HAYABUSA
Użytkownik-
Liczba zawartości
34 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez HAYABUSA
-
-
Głupoty - nie trzeba doklejać żadnych łączników - tak robią łajzy - widziałem takich - odłamywali je sobie razem ze szczytówką...
-
Ty piszesz te głupoty o tych haczykach i tej żyłce 0,16 mm w różnych wpisach przez "kopiuj/wklej" A iloma wiadrami kartofli nęcisz?
-
Co za głupoty z tą kukurydzą, pszenicą itd. na leszcza A wiadra kartofli wcześniej nie doradził byś?
-
Chodziło o ilość okręceń żyłki wokół trzonka w tym węźle - (a) - przy mniejszej ilości drugi - trzeci lin potrafi wyciągnąć haczyk z węzła
-
PS. Nęcenie linów stosują osoby które łowią na grube zestawy z przyponami powyżej 0,16mm - bo lin nie nęcony zwyczajnie w ciągu dnia takiego zestawu nie podniesie - "ogłupiony" nęceniem - robi się mniej ostrożny i podnosi takie toporne zestawy. Jeśli stosuje się zestawy o których pisałem - linów nie trzeba nęcić - bo i tak biorą przynętę zdecydowanie. Jeśli stosuje się do opisu miejsc w ciągu dnia i nocy o których pisałem to brania następują po ok. 10 - 40 minutach od rzucenia garści białych robaków czy posiekanych czerwonych. Poza tym nie polecam nęcenia linów zanętami sypkimi - bo do nich przypływają gat. ryb które zamulają żerowisko (płocie, krąpie itd.) - w takiej sytuacji liny i karasie złociste które są wzrokowcami w ciągu dnia opuszczają żerowisko i wracają dopiero po zmroku/zaprzestaniu żerowania drobnicy... Generalnie - im więcej roślin w wodzie a woda czystsza - tym więcej linów - bo liny są owadożerne i żerują na owadach zdejmowanych z roślin zanurzonych (stąd kształt pyska). Świetnymi miejscami do łowienia w ciągu dnia są okolice wielkich płycizn, wielkich łanów roślinności - nie ważne jakiej ale największych w zbiorniku - bo na nich zawsze są owady - a jak są owady to i liny... W nocy jeśli jesteśmy w dobrych miejscach - słychać ich "mlaskanie" podczas intensywnego żerowania - jeśli go nie słychać to można iść spać... Poza tym liny nie są płochliwe (nie wiem skąd to przekonanie) - w ciągu dnia muszą mieć poprostu osłonę boczną i górną w postaci roślin - i w takich warunkach bez problemu żerują nawet 1m pod stopami kąpiących się ludzi (zresztą podobnie jak szczupaki...) - "płochliwe" to są jeśli próbuje się je w ciągu dnia wywabić dalej niż 30 cm od cienia roślin pływających czy podwodnych - jak są ok. 1m od nich to "chapsną" co popadnie i "chodu" - dalej niż 1m wywabić liny z takich miejsc to bez szans w ciągu dnia - (co innego nocą)...
