe, no może jeden na dziesięć to się tak złapie.."

    ..widok sandaczyków(30-50 cm) roztrzyskiwanych o kanty krawężników, zawijanych w szmaty i chowanych w popłochu przy okolicznych śmietnikach!!

    ..nadwodni alkoholicy z flaszką za pazucha w polowaniu na suma (przy moście kolejowym)

    "..Panie tam to nawet sie nie dobijesz żeby powędkować. Szczeciniacy okupują okolice mostu, tam chodzą sumy. W piątek gościu wyciągnął 11 kg. Zastawiają wędkami w okolicach 50 metrów, nawet gdy nie łowią puste wędki leżą. Nie chcą wpuścić, jak sie czlowiek chce wepchnąć, czy kłócić to zaraz paru mu gębe obije..." - relacjonuje jeden ze stałych bywalców (bezrobotny z Polic)

    Jedni łapią , inni handluja na ryneczkach.. po parenaście godzin siedzą "na rybach" coby nazbierać na flaszke ..zorganizowane grupy..

    kontroli sie sie nie boją bo "..co oni im zrobią.." "..a jakby co to petem po żyłce i po sprawie.."

    W ciągu 2 godzin spaceru i "pogawędek" żadna ryba nie wróciła do wody...

    Jesetm wędkarzem nie łowiącym "dla jedzenia", lecz nie krytykuje gdy ktoś chce sobie wrzucic rybke na patelnie.

    Wiem ze zła sytuacja materialna niektórych ludzi wręcz zmusza ich do wyławiania wszystkiego co można.. ale to co sie dzieje w centrum miasta w biały dzień to już jest przesada..

    ..aż serce sie kraja..

    no i coś apropos kontroli http://www.pzwszczecin.com/news.php?id=55

    pozdrawiam

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.