Pojechałem sobie z kolegą na nockę (3-4 lipca). Przez całą noc nie mieliśmy nawet najmniejszego brania, nic. Robak jak wrzucony tak wyjęty, tylko bardziej rozmemłany. Siedzimy sobie, palimy ognisko, świeczki. Ni z tąd ni z owąt wychodzi z lasu lis. Chodził sobie wokół ogniska, pod wędkami. Wogóle nie zwracał na nas uwagi. Bynajmniej nie byliśmy cicho. Nażarł się karmy, co ciekawe stały obok dwa wiadra, a on wybral sobie tę z zapachem czosnku i poszedł w las. Wszystko trwało z 10 minut.