-
Przypominam że pisałem o łowieniu w czystej wodzie - a ta przeważnie jest w wodach bogatych w naturalne populacje linów - które występują w takich warunkach do głębokości nawet 15 m jeśli tylko dochodzi tam światło, rozwijają się rośliny a na nich owady... a pośród nich i pod kożuchem (w ciągu dnia) roślin na dnie żerują liny... i dają się łowić wówczas JEDYNIE W CIENIU liści grążeli i grzybieni, lub na głębokości powyżej 3m tuż przy kożuchu roślinności podwodnej skąd da się je wywabiać. Nawet w eutroficznych jeziorach w strefie roślinności wynurzonej i pływającej (zanurzonej przeważnie brakuje) woda jest znacznie czystsza - i tu też stosuje się to o czym piszę. Dotyczy to również karasi złocistych - które łowi się razem... W ciągu dnia na wodach z dużą ilością krasnopióry i drobnej płoci - lepiej łowić na czerwone robaki (w ciągu nocy można również na białe) W ciągu nocy liny (i inne ryby) wychodzą na płycizny niedostępne dla nich w ciągu dnia gdzie żerują intensywnie...... całą noc... (nie ma sensu łowić ich wówczas głęboko - bo ich tam nie ma...). Należy wówczas je nęcić w pobliżu roślinności podwodnej - ale np. na piaszczystym dnie plaż na głębokości do 1,5 m - gdzie w nocy nie boją się wychodzić nawet największe sztuki. Brania na połowach nocnych na płyciznach zaczynają się o zmroku (obecnie ok 20) i obecnie trwają do przedświtu - czyli do ok. godz 3 rano. W nocy należy nęcić intensywnie podobnie jak w dzień i bardzo precyzyjnie w jednym miejscu - nie rozrzucać zanęty. Przeważnie na dobrych wodach dominować będą karasie złociste - do ok 1 kg. - które bardzo silnie odjeżdżają po braniu (inaczej niż liny) - więc zestawy mocniejsze (przypon do 0,14mm - miękki - typu siglon) , haczyki mocne ale do wielkości 12. A jeśli się łowi wodzie o kolorze "kałużanki" (jak się domyślam to dotyczy wód w których łowi zwyky_michał) - typu stawy na łowiskiach specjalnych możesz łowić na zestaw który proponujesz... a przynętami mogą być p. roślinne - te z największą zawartością białka (typu kukurydza, groch) będą na przeważnie owadożerne/białkożerne liny najskuteczniejsze - ja jednak w takich wodach nie łowię. W rzekach przymorskich sprawdzają się też krewetki i wieloszczety... Proponuję przygotować zestaw antyzaczepowy ze spławikiem
-
Tadek ale to zanęta na płocie - liny są owadożerne - więc wystarczy nęcenie nawet samymi białymi robakami - cierpliwie... Tyle że w dzień na czystej wodzie przypon 0,08 o wytrzymałości minimum 0,98 kg. i haczyk zawiązany na 12 razy najwyżej 16 a wieczorem i w nocy przypon 0,10 - 0,12 mm o wytrzymałości minimum 2- 3 kg... i jak nie złapiesz trzech za popołudnie to wstyd....
-
maniek72 dokładam się do Petryk_05 piękne miejsca - trochę, może bardziej, może... Ci zazdroszczę...
-
Przypomnę jeszcze - poco linkom te materace rogatka czy płaty grążela czy grzybienia - na nich rozwijają się owady - a LIN jest OWADOŻERNY w większości rozmiaru
-
Hej maniek72 - tak czytam i dociera do mnie co piszesz i jeśli chodzi o "Jeżeli chcecie systematycznie łowić liny to najlepsze efekty daje systematyczne i "syte" nęcenie- żadne pinki, żadne kupne "osypki" grubo panowie- grubo!!" to się zgadzam - na te najgrubsze jak najbardziej - ale jak za... Ci zazdroszczę że masz taką możliwość łowić w jednym miejscu - tj. przychodzisz i miejsce jest wolne. Ja łowię "z doskoku" - wybieram sobie wodę, kombinuję jak wpływa światło na żerowanie ryb - jak jasno - jadę na mętną wodę - jak pochmurno szukam szansy na krystalicznych wodach. W wodach w których łowię przezroczystość wody jest chyba zbyt mała by utrzymać materace rogatka na takiej głębokości/tak rozległe by takie rybska o których piszesz wyrosły - na mętnej wodzie materace rogatka są wąskie i jak który większy lin z nich wypłynie no to po nim - szczupak, sum..., ale jak ma się w czym schować - dziesiątki hektarów rogatka po 30 m od brzegu - nie tak ja u mnie - 3 -6m to co innego - wyrastają po 1,5kg czy więcej....
