MatiQ
Użytkownik-
Liczba zawartości
137 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez MatiQ
-
Nie byłem tam już dość czasu także nie wiem. Ale to co zrobili z Rzęsa to z jednej strony super sprawa, zaś z drugiej nie.. Miejsce do girllowania, dużo ławek z stolikami, a dla wędkarzy zrobili stanowiska wędkarskie, tak to nic nowego .
-
Witam, w tym roku na wakacje może, ale szanse są pół na pół, wybiore się tam pod namiot, na tydzień. Mam prosbę mógłby, ktoś przy najbliższej okazji porobić kilka zdjęć i wrzucić do tego tematu, mamy zamiar z rodziną zobaczyć jak tam wygląda, ostatnim razem byliśmy tam jak miałem półtora roku, a teraz mam lekko ponad 15;) Z góry bardzo dziękuję, za udzielenie zdjęć.
-
Ponoć prawda, ale sam nie wiem. Doszły mnie też słuchy jak Ciebie, że jakiś koleś kilka dni temu urwał szczupaka ponad 10kg, ale czy w to wierzyć ?
-
Długo tu nic nie pisałem, bo nie chodzę na ryby bynajmniej nie na Rzęse... Pisaw ponoć 200kg na jeden staw i na drugi 200kg, więc kilka dni i po rybie... A ludzi masa, ledwo idzie przejść.. Narazie będe to omijał z daleka
-
Kurde wstyd mi to powiedzieć, ale nie wiem nawet jaka tam jest ulica... Najwcześniej będę tam w sobotę na rybach, bo rybka się ruszyła.. To napisze Ci co i jak.
-
Hmm, ja w czwartek już ide do szkoły, ale później zaś wolne więc nie ma sprawy kiedyś się zgadamy. Dokładnie tam, już o świcie świeci słońce więc nie trzeba marznąc, no i narazie są to najlepsze miejsca. Później przenoszę się w inne po koniec maja
-
Heh, bez przesady da się wytrzymać. Jutro wybieram się o 5 nad Rzęse jeśli jest ktoś chętny, zapraszam do mnie Będe siedział tam kaj zwykle przy zielonych ławkach.
-
Spokojnie Radzio łów gdzie chcesz nie zwracaj uwagi na robotników jak coś to jednego i w wodzie leży , a tak na serio to szkic był z początku marca, teraz nie ma i nie będzie już raczej. Na groblii brzegu od strony lodowiska nie poleciłbym Ci łowić bo jeżdżą tam dziennie kopary i byś musiał odsuwać cały majdan. Najlepiej łowić tam kaj są te zielone ławki, tylko czasem Ci ktoś nad głową przejedzie
-
Dzisiaj znów wybrałem się na Rzęse, ale z marnym rezultatem... Złowiłem jednego karasia z gruntu, pan obok wyciągnoł dziś ładnego karpia, więc ryba jest, widać ją jak chodzi po łowisku tylko nie chce brać. Tutaj widać jak robotniki pracują.. Nie da się wytrzymać ciągle nad głową jeżdżą koparki itp...
-
No dokładnie, a ryba się tam nie uchowa zabardzo bo stawy są małe i nie ma zabardzo miejsca do ukrycia się, itp. Ale miejmy nadzieję, że kiedyś się to zmieni.
-
Kolego Krisis, linek jak połowa ryb złowionych przezemnie na tym stawie pływa dalej, daje słowo. Linów złowiłem tam dużo, i tylko jednego zabrałem i popełniłem błąd, a że wezmnę sobie czasem leszcza czy karpia raz na ruski rok to nic złego. Pomysł jak zarybią rybą, ile ludzi przyjdzie dziennie i sobie norme zrobi co wtedy o takich powiedzieć Pozdrawiam.
-
Cześć, pisaq odpisałem Ci na GG co i jak
-
Piszę sam do siebie, ale może kogoś zmobilizuję do zalogowania się na forum Coś zaczyna się dziać na Rzęsie, kilka brań z gruntu w Tym jeden wyjęty linek, reszta drobnica główni płoć i jaź do 23cm. No i jak zwykle okoń [shadow=red]Przypominam o zawodach w niedzielę, o 7;00.[/shadow]
-
Na Rzęsie nadal ryba nie bierze, trzy razy byłem z znajomymi i zszedliśmy o kiju...
