jezioro jest głębokie, (w najgłębszym miejscu ok 26m, średnia to 6-10m) było zarybione 2-3 lata temu szczupakiem, karpiem, linem ale co z tego akwen jest mały, zaraz od starorzecza pojawiły się liczne sieci (sam posciagałem i wyrzuciłem masę) w siatkach były niewymiarowe szczupaczki, małe linki. Będąc na jeziorze widać masę kretynów łapiących narybek i pakują go do reklamówek albo karmiących koty!
W tym roku pływając kilkakrotnie z sondą stwierdzam, że ryb nie widać, nie biorą na wędkę. Zastanawiam się czy będąc wędkarzem nie powinno nam zależeć aby ryb było pod dostatkiem, czy każdą złapaną musimy pakować do torby a na łowisku pozostawiać po sobie chlew?