Witam mam pewien problem w sumie nie wiem czy problem bo rybki biorą jak najęte z rana. Mam fajną miejscówkę na stawie. Wiem że jest sporo lina. Na 2 wypady udało się złowić tylko 2 liny jeden 34 cm drugi 38 cm, spore, fajne ale problem w tym że ciągle łowię wzdręgi i leszcze czy płocie. Nie wiem jak się od nich odpędzić. Te 2 liny to chyba jakiś cud.
Zanęta na lina, haczyk na lina, zakładam wiele robaków na hak, białego, pinki, kanapki z kukurydzy białego, próbowałem na samą kukurydzę i bułkę. Grunt dość głęboki blisko dna. Dodawałem sobie aromatu wanilii do robaków i zanęty, też trochę pelletem podnęciłem.
Chyba biedny lin nawet dopchać się nie zdąża przed atakiem tej szarańczy. Leszcze niektóre ładne się trafią ok 30cm, wzdręgi także niezłe, lecz problem w tym że oddał bym 3 liny na te 15 sztuk wzdręgi/leszcza.
Gdzie nie rzucę one są, pod liliami, pod trzcinami? Może lina jest jednak mało? Czy jest to dość ''wolna'' i mało ''pazerna '' ryba? Jedyne czego nie próbowałem tutaj to czerwony robak może następnym razem się pokuszę go sprawdzić, chociaż znając życie zaraz będą tańce spławika wzdręgi z czerwonym w buzi ;d