... kilka słów ode mnie. Po dwóch sezona z mucówką w ręku muszę stwierdzić, że:
- budżetowy kij muchowy długości 2.7m w klasie 5-6 plus sznur pływający w jasnym kolorze w zupełności wystarczy. Po sezonie lub dwóch, jak nabieżemy trochę praktyki będzie można rozejżeć się za sprzętem dostosowanym do potrzeb i możliwości. A jak łowienie tą metodą nas nie wciągnie będziemy mogli go bez żalu odstawić w kąt;
- kołowrotek ma być I TYLE, służy wyłącznie jako magazyn żyłki i moim zdaniem nie ważne jak wygląda, a co za tym idzie nie ma sensu wydawać na niego większych pieniędzy;
- nie stosuję wcale podkładu pod sznur, bo łowię na małych i średnich rzekach i nie zdarzyło mi się żebym potrzebował go więcej. Na pewno zrewidował bym swój pogląd łowiąc trocie lub szczupaki, ale póki co ...;
- przypon koniczny można z powodzeniem zastąpić przyponem związanym z dwóch lub trzech odcinków różnej grubości żyłki, związanych węzłem zderzakowym. Rozwiązanie to jest dużo tańsze zwłaszcza jak łowimy w zakrzaczonych miejscach. Ja obecnie łowiąc na suchą muchę używam przyponu zrobionego z dwóch żyłek o średnicy 0.25 i 0.12 lub 0.14. Co prawda przypon wykonany z trzech części trochę lepiej się układa na wodzie, ale przy sporej ilości zaczepów jego wiązanie niepotrzebnie komplikuje nam życie - a różnicy w ilości brań moim zdaniem nie ma;
- muchy w większości robię sam. Jest z tym trochę zabawy, ale jaka frajda. Jeszcze większe zadowolenie jak coś na taką muchę złowię. Przy kręceniu much należy zaopatrzyć się w kilka podstawowych narzędzi - tych prostych i zarazem tanich. Co do materiałów muchowych, to nie zalecam eksperymentowania z ich wyborem, a kupno tych sprawdzonych. Wtedy muchy jak mają pływać - pływają i jako tako wyglądają;
- warto zabrać się na ryby z osobą która już ma jako takie pojęcie o łowieniu na muchę, bo to upraszcza naukę i motywuje. Ja próbowałem uczyć się sam i po kilku wyjazdach rzuciłem muchówkę w kąt, do momentu, gdy nad wodą spotkałem starszego pana. Łowił lipienie. On muchówką wyciągał rybę za rybą a ja ze spiningiem nic. Po dłuższej rozmowie i obserwacji owego pana w następny weekend i ja ruszyłem na łowy. Bogatszy o kilka prostych w zasadzie uwag zacząłem dość regularnie łapać lipienie. I od tego momentu zmieniłem podejście do tej metody.
Dopiero się uczę, ale te kilka słów powinno pomóc w pierwszych krokach z muchówką.
pozdrawiam