Możemy sobie tak dyskutować, faktycznie źle zinterpretowałem, że szarpanie jest nielegalne i jakie są tego implikacje. Ale na zdrowy rozsądek biorąc sprawę to nikt nigdy nikogo za zamiar nie złapał. To czy on celowo czy przypadkowo "szarpnął" jest nie do udowodnienia. Idąc Twoim tokiem myślenia jeśli zobaczymy gościa z ciężką błystką na tarlisku leszcza i obok niego leży 15 leszczy, wszystkie pocharatane z boku, należy założyć że przypadkiem mu się same zaczepiły a zatem należy mu się prawo do zabrnia.
Nie twierdzę, że się mylisz, Twoja interpretacja jest poprawna (po przerzuceniu rapru), pytanie czy sensowna.
Ja sobie myślę że szarpanie nie było przypadkowe, jeśli Ty zamierzasz tak ufać ludziom to zazdroszczę promiennego optymizmu. Nawiasem mówiąc, prawnicy znani są z tego że ten sam fakt interpretują dowolnie, zależnie od interesu klienta. Spróbuj skorzystać z takiej umiejętności i zauważ, że jak wyżej pisałem szarpanie jest bezsprzecznie nielegalne. Nielegalne pozyskiwanie ryb to kłusownictwo. RAPR nie mówi nic o przypadkowym zahaczeniu za bok jako legalnym łowieniu, a precyzuje dokładnie co jest legalne więc jaki z tego morał?
P.S. Ja sędzią nie jestem, wyroków nie wydaję, więc nie potrzebuję niezbitych dowodów żeby swoje zdanie mieć.