-
I przy lekkim zestawie nie ma czegoś takiego jak "memlanie" opisywane jako typowe dla lina - poprostu bierze w pyszczek i chodu - choć na swój prosiaczkowaty/nieśpieszny sposób. A i jeszcze zapomniałem haczyk jak nie wchodzi w skórkę białego robaczka jak w masło tylko ją napina i jesteśmy w stanie wyczuć moment wbicia w palcach to go zmieniam - za duże ryzyko że nie zaczepi się sam gdzieś w pyszczku a my go wyszmyrgniemy, ew. możemy ciągle ostrzyć - tu nie żartuję jeśli widzimy brania np płoci których nie zacieliśmy a były "gwarantowane" to zmieniamy lub ostrzymy delikatnie hak - ma wchodzić w skrę prawie bez wyczucia momentu jej przebicia - my nie czujemy to ryba też )
-
Jeszcze odnośnie łowienia "na bąbelki" niestety po 3 - 4 godz łowienia ryby w pobliżu nęcenia zrzucą wszystkie bąbelki z roślin w miejscu nęcenia i wtedy łowię "na pamięć" - tj. zapamiętuję wcześniej miejsca gdzie szły bąbelki - takich jest jedno, dwa czasem trzy - są to przeważnie wyloty "korytarzyków" z roślinności - np do oczka między gążelami, grzybieniem które widać na wodzie lub rogatka które widziałem przy dobrej pogodzie pod wodą lub wiem o ich istnieniu bo wygruntowałem je zestawem. Łowienie na pamięć to nic innego jak przesuwanie co ok 5min spławika między tymi miejscami - mam wtedy już pewność że karasie złociste czy liny nie wychodzą w innych miejscach. I zapomniałem jeszcze napisać o wadze spławika - na spławik 0,5g to jak bierze lin, czy karaś to wygląda to tak że jest delikatne uderzenie - spławik podskoczy 1mm i jeśli zapach/smak robala jest dobry to poprostu spławik odjeżdża zanużając się głębiej jeśli jest to lin lub prawie wogule - 1mm jeśli jest to karaś złocisty co na fali nawet najdrobniejszej jest trudne do zauważenia ale polwoanko nabiera smaczku... choć może sercowcy powinni go unikać
-
A zapomniałem chyba najważniejszego - łowię jak to nazywam "na bąbelki" - fajnie to wychodzi jak się TYLKO gdzieś pojawią bąbelki to przesuwam spławik ale tak delikatnie że czasem widzę ze żyłka pod zestawem 0,5g oparła się o rybę - nie płoszą się jeśli robi się to bardzo powoli - a wtedy - jeśli do 1min nie ma brania to szukam wzrokiem innych bąbelek. Najlepiej jak idą tak drobne jak główki szpilki w linii prostej -widać jak ryba płynie - wtedy szybko ale z wyczuciem delikatności największym jakie jestem z siebie w takiej chwili przypływu adrenaliny wykrzesać przesuwam 10 -15cm przed bąbelki - czasem po układzie liści czy roślinności pod wodą - "korytarzyk" widać gdzie będzie płynął - no i murowany chyba że robaki mają inny zapach niż łowiłem dotąd - tj. nie chciało się mi dosypać tej samej zanęty do ŚWIERZYCH robali albo nie się zaśmiergły wystarczająco.... Fajnie jest łowić "na bąbelki" karasie, koluchy...., czy leszcze lub krąpie jeśli są Gorąco pozdrawiam wielbicieli czerwonych oczek w zielonych obwódkach
-
Hej "maniek72" - ze wzdręgami i płociami masz rację - ale ja je lubię... "obskubywać" i nie uważam że przez pierwsze 30 min to źle - człowiek fajnie się na nich rozkręca i adrenalinka fajniej płynie a po godzinie jak zaczynają brać większe to jeszcze fajniej. Ale sztuka łowienia to sztuka nęcenia. Zawsze na początku nęcę garstką pinek i białych - 10 - 20 szt żeby lin w pobliżu się nie najadł ale posmakował - jeśli nie rzuciłem ich na "łeb" lina - tj. po 15 min nie ma brania (po sprawdzeniu wszystkich bąbelków) rzucam kulę zanęty płociowej z pinką i białym robakiem wewnątrz. Gęstość kuli taka by całość się rozpadła po uderzeniu w wodę. Często jest tak że po przyjściu nad wodę o 16 - 17 jeszcze wieje wiatr a jestem nerwowy i bierze drobiazg więc by lepiej się rzucało i haczyk szybciej opadał poza zasięg żerowania uklei i drobnej krasnopiórki