Witam,
18.04.2010r. kuter Złota Rybka w Darłówku. Totalna porażka. Pierwszy i ostatni raz.
Na łowisko płyneliśmy dobre 2 godz. Pierwsze napłynięcie, na ponad 20 wędkarzy - 2 dorsze nie miały nawet kilograma, 5-8min. łapania i sygnał. Płyniemy dalej co najmniej 30min., powtórka 8min. łapania i żadnej ryby na cały kuter. I tak w kółko. Zamiast łapania był to rejs turystyczny. Inne jednostki, obok których przepływaliśmy stały i wędkarze łapali. Do godz. 13.00 na cały kuter kilkanaście dorszyków. Prawie na sam koniec, załoga zobaczyła że prawie wszyscy mają zaledwie po kilka ryb napłynął na łowisko, prawie każdy wyciągnął po 1szt. (do 1kg) . Następne napłynięcie 14.00, podobnie i sygnał - KONIEC. Płyniemy do portu (3godz.) Jak wypływaliśmy to kuter leciał pełną parą, w drodze powrotnej już spokojnie tak żeby zajęło to równe 3 godz. Po rozmowie z innymi na - stwierdziliśmy że tam jest wszystko zaplanowane, maksymalnie limit, cześć ludzi wróciła bez żadnej ryby. Ja miałem 4szt., znajomi: 4szt, 6szt, i 0szt. Wszyscy na tym kutrze byli pierwszy raz. Dodam, że przed samym wypłynięciem z portu przechodził obok nas armator z innej łodzi, powiedział cytuje "chłopaki na tym kutrze nic nie złapiecie" kilka osób chciało płynąć z nim ale gościu miał już komplet.
Z całego rejsu mogę pochwalić tylko kucharza, bardzo smaczna zupa. To tyle nie polecam nikomu Złotej Rybki w Darłowie !