-
Dokładnie pisaq, Rześa była zawarto od 14 marca do dowołania. Otwarto już jest od podajże środy.. W weekendy nie ma żodnych robót tam więc śmiało można chytać na całym stowie. Ale w dniach roboczych ino w wyznaczonych miesjach... plan jes rozrysowany na kartkach ale nie bardzo idzie się na tym połapać. Ryba pewnie i jes, byłech w niedz od 6;00 kajś do 10, brań nie było u kolegi ino jedyn lin taki jak zwykle tego sameo wymiaru 30cm. Jutro może pójda bo wolne od szkoły, ale pogoda narazie do kitu. Jak lód zlozł poszedłech zobejżeć na Rzęsa i przyduchy nie było, więc ryba pewno jes ino nie biere zabardzo. Tak po zatym jak są wyznaczone miejsca do chytania, a nie ma w tym miejscu robót to można poodać z kierownikiem i się zapytać czy można tam się rozłozyć.. Ogółem rozkopane w cholere tam.
-
jak tam panowie łowicie coś na Rzęsie?
-
W tym roku już nie . Zakończyłem już sezon, a Ty byłeś?
-
No dokładnie, a później przychodzą do związku, żeby opłacić karte na sezon 2011r i się chwalą, co nachytali- jak nie odpuszczają Tylko cały czos tam siedzą to się nie dziwić.
-
Tam całymi dniami przesiadują tak zwani mięsiarze. Czasami chodzę tam się przejść z ekipą, to siedzą i siaty mają w wodzie. Ale od tego tygodnia mrozy i śnieg ma być więc może nie będzie takiej presji już.
-
I jak tam był ktoś ostatnio na Rzęsie?? Ponoć zarybili drapieżnikiem i inną rybą. W piątek mam zamiar iść na żywca pewnie ostatni raz w roku. Zobaczymy jak będzie .
-
Taki leszczyk dzisiejszego dnia .
-
Wybiera się ktoś jutro na Rzęse??, będę siedział na stawie kaj jest fontanna od strony lodowiska pewnie.
-
Rozkręcasz się widzę ;D, graty szczególnie za szczupłego i za lecha bo ładny grubiutki jak go widziałem podczas holu. Mi coś ten staw nie podchodzi, 3 raz i nic nie złowiłem tam, lepszy ten drugi .
-
Rzeka Odra - Kędzierzyń Koźle 21.VII.2010r - 25.VII.2010r Tygodniowy wypad nad rzekę stał pod wielkim znakiem zapytania do końca. Pogoda nie miała być najlepsza, ojciec nie miał dostać urlopu, nie wiedzieliśmy gdzie jechać i musieliśmy znaleźć sobie kierowcy. No ale udało się wszystko zostało uzgodnione i w wtorek ruszyliśmy do marketów i sklepów wędkarskich na zakupy;). Naładowani pod sam dach wracaliśmy do domu no i zaczęło się pakowanie, trochę tego było :*. Nastała środa o 8:30 wyjazd. Torby zapakowane w samochodzie możemy ruszać krótka rozmowa jaką trasą jedziemy i w drogę. Po drodze utknęliśmy w korkach, wykopach na drodze .. Po przejechaniu 85km dotarliśmy do Kędzierzyna Koźle, uśmiech na twarzy mówi za siebie jesteśmy nie daleko naroście ouch. Jest następny problem niema jak wjechać na łowisko, na drodze wykopy, wysiadamy z auta i rozmawiamy z kierowcą koparki czy mógłby ustąpić na chwilę miejsca starszy pan zgodził się no i jedziemy ouch. Jesteśmy na miejscu ale ani jednej żywej duszy na rzece Tylko my co jest grane ??. Szukamy fajnego prostego miejsca na rozłożenie dwóch namiotów znaleźliśmy niezłe miejsce za mostem. Upał niesamowity , nie chcę się nikomu rozkładać namiotów , 15min odpoczynku no i jazda. Po niespełna 2h namioty zostały rozłożone no i można dmuchać materace i wszystko powoli układać. Odra płynie sobie spokojnie nic nie pływa na wodzie jest miodzie ouch. Wszystko już poukładanie no to można zająć się wędkowaniem. Wyciągamy wędki z pokrowca, zanęty itp. No to robimy zanętę TRAPER - Leszcz 2x 2,5kg + duża paczka pinek + płatki owsiane no i mieszamy . Po chwili zanęta gotowa do użycia, później czas na wędki feedery, baty i spiningówki godzinka i zrobione. Na feederach jedna wędka koszyczek 80gr, drugi feeder ciężarek 100gr, żyłka główna 0,28mm - 8,10kg, przypon 