na początku łowię spławikiem cięższym - 1g. Gdy nadejdzie wieczorna bryza i wiatr się uspokoi zakładam zestaw 0,5g. Ciekawe że spławiki o pośredniej gramaturze 0,75 są ciężkie do dostania by były pomalowane w dobry sposób - chodzi o antenkę - nie musi być długa ale pod pinką czy 1 kukurydzą nie powinna tonąć i koniecznie powinna mieć ok 3-5mm czarny pasek (ew biały) pod czerwoną końcówką. Wyważam je zawsze tak by czarny pasek wystawał i przy delikatnym prowadzeniu np. na fali zawsze zatoną. A jeszcze wiesz co maniek72 - my pewnie łowimy na wodach o innej przezroczystości podobnie jak dominik - ja najczęściej łowię na wodzie 60cm (choć kiedyś z kuszą polowałem na liny na 4mm w suwalskim ale przy przezroczystości 16m albo podobnie na poj Iławskim przy przezroczystości 32m!!!) głębokości i by w lecie sobie połowić w dzień zawsze wybieram mętne miejsce albo mętną wodę. Nad czystą wodę jeśli nie mam upatrzonego miejsca na głębokości powyżej 1,8m to nawet nie jadę bo do nocy siedziałbym o kiju. Stąd różnice między naszymi zestawami - 1,5g jak chlupnie na 60cm przy spokojnej wodzie to pozamiatane. A 0,5g się nie boją szczególnie jak się ma delikatną wędkę i jest się w stanie położyć go jak źdźbło trawy szczegulnie w miejscach gdzie łowi dużo wędkarzy na cięższe zestawy 3g ) - tu w ok Wawy to bitwa, a Ty jak masz jeziora gdzie ryba widzi spławik raz w roku to co innego i jak sobie możesz pozwolić na wygodę łowienia na cięższy spławik na głębszej = czystszej wodzie to zazdroszczę (wyobrażam sobie już smak takich linków z czyściutkiej wody i ślina mi cieknie...) A swoją drogą dominik właśnie doczytałem do końca Twojego posta - Ty łowisz poprostu na czystej wodzie. Ja na twoim miejscu jak bym chciał połowić w dzień to bym chociaż na nawietrznej łowił - zmętniała woda - fala - ryby mniej boją się wyjść z ziela na jasną wodę (boją się ptaków), albo jeziorko wśród pól wybrał - zawsze bardziej zeutrofizowane i mętne - ryby nie boją się żerować w dzień. Ale nie wiem czy przypadkiem nie uczę ojca.... Ja nie uważam że lin jest płochliwy ale sądzę że jest terytorialny - i jeśli w jego areale jest kąpielisko albo pomost przy imprezowni to się przyzwyczai ale jeśli nie to 1/3 brań i czasem wraca się o kiju. Mam też głupie wrażenie (kurde muszę to napisać - coraz bardziej zaczynam zazdrościć Ci tych linków koło 1,5kg - ja zawsze nastawiam się na mniejsze bo dużych mi szkoda ale czasem bym se złowił... a dawno takiego koło 2kg nie złowiłem....) że jak łowię i nęcę w jednym miejscu to coraz więcej karasia, czasem karpia czy nawet leszcza się przypałętuje i raczej ostatnio nie chce się mi wracać w miejsca gdzie byłem już w 3 kolejne wieczory - za dużo przyłowu o innych niż czerwone ślepka na zielonym tle... A napiszę o łowieniu w pewnym miejscu - bo to dość ciekawe i parę osób sprawdziło i wygląda że jest to słuszne: na każdym zbiorniku roście roślinność podwodna - najczęściej rogatek tworzący materac nad dnem grubości do 3m, przeważnie 30cm w mętnej wodzie kończący się ZAWSZE rantem/progiem/uskokiem za nim zaczyna się czyste dno na głębokości powyżej ok 90cm nawet w najbardziej mętnej wodzie, czasem jest to 10m - kwestia ilości światła - przezroczystości wody. Jeśli rant znajduje się na głębokości powyżej 1m jest bezużyteczny bo stoją w nim słuszne szczupole których boją się liny (ale to trochę inna historia) albo z głębi może atakować sum. Ale jeśli rancik jest płytko np. starorzecze o bardzo mętnej wodzi - silnie zeutrofizowane a za rantem jest do 1m wody to choćby skały.... jest to doskonałe miejsce - jeszcze jak wiatr wieje na nas i kładzie przynętę na rancie rogatka a my go donęcimy nieco białym robakiem to poprostu nie ma siły....
