kurcze, to temat jak było dziś na rybach? jak chcecie załóżcie temat co zabił kolega szczupak28 i sobie tam gmerajcie o tym. Fakt, ze do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć nie znaczy, że jak będziecie po nim jechać to coś da jak nie on to innych tysiące, którzy jeszcze nawet nie mają internetu. Można zawsze postulować do PZW o zmianę wymiarów ochronnych o ilości zabieranych ryb z łowiska itd ale to w oddzielnym temacie. Bynajmniej mi się nie chce czytać co nowego wymyślicie by mu dowalić albo co on będzie musiał wymyślić by nie podpaść. A jak podpadnie to chyba są jakieś warny i bany w regulaminie i od tego są moderatorzy czy admini czy inni odpowiedzialni za tą stronkę Konec offtopa
Wczoraj ku miłej mej uciesze po raz pierwszy od kilku lat zebrałem się na łódkę - fakt, to nigdy nie był jakiś wielki problem ale jakoś tak nie chciało się mi z czystego lenistwa tudzież gadać z kimś o wypożyczeniu, pożyczeniu itd. Gdy ostatni raz płynąłem tym akurat kawałkiem szlaku Krutyni (czyli od jez. spychowskiego do tamy i z powrotem) minęło już nawet nie wiem ile lat ale jak strzelę ze 12 to się dużo nie pomylę. Ku mojej miłej uciesze okonki brały jak opętane - jeżeli napiszę, że średnio co 4 rzut to coś się zaczepiało to wcale nie przesadzę. Fakt, że większość z tych okonków miało wymiar około 15 cm a dosłownie może z 10 powyżej 20 ale zabawy co nie miara. Jeżeli one tak współpracowały zamieniłem czarnego z zielonymi kropkami mepssa 2 na 4 i co to dało? - absolutnie nic, drobnica nadal biła w tą blaszkę jak opętana a większych jak na lekarstwo. Jednego Większego jednego widziałem jak prowadził się za przynętą, miał ponad 30 na pewno ale nie połasił się - może niepotrzebnie zwolniłem albo wykonałem jakiś inny ruch gdy go zobaczyłem (pewnie się wystraszyłem ) No nic dziś powtórka z aparatem - czyt. telefonem, kanapką - czyt, słonecznikiem A tymczasem dokończyłem kawkę i lecę zobaczyć co na kładeczce. Pozdrawiam