0,16mm. Jest godzina 16 czas na obiad . O 19 zestawy wylądowały w wodzie na haku głównie pinki, białe i rasówki ouch. No ale nie zawszę biorą, do godziny 23:45 nic nie zaczepiło na nasze zestawy, wędki zwijamy no i idziemy spać. Budzik na 4:30 no i trzeba się zebrać za wędkowanie . Niema zimno, niema wiatru, ale była mgła zarzucam jednego feedera na białego robaka, a druga wędka to bat 6m KONGER, trzy kule do wody i jazda malutki haczyk cienka żyłka i pinka na haku. Wszyscy śpią czas budzić taty i wujka . Po kilkunastu minutach 6 wędek jest w wodzie, siadamy na krzesłach i wpatrujemy się w szczytówki Ja w Tym czasie na bata łowię uklejki małe okonie no i trafiła się też ładna płoć 26cmouch. O godzinie 9 każdy już nie spał to czas na śniadanie . Po 10, z kuzynem poszliśmy na drugą stronę rzeki przez most;) Z tyłu nasze obozowisko;). Kilka zdjęć i wracamy;). Zarzucam wędki do wody i się opalam . Mijały minuty i nic nagle słyszę dzwoneczek pierwsze branie na Odrze na feedera podlatuję zacinam i coś jest na końcu żyłki po chwili ląduję w podbieraku leszczyk 36cm;) Focia i do wodyo uch. Mijały godziny i nic nie drgnęło na wędkach, później wujek zacina małego leszcza pod 30cm. Przyszła nam myśl na pieczone kiełbaski na ognisku:*, zbieraliśmy z kuzynem drewno no i o godzinie 21 rozpaliliśmy ogień. W nocy tata ma mocne branie na rasówkę z kołowrotka wylatuję żyłka zacina i po krótkim holu ryba weszła w zaczep i po rybie . Jeszcze udało nam się złowić małego sumika na rasówkę. Kolejny dzień zapowiadał się nieźle... ale były to Tylko myśli.. W nocy rozpętała się potężna burza i mocny deszcz po rybach mówimy sonie , idziemy do namiotów spać zobaczymy jak to będzie wyglądać rano;). Nie ustawiałem nawet budzika na 4 bo nie było sensu. Obudziłem się po 9 to każdy jeszcze spał czas ich pobudzić Szybkie śniadanko no i trzeba powitać naszych gości Przyjechał wujek z ciocią i malutką kuzynką. Szybkie rozłożenie namiotów no i jesteśmy już w całej grupie . Ja mam w Tym czasie branie na czerwonego robaka zacinam i nie czuje oporu, ukazuję się malutki sandaczyk. O godzinie 14 następne mocne branie na wędce taty zacina i jest!!, ale znów nie pocieszyliśmy się zbyt długo kolejny zaczep mówimy sobie co tam może być?? _wpsnnr.JPG/] Już widać po wodzie jaka była brudna były to ostatnie chwilę dobrego spędzania czasu nad Odrą . Później było już trzeba zwijać wędki z powodu wysokiego stanu wody i płynących kłód po wodzie... Był też taki strumyk tam w, którym było pełno ryb małych i nawet większych zabrałem dwie kule wrzuciłem do wody i a 20 min przyszedłem z wędką na spławik. Na haku jedna pinka i wiooo brały okonie i karaski małe, później trafił się leszczyk Używałem podbieraka dlatego, że był tam wysoki murek, który nie umożliwiał uniesienia ryby do góry Miałem też ładnego klenia ale nie zdążyłem podebrać go podbierakiem no i zwiał byłem wściekły Zdjęcia strumyka: Jak wracałem to dowiedziałem się, że kilku nastolatków na oko po 20 lat oferowali nam kupno wędki jakiejś za 120zł, my odmówiliśmy i zaczęli wyzywać nas i poszli... I od tej chwili zaczął się dramat . Po kilku minutach zadzwonił telefon i poinformowali nas, że znaleźli mojego kuzyna, który zatonął na J.Pławnowice..... to nas już powaliło........ No nic życie trwa dalej siedzimy na dworze w padającym lekko deszczu nagle patrzymy idą Ci sami co wtedy Tylko w większej grupie!!. Wszyscy przestraszenia nie wiedzieliśmy co robić, kuzynka rozpłakała się z strachu mama z ciocią uciekli do samochodu co to da??. Tata z wujkiem i drugim wujkiem już trzymali w rękach narzędzia, a oni do nas powiedzieli z dalszej odległości "W nocy będzie jazda" i poszli... każdy odetchnął z ulgą i zaczęła się draka wszystko mokre brudne co robić?? Noc nie daleko, niewiadomo co takim odbije? czy mówią prawdę? może tak? może nie? Szybko zaczęliśmy się pakować składać wszystko jak popadło zwinęliśmy się w 30min, a rozpakowywanie trwało 2h jak to możliwe??. Mokrzy, brudni wyjechaliśmy z rzeki trochę dalej. Był następny problem dwa auta, dziewięć osób, bagaż załadowany jak popadło co teraz?? Zjechaliśmy na pobliską Odrę daleko od Kędzierzyna no i poukładaliśmy wszystko pomału...O godzinie 00:00 byliśmy już w domu.. Połamanie dwie wędki, potargany namiot, stracony dowód osobisty.... Draka.. Oprócz tego masę sprzętu wędkarskiego co zostało w wodzie przez zaczepy. Nigdy więcej!!!!!!. Tyle lat już jeżdżę pod namiot od 12-13 lat i nigdy tak się nie stało... P.S - te emotki to z innego forum i dlatego takie dziwne
-
Rzeka Odra - Kędzierzyń Koźle 21.VII.2010r - 25.VII.2010r Tygodniowy wypad nad rzekę stał pod wielkim znakiem zapytania do końca. Pogoda nie miała być najlepsza, ojciec nie miał dostać urlopu, nie wiedzieliśmy gdzie jechać i musieliśmy znaleźć sobie kierowcy. No ale udało się wszystko zostało uzgodnione i w wtorek ruszyliśmy do marketów i sklepów wędkarskich na zakupy;). Naładowani pod sam dach wracaliśmy do domu no i zaczęło się pakowanie, trochę tego było :*. Nastała środa o 8:30 wyjazd. Torby zapakowane w samochodzie możemy ruszać krótka rozmowa jaką trasą jedziemy i w drogę. Po drodze utknęliśmy w korkach, wykopach na drodze .. Po przejechaniu 85km dotarliśmy do Kędzierzyna Koźle, uśmiech na twarzy mówi za siebie jesteśmy nie daleko naroście ouch. Jest następny problem niema jak wjechać na łowisko, na drodze wykopy, wysiadamy z auta i rozmawiamy z kierowcą koparki czy mógłby ustąpić na chwilę miejsca starszy pan zgodził się no i jedziemy ouch. Jesteśmy na miejscu ale ani jednej żywej duszy na rzece Tylko my co jest grane ??. Szukamy fajnego prostego miejsca na rozłożenie dwóch namiotów znaleźliśmy niezłe miejsce za mostem. Upał niesamowity , nie chcę się nikomu rozkładać namiotów , 15min odpoczynku no i jazda. Po niespełna 2h namioty zostały rozłożone no i można dmuchać materace i wszystko powoli układać. Odra płynie sobie spokojnie nic nie pływa na wodzie jest miodzie ouch. Wszystko już poukładanie no to można zająć się wędkowaniem. Wyciągamy wędki z pokrowca, zanęty itp. No to robimy zanętę TRAPER - Leszcz 2x 2,5kg + duża paczka pinek + płatki owsiane no i mieszamy . Po chwili zanęta gotowa do użycia, później czas na wędki feedery, baty i spiningówki godzinka i zrobione. Na feederach jedna wędka koszyczek 80gr, drugi feeder ciężarek 100gr, żyłka główna 0,28mm - 8,10kg, przypon 0,16mm. Jest godzina 16 czas na obiad . O 19 zestawy wylądowały w wodzie na haku głównie pinki, białe i rasówki ouch. No ale nie zawszę biorą, do godziny 23:45 nic nie zaczepiło na nasze zestawy, wędki zwijamy no i idziemy spać. Budzik na 4:30 no i trzeba się zebrać za wędkowanie . Niema zimno, niema wiatru, ale była mgła zarzucam jednego feedera na białego robaka, a druga wędka to bat 6m KONGER, trzy kule do wody i jazda malutki haczyk cienka żyłka i pinka na haku. Wszyscy śpią czas budzić taty i wujka . Po kilkunastu minutach 6 wędek jest w wodzie, siadamy na krzesłach i wpatrujemy się w szczytówki Ja w Tym czasie na bata łowię uklejki małe okonie no i trafiła się też ładna płoć 26cmouch. O godzinie 9 każdy już nie spał to czas na śniadanie . Po 10, z kuzynem poszliśmy na drugą stronę rzeki przez most;) Z tyłu nasze obozowisko;). Kilka zdjęć i wracamy;). Zarzucam wędki do