-
PS. wiem że nie jestem najlepszym "liniażem" - najlepsi łowią w ciągu sezonu 150 - 260 linów 33 - i ponad do 66 cm na łowiskach nęconych dzień w dzień ziemniakiem i nieco czerwonych robaków i tyle.
-
Ja kocham liny. Ale łapię je by je jeść... zawszę im mówię - jak je zabijam że w następnym wcieleniu ja będę linem a on będzie wędkarzem - taki los... Po liny jak wyczaję gdzie biorą to idę jak do rybnego - np dziś 33cm po 30 min (wczoraj płamałem po pierwszym 27cm wędkę (wytrzymała z 20 linów do 40cm podobnych leszczy i z 10 płoci 0,8 - 1,2 kg!!! mikado 600mm - cudowna wędka 217g) ale na złamaną - bat 6m - minus, złowiłem jeszcze dwa większe włożyłem część w część. Jak wyczaję =bo z linami sprawa jest dość prosta: - nęcenie 30 min pinką wymieszaną z białymi robakami i dosypana zanentą - jakąś kupną np. płociowa - chodzi by jak się wrzuci zanętę to ryby wyszukiwały robaków o tym samym zapachu (zapach tak naprawdę nie ma znaczenia - im intensywniejszy - np. smród rozkładającego się mięcha tym lepiej - ważne by był intensywny i odróżnialny, ale jeśli jest to np. zanęta płociowa to połowimy w międzyczasie płoci). Na ten sam sposób nęcenia idzie zawsze karaś złocisty - jak jest. - niska woda w starorzeczu lub jeziorze- jeśli w jeziorze widzimy że woda poszła w górę i zalane są "pastwiska dżdżownicowe" to możemy się pożegnać z linem; jeszcze jak słyszymy cmokanie "w brzegu" - 10 - 20cm od skraju wody w szuwarach to po wszystkim... - znaleźć starorzecze gdzie woda opada lub opadła - to jest jazda - jak ktoś nie złowi miń 3 linów za popołudnie to się poprostu nie przykładał - spławik 0,5g lepszy od 1g - zasadą jest że stosujemy spławik zawsze lżejszy od przeciętnego stosowanego przez innych wędkarzy w łowisku (spławik w zbiornikach na południe od Warszawy - zbiorniki torfiaste, a na północ może być grunt - zbiorniki o dnie twardym/piaszczystym) - lin to ryba owadożerna do ok 33 cm = biały robak, 33 cm - 44 cm preferują pokarm mieszany proteinowo/skrobiowo/robalowy - czerwoen robaki/ powyżej rozwijają się im zęby gardłowe i jeśli takie są - północ Polski - jeziora o dużej przezroczystości wody - powyżej 3m, to mogą być podobne przynęty jak na karpia - z dużą zawartością protein i skrobi - kulki proteinowe, ziemniak.