wody i się opalam . Mijały minuty i nic nagle słyszę dzwoneczek pierwsze branie na Odrze na feedera podlatuję zacinam i coś jest na końcu żyłki po chwili ląduję w podbieraku leszczyk 36cm;) Focia i do wodyo uch. Mijały godziny i nic nie drgnęło na wędkach, później wujek zacina małego leszcza pod 30cm. Przyszła nam myśl na pieczone kiełbaski na ognisku:*, zbieraliśmy z kuzynem drewno no i o godzinie 21 rozpaliliśmy ogień. W nocy tata ma mocne branie na rasówkę z kołowrotka wylatuję żyłka zacina i po krótkim holu ryba weszła w zaczep i po rybie . Jeszcze udało nam się złowić małego sumika na rasówkę. Kolejny dzień zapowiadał się nieźle... ale były to Tylko myśli.. W nocy rozpętała się potężna burza i mocny deszcz po rybach mówimy sonie , idziemy do namiotów spać zobaczymy jak to będzie wyglądać rano;). Nie ustawiałem nawet budzika na 4 bo nie było sensu. Obudziłem się po 9 to każdy jeszcze spał czas ich pobudzić Szybkie śniadanko no i trzeba powitać naszych gości Przyjechał wujek z ciocią i malutką kuzynką. Szybkie rozłożenie namiotów no i jesteśmy już w całej grupie . Ja mam w Tym czasie branie na czerwonego robaka zacinam i nie czuje oporu, ukazuję się malutki sandaczyk. O godzinie 14 następne mocne branie na wędce taty zacina i jest!!, ale znów nie pocieszyliśmy się zbyt długo kolejny zaczep mówimy sobie co tam może być?? _wpsnnr.JPG/] Już widać po wodzie jaka była brudna były to ostatnie chwilę dobrego spędzania czasu nad Odrą . Później było już trzeba zwijać wędki z powodu wysokiego stanu wody i płynących kłód po wodzie... Był też taki strumyk tam w, którym było pełno ryb małych i nawet większych zabrałem dwie kule wrzuciłem do wody i a 20 min przyszedłem z wędką na spławik. Na haku jedna pinka i wiooo brały okonie i karaski małe, później trafił się leszczyk Używałem podbieraka dlatego, że był tam wysoki murek, który nie umożliwiał uniesienia ryby do góry Miałem też ładnego klenia ale nie zdążyłem podebrać go podbierakiem no i zwiał byłem wściekły Zdjęcia strumyka: Jak wracałem to dowiedziałem się, że kilku nastolatków na oko po 20 lat oferowali nam kupno wędki jakiejś za 120zł, my odmówiliśmy i zaczęli wyzywać nas i poszli... I od tej chwili zaczął się dramat . Po kilku minutach zadzwonił telefon i poinformowali nas, że znaleźli mojego kuzyna, który zatonął na J.Pławnowice..... to nas już powaliło........ No nic życie trwa dalej siedzimy na dworze w padającym lekko deszczu nagle patrzymy idą Ci sami co wtedy Tylko w większej grupie!!. Wszyscy przestraszenia nie wiedzieliśmy co robić, kuzynka rozpłakała się z strachu mama z ciocią uciekli do samochodu co to da??. Tata z wujkiem i drugim wujkiem już trzymali w rękach narzędzia, a oni do nas powiedzieli z dalszej odległości "W nocy będzie jazda" i poszli... każdy odetchnął z ulgą i zaczęła się draka wszystko mokre brudne co robić?? Noc nie daleko, niewiadomo co takim odbije? czy mówią prawdę? może tak? może nie? Szybko zaczęliśmy się pakować składać wszystko jak popadło zwinęliśmy się w 30min, a rozpakowywanie trwało 2h jak to możliwe??. Mokrzy, brudni wyjechaliśmy z rzeki trochę dalej. Był następny problem dwa auta, dziewięć osób, bagaż załadowany jak popadło co teraz?? Zjechaliśmy na pobliską Odrę daleko od Kędzierzyna no i poukładaliśmy wszystko pomału...O godzinie 00:00 byliśmy już w domu.. Połamanie dwie wędki, potargany namiot, stracony dowód osobisty.... Draka.. Oprócz tego masę sprzętu wędkarskiego co zostało w wodzie przez zaczepy. Nigdy więcej!!!!!!. Tyle lat już jeżdżę pod namiot od 12-13 lat i nigdy tak się nie stało... P.S - te emotki to z innego forum i dlatego takie dziwne